Autentyczność Santa Cindore - Świętego Całunu, którym, według legendy, owinięte było ciało zmarłego Chrystusa, jest wciąż przedmiotem naukowych badań, pasyjnych rozważań i ludzkich dociekań. Dziś
wiadomo na pewno, że Całun Turyński to stare lniane płótno o wymiarach 436 x 110 cm, z licznymi śladami po złożeniu i plamami po pożarach. Na dobrą sprawę niewiele na nim (jak i na kopii) widać gołym
okiem. Obraz staje się bardziej czytelny dopiero w negatywie, a szczególnie po komputerowej obróbce. Przedstawia obustronne odbicie ukrzyżowanego człowieka mającego ok. 180 cm wzrostu, w wieku ok. 35
lat, ze śladami ran od tzw. bicza rzymskiego z ołowianymi kulkami i od cierni na głowie. Całun uwidacznia, że owe ciernie bardziej przypominały czepiec niż koronę, a zatem kolce wbijały się nie tylko
po obwodzie głowy, lecz także w jej górnej części. Na Całunie odkryć można ok. 70 ran kłutych w obrębie głowy, rany zadane pedą (rzymski bicz) oraz rany od pchnięcia włócznią. Po dokładnym przyjrzeniu
się uważny obserwator doliczyć się może ponad 600 ran kłutych na całym ciele.
Całun ujawnia, że prawe ramię Chrystusa było zdruzgotane biczowaniem, a odsłonięte sploty nerwowe musiały powodować straszliwe cierpienie. Na domiar tego do ramion Jezusa przywiązano jeszcze belkę
krzyża, której nawet drobne przesunięcia podczas stawiania kroków - nie mówiąc o upadkach czy szarpnięciach - powodowało ucisk uszkodzonych splotów nerwowych.
Chrystusa przybito do krzyża najprawdopodobniej trzema grubymi gwoździami, o długości kilkunastu centymetrów. Wygląd postaci na Całunie pokazuje, że najpierw kaci rozłożyli ręce ofiary na belce poprzecznej
i przybili je w szczególnie unerwionym miejscu, w nadgarstkach. (Wykazano, że gwoździe wbite w środek dłoni - jak ukazuje większość malowideł czy krzyży - nie utrzymałyby ciała, około 60 kg
wagi, na krzyżu). Stopy zaś przybito jeszcze większym i grubszym gwoździem. By mogło do tego dojść, sprawcy musieli najpierw zwichnąć ofierze prawą stopę. Na tej zwichniętej i przebitej stopie Chrystus
podpierał chwilami swoje ciało i podnosił się do góry, aby zaczerpnąć powietrza. Na krzyżu nie było podpórki. Kończyny nie były przywiązane sznurami, a ciało trzymało się tylko na trzech gwoździach. Krzyż
nie był wysoki, mógł wystawać nad powierzchnię ziemi niewiele ponad dwa metry (ofiara, wg Całunu, mierzyła ok. 183 cm wzrostu). Męczarnie na krzyżu potęgował fakt, że kaci przybili Chrystusa do poprzeczki
krzywo, co utrudniało oddychanie i potęgowało ból. Przyczyniło się to także do szybszej śmierci (kres życia Jezusa nastąpił ok. godz. 15.00) podobnie jak urazy spowodowane okrutnym biczowaniem. Na podstawie
Całunu można wywnioskować, że Jezus otrzymał podczas biczowania ponad 70 szczególnie głębokich razów. Liczne obrzęki, krwiaki, stłuczona żuchwa, rany w okolicach nosa i ust świadczą o tym, że nad Chrystusem
znęcano się w sposób szczególnie wyrafinowany. Po wielogodzinnej kaźni i trzech godzinach spędzonych na krzyżu, zachowując jeszcze przytomność, Zbawiciel oddał ducha... Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste,
i błogosławimy Tobie; Żeś przez krzyż i mękę Swoją, świat odkupić raczył.
Popularność zagadki Całunu nie słabnie wśród wiernych, a także naukowców do dzisiaj. Syndonologia (nauka o Całunie Turyńskim, od greckiego słowa sindon - kawałek płótna) obejmuje aż 35 dyscyplin
naukowych. Uczeni wciąż dociekają, czy na Całunie znajdują się pyłki roślin z Palestyny lub odciski rzymskich monet, a także, czy odnaleźć na nim można ślady hemoglobiny, czyli krwi, i w dodatku AB. Ich
główny problem polega na tym, że do większości badań potrzebują wycinku Całunu, a na to Kościół nie może się zgodzić. Zdaniem Ojca Świętego, Całun czy też znajdująca się w szczecińskiej farze jego kopia
są: „Jednym z najbardziej wstrząsających znaków, pełnej cierpienia miłości Odkupiciela” oraz „ikoną męki ukrzyżowanego człowieka”. Papież dodał też, że Całun jest „wyzwaniem
dla rozumu”, gdyż „wymaga nade wszystko od człowieka, zwłaszcza uczonego, uchwycenia jego głębokiego przesłania, skierowanego do jego umysłu i życia”. Odnosząc się do zagadnienia autentyczności
płótna, Jan Paweł II zwrócił uwagę, że „ponieważ nie wchodzi tu w grę wiara, Kościół nie czuje się szczególnie kompetentny, by wypowiadać się w tej kwestii i pozostawia naukowcom pole do dalszych
badań”...
Kontemplując w Wielkim Poście Mękę Pańską, musimy mieć w szczególny sposób na uwadze wołanie Kościoła: Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu