Reklama

Dziennikarze na szlaku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy można zebrać dziennikarzy z wielu różnych mediów w jednym miejscu, w sobotę wczesnym rankiem?! Czy może się udać umieścić ich w jednym autokarze i obwieźć po mazowieckich wioskach, tylko dlatego, że pełne są śladów Mądrego i Pobożnego człowieka? Czy jest możliwe, aby po całym dniu spędzonym na wędrówkach przegnać ich po nadburzańskich lasach w poszukiwaniu drewna na ognisko? Czy wreszcie, będą zgodnie nabijać kiełbaski na wierzbowe witki, mimo, że w wielu kwestiach znacznie się różnią?

Trudno zaprzeczać faktom, to się po prostu udało. Nic nie zapowiadało sukcesu, kiedy przewiani zimnym wiatrem staliśmy o godzinie zupełnie nieprzyzwoitej - 7.30 - pod praską katedrą św. Floriana. Nie wszyscy się znaliśmy, więc towarzystwo rozbite na grupki niechętnie omiatało się wzrokiem. Sytuację znacznie poprawił sponsor pielgrzymki, firma PEKAES SA podstawiając elegancki, klimatyzowany, super nowoczesny - z kawą i herbatą - autokar. Bezszelestnie podpłynął do krawężnika otwierając swoje podwoje. Usadzeni wygodnie wyruszyliśmy w trasę większości nieznaną: szlakiem związanym z życiem i posługą Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Lody stopniały do końca, kiedy organizator wyjazdu i prezes Warszawsko-Praskiego Oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, ujął wycieczkowy mikrofon. Po zręcznym dobudzeniu wycieczki anegdotami ogłosił zbliżanie się pierwszego z miejsc naszej pielgrzymki: Choszczówki.

Przywitani przez Iwonę Czarcińską z działającego tam Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego poszliśmy do kaplicy, w której przez wiele lat Ksiądz Prymas odprawiał Msze święte. "Z Miodowej było tu blisko, a miejsce to zapewniało mu ciszę i spokój do pracy. Tu powstawały liczne homilie i przemówienia. Tu spacerował rozmawiając z licznymi gośćmi, wiedział, że drzewa są wolne od podsłuchu" - opowiada pani Iwona.

Wtedy wydawało się, że i dom jest "bezpieczny", pracowali tu przecież tylko bardzo zaufani ludzie, jednak po latach okazało się, że w kaplicy i w Jego pokoju założone były urządzenia podsłuchowe przez... bardzo oddanego elektryka, który długi czas również na Miodowej " konserwował" sieć elektryczną.

- Chatę, w której mieści się kaplica, Ojciec - również tak zwracano się do Księdza Prymasa - wypatrzył gdzieś na Kurpiach, znalazł rzemieślnika, który przeniósł ją deska po desce - pani Iwona pokazuje kurpiowskie ornamenty na drzwiach i elementach wystroju kaplicy.

Po chwili modlitwy wchodzimy do domu obok, aby zwiedzić małą domową kaplicę i pokój, w którym zatrzymywał się Prymas Tysiąclecia. Surowy, prosty wystrój tych pomieszczeń ukazywał człowieka skromnego, nie wymagającego, przyzwyczajonego do prostoty. Drewniane łóżko, regały z książkami, duże biurko do pracy i pamiątkowe zdjęcia matki, ojca i sióstr to cały wystrój pokoju. Najpiękniejszym jego elementem był duży obraz, stojący na biurku, kopia ikony Matki Boskiej Częstochowskiej, znany tym, którzy mieli okazję widzieć Księdza Prymasa podróżującego - obraz ten towarzyszył Mu we wszystkich wyjazdach, umieszczony na siedzeniu obok kierowcy. Ksiądz Prymas siadał na tylnim siedzeniu.

Dziennikarze mało dyskretnie zerkali na regały, chcąc rozpoznać tytuły książek - jak mówiła pani Iwona - najchętniej czytanych przez Prymasa Tysiąclecia. Obok filozoficznych i teologicznych dzieł ojców Kościoła była literatura polska i światowa, oczywiście Trylogia Sienkiewicza i ku zaskoczeniu wszystkich... książki Karola Makuszyńskiego. - Bardzo lubił tego autora - potwierdziła pani Czarcińska.

Wyszliśmy obdarowani zbiorem myśli Księdza Prymasa o wartości pracy ludzkiej, książką Duch pracy ludzkiej, jedną z wielu wydanych przez panie z Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. To one zachowały jego homilie i przemówienia, niektóre są nadal w formie taśm na dużych krążkach, jakich od dawna się nie używa. Z wielką troską, spisują, porządkują i propagują nauczanie Wielkiego Prymasa.

Autokar zachęcająco połyskiwał w oddali, ruszyliśmy więc w jego stronę, mijani przez grupy młodych ludzi odbywających swoje rekolekcje w gościnnych domach Instytutu. Czekała nas dalsza droga, do miejsca, którego jak się później dowiedzieliśmy nie ma na mapie. Dojechaliśmy do Niegowa, w którym Siostry Benedyktynki - Samarytanki prowadzą dom opieki dla upośledzonych dzieci. I tu, co się rzadko zdarza, ujrzeliśmy stojące przy drodze zakonnice, nie wyglądające na autostopowiczki, a jednak najwyraźniej próbujące zatrzymać nasz piękny pojazd. Kierowca - ku naszemu zachwytowi - z galanterią podjechał otwierając drzwi. Okazało się, że siostry po prostu czekały na nas, aby wskazać drogę i oprowadzić dziennikarzy po kolejnym miejscu przebywania Prymasa Wyszyńskiego - Fiszorze.

- Gdybyście państwo próbowali znaleźć je na mapie, to z góry uprzedzam, tam go nie ma. Nazwałyśmy to siedlisko Fiszorem od rzeczki, która przepływa obok naszego domu - to jest właśnie Fiszor - opowiadały siostry. Choć nazwa nierozerwalnie kojarzy się z rybami - od niemieckiego fisch - ryba - w odmętach tej głębokości mogłyby przeżyć tylko bardzo małe rybki, a i takich nie stwierdziliśmy.

- Ksiądz Prymas przyjeżdżał tu w każde wakacje, często spotykał się u nas z księdzem Karolem Wojtyłą. Czasami schodząc nad rzeczkę wydaje mi się, że słyszę ich śpiewy - wspomina Siostra Przełożona.

Domy dziś można powiedzieć schowane, ale w latach, kiedy przyjeżdżał tu Ksiądz Prymas należałoby powiedzieć - ukryte w lesie, zapewniały poczucie bezpieczeństwa. Od najbliższej drogi oddalone dość znacznie, UB-ecy z oddali zwykle śledzący Prymasa tutaj mieli trudny dostęp. Miejsce pełne uroku, otoczone pachnącym sosnowym lasem, jednocześnie bardzo zwykłe, jak wszystko, czym otaczał się kardynał Stefan Wyszyński. Dom prosty, pokój, w którym zatrzymywał się Prymas - maleńki, przedpokój tak wąski, że nasza trzydziestka z trudem przepychała się chcąc zobaczyć jak najwięcej. I jak zwykle książki, biurko i Maryja, czyli wszystko, co potrzebne było do pracy.

Siostry Benedyktynki nie byłyby samarytankami, gdyby nie zaprosiły nas na obiad, wróciliśmy więc do Niegowa, aby pełni duchowej strawy, pokrzepić też nasze ciała.

Wpisując się kochanym siostrzyczkom do księgi pamiątkowej stwierdziliśmy, jak różnorodne media goszczą na pielgrzymce. Czarno na białym okazało się, że obecni są: dziennikarze z Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, z Naszego Dziennika i Najwyższego Czasu, z Życia i Rzeczpospolitej, z Radia Plus i Gościa Niedzielnego, no i oczywiście z Niedzieli Warszawskiej. Ruszyliśmy dalej, do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, do Zuzeli, rodzinnej miejscowości Księdza Kardynała Stefana.

Coraz węższe drogi zmuszały kierowcę do licznych manewrów. Niezapomnianych wrażeń dostarczały mijane pola i łąki, które mieniły się świeżą zielenią traw i słonecznym blaskiem jaskrów. Położona nad Bugiem Zuzela jest maleńką wioską, której otoczenie i zabudowania niewiele się chyba zmieniły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

- Jedynie Bug - jak opowiadał nam ksiądz proboszcz Stanisław Uradziński - zmienił swoje koryto, i dziś płynie kilometr dalej od miejsca, w którym stał dom rodziny Wyszyńskich. - Pamiętam pierwsze po obudzeniu się wejrzenie przez okno na niedaleki Bug, którym płynęły berliny ze zbożem, świecąc z daleka białym płótnem żagla - wspominał po latach Ksiądz Prymas. Domu już nie ma, na jego miejscu postawiony został drewniany budynek, zrekonstruowany według opowieści młodszej siostry Kardynała Wyszyńskiego. Stworzono w nim muzeum poświęcone pamięci zasłużonego Krajana. Jest jadalnia, w której rodzina zbierała się na wspólnej modlitwie przy kapliczce Matki Boskiej. Dalej przechodzimy przez mały pokoik z wąskim łóżkiem i kołyską, w którym spały dzieci, połączonym z kuchnią, w której najwięcej miejsca zajmuje węglowy piec i okap z suszonymi ziołami i warkoczami czosnku. Wreszcie zwiedzamy izbę szkolną połączoną z domem, w której wita nas potret ostatniego cara Rosji. Dzieciństwo i młodość Stefana Wyszyńskiego upłynęła bowiem w kraju zniewolonym, intensywnie rusyfikowanym, na ziemi gdzie prześladowania narodowe splatały się z religijnymi, gdzie zabronione było stawianie krzyży...

- Dlaczego Ksiądz jest taki pyszny? - zapytał Księdza Prymasa przesłuchujący go UB-ek, w filmie Teresy Kotlarczyk Prymas. - Może to pokora wobec właściwej instancji daje mi tę moc, którą wy nazywacie pychą - odpowiedział Kardynał Wyszyński. Te słowa przytoczył podczas homilii ks. Henryk Zieliński, odprawiając Mszę św. dla dziennikarzy w kościele parafialnym w Zuzeli. - Prymas był człowiekiem wielkiej pokory, całkowicie oddanym Matce Bożej. Z ogromnym szacunkiem odnosił się do kobiet - kiedy kobieta wchodziła do pomieszczenia, w którym przebywał zawsze wstawał - mówił dalej ks. Henryk.

Zjednoczeni wokół ołtarza modliliśmy się o beatyfikację Sługi Bożego Kardynała Wyszyńskiego. - Przyjedźcie jeszcze w sierpniu - zapraszał Ksiądz Proboszcz. - Od trzeciego do szóstego sierpnia obchodzić będziemy uroczystośći ku czci Prymasa Tysiąclecia. - Z pewnością będziemy tu wracać - zapewniali dziennikarze.

Wracając mieliśmy jeszcze nawiedzić grób dziadków Prymasa Wyszyńskiego w Kamieńczyku. Nie spodziewalismy się jednak, że Ksiądz Proboszcz tej niewielkiej parafii przygotuje dla nas dodatkowe atrakcje. Czekało nas... otwarcie parafialnego placu zabaw i otaczającego kościół nowego chodnika. Część pielgrzymów ochoczo ruszyła "otwierać" boisko do ringo - odbył się krótki mecz: Rzeczpospolita kontra Radio Plus. Mniej chętnych było do zainaugurowania działalności błyszczącej nowością huśtawki. Jednak Księdzu Proboszczowi udało się wszystkich zgromadzić i dokonaliśmy zdjęcia - nie przecięcia, aby nie zmarnować - sznurkowej wstęgi, uroczyście rozpoczynając działalność tego ulubionego przez dzieci sprzętu.

Dojechali zaproszeni na ognisko goście: prezes PEKAES SA Albert Borowski, dzięki któremu poruszaliśmy się wygodnym autokarem i Jarosław Sellin, członek Krajowej Rady Rady Radiofonii i Telewizji, niezmordowanie odpowiadający na pytania będących "zawsze w pracy" dziennikarzy. W ogniskowych dymach - nie zapominając oczywiście o smażących się w ogniu kiełbaskach - poruszaliśmy wiele tematów, i gdyby nie kierowca autokaru, który miał jednak zamiar wrócić do domu, świt zastałby nas przy dogasającym żarze.

Wracaliśmy do Warszawy już jako starzy znajomi. Pomysł na integrowanie środowiska dziennikarskiego wokół postaci polskich świętych jest warty kontynuacji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję