Reklama

Polska

Ekshumacja szczątków służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec

Ekshumacji, kanonicznego rozpoznania i przeniesienia doczesnych szczątków służebnicy Bożej Kunegundy Siwiec dokonano 14 listopada na cmentarzu w Stryszawie koło Suchej Beskidzkiej w ramach trwającego procesu beatyfikacyjnego tej beskidzkiej mistyczki, członkini świeckiego zakonu karmelitańskiego. Otwarcie trumny i grobu kandydatki do chwały ołtarzy odbyło się pod nadzorem specjalnej komisji kościelno-cywilnej.

[ TEMATY ]

ekshumacja

www.kundusia.pl

Grób Kunegundy Siwiec w Stryszawie

Grób Kunegundy Siwiec w Stryszawie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak wyjaśnił przedstawiciel postulacji karmelitów bosych, o. dr hab. Szczepan T. Praśkiewicz OCD, w procesie beatyfikacyjnym trzeba zawsze udowodnić, że kandydat do chwały ołtarzy praktykował w stopniu heroicznym wszystkie cnoty. Trzeba również wyprosić cud za jego przyczyną.

„Należy też zabezpieczyć jego doczesne szczątki, które z chwilą beatyfikacji stają się relikwiami i mogą być w Kościele przedmiotem kultu publicznego” – dodał przybliżając szczegóły procesu beatyfikacyjny sługi Bożej Kunegundy Siwiec (1876-1955), który rozpoczął w 2007 r. i znajduje się obecnie na etapie rzymskim, zmierzającym do udowodnienia cnót kandydatki na ołtarze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Za zgodą Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych 14 listopada została dokonana ekshumacja, kanoniczne rozpoznanie przeniesienie doczesnych szczątków „Kundusi” z cmentarza parafii pw. św. Anny w Stryszawie do kaplicy sióstr zmartwychwstanek w Siwcówce – przysiółka beskidzkiej wsi położonej u stóp Babiej Góry.

Jak poinformował o. Praśkiewicz, wydobyte z grobu ziemnego kości służebnicy Bożej zostały oczyszczone, kanonicznie rozpoznane przez biegłych z anatomii lekarzy i złożone do metalowej trumienki. „Trumienkę zamknięto i opieczętowano lakową pieczęcią Kurii metropolitalnej. Włożono ją następnie do drewnianego, licującego z wystrojem kaplicy drewnianego sarkofagu, który przewieziono na Siwcówkę i złożono w lewej bocznej ścianie kaplicy, pod obrazem Matki Bożej Częstochowskiej - ulubionym miejscu modlitwy Kunegundy” – zrelacjonował zakonnik.

Zdaniem karmelity, wierni, a zwłaszcza mieszkańcy Siwcówki, którzy nawiedzali grób służebnicy Bożej, by prosić Boga o łaski za jej przyczyną, wyrażają swoje zadowolenie z faktu, że wróciła ona „do siebie”.

Zewnętrzna płyta grobu Kunegundy na cmentarzu w Stryszawie zostanie nadal zachowana. Oznaczać będzie miejsce pierwotnego pochówku kandydatki do chwały ołtarzy.

Reklama

Prace ekshumacyjne, za pozwoleniem i pod nadzorem Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Suchej Beskidzkiej, zostały dokonane przez piętnastoosobową komisję mianowaną przez metropolitę krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza. Na jej czele stanął ks. dr. Andrzej Scąber, kierownik referatu spraw beatyfikacyjnych w Kurii metropolitalnej w Krakowie.

W skład komisji weszli świadkowie miejsca pochówku kandydatki na ołtarze, biegli z anatomii i medycyny, technicy i duchowni – wśród nich m.in. przełożony prowincjalny Zakonu Karmelitów Bosych z Krakowa – o. Tadeusz Florek OCD, ks. Aleksander Salamon – miejscowy proboszcz i s. Bożena Wróbel CR – przełożona domu zakonnego w Siwcówce.

Kunegunda Siwiec urodziła się 28 maja 1876 r. w Stryszawie-Siwcówce. W wieku dwudziestu lat złożyła za zgodą spowiednika prywatny ślub czystości i w 1923 r. wstąpiła do Trzeciego (dziś Świeckiego) Zakonu Karmelitów Bosych. Została obdarowana łaską słyszenia w swoim wnętrzu słów Jezusa i niektórych Świętych i możliwości rozmawiania z Nimi; słów, które przekazywała swojemu spowiednikowi, ks. Bronisławowi Bartkowskiemu (zm. 1986), wiernie je notującemu.

Podczas działań wojennych w 1942 r. uczyniła ofiarę ze swego życia w intencji zachowania Siwcówki przed grożącą wiosce pacyfikacją i wywózką do niemieckiego obozu Auschwitz i została wysłuchana. Przez kilka lat była obłożnie chorą. Zmarła w opinii świętości 27 czerwca 1955 r.

2016-11-14 19:11

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oświadczenie Rzecznika KEP w sprawie ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej

[ TEMATY ]

ekshumacja

episkopat

oświadczenie

Weronika Piórek/Episkopat.com

– Jedyną przyczyną, dla której ekshumacja ofiar katastrofy smoleńskiej byłaby moralnie usprawiedliwiona, może być wyraźna i obiektywna potrzeba wynikająca z dążenia do poznania prawdy, przy jednoczesnym braku możliwości zastąpienia tej czynności innymi środkami dowodowymi – czytamy w oświadczeniu rzecznika Konferencji Episkopatu Polski ks. dr. Pawła Rytel-Andrianika w odpowiedzi na pytania dotyczące ekshumacji ofiar tragedii smoleńskiej.

Rzecznik Episkopatu zwraca uwagę na to, jak ważne jest dążenie do prawdy i wyjaśnienie przyczyn katastrofy, po której nie przeprowadzono w Polsce sekcji zwłok żadnej z ofiar, a przeprowadzone do tej pory ekshumacje wykazały nieprawidłowości dotyczące pochówku kilku ciał.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję