Zwyczajem stało się, że swoje śluby w instytutach życia konsekrowanego siostry zakonne składają w święta maryjne. Tak było również w przypadku s. Marii Reginy Tomali, która swoje pierwsze śluby zakonne w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej złożyła w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 25 lat temu. W związku z przypadającym w tym roku srebrnym jubileuszem ślubów zakonnych, s. Regina i jej współsiostry obchodziły to święto podczas uroczystej Mszy św. w bazylice katedralnej w Łowiczu 15 sierpnia. Była to Eucharystia sprawowana przez bp. Alojzego Orszulika.
Pierwszy w bazylice
Jak powiedziała Niedzieli Łowickiej Jubilatka, to właśnie Ksiądz
Biskup zdecydował, że s. Regina będzie świętować swój jubileusz tak
uroczyście. "Ja sama planowałam dużo skromniej, w kaplicy w rezydencji
biskupiej (w której na co dzień siostra pracuje jako kucharka), ale
Ksiądz Biskup jest dobry i wyrozumiały, nie czuje się tego dystansu.
I to on zdecydował, że jubileusz będzie w bazylice".
Dzięki decyzji Biskupa Łowickiego jubileusz s. Marii
Reginy nabrał zatem jeszcze bardziej uroczystego i doniosłego charakteru.
Był także pierwszym jubileuszem zakonnym świętowanym w bazylice katedralnej
odkąd istnieje diecezja łowicka.
W dniu jubileuszu s. Reginie towarzyszyły nie tylko dwie
siostry, na co dzień mieszkające i pracujące wraz z nią w domu biskupim,
ale także siostry przybyłe na uroczystość z domu prowincjalnego Służebniczek
Śląskich (to popularnie używana nazwa zgromadzenia) w Warszawie.
Siostry włączyły się w liturgię Mszy św., przygotowując czytania
i śpiewy, a także procesję z darami.
S. Regina wyróżniała się wśród współtowarzyszek własnoręcznie
uwitym wiankiem na głowie i... uśmiechem. Słynie zresztą z niego
na co dzień, może dlatego nikt, kto na niąpatrzy, nie kojarzy jej
z tak poważnym jubileuszem? Skąd ten uśmiech i pogoda ducha? Z dobrze
rozpoznanego powołania, ze słusznie obranej drogi życia. A nie było
łatwo...
"Wszystkie drzewa moje"
S. Maria Regina pochodzi z Sadowa koło Lublińca. Jest córką
traktorzysty-stolarza i gospodyni domowej, zajmującej się jedenaściorgiem
dzieci. S. Regina z dumą mówi, że w tej chwili jej mama ma 47 wnuków! "
Lubimy się spotykać, silne są między nami więzi rodzinne, pomagamy
sobie wzajemnie i pomimo takich trudności, jakie są obecnie, każdy
stara się własnymi rękami zapracować na utrzymanie rodziny".
Pierwszy kontakt s. Reginy - wtedy jeszcze Moniki - z
zakonnicą, elżbietanką, miał miejsce, kiedy dziewczynka była w czwartej
klasie. To właśnie wtedy przyniosła do domu wiadomość: "Mamo, siostra
powiedziała, że ja to pójdę do klasztoru!". "Matka się tylko roześmiała
i stwierdziła, że to niemożliwe - wspomina s. Regina. -
Ja byłam bardzo żywym dzieckiem, wszystkie drzewa były
moje, nikt nie sądził, że ja się do klasztoru mogę nadawać!".
A jednak ziarno rzucone w glebę powoli i niepostrzeżenie
na początku, ale kiełkowało. "Może nie tak intensywnie, ale tamte
słowa we mnie żyły" - mówi s. Regina. Duży wpływ na wybór drogi życiowej
miały także modlitwy o powołania nieżyjącego już proboszcza, ks.
Karola Wolnika. I kiedy nadarzyła się okazja, Monika wraz z koleżanką
pojechały do Panewnik - to był jej pierwszy kontakt ze Służebniczkami
Śląskimi. Potem jeszcze wyjazd na rekolekcje i - już wiedziała.
S. Regina darzy szczególnym nabożeństwem Matkę Bożą Fatimską,
uważa, że to Ona chciała widzieć ją w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek
Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. "Miałam 17 lat -
wspomina - gdy powiedziałam rodzicom. Nie chcieli o tym słyszeć,
uważali, że się nie nadaję na zakonnicę, że powinnam być bardziej
stateczna. Ale ja byłam zdecydowana i w 1973 r. wstąpiłam do zgromadzenia.
Z domu odeszłam bez pożegnania, dopiero Ksiądz Proboszcz prosił Matkę
Przełożoną i pojechałam się pożegnać z rodzicami".
W Panewnikach s. Regina rozpoczęła formację, postulat,
nowicjat, a 15 sierpnia 1976 r. złożyła pierwsze śluby zakonne. Następnie
pracowała na placówkach w Otrębusach, Komorowie, Łebie, Wrocławiu,
Warszawie, znowu w Łebie i od dwóch lat w Łowiczu, gdzie zajmuje
się pracą w kuchni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Inna droga
W homilii podczas Mszy św. bp Orszulik przypomniał osobę założyciela
zgromadzenia, które obrała sobie s. Regina i w którym złożyła śluby
czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, pragnąc naśladować Maryję jako
Służebnicę Pańską. Założycielem tym był bł. Edmund Bojanowski, urodzony
w 1814 r. 13 czerwca 1999 r. w Warszawie, w czasie pielgrzymki do
Ojczyzny, Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł go do czci błogosławionych.
Powiedział wtedy o nim: "Ten wielkopolski ziemianin, wiedziony pełnym
wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym,
charytatywnym, kulturalnym, które wspierały moralnie i materialnie
rodzinę wiejską. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako serdecznie dobry
człowiek, który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie
jednoczyć różne środowiska wokół dobra".
Następnie Biskup Łowicki mówił o różnych drogach, na
które Bóg powołuje człowieka. Powszechną drogą jest małżeństwo i
rodzina. "Ale Chrystus zostawił Kościołowi jeszcze rady ewangeliczne
jako dar. I do życia wedle tych rad powołuje niewiasty i mężczyzn,
którzy są gotowi ze względu na Królestwo Boże żyć w stanie bezżennym
w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, naśladując Pana Jezusa i
Jego Matkę.
Chrystus wciąż zaprasza młodych do realizacji swego
życia na tej szczególnej drodze. Zaprasza do pracy w winnicy swojej,
jaką jest Kościół, do służby człowiekowi poszukującemu pomocy, opieki
i wsparcia.
Świat dzisiaj nie zachęca młodych do wyboru tej drogi,
ale też nie zachęcają rodzice, nie tworzą w domu rodzinnym odpowiedniego
klimatu religijnego. Świat wartości nadprzyrodzonych jest spychany
na margines, a eksponowane są: zmysłowe wyżycie się, hedonizm, zabawowe
traktowanie życia. A jest ono tylko jedno. Czy ktoś wierzy czy nie
w Boga, On istnieje. I u kresu trzeba będzie zdać sprawę z uczynków
dokonanych w ciele: dobrych i złych".
Stąd szczególna modlitwa, do której zachęcił wszystkich
wiernych bp Orszulik w dniu srebrnego jubileuszu s. Reginy: o dar
powołania do życia zakonnego dla dziewcząt i chłopców z katolickich
rodzin. "Dla chłopców szczególnie o dar powołania do kapłaństwa na
szafarzy tajemnic Bożych. Żniwo wciąż wielkie, a robotników mało,
robotników - Bożych żniwiarzy" - podkreślił Biskup Łowicki, po czym
udzielił s. Marii Reginie swego pasterskiego błogosławieństwa na
następny, złoty jubileusz.
Odnowienie ślubów
Po homilii nastąpił obrzęd odnowienia ślubów zakonnych s. Reginy.
Przystąpiła ona do Księdza Biskupa z zapaloną świecą w dłoni i dziękując
Bogu za dar powołania oraz za łaski otrzymane z życiu zakonnym, wyraziła
pragnienie odnowienia ślubów, "aby mogła dostąpić odpustu jubileuszowego"
.
Odnowienie ślubów nastąpiło po modlitwie w intencji jubilatki
i po zaśpiewaniu hymnu do Ducha Świętego. Klęcząc s. Regina mówiła,
z widocznym wzruszeniem: "W Trójcy Przenajświętszy Boże, z całego
serca dziękuję Ci za tę szczególną łaskę powołania mnie niegodnej
do Zgromadzenia Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie
Poczętej. Dziękuję za ogrom miłosierdzia Twojego i wszystkie udzielone
mi łaski. Przebacz mi wszystkie niewierności, jakie z ułomności ludzkiej
popełniłam i zaniedbanie dobra, którego nie wykonałam w moich latach
życia zakonnego. Nie pamiętaj mi, Panie, tych przewinień i spraw,
abym pociągnięta Twoją Boską miłością, w tej miłości trwała do końca
moich dni.
Wszechmogący, wieczny Boże. Ja siostra Maria Regina świadoma
Twojego wezwania i pełna ufności w nieskończone miłosierdzie Twoje,
pragnę na nowo poświęcić Tobie całe moje życie i naśladować Chrystusa
za Przykładem Najświętszej Maryi Panny Służebnicy Pańskiej. Dlatego
ponawiam moje śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa złożone według
Konstytucji Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny
Niepokalanie Poczętej.
Z całego serca oddaję się Tobie całkowicie w Zgromadzeniu
i dołożę wszelkich starań, aby za wstawiennictwem Niepokalanej, dochowując
wierności łasce Ducha Świętego przez ofiarną służbę Bogu i Kościołowi
osiągnąć miłość doskonałą. Amen".
S. Regina poproszona o podsumowanie swoich 25 lat w zgromadzeniu
z uśmiechem odpowiedziała: "Nie zrobiłabym czego innego, gdybym jeszcze
raz miała wybierać. Jak wszędzie, tak i tutaj są smutki i trudności,
ale przede wszystkim radość z tego, co się robi. Bo to nie dla siebie,
ale ludzi i przez ludzi dla Boga. I to jest moja największa radość,
która uzewnętrznia się na twarzy przez uśmiech. Stąd mój spokój ducha!"
.