Reklama

Chrystus zginął na krzyżu. A Ty co zrobisz?

Wielki Post jest czasem zadumy nad życiem i wiarą, ale też nad cierpieniem. Jednym z jego współczesnych przejawów nadal jest bieda. W samej Warszawie wiele osób żyje w skrajnym ubóstwie. - Nawet jeżeli są w grzechu i robią coś złego, to należy traktować ich jako ludzi, którzy mają swoją godność. W Wielkim Poście powinniśmy wyzwolić w sobie postawę wdzięczności za to, czym Bóg nas obdarował. Człowiek prawdziwie wdzięczny zawsze potrafi podzielić się z innymi - mówi s. Beata Małecka z Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W innych regionach Polski często panuje przekonanie, że w stolicy ludziom żyje się dostatnio. Według nich, w Warszawie nie ma ludzi biednych. Nic bardziej błędnego. Biedni znajdą się wszędzie - przekonują proboszczowie. Bieda puka do drzwi zarówno na warszawskiej Pradze, jak i po drugiej stronie Wisły, na Woli, Żoliborzu czy nawet w ścisłym centrum, które kojarzone jest z najdroższą dzielnicą stolicy.
- Wystarczy pójść „po kolędzie”. U mnie w parafii trzy czwarte ludzi jest biednych - mówi ks. kan. Jerzy Banak, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego na Saskiej Kępie. Jego zdaniem, Kościół za mało robi na płaszczyźnie charytatywnej. - Nie możemy myśleć tylko o budowie nowych kościołów. Powinniśmy bardziej skupić się na pomocy najbiedniejszym - podkreśla ks. Banak.

Ktoś musi podać im rękę

Prawie wszyscy warszawiacy wiedzą, że prawobrzeżna część ich miasta jest biedniejsza. Dlatego też tam są większe potrzeby i oczekiwania charytatywnej działalności Kościoła. Zdaniem siostry Beaty, na Pradze jest więcej biedy i potrzeb niż w lewobrzeżnej Warszawie. - Przychodzą do nas ludzie, którzy usłyszeli, że otrzymają doraźną pomoc. Oni często znajdują się w „dołku” i ktoś musi im podać rękę, aby pomóc z niego wyjść - podkreśla s. Małecka z Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej.
Dla potrzebujących równie ważna jest pomoc psychologiczna, pedagogiczna czy prawna. - Coraz częściej zdarza się, że przychodzą do nas z biedą, którą odziedziczyli. Mają tak zwaną wyuczoną bezradność - mówi s. Małecka. Nauczyli się tego, że są bezrobotni i pogodzili się z tym. Nie podejmują żadnych działań, aby swój los zmienić. Dlatego w punkcie pomocy doraźnej Caritas zwraca się uwagę na to, co dana osoba robi, aby wyjść ze swojej trudnej sytuacji. Jeżeli ktoś przyzwyczaił się do biedy i jest apatyczny, to należy zdiagnozować, dlaczego tak jest. Potrzebna jest pomoc psychologa.
Zdarzają się też tacy, którzy ze swojej biedy czynią pewien zawód czy sposób na życie. S. Beata mówi, że często przychodzą udzie, którzy ciągle by tylko brali nic nie dając w zamian. - Przyznam, że ciężko im się pomaga. Bo po pewnym czasie powstaje pytanie, w czym im właściwie pomogliśmy? Oni powinni być od nas niezależni. Tutaj dostrzegam sens naszej pracy. Gdy uzależniamy ich od naszej pomocy, to wyrządzamy im krzywdę - mówi s. Małecka. Oni podobnie jak dzieci muszą być wychowywani do samodzielności. Od nich także należy stopniowo coraz więcej wymagać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zawiniona i niezawiniona

Zdaniem proboszcza parafii św. Stanisława Kostki ubóstwo ludzi należy podzielić na zawinione i niezawinione. - Klasycznym przykładem biedy zawinionej jest alkohol i narkotyki. Bo ten człowiek sam wyciąga po nie rękę. Później znajduje się w biedzie. Ale wina jest jego - podkreśla ks. prał. Zygmunt Malacki. Jest również bardzo wiele ludzi, którzy cierpią z powodu biedy, ale sami nie są winni tej sytuacji. - Człowiek nie jest winien swojej biedy, kiedy jest ona wynikiem choroby czy jakiegoś przypadku losowego - wyjaśnia ks. Malacki. Duża grupa ludzi znalazła się w trudnej sytuacji z powodu swojej niezaradności życiowej. Są np. osoby, które przez kilkadziesiąt lat pracowały w jednym miejscu. Ich zakład pracy upada, a oni zostają bez pracy. Zupełnie nie potrafią sobie poradzić z tą nową sytuacją. Często nie potrafią znaleźć nowej pracy. - Popadają w biedę moralną i materialną. Jednak ta bieda również nie jest zawiniona - podkreśla ks. Malacki.
Zdaniem ks. inf. Zdzisława Króla, prawdziwej biedy nie widać na ulicy. Ludzie, którzy są biedni mają swoją godność i dumę. - Oni nie przyjdą i nie będą prosić o pomoc, bo się wstydzą. Trzeba ich szukać, aby im pomóc - mówi ks. Król. Według niego przyczyną prawdziwej biedy jest np. bezrobocie.

Bieda - choroba starości

Częstymi ofiarami biedy niezawinionej są starsi emeryci, którzy uczciwie przepracowali życie, a dziś nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
W parafii Miłosierdzia Bożego na Saskiej Kępie mieszka bardzo wielu ludzi starszych. Większość to samotne wdowy. Ks. Banak na jedenaście tysięcy parafian ma aż cztery tysiące wdów. Ich sytuacja jest bardzo trudna. Chodząc po kolędzie spotyka wiele ludzkiego cierpienia. - Wczoraj byłem w jednym bloku, gdzie na dwadzieścia samotnych kobiet tylko cztery nie płakały - mówi z żalem proboszcz. Zapamiętał kobiety, które nie mają za co wykupić leków. Otrzymują po sześćset, siedemset złotych emerytury. Trzysta, czterysta płacą za mieszkanie, następne trzysta za lekarstwa i prawie nic nie zostaje im na życie. - Pracowały uczciwie. Czują się oszukane - ocenia ks. Banak.
Domowe budżety starszych ludzi najczęściej nadwerężane są przez choroby i wydatki z tym związane. Dlatego często proboszczowie część swojej działalności charytatywnej przeznaczają na dofinansowanie lekarstw.

Reklama

Pan Jezus sypie śniegiem

W wielu parafiach jest organizowana pomoc charytatywna. Wierni często mogą liczyć na wsparcie ze strony Kościoła. Dobrym tego przykładem jest parafia św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Zdaniem jej proboszcza ks. Zygmunta Malackiego głównym działaniem Kościoła powinna być troska o biedę duchową. - Musimy pomóc człowiekowi wyjść z grzechu - podkreśla. Jego zdaniem, bardzo ważna jest również pomoc materialna. Dlatego parafia systematycznie pomaga biednym, samotnym matkom oraz całym rodzinom. - Wykupujemy im recepty, odzież czy żywność.
Nie są to wielkie sumy, ale są u nas takie rodziny, którym pomagamy systematycznie - podkreśla ks. Malacki. Grupa potrzebujących dostaje przy parafii obiady. Zostało także powołane stowarzyszenie, gdzie udziela się pomocy w zakresie doradztwa prawnego.
Jest również wielu biednych ludzi, którym nie chce się pracować. - Zdarza się, że po wsparcie finansowe przychodzi zdrowy mężczyzna, w sile wieku, ale on się nie schyli żeby pozamiatać czy zgarnąć śnieg - podkreśla ksiądz proboszcz. Przy kościele św. Stanisława Kostki ksiądz często chce ludziom dać zarobić. Jednak tych, którzy by chcieli zapracować na te pieniądze, jest jak na lekarstwo.
W parafii Wszystkich Świętych jest kilku biednych chętnych do odgarniania śniegu. - Płacę im kilkakrotnie więcej, niż ta praca jest warta. Ale dzięki temu oni czują, że zapracowali na te pieniądze. To jest bardzo ważne - podkreśla ks. Zdzisław Król, proboszcz. - W tym roku powiedziałem, że Pan Jezus to was chyba bardzo kocha, bo sypie śniegiem prawie codziennie - dodaje żartobliwym tonem ks. Król.

Jak nie dać się oszukać?

Ks. prał. Malacki żartobliwie opowiada, jakie historie go spotkały. - Niektórzy ludzie specjalnie się szkolą, aby tylko wyłudzić dwadzieścia, trzydzieści złotych - mówi. - Mam taką zasadę, że w mojej parafii nikt nie odejdzie od drzwi plebanii bez pomocy. Ja chcę pomagać i pomagam. Dlatego moim obowiązkiem jest dobre rozeznanie sytuacji. - Oni potrafią tak kłamać, że wyobraźnia ludzka nie zna granic. Zdarzało mi się, że przychodzili do mnie do spowiedzi ludzie, tylko po to, aby wyciągnąć pieniądze - podkreśla duszpasterz. - Bywa tak, że nie mają żadnych skrupułów. Potrafią „uśmiercić” nawet swoich najbliższych, by tylko wyłudzić pieniądze. Przychodzi np. zapłakana kobieta i mówi: „Proszę księdza, zmarł mi mąż. Nie mam za co go pochować” - opowiada ks. Malacki. - Kiedyś dałem się na to nabrać. Dopiero później dowiedziałem się, że mąż żyje - dodaje.
Ksiądz Malacki mówi, że z prośbą o pieniądze zjawia się u niego kilka osób dziennie. - Kiedyś przyszedł do mnie człowiek mówiąc, że chce pieniądze na węgiel. Powiedziałem mu: pieniędzy nie dam, ale węgiel panu kupię - opowiada. - Dawać pieniądze to nie jest rozwiązanie. Pomoc człowiekowi nie polega na daniu pieniędzy. Należy sytuację dobrze rozeznać - tłumaczy ks. Malacki.
Podobnego zdania jest wielu proboszczów. - Bo przecież pieniądze ofiarowane alkoholikowi są kolejnym gwoździem do jego trumny - argumentują. Dlatego o wiele lepiej jest dać pieniądze na działalność charytatywną w kościele czy jakiejś organizacji, niż bezpośrednio do ręki komuś, kto o nie prosi lub żebrze. Wówczas możemy mieć pewność, że nasza ofiara będzie należycie spożytkowana.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję