Polska, Ojczyzna nasza, jest krajem zwycięstw i klęsk, wzlotów i upadków. Posiada bogactwa, które mogą być godne podkreślenia i naśladowania. Po latach izolacji i niszczenia wartości materialno-duchownych
musimy znowu je odkryć, uznać za swoje i pokazać światu.
Jednym z pierwszych znamion jest rodzinność. Podczas pobytu w Szwecji, wraz z rodziną Polaków, którzy osiedli tam w czasie stanu wojennego, udaliśmy się do zaprzyjaźnionej rodziny szwedzkiej. Pokazali
nam ogród, zaplecze gospodarcze i dom. Nieobecna przy tym córka gospodarzy była oburzona, że ojciec wprowadził nas do jej pokoju, naruszając jej prywatność. I jak się okazało, rzadko rozsiane domy w tym
kraju, mimo dobrych dróg, są odległe od siebie, nie ma zażyłości sąsiedzkiej i rodzinnej bliskości. Młodzi szybko usamodzielniają się. Dla wielu kobiet samotnie wychowujących dziecko musiano stworzyć
etat tzw. „ojca dochodzącego”, aby dziecko wychowywało się w miarę normalnie. U nas domy często są pełne. Święta, uroczystości rodzinne i religijne gromadzą krewnych z wielu stron, co świadczy,
że rodzina jest wciąż ostoją, a domy gościnnie otwarte.
Ważnym elementem naszej tożsamości jest ukochanie ziemi, która przez wieki była wyrazem stabilności i zamożności. Tęsknota za ziemią ojczystą jest znana tym, którzy wyjeżdżają za granicę. Opisują
ją, śpiewają o niej i wracają po latach. Chociaż ostatnio system chciał nas oduczyć szacunku dla ziemi, jednak ona woła o właścicieli: res clamat ad dominum i chce, aby ją uprawiano. Sądzę, że znowu musimy
powrócić do pracy na roli, która może być wartością gospodarki narodowej, a wówczas znikną odłogi i ugory.
Z miłości do ziemi rodzinnej wypływa patriotyzm. Ojczyzna to Patria, a troskę o nią, o jej dziedzictwo kulturowe, o człowieka, jego bogactwo ducha, o mowę ojczystą, o znajomość historii, która magistra
vitae est, o wiarę, obyczaje i działanie na jej korzyść nazywa się patriotyzmem. A więc strzeżmy się bezkrytycznego naśladowania złych cech innych narodów; mody często prymitywnej, czy tworów pseudokultury,
aby nie być papugą narodów. „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”.
Miłosierdzie i przebaczenie, brak zawiści i chęci zemsty, to nasze cechy narodowe. Prawie nigdy nie prowadziliśmy wojen zaczepnych. Broniliśmy się przed atakami. Czytałem, że podczas odsieczy wiedeńskiej,
wyprawy wojennej króla Jana III Sobieskiego przeciwko Turkom, Polacy nie zabijali jeńców, lecz brali ich z sobą, aby osadzić na ziemiach polskich. Niemcy, Austriacy dobijali nawet rannych na polu bitwy.
Np. w Zadwórzu koło Lwowa, które nazywa się Polskimi Termopilami, 318 młodych chłopców, Orląt Lwowskich, armia Budionnego wycięła w pień, kłując bagnetami rannych i zmarłych. Podobne rzezie i obozy zagłady
znane były u naszych sąsiadów ze Wschodu i Zachodu.
Zarzucają nam, że nasza maryjność przesłania Boga, ma cechy tradycyjnej pobożności ludowej, płytkiej, uczuciowej, bez głębi wiary i życia według jej wymogów. Zachód odrzucił tradycję, którą obok Ewangelii
i nauki Kościoła jest siłą narodu. Kościoły stoją puste, spada liczba wierzących i brak jest powołań. Nie możemy zapomnieć, że prawdziwa pobożność Maryjna jest Chrystocentryczna, jak mówi Sobór Watykański
II „Wpatrując się w Maryję w świetle Słowa, które stało się Człowiekiem, Kościół z czcią wnika w najwyższe Misterium Wcielenia...”. Nie zgubmy Miłości do Matki Bożej. Bo jaka matka, takie
dzieci. Niech ta Miłość sprawdza się we wzorowym życiu.
Trzeba stwierdzić rzeczowo i nieodwołalnie, że Polska przez wieki była Przedmurzem Chrześcijaństwa. Kamieniec Podolski, który jako twierdza stał na straży wolności Ojczyzny, nazywano Antemurale Christianitatis.
Bitwa z Tatarami pod Legnicą, gdzie zginął książę Henryk Pobożny i kwiat rycerstwa polskiego, nie wpuściła Tatarów do Europy. Grunwald osłabił potęgę Krzyżaków, którzy przegrali proces w Rzymie, oskarżeni
o nadużycia. Kircholm i Jasna Góra obroniły nas przed Szwedami, największymi łupieżcami Polski. Beresteczko i Zbaraż przed Moskwą i Kozakami. Wiedeń ocalił Europę przed zalewem islamu. Wojna bolszewicka
w 1920 r. pod Warszawą i Lwowem osłoniła Europę od komunistów, a Wałęsowska „Solidarność” spowodowała upadek systemu komunistycznego, pełnego utopii i braku szacunku dla duszy ludzkiej,
w której mieszka Bóg, wiara, dobro i piękno ducha.
Ważną sprawą w narodzie polskim jest tolerancja, czyli szacunek i akceptacja inności. W pięknym Lwowie splatały się drogi Wschodu i Zachodu. Tam było i jest biskupstwo rzymskokatolickie, greckokatolickie
i ormiańskie, cerkwie prawosławne i synagogi żydowskie. Żyły różne narodowości obok siebie w zgodzie i harmonii. Np. w Lesku na Święto Jordanu szła procesja nad San z cerkwi greckokatolickiej, z kościoła
rzymskokatolickiego i z synagogi rabin z Torą. Tę jedność zachwiali sąsiedzi ze Wschodu i Zachodu, powodując wielki ból, łzy i śmierć wielu ludzi. Emigracja i utrata majątków, zniszczenie warstwy inteligencji,
ziemiańskich rodów zasłużonych dla Rzeczpospolitej, bogatych wiedzą i kulturą, to wynik nienawiści i braku tolerancji.
Oczy świata są znowu zwrócone na Polskę, która przez naszego Ojca Świętego, będącego największym ambasadorem Ojczyzny, musi wnieść swoje kulturowo-religijne dziedzictwo w dorobek innych narodów. Powiedział
kiedyś Honoriusz Balzak, że „Polska jest wykwitem Słowiańszczyzny, ale gdyby dać Polakowi trochę zimnej krwi angielskiej, punktualności i pracowitości niemieckiej, byłby człowiekiem świata”.
Z bólem musimy stwierdzić za Sienkiewiczem, który powiedział w powieści Bez dogmatu takie słowa: „Nie znam narodu, który mając tak wiele wartości, tak wiele tracił”. Oby te wartości wiary,
dorobku, kultury i bogactwa ducha nie zostały przez nas pogrzebane, lecz ubogaciły Europę i rozwijały się rodząc dobre owoce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu