Reklama

„Otrzymaliśmy zapłatę godną naszych czynów” (Łk 23, 41)

Niedziela warszawska 47/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Termin „zapłata” występuje w Biblii w znaczeniu dosłownym i przenośnym.

1. Dosłownie zapłata oznacza należność, zazwyczaj materialną, za wykonaną pracę. Dwie pokusy wiążą się z tak pojmowaną zapłatą. Na jedną są narażeni ci, co powinni zapłatę uiścić, druga nachodzi tych, którym zapłata się należy. Ulegając pokusie pierwszej ma się ochotę:
- w ogóle nie przekazać należnej zapłaty;
- przekazać ją w wielkości okrojonej;
- oddać ją w wielkości właściwej, ale z niejakim lub wręcz karygodnym opóźnieniem.
O wszystkich tych nadużyciach pracodawców względem pracowników Biblia, zwłaszcza Starego Testamentu, mówi i surowo je piętnuje.
W tzw. Kodeksie Świętości znajduje się, między innymi, takie oto polecenie: „Nie będziesz uciskał bliźniego, nie będziesz go wyzyskiwał. Zapłata najemnika nie będzie pozostawać w twoim domu przez noc aż do poranka” (Kpł 19, 13).
Trzy rzeczy dość wyraźnie zawierają się w tym poleceniu: 1) żeby pracujący nie był uciskany; 2) żeby nie był wyzyskiwany; 3) żeby mu jego należność za pracę była wypłacana na czas. Pierwsze dwa wskazania są dość ogólne. Być może chodziło o zmuszanie do pracy bez żadnego wynagrodzenia a także o zbyt niskie wynagrodzenie. Trzecie pouczenie jest całkiem jednoznaczne: być może, iż zdarzały się przypadki dłuższej niż tylko jednonocnej zwłoki w wypłacaniu należności za pracę. Bardzo podobne pouczenia znajdujemy w tzw. „Kodeksie Deuteronomicznym”. „Nie będziesz niesprawiedliwie gnębił najemnika ubogiego i nędznego, czy to będzie brat twój, czy obcy, o ile jest w twoim kraju, w twoich murach. Tegoż dnia oddasz mu zapłatę, nie pozwolisz zajść nad nią słońcu, gdyż jest on biedny i całym sercem jej pragnie; by nie wzywał Pana przeciw tobie, a to by cię obciążyło grzechem” (Pwt 24, 14 n).
„Ubodzy”, „nędzni” najemnicy - to kategoria ludzi najbardziej bezbronnych, a często także i niezaradnych. Są bowiem niezbędne odpowiednie środki materialne i stosowne układy społeczne, żeby można było być skutecznie zaradnym. Gnębienie, uciskanie takich ludzi najczęściej uchodzi bezkarnie. Znów niewykluczone, że jest to aluzja do pracy niedostatecznie wynagradzanej. Potwierdza się przy tym raz jeszcze przypuszczenie, że zatrzymywanie zapłaty za pracę nie należało do zjawisk rzadkich. Wynika to zresztą także z tej oto przestrogi proroka Jeremiasza: „Biada temu, kto fałszem buduje swój dom, pomijając sprawiedliwość, a swoje wysokie komnaty - bezprawiem; który każe swemu współpracownikowi pracować darmo i nie oddaje mu jego zarobku” (Jr 22, 13).
Fałsz, pomijanie zasad sprawiedliwości i bezprawie - to najczęstsze przyczyny albo objawy wykroczeń przeciwko obowiązkowi wypłacenia należnej zapłaty. Same zaś nadużycia powtarzają się w tym starotestamentalnym prawie pracy najczęściej dwa: nie uiszczanie jakiejkolwiek zapłaty oraz niczym nieuzasadnione odkładanie czasu przekazania należnego zarobku na później.
Do wszystkich przypomnianych przed chwilą starotestamentalnych napomnień i przestróg wyraźnie nawiązuje List św. Jakuba: „A teraz, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają… Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów” (Jk 5, 1, 4).
Pracujący, czyli ci, którzy zarabiają na zapłatę chcieliby:
- wkładać jak najmniej wysiłku w wykonywaną pracę;
- mieliby ochotę skracać swoje zajęcia
- zapłata otrzymywana za pracę, w ich przekonaniu, zawsze mogłaby być większa.
I o tym wszystkim też mówi Pismo Święte.
Jest też w Nowym Testamencie przynajmniej jeden przypadek niesłusznie wywołanego sporu na temat wysokości zapłaty. Chodzi o robotników zatrudnionych do jednodniowej pracy nie o tej samej porze, lecz nagrodzonych taką samą zapłatą. Sytuację tak oto przedstawia Ewangelista: „Gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną, lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty” (Mt 20, 8-12).
Zaznaczyliśmy już, że protesty były całkowicie nieuzasadnione, bo sposób ich zatrudnienia albo inaczej „Umowę o pracę” tak zrelacjonował Ewangelista: „Umówił się z robotnikami o denara i posłał ich do winnicy” (20, 2). Wyrażenie „umówił się” każe przypuszczać, że uzyskał ich zgodę. Może i żądali więcej, ale ostatecznie zgodzili się „na denara”. I z pewnością nie byłoby całego problemu, gdyby nikt prócz nich nie pracował i gdyby, konsekwentnie, nic nie wiedzieli o wysokości wynagrodzenia innych. Zadziałało nie tyle poczucie naruszonej sprawiedliwości, co raczej zwykła, smutna ludzka zawiść. Nie można więc powiedzieć, że została tu zlekceważona zasada słusznego wynagrodzenia za pracę.
Wszystkie biblijne wskazania dotyczące słusznego wynagrodzenia za pracę nie straciły nic ze swej aktualności po dzień dzisiejszy i łatwo je odnaleźć w najnowocześniejszych kodeksach pracy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

2. W znaczeniu przenośnym termin „zapłata” oznacza, zresztą nie tylko w Biblii, nagrodę albo zwłaszcza karę, najczęściej wieczną. Zarabiającymi na taką zapłatę jesteśmy my wszyscy ludzie, nagradzającym zaś, głównie Pan Bóg, ale także i ludzie.
Pan Bóg nie musi „zmagać się” z żadnymi pokusami. „Pan Bóg nie jest jak człowiek” (Oz 11, 9). Wśród ludzi natomiast znów mamy do czynienia z pokusami zarówno po stronie wymierzających nagrodę lub karę jak i w postawie karanych czy nagradzanych. Do wymiaru kary zakrada się czasem niedostatecznie kontrolowane uczucie zemsty. Biblia wyraźnie przed tym przestrzega wszystkich wymierzających sprawiedliwość. Apostoł Paweł prosi bardzo usilnie: „Najmilsi, nie dopuszczajcie się żadnej zemsty; niech Bóg sam okaże swoje zagniewanie, zgodnie z tym, co jest napisane: Do Mnie należy dokonywanie pomsty, Ja będę udzielał zapłaty - mówi Pan” (Rz 12, 19).
Karani pragnęliby:
- żeby ich kara w ogóle nie spotkała;
- żeby była łagodniejsza i krótkotrwała;
- żeby można było odłożyć ją na później (sławne zawieszenia).
Nie często się też zdarza, że karany przyznaje się do winy, czyli, że rzeczywiście w ogóle zasłużył na wymierzenie mu kary.

3. I tu dotykamy problemu z Ewangelii na najbliższą niedzielę, czyli słów wypowiedzianych przez tak zwanego „Dobrego łotra”. „Otrzymaliśmy zapłatę godną naszych czynów”.
Sprawa jest o tyle prostsza, że już chodzi tylko o stosunek nas ludzi do Boga „zmuszonego” niejako wymierzać nam karę. Ponadto sprawa jest oczywista także dlatego, że Bóg jest uosobieniem najwyższej sprawiedliwości. Wymierzana przez Niego kara nawet nie może być niesprawiedliwa. Słowa Dobrego łotra są wyrazem najwłaściwszego zachowania się grzesznika wobec Stwórcy. Nie powinny budzić żadnego zdziwienia. To przecież naturalne. Tak powinien zachowywać się każdy grzesznik. Takie „przyznanie racji Panu Bogu” jest równocześnie wyrazem skruchy. Zresztą w przypadku Dobrego łotra była to akceptacja wyroku wydanego przez władze świeckie, choć skazany dał w ten sposób wyraz swojemu przekonaniu, że nic nie dzieje się bez woli Boga. Przyznanie się do winy stanowi po dzień dzisiejszy tak zwaną okoliczność łagodzącą przy ostatecznym wymiarze sprawiedliwości. Jezus też oświadczył Dobremu łotrowi: „Zaprawdę mówię ci, jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 43). Ze wszech miar warto przyznawać się do winy, zwłaszcza wobec Boga. Czasem tak właśnie myśli nie jeden alkoholik, który znalazłszy się na samym dnie ludzkiej egzystencji wyznaje, że sam dobrowolnie taki los sobie zgotował. Na podobne oświadczenia zdobywa się czasem jakiś narkoman albo zapracowujący się do nieprzytomności pracoholik. Sam sobie jestem winien - zwykli mówić.
Prawdziwe, wręcz dramatyczne problemy zaczynają się wtedy, kiedy człowiek, dotknięty jakimś nieszczęściem, mimo rzetelnego rachunku sumienia, nie może się dopatrzeć w swoim życiu związku przyczynowego między cierpieniami a przestępstwami, których mu sumienie nie wyrzuca. I tak oto znaleźliśmy się wobec pytania towarzyszącego ludzkości od zarania jej istnienia: Skąd i dlaczego zło? Cała jedna księga Pisma Świętego zajmuje się tym problemem. Mamy na myśli, rzecz jasna, Księgę Hioba. Zostały w niej zaprezentowane dwie postawy wobec zła, którego musimy doświadczać: jedną reprezentują pseudo-przyjaciele Hioba, drugą on sam. Przyjaciele owi sugerują Hiobowi zwątpienie w dobroć i miłosierdzie Boga, Hiob sam zaś, odrzuciwszy zgubne rady przyjaciół, tak oto kończy swoje zmagania się nie tylko z własnym cierpieniem, lecz także z Bogiem samym: „Ja wiem, że Ty wszystko możesz, co tylko postanowisz, to czynisz… To ja tak nierozważnie mówiłem o rzeczach, które są zbyt cudowne dla mnie i nie do pojęcia. Posłuchaj mnie więc, pozwól mi coś powiedzieć! Chcę Cię o coś zapytać, pragnę, byś mnie pouczył. Dotychczas znałem Cię tylko ze słyszenia, teraz patrzę na Ciebie własnymi oczyma. Odwołuję tedy wszystko, co powiedziałem, w proch się kajam w popiele” (Hi 42, 1-6).
Wyznania tego rodzaju zdarzają się po dzień dzisiejszy, choć, co prawda, niezbyt często. Pogodnych, spokojnych nienarzekających na Boga i ludzi cierpiących spotyka się rzadko i słusznie budzą nasz podziw oraz prawdziwe uznanie.
Nie często też spotyka się szczęśliwców, którzy dają wyraz swojej szczerej wdzięczności za otrzymywanie od Boga dobroci. Takie na przykład modlitwy rzadko daje się słyszeć: „Boże, jestem wprost oszołomiony Twoją łaskawością. Nigdy nie myślałem, że jestem tego godzien. Niczego już więcej się nie spodziewam, o nic więcej nie proszę. Pozwól, żeby reszta mojego życia była samym dziękczynieniem. Tego, co otrzymałem, nie uważam za żadną zapłatę. Nic mi się nie należało i nie należy, choć usiłowałem, co prawda, przestrzegać nakazów twoich”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Czas decyzji wpisany…w Boży zegar – o pielgrzymowaniu maturzystów na Jasną Górę

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna – z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych.

Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję