Reklama

Sposób na patologię - rodzina!

Przed kilkoma tygodniami przez Polskę przetoczyła się dyskusja na temat przemocy w rodzinie, której jednym z wątków było pytanie o sposoby, możliwości, skalę zaangażowania Kościoła i kapłanów w sprawę pomocy ludziom prześladowanym. Pytano również, na ile księża są przygotowani do udzielania pomocy ofiarom przemocy w rodzinie. Słuchając różnych wypowiedzi, postanowiłem porozmawiać z człowiekiem niewątpliwie doświadczonym w tej mierze.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 8/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Henrykiem Grządko pracującym przy Centrum Pomocy Człowiekowi im. Jana Pawła II, który od wielu lat z powodzeniem niesie pomoc dzieciom oraz ludziom uzależnionym od alkoholu, rozmawia Jerzy Krzyżanowski

Jerzy Krzyżanowski: - Pamiętam, jak przed laty bp Edward Dajczak powiedział: „O, Ksiądz Heniu znowu jakiegoś dzieciaka wyciągnął z bramy”. Później usłyszałem o pierwszej świetlicy dla dzieci przy parafii katedralnej i o pracy Księdza z alkoholikami. To praca niełatwa i wymagająca przygotowania. Na ile do takiej pracy przygotowały Księdza studia w seminarium, w jaki sposób później pogłębiał Ksiądz swoją wiedzę? Jak Ksiądz dzisiaj widzi sprawę przygotowania księży do pomagania w skrajnych sytuacjach rodziny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Henryk Grządko: - Dzisiaj wyraźnie widzę potrzebę przygotowania się księży do podejmowania takich tematów. W czasie nauki i formacji kapłańskiej dostajemy to, co najważniejsze: kręgosłup moralny przy równoczesnej miłości i woli niesienia pomocy ludziom. Oczywiście, musimy uczyć się dalej. W czasach seminarium wysłano nas na długi kurs do Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu, jedynego w tamtym czasie w Polsce tego rodzaju zakładu. Tam dostaliśmy rzetelną wiedzę na temat przeciwdziałania alkoholizmowi i szkodliwym zjawiskom, które mu towarzyszą. Wtedy otworzono mi szeroko oczy na skalę i straszne skutki tego zjawiska w naszym kraju. Wiedza to nie wszystko, wykładowcy potrafili zaszczepić w nas żar, ogień do walki z tą patologią. Byłbym szczęśliwy, gdyby wszyscy klerycy mogli skorzystać z takiego kursu. Później wielokrotnie byłem szkolony, uczestniczyłem w kursach organizowanych przez Kościół, jak i przez instytucje świeckie na temat przemocy w rodzinie. Zbierałem doświadczenia w czasie pracy, zmagając się i z tym problemem. Sprawy patologii w rodzinie, których ważną przyczyną jest nadużycie alkoholu, są troską naszych biskupów diecezjalnych. Dzisiaj trzech księży: Andrzej Kołodziejczyk, Wojciech Miłek i ja zostało wyłączonych z pracy parafialnej, żeby kierować pomoc do ludzi, którzy jej potrzebują. W naszym działaniu stykamy się z różnorodnymi kryzysowymi sytuacjami w rodzinie i w wielu wypadkach jesteśmy pomocni. Ksiądz Biskup co roku spotyka się z neoprezbiterami, żeby rozmawiać o problemie uzależnień i ich skutkach dla ludzi. Konieczny jest teraz w większym stopniu model kapłaństwa służebnego. To trudne wyzwanie dla księży. Musimy akceptować człowieka takiego, jakim jest, co nie znaczy, że nie mamy próbować zmieniać go na lepsze.

- Co wynika z doświadczeń pracy Księdza, jakiej pomocy ludzie oczekują? Czy pomagacie wszystkim? Jakie są, zdaniem Księdza, główne źródła patologii w rodzinie?

- Nasza pomoc idzie w dwóch kierunkach, w zależności od potrzeb, które mogą być różne. Nie pomagamy wszystkim, nikt nie jest w stanie pomagać wszystkim, to niemożliwe. Pomagamy tym, którzy się do nas o pomoc zwrócą. Z jednej strony jest to pomoc psychologiczna, duchowa czy prawna, z drugiej - materialna. Osobno podchodzimy do każdego przypadku, unikamy wszelkich szablonów.
Z moich doświadczeń wynika, że problem przemocy w rodzinie, choć realny i ważny, jest nieco wyolbrzymiony, a przy tym często stawiany na głowie. Pokazuje się rodzinę jako źródło patologii i zagrożeń. To oczywiście jest absurd. Jest zupełnie odwrotnie - to rodzina jest najlepszym lekarstwem dla ludzi, panaceum na zachowania patologiczne. Mówił o tym Ojciec Święty. Prawdziwe źródło patologii to otoczenie rodziny, które źle na nią wpływa. Jestem przekonany, że tym, co negatywnie wpływa na rodziny, jest ciągle modny i stosowany relatywizm moralny. Nie liczą się Boże przykazania, a tolerancja jest rozumiana jako przyzwolenie na zło. Wszystko to w efekcie szkodzi ludziom. Pracując z alkoholikami, a wśród nich często była przemoc w rodzinie, zwykle słyszałem: „żyłem, jak chciałem” lub „miałem swój pomysł na życie”. Tak opacznie rozumiana przez nich wolność doprowadziła do totalnego uzależnienia i stoczenia się na dno. Pomagając im, kształtujemy w nich ludzi sumienia. To początek. Żyjąc wyłącznie według swoich przykazań, nie wychodzą z nałogu. Musimy przebudować ich świadomość. To ważne zadanie i nie możemy z nim zostać sami. Widzę potrzebę włączenia w nie mediów, organizacji społecznych i władz wszelkich szczebli. Należy uzdrawiać od źródła, a nie tylko walczyć ze skutkami.

Reklama

- Pracuje Ksiądz w Centrum Charytatywnym. Na ile ta instytucja pomaga w rozwiązywaniu patologii w rodzinie? Przed kilku laty były tu pokoje dla matek z dziećmi, czy są nadal? W jakich sprawach możecie ludziom pomóc?

- Rzeczywiście zorganizowaliśmy hostel dla samotnych matek i w ten sposób pomagaliśmy tym kobietom, które do nas dotarły. Po pewnym czasie okazało się, że koszty prowadzenia takich działań przerastają nasze możliwości finansowe. Z tym problemem z trudem boryka się 130-tysięczny Gorzów, nie powinien więc dziwić fakt, że nie podołała organizacja społeczna. Otworzyliśmy noclegownię dla mężczyzn, gdyż była taka potrzeba, a umieszczenie jej pod jednym dachem z kobietami i dziećmi nie było możliwe.
Pracując w Centrum, codziennie spotykam się z takimi problemami. Muszę znaleźć czas, żeby człowieka spokojnie wysłuchać, zastanowić się i dobrze go pokierować. Jeżeli jest to problem alkoholowy, to do grupy, klubu AA czy na terapię. Często jest potrzebna doraźna pomoc materialna: żywność, odzież, jakieś sprzęty domowe. Przychodzą do nas pijący mężowie, przychodzą żony z dziećmi, wreszcie przychodzą rodzice pijących dorosłych dzieci, które nie mają gdzie się podziać. Zdarzały się już przypadki, w których z pozytywnym skutkiem prowadziliśmy mediacje zwaśnionych małżonków. Kierujemy ludzi do właściwych urzędów, często są to osoby, które same nie potrafią załatwiać tam swoich spraw. Po pomoc do Centrum zgłasza się do 2 tys. osób i pomagamy im na wiele sposobów. Działając w ramach Centrum Pomocy, możemy liczyć na grupę ok. 40 wolontariuszy, to jest ogromna siła organizacyjna. Wśród ludzi, którzy z nami pracują, są wychowankowie naszych świetlic dla dzieci. To mnie szczególnie cieszy, gdyż w wielu wypadkach udało się uratować dzieci dla społeczeństwa. Pamiętam przypadki dzieci zebranych wprost z ulicy, które dzięki pomocy w świetlicy ukończyły szkoły, pozakładały rodziny i żyją w nich godnie. Sprawdził się nasz model prowadzenia świetlic - otwarty dla wszystkich dzieci, i tych zagrożonych patologią, i tych z bardzo dobrych rodzin. Nie ma lepszych wychowawców dla dzieci niż inne dzieciaki. One najłatwiej przekazują sobie dobre wzorce, trzeba tym tylko dobrze pokierować. Jeszcze raz powtórzę, że zajmujemy się sprawami konkretnej osoby, która zgłosi się do nas ze swoimi problemami. Pilnujemy jej spraw do końca. Jeżeli ją gdzieś kierujemy, to nadal interesujemy się, w jaki sposób jej sprawy zostały załatwione. Moglibyśmy zrobić dużo więcej przy pomocy miasta, ale tu się trzeba dogadać.

- A co z radnymi, może przez Radę Miasta łatwiej będzie dotrzeć do prezydenta?

- Z radnymi jest ten problem, że wielu z nich przypomina sobie o nas zawsze przed wyborami. Wtedy licznie nas odwiedzają. Stale możemy liczyć jedynie na kilka osób, szczególnie na Elżbietę Rafalską. Ona pomaga nam w załatwianiu problemów ludzi, którzy się zgłaszają do Centrum. Myślę, że ważną sprawą jest zorganizowanie się ludzi, którym się nieźle wiedzie. Uaktywnienie dobrych rodzin dla pomocy innym. Przykładem tego, że tak zorganizowana pomoc może być skuteczna, jest sukces akcji „Rodzina - Rodzinie”. Przed nami wiele pracy, nie tylko przed Kościołem, ale i przed rządem, organizacjami społecznymi, samorządami i rodzinami, które będą chciały pomagać innym. Tak jak przy leczeniu alkoholików, należy zacząć od nazywania rzeczy po imieniu.

- Dziękuję za rozmowę.

Centrum Charytatywne im. Jana Pawła II, ul. Słoneczna 63, Gorzów Wlkp., tel. (0-95) 722-54-40.
Otwarte w dni powszednie od 9.00 do 15.00.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierność i miłość braterska dają moc wspólnocie

2024-04-23 13:00

Marzena Cyfert

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Ostatnie rejonowe spotkanie presynodalne dla rejonów Wrocław-Katedra i Wrocław-Sępolno odbyło się w katedrze wrocławskiej. Katechezę na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił ks. Adam Łuźniak.

Na początku nakreślił kontekst rozważanego listu. Niewielkie, lecz bogate miasteczko Filadelfia zbudowane zostało na przełęczy, która stanowiła bramę do głębi półwyspu. Było również bramą i punktem odniesienia dla hellenizacji znajdujących się dalej terenów. Mieszkańcy Filadelfii mieli więc poczucie, że są bramą i mają misję wobec tych, którzy mieszkają dalej.

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję