Reklama

Nie będzie drugiej Irlandii!

Niedziela warszawska 14/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Musimy obronić te elementy polskiego chrześcijaństwa, które „sprawdzają się” w naszym społeczeństwie: sakrament pokuty, wielkie bogactwo rekolekcji, obyczaj kolędy i polski model seminarium duchownego.

Z ks. prof. dr. hab. Henrykiem Seweryniakiem, wykładowcą teologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, rozmawia Piotr Nisztor

Piotr Nisztor: - André Malraux powiedział, że „XXI wiek będzie religijny, albo nie będzie go wcale”. Zapytany później o te słowa, w jednym z wywiadów stwierdził: „Jestem zbyt inteligentny, aby głosić takie głupie proroctwa”. Jak można dziś interpretować te dwa różne stwierdzenia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prof. dr hab. Henryk Seweryniak: - Nie mam czasu sprawdzać, czy Malraux istotnie powiedział zdanie, że wiek XXI będzie religijny, albo nie będzie go wcale, ale mam wrażenie, że słynny pisarz w pewnym momencie zaczął się z niego wycofywać. Myślę zresztą, że jedno zdanie nie wyklucza drugiego. Na początku trzeciego tysiąclecia widać dobrze, że religijność wcale nie „zużyła się”. Wielu ludzi nadal „odnajduje się” w Kościele, świat z uwagą wsłuchuje się w głos Jana Pawła II, z motywami religijnymi ludzkich zachowań liczą się - niekiedy niestety przewrotnie - politycy, ekonomiści, ludzie mediów.
Jednakże - i tu „drugi Malraux” miałby rację - dla wielu religijność staje się dzisiaj zbiorem obrzędów, symboli, zachowań magicznych, za pomocą których można upiększyć i „urządzić” życie, aby lepiej się czuć czy też znaleźć pociechę w „zimnym świecie”. Wzrasta liczba osób „kulturowo religijnych”, u których wiarę zdaje się zastępować niejasna duchowość „koktailowa”, „pilota tv” i „supermarketu”.
Dla religijności tego typu nie są ważne dar wiary i płynące z tego zobowiązanie, lecz zbiór osobistych decyzji o tym, który „program duchowy” wybierze się, które prawdy uzna się za realne i aktualne. Jaką moralność przyjmie się za statystycznie przeważającą czy też bardziej „adekwatną”.
Przedstawiciele „religijności supermarketu” widzą w wierze nie tyle odpowiedź na objawienie, lecz raczej pewną terapię, przeżycie, mglistą tajemniczość. A wszystko w myśl tego, że „Bóg jest wszędzie”. Że „Pana Boga trzeba doświadczać, a nie powierzyć się Mu, przyjmując wynikające z tego konsekwencje”, że „zbawić można się wszędzie tam, gdzie wychodzi się z ciasnego kręgu «ja» i zatapia w nieskończoności”. Choćby za pomocą muzyki techno, oszałamiającego rytmu czy narkotyku. Wszystko jedno, w co człowiek wierzy, byleby porządnie żył.
Stopniowo taka postawa staje się zaprzeczeniem autentycznej religijności, która polega na powierzeniu się Bogu, odpowiedzi na Jego miłość, a nie na stawianiu Mu warunków, wybieraniu „wygodnych” prawd czy przykazań.

- Kard. Paul Poupard, papieski „minister kultury” powiedział, że Europa „sama chce popełnić samobójstwo”. Czy Ksiądz Profesor zgodzi się z tą tezą?

- Za pomocą tego mocnego słowa kard. Poupard opisuje to, co nazywam „paradoksem korzeni europejskich”. Na północ od Morza Śródziemnego mamy bogatą i „bezdzietną” Europę, która w konstytucji europejskiej odrzuca swoje chrześcijańskie źródła, chociaż 75% Europejczyków przyznaje się do chrześcijaństwa. A na południu leżą kraje zazwyczaj ubogie, o wielkim przyroście naturalnym, których społeczeństwa są dumne ze swego islamskiego charakteru.
Z jednej strony na sporych połaciach świata islamskiego nie toleruje się ludzi Zachodu, gdyż postrzega się ich jako chrześcijan. A z drugiej, na Zachodzie mamy wielu chrześcijan, którzy - coraz bardziej zanurzając się w postmodernistycznej obojętności - wstydzą się swojej wiary.
Z jednej strony współczesny pluralizm, z którego w dużej mierze korzystają dzisiaj na przykład europejscy muzułmanie, tak naprawdę mógł wyrosnąć wyłącznie na glebie kultury o korzeniach chrześcijańskich. Z drugiej, pluralizm ten - słuszny i odpowiadający także naturze chrześcijaństwa - ma tendencję do degenerowania się w relatywizmie, w postmodernistycznym negowaniu odpowiedzialności indywidualnej i społecznej.

Reklama

- Kard. Paul Poupard wymienił także dwa zjawiska, które w największym stopniu wpływają na laicyzację społeczeństwa. Które z tych zjawisk jest bardziej niebezpieczne dla chrześcijaństwa?

- Współczesny kryzys przynależności czy - jak mówią socjologowie - partycypacji łączy się z kryzysem tradycyjnych instytucji: rodziny, państwa, Kościoła. Dokonują się interesujące przesunięcia: w oczach wielu traci na znaczeniu instytucja rodziny, zyskuje instytucja zaś „partnerstwa”; traci instytucja państwa, zyskuje instytucja firmy itp. Ludzie zamykają się w swoich „prywatnych światach”: samochodu, mieszkania, domowego kina, ekskluzywnych przedstawień teatralnych dla najbogatszych itp. W największych niemieckich miastach prawie połowa ludzi żyje w związkach nie będących małżeństwem. To wszystko znajduje swoje odbicie w postawach wobec Kościoła. Wprawdzie wielu Europejczyków stara się, aby pewnym momentom swojego życia nadawać kształt religijny. Na przykład we Francji chrzest dziecka jest powszechnie praktykowany, podobnie jak pogrzeb przeżywany jako ceremonia religijna. Jednak te przejawy religijności nie łączą się często z zobowiązaniem przynależności do konkretnej wspólnoty parafialnej.
Natomiast „przynależność bez wiary” jest zjawiskiem coraz rzadszym w związku z kształtowaniem się nurtu „chrześcijaństwa z wyboru”. Ogromnie ważne jest na przykład to, że w Polsce wzrasta liczba głęboko wierzących i praktykujących regularnie: z 10% w roku 1991 do 19,8% w roku 2002. Być może w przyszłości w Europie chrześcijan będzie procentowo mniej, ale ci, którzy będą, będą żyć bardziej świadomie. Wyrazi się to w poszukiwaniu autentycznej strawy duchowej w liturgii, w tęsknocie za wspólnotą siostrzaną i braterską, w pragnieniu bycia słyszanymi w przestrzeni publicznej.

- Dzisiejsza Polska to odbicie, pod względem religijnym Irlandii sprzed kilkunastu lat. Wtedy Irlandczycy byli bardzo religijnym narodem, niestety dziś mieszkańcy wyspy przeżywają ogromny kryzys wiary. Irlandzki duchowny o. Sullivan, uważa, że jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest rozpowszechnianie się kultury modernistycznej, a w niektórych kręgach postmodernistycznej. Czy jest to więc przestroga dla Polski?

- Rzeczywiście w swoich wystąpieniach o. Sullivan ostrzega Polaków przed wspomnianym przez Pana niebezpieczeństwem. Pokazuje on także przyczyny kryzysu chrześcijaństwa w Irlandii: wtargnięcie kultury postmodernistycznej, konsumpcjonizm, skandale seksualne wśród duchowieństwa, brak rzetelnej diagnozy duszpasterskiej i szybkiego reagowania w sytuacjach tego wymagających. Może ta ostatnia sprawa jest najważniejsza? Kilka miesięcy temu w jednym z polskich tygodników ukazał się artykuł o. Sullivana, w którym pokazywał on, że w Kościele w Polsce (pisał to na przykładzie tekstów jednego z biskupów) potrafimy stosunkowo trafnie określić kryzysy na poziomie kulturowym, zagrożenia moralne, zjawiska negatywne w społeczeństwie. Nie potrafimy jednak wskazywać środków zaradczych, adekwatnych rozwiązań, reagować, podejmować konkretnych działań. Być może zresztą kryzys irlandzki jest zjawiskiem przejściowym. Pod koniec 2004 r. przeprowadzono badania dotyczące poziomu życia w krajach świata, przy czym badano nie tylko sprawy materialne, ale również poczucie bezpieczeństwa, szczęścia itp. W badaniach tych Irlandia znalazła się na pierwszym miejscu. Może w świadomości Irlandczyków - po latach kryzysu - następuje synteza dojrzałego katolicyzmu z postępem cywilizacyjnym, przynależnością do pluralistycznego świata?

- Ale mimo to mówi się, że „celtycki tygrys pożera Bożego Baranka”...

- Była to istotnie zgrabna sentencja, ale sentencje nieraz żyją dłużej niż zjawiska, które opisują...

- Co więc należy zrobić, aby podobna metafora nie określała sytuacji w naszym kraju?

- Przede wszystkim uświadamiać sobie, że Kościół jest przede wszystkim powołany do bycia ciałem Chrystusowym - społecznością dojrzałych, świadomych zadań ewangelizacyjnych chrześcijan, do tworzenia wspólnoty, która modli się, wspomaga i raduje, do bycia środowiskiem życia duchowego i moralnego, niejako „sumieniem społeczności lokalnej”, do troski o duchowy wzrost człowieka, do odkrywania w każdym jego niepowtarzalności. I że trzeba odchodzić od wizji Kościoła kojarzącego się wielu, zwłaszcza młodym, z kancelarią, mnóstwem przepisów i abstrakcyjnymi kazaniami.
Bardzo ważne jest przekształcanie modelu księdza z człowieka odpowiadającego za wszystko w parafii - począwszy od spraw duchowych, a skończywszy na finansowych - w stronę wizerunku „ojca duchownego”. Człowieka „z powołania”, kształtującego duchowe i moralne oblicze powierzonej mu wspólnoty. A ojciec duchowny, to ksiądz, który sam smakuje Pana Boga i innym pozwala Go smakować; który doświadcza radości medytacji i uczy innych medytacji; który kocha Pismo Święte i niczego nie rozpoczyna bez Bożego słowa. Który wie, jak ludzie są poranieni i te zranienia w sakramencie pokuty próbuje leczyć. Który czasem w kazanie włączy medytację obrazu czy ikony. Który uczy modlitwy psalmami; który wie, jak wielką wartością jest adoracja, cisza i ciszę, adorację proponuje. Który przywraca także sens obrzędowości codziennej modlitwy domowej, rodzinnej.
Jak się wydaje, sporą liczbę Polaków coraz bardziej razi brak przejrzystości „wewnętrznego modelu ekonomicznego” naszego Kościoła. Dlatego ja ciągle powtarzam, że powinniśmy jak najprędzej zapoznać się z funkcjonowaniem włoskich czy hiszpańskich uregulowań spraw finansowych Kościoła, dostosować je do warunków polskich i przy sprzyjającym klimacie politycznym wcielić w życie.
Kościół powinien także uczestniczyć w sporach moralnych, przedstawiając w konsekwentny i wyważony sposób stanowisko katolickie. Oto przykład: według badań UW w 1999 r. za możliwością legalnego przerwania ciąży, jeśli rodzina ma bardzo niskie dochody i nie może sobie pozwolić na więcej dzieci, opowiadało się 42,6% Polaków, gdy tymczasem jeszcze w 1992 wskaźnik ten wynosił 53,7%. Okazuje się, że wytrwała i mądra praca, zwłaszcza na drodze kierownictwa duchowego w konfesjonale, połączona ze świadectwem ludzi Kościoła takich jak św. Gianna Beretta Molla, bł. Matka Teresa, Teresa Strzembosz i wiele innych, może przynosić wydatne owoce.
Wreszcie, musimy uczyć się łączyć to, co jest dobrą tradycją polskiego chrześcijaństwa, z autentyczną, nie postmodernistyczną, nowoczesnością. Musimy zatem obronić te elementy polskiego chrześcijaństwa, które „sprawdzają się” w naszym społeczeństwie: sakrament pokuty, wielkie bogactwo rekolekcji, obyczaj kolędy, tzw. polski model seminarium duchownego itp.

- Powiedział kiedyś Ksiądz Profesor, że dzisiejszy Kościół jest mało atrakcyjny dla młodych ludzi. Co zatem powinni robić duszpasterze, aby przekonać do Kościoła młodego człowieka?

- Był to oczywiście pewien skrót myślowy: atrakcyjność może być czy też bywa wyzwaniem dla osiemnastoletniej dziewczyny, ale nie Kościoła, który liczy już dwa tysiące lat. Chodziło mi o to, że Kościół według badań socjologicznych w okresie po 1989 r. nie stracił na sile przyciągania, jeśli chodzi o praktyki religijne. W dalszym ciągu także liczni młodzi ludzi wstępują do seminariów duchownych. Jest jednak faktem, że wśród najmłodszych niepokojąco rośnie odsetek osób niechętnych wobec praktyk religijnych i zgłaszających wątpliwości co do wiary.

- Co więc robić, aby przeciwdziałać tej niechęci?

- Odpowiem krótko: mniej strachu wobec zagrożenia postmodernizmem, mniej stereotypowych ocen młodzieży, mniej potępiania i wrogości wobec „innych”. A więcej otwartości na kultury i subkultury, na zranienia i poszukiwania duchowe, na literaturę, muzykę, film. Jak najwięcej z postawy Ojca Świętego, Jeana Vaniera, bp. Jana Chrapka, s. Joanny Lossow, „lednickiego” o. Jana Góry czy już wcale nie młodych, a trwale i pięknie obecnych w Kościele nawróconych muzyków rockowych. Bez ciągłego narzekania na trud katechezy.
Czy poloniści i matematycy w wielu naszych gimnazjach, technikach i liceach zbierają większe, lepsze owoce niż my, katecheci? Wspomniałem o subkulturach, bo uważam, że także na obrzeżach kultury dzieją się ciekawe rzeczy, począwszy od niektórych prądów kulturowych, a skończywszy na muzyce hip-hopowej. Przecież nawet Ojciec Święty potrafi przyjmować na Watykanie młodych hip-hopowców, którzy starają się przekładać na tę muzykę pewne treści Ewangelii. To dlaczego mnie ma to nie interesować?
Nie tak dawno dla płockiego zespołu seminaryjnego „Hodos”, którego jestem opiekunem, napisałem słowa piosenki rapowej Kuszenie. Nie jest ona wykonywana w kościołach. Ale na koncertach cieszy się dużym powodzeniem wśród młodych ludzi. Być może także za pomocą rapu można dobrze oddać to, co stało się w ogrodzie Eden i to, co do końca czasów będzie naszym udziałem: kuszenie i potrzebę nawracania się.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Gądecki do kapłanów: bądźmy otwarci na wszystkich

2024-03-28 20:06

[ TEMATY ]

Poznań

abp Stanisław Gądecki

Msza Krzyżma

Episkopat News

Abp Stanisław Gądecki

Abp Stanisław Gądecki

Mamy za zadanie uosabiać otwartość na wszystkich, coś, czego współczesne społeczeństwo nie jest w stanie pojąć. Otwartość ta wzywa nas wszystkich do zapomnienia o dzieleniu ludzi na tych, których aprobujemy, i na tych, których stawiamy poza nawiasem. Świętość Kościoła przejawia się poprzez przygarnięcie grzeszników, a nie poprzez ich odrzucenie. Daje to także nam, wyświęconym sługom Kościoła, wizję kapłaństwa pozbawioną elitarności klerykalizmu, wizję, która pozwala utożsamić się z innymi w ich bardziej i mniej udanych przedsięwzięciach - mówił podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek abp Stanisław Gądecki.

W katedrze poznańskiej koncelebrowało Mszę św. ponad trzystu kapłanów, odnawiając przyrzeczenia złożone podczas święceń. Metropolita poznański pobłogosławił oleje święte służące do udzielania sakramentów.

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Wielki Czwartek w archikatedrze przemyskiej

2024-03-29 10:59

Rafał Czepiński

Bp Krzysztof Chudzio

Bp Krzysztof Chudzio

Msza Święta Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczęła obchody Triduum Paschalnego.

28 marca 2024 r. Eucharystii w Bazylice Archikatedralnej w Przemyślu przewodniczył bp Krzysztof Chudzio, a homilię wygłosił abp senior Józef Michalik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję