Reklama

„Medaliony” według Marka Tercza

Niedziela kielecka 13/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na spektakl Medaliony wg prozy Zofii Nałkowskiej w adaptacji i reżyserii oraz wykonaniu kieleckiego poety, kompozytora i muzyka Marka Tercza szłam pełna obaw, nie dlatego iżbym nie ufała talentowi inscenizatora - nie, niepokój mój wzbudził wybór utworu literackiego, który rozpoczyna teatr lektur szkolnych.
Oto mała scena KCK. Z mroku wyłania się postać muzyka z gitarą, płynie melodia, potem piosenka (powstała w Oświęcimiu) o Róży - dziewczynie, która zginęła w obozie. Artysta wprowadza nas w problematykę, a zwracając się bezpośrednio do nas uzmysławia sytuację ludzi w lagrze, dla współczesnego człowieka trudną do zrozumienia. Potem opowieść toczy się już wartko. Ze zbiorku wybrano najważniejsze wątki, osoby, zaakcentowano najważniejsze przesłania oraz fakty - fakty wstrząsające. Tak jest w pierwszym, zatytułowanym Profesor Spanner. Teraz narrator mówi o „odzysku” i wytwarzaniu z martwego człowieka różnych rzeczy, np. mydła. Młody gdańszczanin stwierdza: „ludzie umieją zrobić coś - z niczego”, więc człowiek to wielkie NIC.
A swoją drogą w Medalionach fragment ten brzmi: „W Niemczech ludzie umieją zrobić coś z niczego” (niby mała rzecz, a jednak zmienia wymowę, czyżby p. Tercz zachowywał już poprawność polityczną w związku z naszym wejściem do Unii?).
Ale to drobiazg, bo już mamy „Przy torze kolejowym”. Napięcie wzrasta. Utwór ten jest z jednej strony dość kontrowersyjny, a z drugiej niesłychanie dramatyczny. Prezentuje dzieje kobiety, która wyskakując z transportu, złamała sobie nogę. Ludzie omijali ją z daleka, policjanci się naradzali, co zrobić, starsza kobieta przyniosła jej mleka. Najbardziej zainteresowany był nią młody człowiek, który jak sęp cały dzień krążył wokół niej - przynosi jej zakupy ze sklepu a potem zabija...
Podając tę historię, artysta wcielił się w młodego mężczyznę i mówi: „ja kupiłem, ja zabiłem”. Oto na naszych oczach ofiara (wszak ten młody Polak żył pod okupacją niemiecką), przeistacza się w kata...
Jest to przesłanie tak czytelne, że zupełnie niepotrzebne są, rzekomo uwspółcześniające wyrażenia: „flaszka, imprezka”. Młoda widownia bezbłędnie je odczytała. W trakcie tego monologu słychać było wręcz wstrzymywane grozą oddechy. Podobnie w historii Michała P., Żyda, który, zobaczywszy trupa żony i dzieci, położył się i chciał umrzeć. Niemiec kopniakami zmusił go do wstania i pracy, bo „człowiek jest mocny” i doprawdy wcale nie jest potrzebny wtręt „Jezu Chryste!”. Jest to historia wystarczająco dramatyczna i dotyczy Żyda, który nie wzywałby na pomoc Chrystusa, chociaż kto wie...
Piekło kobiet w obozach przedstawiła, na podstawie szeregu utworów, występująca w spektaklu Magdalena Jurek. Skupiona, wyciszona. Jedyna jasna plama to jej pochylona głowa, okolona jasnymi włosami. Mówi o przerażającym świecie, w którym człowiek został sprowadzony do najprostszych czynności fizjologicznych; jego wyróżnikiem jest numer, a mimo to greckie Żydówki wschodzące słońce witają hymnem śpiewanym po hebrajsku. Rozpacz kobiety cmentarnej czy wola przeżycia Dwojry Zielonej, bo jeśli wszystkich zabiją, to kto powie o tych męczarniach? - mówi spokojnie o tym okrutnym czasie. Po chwili w to opanowanie wdziera się przerażenie, jęk..., powstrzymywany szloch. Ta oszczędna interpretacja zderzona z nieludzką treścią „Dna”, „Wizy” itd. wzbudza większe przerażenie niż choćby najgłośniejszy krzyk, bo czy ta rzeczywistość jest już oswojona, całkiem zwyczajna? Czy też może już nikt nie może, nie ma siły krzyczeć?
Spektakl jest dobry, będzie znakomitą lekcją historii, języka polskiego, a przede wszystkim człowieczeństwa. Może miejscami występuje w nim zbyt głośna muzyka i może chór winien śpiewać bardziej piano; może pan Marek bardziej powinien zawierzyć tekstowi - wszak szept, cisza jest czasem bardziej ekspresyjna niż najgłośniejszy krzyk.
Medaliony to kilka wstrząsających utworów osnutych, nanizanych jak paciorki na jedną nić. Tą nicią jest myśl, że człowiek człowiekowi tyle zadał bólu. Interpretacja M. Tercza idzie dalej: to ja, to ty, to my wszyscy jesteśmy winni. Wszyscy nosimy w sobie, czynimy zło. I jeszcze jedno - „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu”. Przedstawiony jest wstrząsający obraz dzieci, których czeka „wybiórka”, wiedziały co je czeka, więc wyprężały się, stawały na paluszkach, byle dotknąć pręta (120 cm), bo to oznaczało życie, gdy mniejsze... W zakończeniu tego opowiadania jest bardzo ważny fragment, którego zabrakło w spektaklu. Oto prof. Epstein obserwuje zabawę dwójki małych dzieci. „Siedziały w piasku drogi i przesuwały po nim jakieś patyczki. Zatrzymał się przy nich i zapytał:
- Co tu robicie, dzieci?
Otrzymał odpowiedź:
- My się bawimy w palenie Żydów.” Czyż to nie brzmi jak złowrogie memento...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezus kochał Judasza do końca

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

pl.wikipedia.org

Rozważania do Ewangelii Mt 26, 14-25.

Środa, 27 marca. Wielki Tydzień

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Sąd: areszt dla trojga zatrzymanych ws. Funduszu Sprawiedliwości

2024-03-28 17:20

[ TEMATY ]

sąd

zatrzymanie

Fundacja Profeto

Adobe Stock

Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt dla trojga zatrzymanych ws. Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi o dwie urzędniczki i beneficjenta środków z Funduszu Sprawiedliwości księdza z Fundacji Profeto.

Jak poinformował wiceprezes sądu ds. karnych Grzegorz Krysztofiuk, sąd zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące ks. Michała O., Karoliny K. oraz Urszuli D.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję