Tak jak kiedyś wokół Jezusa, tak i wokół księdza zaczęły się
gromadzić dzieci, spragnione nauki o Bogu i języka polskiego. Kościół
stał się dla nich drugim miejscem po domu rodzinnym. Przychodziły
tam od razu po szkole i przebywały aż do wieczora. Potrzebna była
sala katechetyczna i do nauki języka polskiego. Jak tylko plebania
została wykończona, Ksiądz Marek bez zastanowienia oddał ją dzieciom,
aby mogły pogłębiać swoją wiedzę. Dzięki Wspólnocie Polskiej i Senatowi
RP z Warszawy otrzymaliśmy pomoc audiowizualną. Dzieci, które nie
mają możliwości nauczenia się informatyki w szkole i w domu, mogą
się zapoznać z jej podstawami, co w dzisiejszych czasach jest warunkiem
zdobycia pracy. Wszyscy razem możemy oglądać polskie programy i uczyć
się również polskiej mowy. Dla niektórych plebania stała się domem.
Kiedy nasz Ksiądz dowiedział się, iż jedna z parafianek nie miała
gdzie mieszkać, od razu zaproponował jej dach nad głową na plebanii.
Okazało się, że są takie dwie staruszki - jedna nie jest w stanie
opalać swojego domku, ponieważ już lata nie te i nie stać jej, druga
zaś po śmierci syna została bez domu. Mieszkają tam do dziś. Nie
tylko dzieci się garną do Księdza Marka, ale także starzy, młodzież
i wszyscy, dla których jest on przykładem. W Święta Bożego Narodzenia
i Wielkanocne zbieramy się całą parafią na plebanii, aby podzielić
się nie tyko opłatkiem czy święconym jajkiem, ale Ksiądz przygotowuje
nam, co tylko uda mu się zdobyć od rodaków z Polski. Jednak nie tylko
w święta spotykamy się przy wspólnym stole. W każdą niedzielę zorganizowany
jest obiad dla osób starszych i samotnych. Dzieci, jako małe łakomczuchy,
dostają słodycze, owoce, kanapki i herbatę. Nie tylko parafianie
doświadczają dobroci Księdza Marka. Bowiem każda instytucja, która
zwróciła się do niego o pomoc, została wysłuchana. Nasz Ksiądz Proboszcz,
jak tylko może, zawsze chętnie pomaga. W jego sercu znajdzie się
miejsce dla każdego. Ksiądz Marek jak dobry samarytanin nie może
przejść obok potrzebującego. Dla Opieki Społecznej w Torczynie sprowadził
odzież, łóżka, żywność. Do szpitala przekazał medykamenty, kroplówki,
łóżka, różne medyczne przybory, które szpital nie był w stanie kupić.
Ksiądz Marek załatwiał je z Niemiec, będąc dyrektorem Caritas. Kryzys
finansowy bardzo dotknął takie instytucje, jak: szkoły, uniwersytety,
szpitale, internaty czy domy starców. Bez szczodrej pomocy z Polski
byłoby nam bardzo ciężko. Ksiądz Proboszcz ma pod swoją opieką także
Rodzinny Dom Dzieci w Kiwercach, który prowadzi rodzina Czerepów.
Pomaga im, dostarczając żywność, odzież, obuwie, a także finansowo,
by mogli wykończyć swój dom dziecka.
Nie tylko o żywych pamięta Ksiądz Marek. Aby zachować
pamięć o tych, którzy odeszli z tego świata, w Roku Jubileuszowym
14 września zostały poświęcone tablice pamiątkowe, na których wyryto
nazwiska wszystkich spoczywających na tym cmentarzu, nazwiska tych,
którzy zginęli w czasach wojny i grób ich jest nieznany, oraz nazwiska
tych, którzy nigdy nie powrócili w rodzinne strony, choć było to
ich marzeniem. W ten dzień, kiedy rozpoczęła się uroczystość poświęcenia
marmurowych tablic z ponad 650 nazwiskami, nawet niebo zapłakało
ulewnym deszczem. Być może to był zbieg okoliczności, a może sam
Bóg płakał nad losem tych ludzi. W chwili obecnej Ksiądz Marek zajmuje
się oczyszczaniem i ogrodzeniem zdewastowanego cmentarza w Kisielinie,
później w Hołobach i Mielnicy. Boryka się z problemami finansowymi,
dlatego prace nie posuwają się szybko. Choć sam Ksiądz Proboszcz
ciężko fizycznie pracuje, dając innym przykład, to nie zawsze spotyka
się ze zrozumieniem. Jest także pewnym zaskoczeniem dla nas, wiernych,
iż Ksiądz Marek w wolnym czasie robi w swoim garażu w Torczynie trumny
dla zmarłych parafian, bo wielu z naszych rodzin nie stać je kupić.
Do dnia dzisiejszego zrobił już ponad 20 i wszystkie rozdał za darmo.
Dzięki współpracy ze Wspólnotą Polską każdego roku nasze
dzieci wyjeżdżają na wakacje do Polski. Czekają na ten wyjazd przez
cały rok. Jest to wspaniała okazja do nauki języka polskiego, obcowania
z ojczystym krajem, a także pozyskania nowych przyjaciół.
Jednak ku wielkiej przykrości i rozczarowaniu Księdza
Marka okazało się, że w tym roku nasze dzieci nie będą mogły pojechać
do ojczystego kraju swoich ojców i dziadków, gdyż nie ma na to środków
finansowych .
I choć nasza parafia jest bardzo młoda, to jednak wszystkich
nas połączył język polski i jedna wiara, którą pogłębiamy za każdym
razem, idąc na Mszę św.
Każdego dnia ktoś, kto poświęcił swoje życie dla innych,
przybliża nam obecność Boga, ukazując nam prawdy wiary. Jest to niezwykły,
a zarazem prosty człowiek - nasz proboszcz ks. kan. Marek Gmitrzuk,
który dla jednych stał się bratem, dla drugich synem, dla innych
najlepszym przyjacielem, który zrozumie, wysłucha, poradzi, a jak
trzeba to ściągnie swoje buty z nóg czy kurtkę z siebie i da innym
biedniejszym - bo taki jest nasz Ksiądz.
Niech Dobry Bóg wspiera Księdza Marka w każdej pracy,
którą czyni na Jego chwałę i dla dobra ludzi, oraz wszystkich Rodaków
w kraju i za granicą, którzy dopomagają mu, przez co i nam tu, na
Wołyniu. Daje się odczuć Waszą pomoc.
Autorka jest nauczycielką języka polskiego w Torczynie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu