Reklama

IX Dzień Judaizmu

„Transformacja bólu w piękno”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wyrażam nadzieję, iż wspólnota modlitwy ze starszymi braćmi w wierze wprowadzi nas w atmosferę modlitw o jedność chrześcijan” - napisał abp Józef Życiński, zapraszając do uczestnictwa w obchodach IX Dnia Judaizmu w Kościele Katolickim. To ogólnopolskie wydarzenie w Lublinie spotyka się ze szczególnym zainteresowaniem. Chrześcijanie i żydzi na lubelskiej ziemi oczekują, że połączy ich doświadczenie historii, przez którą wspólnie przechodzili. Dotyczy to także młodych, których liczne grupy wysiadają z autokarów na polach Majdanka. Niosąc flagi państwowe, idą pochylić się nad miejscem straceń i przechowują pamięć o zagładzie z nadzieją, że nigdy jej nie doświadczą. Chociaż całkowite przezwyciężenie podziału chrześcijańsko-żydowskiego nie leży zapewne w naszej mocy, potrzeba nam takich międzywyznaniowych spotkań. Skoro nazywamy żydów starszymi braćmi w wierze, wiara scala nas w szczególny sposób. Oczekujemy też, że połączy nas coś więcej niż zwykła tolerancja. Nadzieja ta nadaje spotkaniom koloryt rodzinny i sprawia, że po raz kolejny wierzymy w ich dobre owoce. Wrastamy w siebie wzajemnie zakorzenieniem w Dekalogu i Starym Testamencie, a jako chrześcijanie „uznajemy, że żydowska spuścizna religijna należy ściśle do naszej wiary”, co podkreślał Jan Paweł II podczas wizyty w Ziemi Świętej w 2000 r.
17 stycznia br. wielu mieszkańców miasta, zachęconych hasłem „Na drodze ku Temu, który nadchodzi”, pamiętało o tym, aby odpowiedzieć na zaproszenie Metropolity Lubelskiego. Gromadząc się tego popołudnia w murach seminarium duchownego, przez swą obecność dali wyraz chęci trwania w poczuciu wspólnoty chrześcijańsko-żydowskiej. W auli seminaryjnej odbyło się długo oczekiwane spotkanie z Hanną Krall. Wieść o tym wydarzeniu zadziałała jak magnes na liczną rzeszę czytelników prozy pani Krall i zachęciła do przyjścia. Pisarka odczytała fragmenty swojej książki pt. Wyjątkowo długa linia, nominowanej do literackiej Nagrody Nike w 2005 r. i odpowiadała na pytania, głownie dotyczące książki i problemu formy pisarskiej, która z łatwością oddaje dramaty minionego czasu. Niezwykły klimat zapanował dzięki wywołaniu przez Autorkę wspomnienia świata dawnego Lublina i ludzi, których już nie ma - mieszkańców kamienicy na Starówce. Współtworzyli oni wówczas kulturę miasta, a każdy z nich wnosił w nią coś wartościowego bez względu na to, jaki miał zawód i wykształcenie. Usłyszelibyśmy malowniczo miły dla ucha „obrazek” - takim w istocie pozostaje ze względu na wypracowany, w pozytywnym sensie piękny język przekazu - gdyby nie to, że treść książki dotyczy realnych wydarzeń. Autorka, będąc wierną prawdzie historycznej, prowadzi lokatorów z ulicy Złotej ścieżkami ich prawdziwego życia. Nie ma tu nic wymyślonego. Nadchodzi wojna i zaciera się poczucie rozgraniczenia dobra i zła, bo nie tylko okupanci okazywali się ludźmi, których należało się obawiać. Bohaterowie giną, uczestniczą w dramatach innych ludzi, tracą swoich bliskich. Tak było i nie da się nic zmienić, powszechne wówczas nieliczenie się z życiem, także żydów, znajduje wyraz w zdaniu, które słyszy od oprawcy jedna z kobiet: „Dosyć się już nażyłaś”. Autorka pokazała, że dokument nie musi być suchym stwierdzaniem faktów, naszpikowanym nieciekawymi, sztampowymi wyrażeniami. Będąc wierną historii, podaje nam ją w sposób literacko atrakcyjny, co ma na celu „zmuszenie” do czytania, zaprzestania ucieczki przed tragedią nieznanych nam ludzi. Obcujemy z tematami trudnymi, bolesnymi, a stajemy wobec „transformacji tego bólu w piękno”, jak zauważył obecny na spotkaniu Ksiądz Arcybiskup.
Może pamięć o tragedii, „zaklęta” przez pisarkę w szokujący ascezą, a zarazem bogaty w szczegóły język, natchnie czytelników do świadczenia wzajemnej życzliwości, co zbliża bardziej niż same dyskusje o jedności. „Na poziomie Kościoła diecezjalnego papieskie wezwanie do poszukiwania wartości, które łączą nas z wyznawcami judaizmu, spotyka się ze szczególnym rezonansem” - mówił podczas nabożeństwa w seminarium Ksiądz Arcybiskup. Wezwał do modlitwy o siłę do „głoszenia ducha Wieczernika” za przykładem Jana Pawła II. Troska o piękno, sens i pamięć, którym nie pozwala zginąć także dobra literatura, jest naszym obowiązkiem na dziś.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

„Z bł. Prymasem Czuwamy w Domu Matki”

„Cokolwiek bym powiedział o moim życiu, jakkolwiek bym zestawił moje pomyłki, to na jednym odcinku się nie pomyliłem: na drodze duchowej na Jasną Górę” - mówił bł. kard. Stefan Wyszyński.

Modlitwa o jego kanonizację, nowe powołania kapłańskie i zakonne, a także za Ojczyznę zanoszona jest podczas comiesięcznych czuwań „Z bł. Prymasem w Domu Matki”. W sobotę, 27 kwietnia, wieczorną modlitwę poprowadzą członkowie wspólnoty Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej. Rozpocznie ją Apel Jasnogórski o godz. 21.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję