Różnorakie bywają dzisiaj metody ewangelizacji. Jednym z najbardziej niekonwencjonalnych, często jednak też niedocenianych, sposobów ukazywania światu Chrystusa jest bez wątpienia sport. Dowodem na to
niech będą podwórka naszych wsi i miast, gdzie jakże często ujrzeć możemy chłopców uganiających się bez końca za piłką. Pożądana wydaje się być pośród nich obecność kapłana, który już samym byciem i postawą
świadczyłby o Tym, którego reprezentuje. Cenną dla kleryków nauką w tym względzie są na pewno organizowane już po raz ósmy Mistrzostwa Polski Wyższych Seminariów Duchownych w Piłce Nożnej.
Nasze łomżyńskie Seminarium rokrocznie bierze udział w tych nietypowych rozgrywkach. Muszę jednak przyznać, że poprzednie odsłony tej imprezy kończyliśmy co najwyżej na drugiej rundzie. Szło nam więc
wedle przysłowia: „jak po grudzie”.
Tegoroczna edycja, która na starcie zgromadziła blisko 40 zespołów kleryckich, może być jednak przełomowa. Zbliżają się bowiem ćwierćfinały, a WSD Łomża gra dalej. Być może duży wpływ, na poprawę
wyników mają dwaj koledzy z Kamerunu, którzy po przybyciu w tym roku do naszej wspólnoty stali się, od razu silnymi punktami piłkarskiej kadry. Popularne powiedzenie kapitana drużyny - diakona Jarosława
Traczyka: „Gdzie ja nie byłem, gdzie ja nie przegrałem” zaczyna iść powoli w niepamięć.
Ostatnim zespołem, z którym mieliśmy przyjemność spotkać się, wymienić poglądami, modlić wspólnie oraz rozegrać mecz, była drużyna Metropolitarnego Wyższego Seminarium Duchownego z Warszawy. Po zwycięstwie
2:1 na własnym boisku przyszło nam udać się na mecz rewanżowy do stolicy. Tam, przy pięknej wiosennej pogodzie, przegrywaliśmy po pierwszej połowie także 2:1. O losach dwumeczu zadecydować więc miała
druga połowa. Wskazówki naszego opiekuna, trenera i napastnika w jednej osobie ks. Dariusza Wiznera oraz dopingu kilkunastu chłopców, którzy niezorientowani w tym, kto jest gospodarzem, krzyczeli: „Zieloni,
zieloni” (nasze barwy), spowodowały, iż przystępowaliśmy do drugiej odsłony odpowiednio zmotywowani. Nie było jednak łatwo. Szybka wymiana piłki, duża liczba strzałów, interwencje bramkarzy, przeogromna
ambicja i przede wszystkim bramki: cztery z naszej strony i jedna po stronie gospodarzy! To najkrótsza charakterystyka tego, co działo się w drugiej połowie meczu, zakończonego wynikiem 3:5. Ostatni gwizdek
sędziego, podziękowania, wspólna kolacja i powrót do wspólnoty z iście stadionową przyśpiewką na ustach: „Łomża to jest potęga, Łomża najlepsza jest”. A wszystko to na chwałę Pana!
Specjalne podziękowania od całej drużyny seminaryjnej składamy prezesowi Łomżyńskiego Klubu Sportowego - Krzysztofowi Lendzioszkowi za udostępnianie nam już od kilku lat obiektów sportowych. Zapewniamy
o pamięci modlitewnej i życzymy w tym roku awansu do III ligi, a w kolejnych latach do wyższych szczebli rozgrywkowych.
Wspólnota seminaryjna
Pomóż w rozwoju naszego portalu