Zmrok zapadający nad Kielcami, czerń na krużgankach pałacu Biskupów Krakowskich, gdzie mieści się Muzeum Narodowe i wydobywająca się z wnętrz jego komnat tajemnicza, przejmująca muzyka. To wszystko tylko początek niezwykłego spektaklu, jaki stało się naszym udziałem 20 listopada br. Na wernisażu swoją twórczość zaprezentował - choć po raz kolejny, to w zupełnie inny niż do tej pory sposób - niezwykły artysta pochodzący z Kielecczyzny - Leszek Mądzik, twórca oryginalnego, znanego na całym świecie teatru Scena Plastyczna KUL, fotografik, scenarzysta, malarz i wykładowca.
Jego twórczość wzrusza, wstrząsa i skłania do refleksji. Jakie są te pejzaże wyobraźni Leszka Mądzika? Artysta zaproponował widzowi trzy dziedziny, które wypełniają jego życie: fotografię, plakat i teatr. Która jest najbliższa jego sercu? Bez wahania opowiada - „Teatr. Bo wszystko zmierza do teatru. Reszta - fotografia, plakat, grafika - to narzędzia i inspiracje, które potem wykorzystuję na scenie”.
W kolorowych fotografiach, z kilkudziesięciu obrazów uchwyconych podczas podróży, czasem w najodleglejsze zakątki świata, wyłania się zapis przemijania, niszczenia i śmierci. Kamienne, zastygłe w betonie twarze aniołów, stare nagrobki, poszczerbione figury nagrobne. Doskonale, wyraziście odbija się na nich ząb czasu, który zdoła skruszyć, zdeformować najtwardszą materię. Podobne motywy odnajdujemy w wielu plakatach zgromadzonych w kolejnej sali. Przedsmak klimatu jego sztuk teatralnych dają niewątpliwie fotografie z takich przedstawień jak: „Kir”, „Wędrowne”, „Szczelina”.
A jego teatr? Przez teatrologów nazywany jest teatrem egzystencjalnym, zakorzenionym w chrześcijańskim egzystencjalizmie. Ta wystawa daje - jak sądzę - znakomitą próbę tego, jaki on jest. To scena i niemi aktorzy, przejmująca muzyka, często znakomitych kompozytorów. Mądzik podejmuje trudne tematy: Jego obsesją - jak często podkreśla jest - życie i śmierć. Najwięcej jednak zajmuje go motyw przemijania, niszczenia i śmierci. W jego sztukach nie usłyszymy ani jednego słowa, bowiem tej rzeczywistości, w którą wprowadza widza, nie da się oddać słowami.
Posługując się jedynie czernią i znikomą ilością światła, aktorami, którzy są traktowani na równi z elementami scenografii, tworzy niezapomniany klimat przestawienia, w którym widz nigdy nie pozostaje z boku, obojętny. Przeciwnie, Mądzik wciąga go w ten świat: zjaw, półkształtów, półcieni człowieczych.
To samo dzieje się na wystawie. Widz, przekraczając śliski, czarny korytarz, odnajduje się w tajemniczym, mrocznym świecie, obcuje wśród manekinów pogrążonych w mrokach, namacalnie doświadcza ich obecności; co więcej, staje się jakby uczestnikiem, czy nawet chwilowym mieszkańcem owej rzeczywistości. Może w ten sposób oswaja ten świat? Każdy ma inne odczucia w tym względzie. „Zaszokowało mnie to. Powalające doświadczenie” - słyszę młodego człowieka, który, jak wiele zgromadzonych osób, jest pod głębokim wrażeniem wystawy. A jednak, kto zna sztukę Mądzika, wie, że na końcu pojawia się światełko w tunelu - i to jest właśnie to przesłanie nadziei. I może dlatego artysta na zarzut, że jego teatr niesie pesymizm, smutek czy trwogę, odpowiada, iż „sprawy takie, jak przemijanie i śmierć, są trudne dla każdego człowieka, dlatego wymagają od nas zawierzenia”.
Wystawę będzie można oglądać do końca stycznia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu