Drodzy Przyjaciele,
Dziewczęta i Chłopcy,
Drodzy Diecezjanie!
Są takie wydarzenia w życiu każdego człowieku, które na zawsze pozostają głęboko zapisane w pamięci i w sercu. Ich znaczenie w naszym odczuciu nie słabnie nawet po wielu latach. Powracając do nich myślą, ponownie odczuwamy silne wzruszenie i pragnienie przeżycia podobnych chwil jeszcze raz. O takich wydarzeniach mówi się, że zmieniają człowieka, otwierają przed nim nowe horyzonty i wyznaczają drogi na przyszłość. Na czym polega tajemnica takich doświadczeń?
Jest nią zawsze odkrycie jakiejś cząstki piękna, dobra i prawdy. Tylko te wartości są w stanie rzeczywiście zachwycić człowieka i sprowokować go do zaangażowania, które może przeobrazić się nawet w poświęcenie, zdolne ogarnąć całe życie. Tak odkrywa się drogę swego powołania, drogę swej miłości, obejmującej całe życie do końca. Jest to jednocześnie droga do szczęścia, którego człowiek pragnie jako spełnienia sensu swego życia. Tajemnica szczęścia zawsze jest ukryta w bezkompromisowym poświęceniu się temu, co dobre, prawdziwe i piękne.
Młodość właśnie dlatego jest tak wyjątkowa, że serca młodych ludzi w sposób bezkompromisowy są otwarte na piękno, prawdę i dobro. Zdolność do zachwytu, który porusza całego człowieka, jest właściwie jedynym kryterium młodości. Rok przeżytych lat jest tu sprawą względną. Można bowiem spotkać osoby starsze, które z niezwykłą żywotnością i zaangażowaniem realizują swoje życiowe pasje i nadal odkrywają piękno, poszukują prawdy i czynią dobro, a można także spotkać ludzi młodych wiekiem, którzy żyją tylko zwątpieniem. Zwątpienie to gorzki i nieuchronny owoc zakłamania. To ostrzeżenie, że serce potrzebuje uzdrowienia. Na każdym etapie życia warto zatem zapytać samego siebie: Czy jestem szczęśliwy? Czy nie ulegam zwątpieniu?
Ewangelia według św. Łukasza opowiada o dwóch uczniach Jezusa, którzy trzeciego dnia po doświadczeniu męki i śmierci Nauczyciela szli do wsi, zwanej Emaus. To, co przeżywały ich serca, niewątpliwie można nazwać zwątpieniem. Byli smutni, a w ich głosach wyraźnie brzmiała nuta zawodu. „A myśmy się spodziewali...” - odpowiedzieli na pytanie tajemniczego Pielgrzyma, który się do nich przyłączył i zapytał o powód pełnego goryczy wzburzenia. Oni w swym odczuciu niewątpliwie zawiedli się na Jezusie (por. Łk 24, 1-24).
Jakże znamienna jest ta scena dla wielu dzisiejszych chrześcijan, także dla młodych ludzi żyjących w Kościele. Można powiedzieć, że oni, podobnie jak owi uczniowie, może kiedyś w swym życiu zaufali Jezusowi. Być może jako dzieci zostali pociągnięci przykładem rodziców, albo z konieczności zostali przyuczeni do pobożności na zasadzie tradycji i obowiązku. Tak na prawdę jednak dziś pośpiesznie uciekają od doświadczeń wiary, w których nie znajdują swego szczęścia, a które kojarzą im się raczej ze śmiercią niż z radością i chęcią życia. Dla nich Jezus umarł, a liturgia w osobistym odbiorze ma nieuchronnie posmak pogrzebu. Od takich przeżyć się ucieka, a jeśli trzeba w nich uczestniczyć, to tylko z obowiązku. Czyż nie jest to doświadczenie typowe dla wielu osób, które dziś z niechęcią myślą o niedzielnej Mszy św.?
A jednak Jezus żyje i jest blisko tych, którzy w Niego zwątpili. Podobnie jak przyłączył się do owych dwóch uczniów, o których mówi Ewangelia św. Łukasza, i dziś towarzyszy w drodze życia tym, którzy z powątpiewaniem odnoszą się do Jego nauki i własnej wiary. Jezus i dziś jest blisko swych uczniów, ale, podobnie jak wtedy w drodze do Emaus, także i dziś uczniowie Jezusa nie mogą Go rozpoznać, bo oczy ich są jakby na uwięzi (por. Łk 24, 16), a serca potrzebują uzdrowienia.
Byś może i dzisiaj wielu z nas potrzebuje długiej drogi, w czasie której serce nie będzie zajęte niczym innym, jak tylko zasłuchaniem w naukę Jezusa - podobnie jak zasłuchani byli w Jego słowa uczniowie wędrujący do Emaus. Być może potrzeba tego zasłuchania w wyjaśnienie Pisma Świętego i znaczenia liturgii jako wydarzeń wiary, aby przemówiły one pełnią nadziei i radością życia. Pewne jest, że jeśli podobnie jak owi uczniowie zgodzimy się, aby Jezus towarzyszył nam w drodze i będziemy uważnie Go słuchać, nasze serca odkryją dobro, prawdę i piękno wiary.
Uczniowie po takiej wędrówce z Jezusem pragnęli, by pozostał On z nimi dłużej. Zaprosili Go do wspólnego stołu, gdzie poznali Go po łamaniu chleba, czyli w Eucharystii. Ich serca, uzdrowione z zakłamania i zwątpienia, były zafascynowane odkryciem Chrystusa i pałały szczęściem. Niewątpliwie było to dla nich wydarzenie, które przemieniło ich życie i wyznaczyło drogę na przyszłość. Była to droga wiodąca ku wspólnocie z pozostałymi Apostołami, ku wspólnocie Kościoła. Odnaleźli swoje powołanie, swoją miłość, obejmującą całe życie i wieczność.
Drodzy Przyjaciele,
Dziewczęta i Chłopcy,
Drodzy Diecezjanie!
Jedynie Jezus Chrystus, jako Syn Boży, objawia człowiekowi pełnię prawdy, dobra i piękna w taki sposób, że potrafią one zafascynować go i nadać sens całemu życiu. Jedynie Jezus Chrystus jest w stanie dać człowiekowi prawdziwe szczęście w życiu doczesnym i wiecznym. Jeśli dziś, jako chrześcijanie, tego nie odczuwamy, to tylko dlatego, że nasze serca, zakłamane i ogarnięte zwątpieniem, potrzebują uzdrowienia.
Dlatego zapraszam Was na wspólną drogę z Jezusem, której szczególnym doświadczeniem będzie nasza Łowicka Piesza Pielgrzymka Młodzieżowa na Jasną Górę. Już po raz 10. wspólnota pątników wyruszy w sierpniu z Łowicza do Częstochowy. Będzie to więc pielgrzymka jubileuszowa. Zapraszam do udziału w niej zarówno tych, którzy już wielokrotnie wędrowali na Jasną Górę i może także obchodzą swój własny jubileusz, jak i tych, którzy mają zamiar wyruszyć na pielgrzymkę po raz pierwszy. Jest ona otwarta dla ludzi w każdym wieku, których serca są otwarte na prawdę, dobro i piękno, jakie objawia Jezus. Młodzi w tej pielgrzymce są wszyscy, którzy wsłuchując się w Jego nauczanie, z radością są gotowi zawołać: „Zostań z nami, Panie!”. To zawołanie będzie hasłem tegorocznej pielgrzymki i jednocześnie drogowskazem duchowych poszukiwań takiego doświadczenia wiary, które zaowocuje pełnią komunii z Chrystusem w Eucharystii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu