Z proboszczem parafii pw. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Dąbrowie Górniczej - ks. kan. Stefanem Wyporskim rozmawia Agnieszka Raczyńska-Lorek
Agnieszka Raczyńska-Lorek: - Jest Ksiądz Proboszcz postacią, która, jak żadna inna, od samego początku związana jest z parafią Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Dąbrowie Górniczej. Sięgnijmy zatem pamięcią do roku 1988…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. kan. Stefan Wyporski: - Wówczas wszystko się zaczęło…1 września 1988 r. odprawiliśmy pierwszą w historii tej parafii Eucharystię. Rzeczywiście, od pierwszego dnia związany jestem z tą wspólnotą. Najpierw pełniłem obowiązki wikariusza terenowego, a po erygowaniu parafii 28 kwietnia 1989 r., na mocy dekretu bp. Stanisława Nowaka, zostałem mianowany proboszczem. Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Świeżo upieczony proboszcz od razu został rzucony na głęboką wodę. Trzeba było stawić czoła temu wielkiego zadaniu i rozpocząć tworzenie Kościoła żywych kamieni oraz budowanie materialnej świątyni.
- Jak Ksiądz Proboszcz wspomina tamten czas?
- Na pewno nie było łatwo. 17 lat temu czasy były zupełnie inne, ale z Bożą pomocą i ludzką życzliwością udało się znaleźć miejsce, gdzie mogliśmy spotykać się na pierwszych wspólnych Liturgiach. Był to domek, który wymagał całkowitego remontu, bo znajdował się w stanie totalnej ruiny. Jednak ludzie, zwłaszcza z ul. Kasprzaka, wzięli sprawy w swoje ręce, wyremontowali i odmalowali budynek. Przez pierwszy rok właśnie tam się gromadziliśmy. Warunki były kiepskie, wierni stali na drodze przed tym domkiem, ale atmosfera była niepowtarzalna. Tego nie zapomnimy nigdy. Naprzeciw znajdował się szpital, pacjenci otwierali okna i uczestniczyli w Eucharystiach i nabożeństwach. W domku mieściły się też salki katechetyczne. Uczyliśmy tam wówczas 1000 dzieci. Potem, poza osiedlem, wybudowaliśmy tymczasową kaplicę, która została poświęcona 24 grudnia 1989 r. Jesienią 1991 r. ruszyła budowa kościoła według projektu arch. Zygmunta Fagasa. Parafia liczy obecnie około 7 tys. wiernych, 30% z nich wierzy i praktykuje. Podziwiam ich za zaangażowanie w sprawy wspólnoty, za ich pełną ofiarności postawę. Gdyby nie oni, nic by tutaj nie było. Oczywiście, jest grupa osób i to wcale niemała, na których pomoc zawsze mogę liczyć. To filary parafii, osoby mocno zakorzenione we wspólnocie, czujące parafię, głęboko przeżywające wszystkie jej wydarzenia, zarówno w sferze duchowej, jak i materialnej.
Reklama
- Data konsekracji świątyni jest już wyznaczona na 18 września br. Czy to oznacza, że kościół jest już całkowicie przygotowany do oddania go Bogu na wieczność?
- Do uroczystości zostało jeszcze 3,5 miesiąca. Mam nadzieję, że do tego momentu podopinamy wszystko na ostatni guzik. W ostatnim czasie wykonany został ołtarz główny, który zawiera figuralne przedstawienie Ostatniej Wieczerzy. W kościele położyliśmy marmurową posadzkę, zakupiliśmy też część ławek. Świątynia jest przestronna, jasna, a na ścianach dominują pastelowe barwy. W najbliższych planach mamy zbudowanie stacjonarnego ołtarza, ambonki oraz chrzcielnicy. Kościół wraz z domem parafialnym ma dość specyficzne położenie - między blokami na osiedlu - choć wcale niemały, nie jest widoczny z głównej ulicy Dąbrowy Górniczej. W przyszłości zamierzamy wybudować kawiarnię parafialną, dostępną dla wiernych.
- Jak prezentuje się duchowy obraz parafii?
- Od 15 lat przy naszej parafii działa grupa AA, funkcjonuje też Akcja Katolicka, jest Zespół charytatywny, dobrze rozwija się oaza. Próbujemy założyć Klub Seniorów. Prowadzimy katechezy dla dorosłych, głównie dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych oraz rodziców młodzieży bierzmowanej. Odprawiamy nabożeństwa fatimskie, są całodzienne adoracje pierwszopiątkowe, regularnie odwiedzamy też chorych w każdy pierwszy piątek.
- A jak godzi Ksiądz Kanonik obowiązki szefa diecezjalnej Caritas i proboszcza tej wspólnoty?
- Otóż, mam świadomość, że dzielę to moje życie między Caritas a parafią. Przedpołudnie spędzam w Kurii, a popołudnie w parafii, ale widzę, że nie jest źle z moją wspólnotą. Zauważam, że coraz więcej ludzi przychodzi do kościoła.
Plebania też tętni życiem, a jej drzwi prawie zawsze są otwarte. Chcemy, aby pomieszczenia, sale służyły dzieciom, młodzieży, grupom i organizacjom. Staramy się też otwierać kościół. Tu, w centrum osiedla jest to bardzo potrzebne i zawsze głęboko boleję nad tym, gdy drzwi świątyni trzeba zamknąć. Widzę, że ludzie bardzo często wstępują tu na chwilę rozmowy z Bogiem. W ciszy słyszą więcej.
- Dziękuję za rozmowę.