Tradycje katolickie panujące w domu rodzinnym pana Zygmunta oraz patriotyzm i tęsknota za wolną ojczyzną spowodowały, że niespełna siedemnastoletni chłopak poszedł na ochotnika bronić młodej wolnej ojczyzny.
Z rodzinnej Brzeźnicy poszło wówczas na wojnę 26 młodych mężczyzn, z tego 12 na ochotnika (czterech nie powróciło do domu).
Ochotniczy 236. Pułk Piechoty, do którego trafił Zygmunt Twarowski, stacjonował na warszawskiej Pradze. Kapelanem w pułku był bohater wojenny - ks. Ignacy Skorupka.
Ze względu na zbliżającą się do Warszawy rozjuszoną wcześniejszymi porażkami Armię Czerwoną, pułk nie mógł odbyć całego, kompleksowego szkolenia. Młodzi ochotnicy niezbyt oswojeni z bronią zostali
niespodziewanie postawieni przed odpowiedzialnym i dla wielu ostatnim, śmiertelnym zadaniem. Rankiem 14 sierpnia 1920 r., w czasie śniadania otrzymali rozkaz wymarszu ku nadciągającej sowieckiej
zarazie komunistycznej. Po przejściu około 10 kilometrów zajęli pozycje w okolicy miejscowości Ossów. W lesie znajdował się nieprzyjaciel. Chcąc podjąć jakąkolwiek walkę żołnierze polscy musieli pokonać
długą, ciągnąca się kilkaset metrów równinną łąkę. Dramaturgię pogłębiał fakt, że przeciwko doświadczonym w walkach bolszewikom przeciwstawiono nie znających prawideł wojny młokosów. Relacja pana Zygmunta
zapisana przez niego we wspomnieniach przedstawia się następująco: „14 sierpnia ruszyliśmy na bolszewików z gromkim okrzykiem - hura! Prowadził nas ks. Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku i dowódca
naszego batalionu. Podczas pokonywania wolnej przestrzeni bolszewicy otworzyli do nas ogień z karabinów maszynowych. Nasi żołnierze padali jak przysłowiowe muchy. Dalszy atak nie miał sensu, ponieważ
wystrzelaliby nas wszystkich. Trzeba było się wycofać, jednak wielu już nie zdążyło. Pułk poniósł bardzo duże straty. Zginął także bohaterski kapelan, który nie cofnął się przed sowieckimi kulami. Ludzi
ze zdziesiątkowanej formacji przydzielono do innych oddziałów”.
Następnego dnia - 15 sierpnia potężne uderzenie polskiego wojska udaremniło czerwonoarmistom zdobycie stolicy. „Cud nad Wisłą” pokazał całemu światu, że naród polski ma u Matki Przenajświętszej
szczególne względy.
Zygmunt Twarowski w szeregach 36. PP uczestniczył w przepędzaniu bolszewickiego agresora aż do rzeki Słucz. 23 grudnia 1920 r. wrócił do domu. W latach 1930-1935 uczył się w Szkole Rolniczej
w Krzyżewie.
W sierpniu 1939 r. w związku z narastającym zagrożeniem niemieckim zostaje powołany do wojska. Formacja, w której służył to 79. PP stacjonujący w Słonimie. W pierwszych dniach wojny przetransportowano
jednostkę w okolice miejscowości Jurowie, ok. 12 km od miejsca macierzystego. W niedługim czasie podczas walk wojska niemieckie rozbiły oddział i pan Zygmunt wrócił szczęśliwie do domu. Po wojnie, do
1970 r. pracował jako drogomistrz. Od 34 lat jest na emeryturze.
Jego bohaterska postawa i bezgraniczne oddania ojczyźnie było skrzętnie ukrywane przed PRL-owskimi władzami, które nie tolerowały prawdziwych bohaterów. Przedwojenne odznaczenia i dokumenty traktował
jak precjoza, dzięki temu dotrwały do naszych czasów i mogą je zobaczyć młode pokolenia.
Przemiany społeczno-polityczne w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku spowodowały, że można było wreszcie głośno i bez obaw pokazać oblicze prawdy.
Idąc na wojnę w 1920 r. p. Zygmunt na pewno nie przypuszczał, że będzie świadkiem dwukrotnych narodzin ojczyzny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu