Reklama

Dotrzymać kroku - czyli prawda o Żołnierzach Jezusa

Niedziela w Chicago 45/2004

Archiwum Miles Jesu

Zajęcia w wiejskiej szkole

Zajęcia w wiejskiej szkole

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po raz pierwszy osobiście ujrzałam Papieża Jana Pawła II, kiedy przebywał w Waszyngtonie. Był on człowiekiem z dalekiego kraju, nieoczekiwanie powołanym z Krakowa do Rzymu, by zasiadł na Piotrowym tronie. W duchu wiedzieliśmy, że papież z Polski będzie z pewnością kimś niezwykłym.
Polska była odległym krajem, odciętym od nas nie tylko przez ocean jak cała Europa, ale znacznie gorzej - przez żelazną kurtynę, zawieszoną po to, aby trzymać w garści naród kierowany przez rządy ateistów, które sprzeciwały się wszystkim prawom człowieka. W tym czasie uczęszczałam do szkoły średniej, myślałam o dorywczej pracy przy opiece nad dziećmi i marzyłam o mojej przyszłości. W październiku 1979 r. usłyszałam tłum zgromadzony przy budynkach Kapitolu, który skandował: „Kochamy cię, Janie Pawle II!”. W październiku 1990 r. miałam okazję być na prywatnej Mszy św. i audiencji u Papieża w Watykanie. Zostałam przyjęta jako misjonarka Duszpasterstwa Europejskiego.
Lata 1979-91 były okresem niesłychanych zmian w Europie, zapoczątkowanych przez naród polski, a inspirowanych przez naszego rodaka Papieża. Wszystko także zmieniło się w moim życiu. W 1981 r. ukończyłam szkołę średnią i przyłączyłam się do Katalickiego Instytutu Życia Konsekrowanego dla osób świeckich - Miles Jesu. Grupy takie jak nasza istnieją jako środek uświęcający laikat. Niektórzy członkowie mieszkają wspólnie i składają przysięgi - życie nasze jest bardzo podobne do życia w zakonie. Członkowie „Domus” (domu wspólnotowego) mogą być osobami świeckimi lub księżmi. Jest jeszcze inny rodzaj członkowstwa dla osób, które nie mają powołania do życia w celibacie, ale wciąż mogą być członkami np. osoby zamężne lub samotne żyjące w swoich domach. Członkowie są „Vinculum”, czyli w związku z Rodziną Wierzących, taką jak nasza. Ta różnorodność członkowstwa świadczy o tym, że każda osoba jest powołana do świętości - nie ma znaczenia, jaki jest twój statut, wiek czy zawód.
Zostałam wysłana z mojej rodzinnej Virginii do Chicago, gdzie w 1982 r. założyliśmy wspólnotę. W połowie lat 80. nasz założyciel i ojciec generalny Alphonsus Maria Duran zaczął mówić o podróży do Polski. Jeszcze przed powstaniem „Solidarności” czy „Glasnosti” jego marzenia odnośnie do tego kraju zaczęły zamieniać się w rzeczywiste plany.
Po złożeniu ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa w kościele św. Edmunda w Chicago w 1986 r. (przedmieścia Oak Park) o. Duran powiedział mi, abym przygotowała się na podróż do Polski. Zabrzmiało to dla mnie jak jakaś bajka... W 1989 r. żelazna kurtyna opadła, w Polsce przeprowadzono wolne wybory, w Berlinie zburzono mur, a w Czechosłowacji miała miejsce „aksamitna rewolucja”. Wiosną 1990 r. o. Duran wraz ze swoim pomocnikiem odbyli podróż po byłych krajach bloku radzieckiego i wrócili do Chicago na Wielkanoc. Opowiadali różne historie o państwach, które były odcięte od świata aż do teraz. Otrzymali wiele zaproszeń od biskupów, aby sprowadzić Miles Jesu do tych krajów. Zastanawialiśmy się, ilu członków jesteśmy w stanie wysłać do nowych fundacji (czterech mężczyzn i dwie kobiety; wystarczyło po dwie osoby do wspólnot męskich - jednej na Ukrainie i w Czechosłowacji i jednej dla kobiet w Polsce). W weekend Zielonych Świątek zadecydowaliśmy, kto powinien pojechać. Każdy z nas był wolontariuszem. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że nowe miejsce, nowa kultura oraz język będą następnym naszym wyzwaniem. Prawdziwy entuzjazm i radość z podróży można było dostrzec na twarzach wszystkich przygotowujacych się do wyjazdu. Proces podejmowania decyzji łączy w sobie korzyści z demokracji z pięknem prawdziwego posłuszeństwa, tak też było w naszym przypadku. Każdy miał głos w dyskusji, po czym spotykaliśmy się indywidualnie ze zwierzchnikami, aby omówić szczegóły. Rozważaliśmy wszystko, co zostało powiedziane, wyznaczaliśmy nowe zadania i modliliśmy się, pokładając wszelkie nadzieje w Panu.
W niedzielę Zielonych Świątek 1990 r. byłam zaskoczona, a zarazem bardzo szczęśliwa. Dowiedziałam się bowiem o wyjeździe do Polski wraz z Jenny Staab. Miałyśmy po 27 i 28 lat, żadna z nas przedtem nie mieszkała za granicą. Obie jesteśmy z pochodzenia Europejkami, ale niestety, nie z Polski. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłyśmy, to pojechałyśmy do polskiej dzielnicy w Chicago, aby znaleźć kogoś, kto mógłby nauczyć nas języka polskiego. Z Ameryki wyleciałyśmy jesienią w święto Matki Bożej Różańcowej, zatrzymując się na kilka miesięcy w naszym Głównym Domu Wspólnotowym w Rzymie dostarczało wiele radości (W tym w samym, w którym mieszkałyśmy, gdy byłyśmy na audiencji u Ojca Świętego). W styczniu 1991 r. znalazłyśmy się w Polsce, a dokładnie w Lublinie. Zanim otrzymałyśmy budynek na naszą siedzibę, co miało miejsce 4 lata temu, musiałyśmy mieszkać w akademiku, wynajmować pokoje, a potem mieszkanie.
Nie znałyśmy tu nikogo, w języku polskim umiałyśmy jedynie powiedzieć, jak się nazywamy. Na szczęście ludzie byli bardzo przyjaźni i cierpliwi słuchali naszej łamanej polszczyzny. Małe dzieciaki na przystankach autobusowych pytały nas o godzinę, wiedząc, że nasza odpowiedź zabrzmi zabawnie. Znalazłyśmy pracę, ucząc języka angielskiego, zapisałyśmy się również na kurs języka polskiego i kultury na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1991r. wybrałyśmy się na pieszą pielgrzymkę z Lublina do Częstochowy na Światowy Dzień Młodzieży - jeszcze jedno spotkanie z Papieżem Janem Pawłem II, tym razem w jego kraju, moim nowym kraju. Pielgrzymka była naprawdę świetną okazja do poznania Polski i Polaków. Nauczyłyśmy się, co znaczą wyrazy „lewo, wolno, bąble”. Przez wiele dni uczyłyśmy się wymowy słowa „siostrzyczki”. Na pielgrzymce każdy jest bratem lub siostrą, dlatego nie musiałyśmy się zastanawiać, czy mamy zwracać się do kogoś „proszę pana/pani”.
Ludzie uwielbiają zadawać pytanie typu: „Dlaczego katolicka Polska potrzebuje «misjonarzy» z Ameryki?”. Odpowiedź otrzymaliśmy w 1989 r. Okazało się bowiem, że Europa Wschodnia, otwierając swoje bramy, może przyciągnąć wiele złego z Zachodu. Mieszkam w Polsce już 9 lat i dostrzegam negatywne wpływy Zachodu: Hollywood, MTV, narkotyki, demoralizacja itd. Teraz to wszystko jeszcze silniej oddziaływuje na polską kulturę, aniżeli kilka lat wstecz. Rozpowszechnia się materializm i bunt przeciwko Kościołowi. Ameryka jest krajem uczciwych, ciężko pracujących ludzi, którzy wierzą w Boga, ale również jest krajem eksportującym wiele złego. Dlatego przeraża mnie myśl, że Polacy, szczególnie młodzi, uważają, że bycie Europejczykiem lub bycie „cool” oznacza pozbywanie się polskich pięknych wartości. Polacy naprawdę lubią Zachód, szczególnie Amerykę, ale również są wystawiani na wszystko, co jest najgorsze na Zachodzie, szczególnie w Ameryce. Jesteśmy tutaj zatem, by przypomnieć każdemu, że Kościół jest uniwersalny, że dobrze jest postawić Boga na pierwszym miejscu, nawet jeśli pochodzi się z bogatego kraju, i że postęp w Polsce nie oznacza naśladowania złych przykładów z Europy czy Stanów Zjednoczonych.
Miles Jesu ma różne apostolstwa. W Polsce zawsze koncentrowaliśmy się na kształceniu młodych. Przez kilka lat wydawaliśmy polską edycję czasopisma dla nastolatków „YOU”. Ostatnio skupiliśmy się na dotarciu do wiosek oraz na nawiązaniu bezpośrednich kontaków z ludźmi. Prowadzimy zajęcia z języka angielskiego, grupy formacyjne, kolonie letnie, rekolekcje itp. Tego lata zorganizowaliśmy np. kurs angielskiego dla dzieci w wiosce odległej o 65 km. Aby dotrzeć tam, trzeba było jechać 3 km polną drogą. Jadąc do wioski, mijaliśmy stada pasącego się bydła, po czym spotykałyśmy dzieci biegnące czy jadące na rowerach na zajęcia. Czasami rodzice, stojąc przed domami podnosili czapki, aby nas pozdrowić. Zajęcia były bardzo radosne, ponieważ dzieci bardzo chciały się uczyć. Kiedyś podzieliłam je na dwie grupy: jedna miała narysować scenę wiejską, druga scenę z miasta. Dzieci, które miały przedstawić miasto, utknęły w punkcie, ponieważ nie wiedziały, co mają narysować! W zamian za naukę rodziny zorganizowały zbiórkę, aby pomóc nam zapłacić za gaz. Przynosili nam świeżą żywność: jajka, ziemniaki, ogórki. To wszystko było tak odległe od mojego dzieciństwa na przedmieściach Waszyngtonu, wakacji na plaży, zgiełku miasta zapisanego w mojej głowie. Oddaj swoje życie Bogu, a nigdy nie poczujesz się znudzony! Prawdziwą przygodą jest służenie Bogu. Chociaż nie zawsze jest to takie proste, ale to jest prawadziwa droga do odnalezienia pełni szczęścia!
Z chwilą rozpoczęcia się nowego roku szkolnego zaplanowaliśmy utworzenie grup dziecięcych w czterech wioskach oraz rozdawanie żywności i odzieży dla rodzin wielodzietnych. Planujemy również zorganizowanie rekolekcji dla młodych kobiet, a także rozszerzenie członkowstwa w „Vinculum” w całej Polsce. Nasza wspólnota w Lublinie również współpracuje ściśle z członkami na Ukrainie. Żyjemy wyłącznie z ofiar. Bardzo potrzebujemy pomocy innych osób, takich jak Wy, mieszkający za granicą. Obecnie Polska jest w złej sytuacji ekonomicznej - ludzie potrzebują każdego rodzaju pomocy. Prośmy Boga, abyśmy byli szczodrzy. Miles Jesu jest biedną organizacją, ale za to bardzo aktywną w wielu miejscach na całym świecie. Chętnie opuszczamy swoje domy, aby pracować gdziekolwiek się udajemy. Ale to wszystko zależy również od ludzi takich jak Wy, którzy chcą pomóc i wspierać nas duchowo przez modlitwę, a także ofiarę.

Reklama

Organizacja Miles Jesu została założona w Stanach Zjednoczonych w 1964 r. przez ojca generała Alphonsusa Marię Durana. Filarami naszej duchowości są nabożeństwa eucharystyczne i do Maryi oraz całkowita lojalność wobec Ojca Świętego i Kościoła.
Obecnie mamy 25 wspólnot w 15 krajach i wiele apostolatów pomagających innym, takich jak: szkoły, sierocińce, centra rekolekcji i formacji, letnie obozy, parafie, publikacje w 10 językach, kliniki oraz podróżujące zespoły medyczne. Organizujemy też konferencję „Path to Rome”.

Miles Jesu organizuje corocznie konferencję noszącą nazwę „Path to Rome”, która w tym roku odbędzie się w dniach 5-7 listopada w Phoenix w Arizonie. Na konferencję zapraszani są znani konwertyci na wiarę katolicką, m.in.: dr Bernard Nathanson, prof. Peter Kreeft czy John Gummer - obecny przewodniczący konferencji. Uczestnicy dzielą się swoimi przeżyciami i drogą swojego życia, którą przeszli. Dlatego konferencja ta nazywa się „Droga do Rzymu”. Miles Jesu w ten sposób podkreśla swoją głęboką więź ze Stolicą Apostolską. W obecnej konferencji udział biorą znani kardynałowie i biskupi: kard. Dario Castrillon Hoyos, kard. Alfonso Lopez Trujillo, bp Thomas J. Olmsted i bp John Mulagada.

Jeśli chciałbyś dowiedzieć się więcej o Miles Jesu lub chciałbyś nam pomóc (ofiarę można odpisać od podatku), możesz skontaktować się z nami w Chicago lub w Lublinie:
Miles Jesu
1126 West Morse Ave. Chicago, Il 60626
tel. 773-262-0861

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Miles Jesu
ul. Dudzińskiego 7, 20-815 Lublin, Poland
tel. 0048-81-746-71-00

Jeśli chciałbyś przekazać ofiarę, możesz wysłać czek na ww. adresy lub na konto w Lublinie:
„Dom Stowarzyszenia Miles Jesu”
nr 64 12401503 1111 0010 0104 1485

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję