Reklama

Benedykt XVI

Benedykt XVI: dziś trzeba szczególnie modlić się za wszystkie rodziny świata

[ TEMATY ]

papież

Benedykt XVI

anioł

audiencja

Margita Kotas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Niech rodzice naśladując Świętą Rodzinę z Nazaretu poważnie zatroszczą się o rozwój i wychowanie swych dzieci, aby dojrzewały jako odpowiedzialni i uczciwi obywatele, nigdy nie zapominając, że wiara jest cennym darem, którzy trzeba umacniać w swoich dzieciach także poprzez przykład osobisty” - powiedział Benedykt XVI podczas modlitwy Anioł Pański w Watykanie. Nawiązując do obchodzonej dzisiaj Niedzieli Świętej Rodziny papież podkreślił, że dziś trzeba szczególnie modlić do Pana za wszystkie rodziny świata.

Drodzy bracia i siostry!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziś obchodzimy święto Świętej Rodziny z Nazaretu. Fragment Ewangelii Łukasza przedstawia nam w liturgii Dziewicę Maryję i św. Józefa, którzy wierni tradycji idą do Jerozolimy na święto Paschy wraz z dwunastoletnim Jezusem. Jezus po raz pierwszy wstąpił do Świątyni Pana w czterdzieści dni po swych narodzinach, gdy Jego rodzice, ofiarowali za niego "parę synogarlic albo dwa młode gołębie", zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego to znaczy ofiarę ubogich. "Łukasz, którego cała Ewangelia jest przeniknięta teologią ubogich i ubóstwa, raz jeszcze daje nam tutaj jednoznacznie do zrozumienia, że rodzina Jezusa zaliczała się do ubogich Izraela, że właśnie wśród nich mogło dojrzewać wypełnienie obietnicy" (Dzieciństwo Jezusa, 110). Jezus dzisiaj jest znowu w Świątyni, ale tym razem występuje w innej roli, która osobiście go angażuje. Pielgrzymuje on z Maryją i Józefem do Jerozolimy, zgodnie z przepisem prawa (por. Ez 23,17;34, 23 nn), chociaż jeszcze nie ukończył trzynastego roku życia: jest to znak głębokiej religijności Świętej Rodziny. Kiedy jednak jego rodzice wracają do Nazaretu, zachodzi coś niespodziewanego: nic nie mówiąc nic, pozostaje w Mieście. Przez trzy dni Maryja i Józef szukają go i odnajdują w Świątyni, na rozmowie z nauczycielami Prawa (por. Łk 2, 46-47); i kiedy proszą go o wyjaśnienia, Jezus odpowiada, że nie powinni się dziwić, ponieważ jest to jego miejsce, to jest jego dom, u Ojca, który jest Bogiem (por. Dzieciństwo Jezusa, 165). "On – pisze Orygenes - wyznaje, że jest w świątyni swojego Ojca, tego Ojca, którego objawił nam i wyznał, że jest jego Synem" (Homilie o Ewangelii Łukasza, 18,5).

Niepokój Maryi i Józefa o Jezusa jest taki sam, jak wszystkich rodziców wychowujących dziecko, wprowadzających je w życie i w zrozumienie rzeczywistości. Dlatego dziś trzeba szczególnie modlić do Pana za wszystkie rodziny świata. Niech rodzice naśladując Świętą Rodzinę z Nazaretu poważnie zatroszczą się o rozwój i wychowanie swych dzieci, aby dojrzewały jako odpowiedzialni i uczciwi obywatele, nigdy nie zapominając, że wiara jest cennym darem, którzy trzeba umacniać w swoich dzieciach także poprzez przykład osobisty. Jednocześnie módlmy się, aby każde dziecko było przyjmowane jako dar Boży, było wspierane miłością ojca i matki, aby mogło wzrastać jak Pan Jezus "w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2, 52). Miłość, wierność i poświęcenie Maryi i Józefa niech będą przykładem dla wszystkich małżonków chrześcijańskich, którzy nie są przyjaciółmi czy panami życia swoich dzieci, ale stróżami tego niezrównanego daru Boga. Milczenie Józefa, człowieka sprawiedliwego (por. Mt 1, 19), oraz przykład Maryi, która zachowywała wszystkie sprawy w swoim sercu (por. Łk 2, 51) niech nas wprowadzają w pełną wiary i człowieczeństwa tajemnicę Świętej Rodziny. Życzę wszystkim rodzinom chrześcijańskim, aby żyły w obecności Boga, z taką samą miłością i z tą samą radością jak rodzina Jezusa, Maryi i Józefa.

2012-12-30 13:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Póki życia, będę rzeźbił

Niedziela lubelska 40/2012

[ TEMATY ]

anioł

GRAZIAKO

Pracownie i galeria Kazimierza Pawelca z Siostrzytowa pełne są aniołów. Jeden gra na skrzypcach, drugi z zapałem dmie w trąbę, kolejne pochylają się na kartami Biblii lub podają głodnym bochny chleba. A „anielski rzeźbiarz”, jak często mówi się o znanym nie tylko na Lubelszczyźnie twórcy, wciąż ma głowę pełną pomysłów, a ręce pełne pracy. Każdy kawałek lipowego drewna to osobna historia.

Kazimierz Pawelec jest absolwentem Liceum Plastycznego w Lublinie. Przez wiele lat dzielił się swoim talentem, doświadczeniem i pasją z uczniami Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Lublinie. Od niedawna na emeryturze, jeszcze więcej czasu może teraz poświęcić pracy, która daje to, co najcenniejsze - radość życia.
- Drewno było moim przyjacielem od najmłodszych lat. Mój ojciec, zawodowy wojskowy, nie miał zbyt wiele czasu dla rodziny, ale każdą wolną chwilę spędzał z nami. Gdy matka odpoczywała, on zajmował się mną i uczył strugania zabawek z patyków i kawałków drewna. Te czasy wciąż noszę w sercu, bo wtedy zaczęła się moja przygoda ze sztuką. Gdyby nie ojciec, nie wiem, jak potoczyłoby się moje życie - mówi artysta. - Zresztą, w życiu miałem wielkie szczęście do ludzi - podkreśla. We wspomnieniach wyraźnie rysuje się też postać palacza z kotłowni, który wszystkie wolne chwile poświęcał na wykonywanie kartonowych modeli. Dzieciaki z podwórka oglądały te papierowe cudeńka, niczym najpiękniejsze eksponaty w światowych muzeach. - Miałem też wspaniałego nauczyciela techniki. Z kawałków drewna, puszek i kilku gwoździ pod jego okiem można było wyczarować najwspanialsze zabawki - opowiada pan Kazimierz. - A w kuchni mojej matki długo była używana łyżka do mąki, którą sam na lekcji wystrugałem - dodaje. Pracy twórczej sprzyjały także domowe obowiązki. Gdy jako dzieciak pasł krowy na pastwiskach, młody Kazik umilał sobie czas struganiem lasek, fujarek i figurek z leszczynowych kijków. To wszystko złożyło się na wielką miłość do drewna, której nieformalnie ślubował dozgonną wierność.
Po nauce w liceum plastycznym, gdzie z młodzieńczą pasją odkrywał tajniki pracy w glinie i w drewnie, dziecięce marzenia o życiu poświęconym rzeźbie stały się rzeczywistością. - Już jako uczeń szkoły średniej zacząłem nieźle zarabiać na moich pracach. Kawałki blachy i drewna z wypalonym wzorkiem szybko stawały się pierścionkami, chętnie kupowanymi w kiosku z pamiątkami. Mama nieraz mi niedowierzała, że na takiej lichej robocie można zarobić więcej, niż na państwowym etacie. Zobaczyłem wówczas, że praca, która daje dużo satysfakcji, pozwala też na godziwe zarobki - mówi pan Pawelec. Potem przyszło obowiązkowe wojsko, które jednak nie przerwało pasji tworzenia, a wręcz przeciwnie. - Tam dopiero zacząłem rozwijać się artystycznie, ponieważ było dużo wolnego czasu, a za wyroby artystyczne dostawało się przepustkę - wspomina ze śmiechem. By przekonać rodziców, że będzie miał za co utrzymać najbliższych, Kazimierz Pawelec ukończył studia na politechnice i został inżynierem. Ale projektowanie instalacji sanitarnych w żadnej mierze nie spełniało życiowych ambicji artysty. Z pomocą przyszedł kolega, który przekazał namiary na warszawską „Cepelię”. I wówczas wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. - Ledwo nadążałem z realizacją zamówień. W czasach komunistycznych najlepiej sprzedawały się małe, drewniane kapliczki z Chrystusem frasobliwym. Wystrugałem ich tysiące - wspomina. Ale, jak to w życiu, idylla nie trwała długo. Najpierw przyszła upragniona wolność. Wkrótce, wskutek zmian gospodarczych upadły „Cepelie” i skończyły się zamówienia. - Nie tyle szkoda mi utraty zarobku, bo zawsze jakoś sobie radziłem, co jakiegoś sprzeniewierzenia się naszej sztuki ludowej. W sklepach z pamiątkami pełno dziś chińskich wyrobów, a przecież nasza polska sztuka ludowa jest piękna. Trzeba się o nią zatroszczyć - mówi artysta. - Żal serce ściska, jak na targach ludowych w Kazimierzu Dolnym wśród prawdziwych dzieł znaleźć można chińską tandetę - ubolewa.
Mimo niezrozumienia sztuki ludowej, a czasem nawet jej wyśmiewania, Kazimierz Pawelec jest jej wierny. Jego ulubione motywy to Chrystus, ludzie z życia wzięci, portrety, kwiaty, krajobrazy i sławne już „janioły”. Pomysły na wykorzystanie kawałków drewna przychodzą same, czasem we śnie, czasem podczas spacerów wiejskimi drogami. - Cokolwiek bym nie rzeźbił, zawsze staram się o jak najdokładniejsze oddanie szczegółów. Dlatego „mój” Chrystus ukrzyżowany na zaznaczone każde żebro, a chłopu z dziurawych butów wystaje duży palec - opowiada o swojej pracy. - Z czasem pokochałem rzeźbę figuratywną i teraz jej się poświęcam - dodaje. W jego pracowniach, wypełnionych starociami niczym najlepszy skansen, wśród kołowrotków, dzbanów i żelazek, które pamiętają codzienne życie sprzed stu, a może nawet więcej lat, mieszkają różne postaci: rozśpiewane anioły, zatroskana Matka Boska, ukrzyżowany Chrystus, Żyd z długą brodą, chłop przy orce. Gdzieś pomiędzy nimi przycupnęły roześmiane słoneczniki i barwne powoje. Ze ścian spoglądają dumne malwy i urzekające prostotą maki, powstałe jednym pociągnięciem pędzla. Kolorowe kwiaty, zaczarowane w kawałkach papieru i drewna, wyciągają się ku górze, ku słońcu, a może ku ludziom, którzy chętnie zaproszą je do swoich domów.
- Póki życia, będę rzeźbił. To moja pasja, to mój sposób na życie - mówi Kazimierz Pawelec, ciesząc się, że teraz, na emeryturze, jeszcze więcej czasu będzie mógł poświęcić temu, co od dziecka ukochał. - Swojego życia nie zamieniłbym za nic w świecie. Gdybym jeszcze raz miał wybierać, poszedłbym dokładnie taką samą drogą.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję