Reklama

Ślady Papieża na ziemi zamojsko-lubaczowskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 1946 r. pewien młody Człowiek w prywatnej kaplicy arcybiskupów krakowskich otrzymał święcenia kapłańskie. Wcześniej - przed II wojną światową - przez rok studiował swoją ukochaną polonistykę, z którą pragnął związać przyszłe życie osobiste i zawodowe. Ostatecznie jednak wybrał służbę Bogu i ludziom - został wybrany przez Miłość. Ludzki wymiar miłości został w okresie II wojny świtowej zbezczeszczony i splugawiony przez agresywne ideologie hitleryzmu i sowietyzmu, które, chcąc przymusem uczynić człowieka szczęśliwym, wprowadziły w jego życie okrucieństwo, nienawiść, cierpienie, upodlenie, uprzedmiotowiły i sprowadziły do igraszki dialektyzmu historycznego. W tym „dantejskim piekle” uchował się Młodzieniec, którego za kilkadziesiąt lat miliardy ludzi poznają jako orędownika pokoju, miłosierdzia, zachowania porządku moralnego, ekumenizmu i pojednania, widzącego w tym sens swojego powołania. Patrząc na jego fotografie z czasów młodości, nietrudno wyczytać z jego twarzy szlachetność, nadzwyczajną dojrzałość, filozoficzne zamyślenie, odwagę i stanowczość.
Ten młody człowiek - Karol Wojtyła, dorósłszy i przeszedłszy przez wszystkie szczeble hierarchii kościelnej, od wikariatu w niewielkiej wsi Niegowici do godności kardynała, 16 października 1978 r. o godz. 18.45 został ogłoszony papieżem i przybrał imię Jan Paweł II. Wygłaszając pierwsze publiczne przemówienie, jako następca św. Piotra, powiedział m.in.: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Wraz z zawołaniem Totus Tuus stały się one credo całego pontyfikatu.
Odważny w Chrystusie, przemierzał miliony kilometrów, żeby nieść nadzieję, pokój, miłość, uśmiech, pocieszenie w utrapieniach, doprowadzając do przeobrażenia oblicza świata i serc pojedynczych ludzi, których spotykał na pielgrzymim szlaku. Nie inaczej było w Polsce.
Pielgrzymował do nas dziewięciokrotnie. W tym czasie nieustraszony Głosiciel Chrystusa dwa razy przebywał w naszym regionie: w 1991 r. w Lubaczowie i w 1999 r. w Zamościu.
Papież przybył do Lubaczowa 2 czerwca 1991 r. W homilii przywołał osobiste wspomnienia związane z Lubaczowem: „Po raz pierwszy byłem tutaj w dniu 15 września 1958 r., uczestnicząc w srebrnym jubileuszu sakry biskupiej abp. Eugeniusza Baziaka, metropolity lwowskiego. (...) Ja sam zaciągnąłem wobec Metropolity Lwowskiego olbrzymi dług. Dane mi było w dwa tygodnie po owym spotkaniu w lubaczowskiej prokatedrze przyjąć z jego rąk święcenia biskupie na Wawelu, aby jako biskup wspomagać (go) pasterską posługą”.
Znajdując się na ziemi, która z dawien dawna była tyglem wielu kultur, Papież przypominał, że „na przestrzeni wielu wieków (historia Polski, Litwy, obecnej Ukrainy i Białorusi oraz chrześcijaństwo na tych ziemiach) dzieje te były naznaczone porozumieniem, przymierzem i unią, współdziałaniem i współtworzeniem - przy całej odrębności tych przecież zróżnicowanych członków wielkiej Rzeczpospolitej”.
Za wstawiennictwem Boga i patronów Polski, Litwy i Rusi, prosił o poszukiwanie przestrzeni zgody, zrozumienia i porozumienia, wartości wspólnych ponad to, co dzieliło i przyczyniało się do czasami do rozlewu krwi.
Spotkanie to potwierdziło jak mocno Papież był związany z Kościołem na naszym terenie, z jego problemami i sukcesami. Z pewnością było ono potrzebne i pożyteczne, by ziarno nauki papieskiej wrosło na trwałe w serca mieszkańców tej ziemi.
Na pielgrzymim szlaku znalazł się również Zamość. Już od wczesnych godzin rannych trwały przygotowania do godnego przywitania Papieża: wierni z wolna gromadzili się na trasie przejazdu i w sektorach przed kościołem pw. Matki Bożej Królowej Polski, gdzie zbudowano piękny ołtarz. Na to uroczyste spotkanie, oprócz mieszkańców Zamościa i okolic, przybyli nasi rodacy z innych części ojczyzny i spoza niej, także pielgrzymi z Ukrainy wraz z biskupem łuckim Marcjanem Trofimiakiem, z Białorusi, Czech czy Stanów Zjednoczonych.
Zanim Czcigodny Gość dotarł na miejsce spotkania, na papieskim ołtarzu została odprawiona Msza św., której głównym celebransem był prymas Czech kard. Miłoslav Vlk. Na lotnisku w Mokrem Papieża powitali: bp Jan Śrutwa - ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej, oraz biskup pomocniczy Mariusz Leszczyński. Następnie Ojciec Święty udał się do katedry na krótką modlitwę, po czym na Rynku Wielkim spotkał się z Radą Miasta. Kolejnym punktem wizyty było poświęcenie szpitala wojewódzkiego, noszącego Jego imię. W końcu Papież dotarł do wiernych zgromadzonych przed ołtarzem przy kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski, gdzie przewodniczył Liturgii Słowa.
Jan Paweł II, rozważając słowa Maryi nawiedzającej swoją krewną Elżbietę, przypominał Magnificat, który Matka Boga wyśpiewała Przedwiecznemu. Przypomniał o żywych, od XVI wieku, kontaktach ludzi naszego regionu ze Stolicą Apostolską. Uzmysławiał wielkość i naukowo-kulturalną rolę Akademii Zamojskiej i jej założyciela. Wskazywał, że w historii świata kluczową rolę odegrała Matka Boga, Chrystusa, który przywrócił całemu stworzeniu jego pierwotną świętość i godność. Ujawniając swoją fascynację przyrodą, wypowiedział te znamienite słowa: „Tu z wyjątkową mocą zdaje się przemawiać błękit nieba, zieleń lasów i pól, srebro jezior i rzek. Tutaj śpiew ptaków brzmi znajomo, po polsku”. Przyczyn degradacji środowiska naturalnego we współczesnym świecie szukał w braku poszanowania dla praw natury i zaniku poczucia wartości życia. Podejmował aktualne problemy społeczne, jak aborcja, eutanazja i genetyczne manipulacje już w początkowym okresie życia człowieka, podkreślając ich destrukcyjny charakter na egzystencję człowieka, który w imię korzyści ekonomicznych czy fałszywie pojmowanego dobrobytu niszczy godność, swój ludzki byt. Przypomniał o znaczeniu pomijanej niekiedy grupy społecznej - o rolnikach, mówiąc o ich ciężkiej i niedocenianej pracy czy patriotycznym zaangażowaniu.
Po Liturgii Słowa Papież udał się do Domu Diecezjalnego. Następnie ulicami Zamościa przejechał na lotnisko w Mokrem i w godzinach wieczornych odleciał do Warszawy.
Z pewnością dzień 19 czerwca 1999 r. zapisał się złotymi zgłoskami w historii miasta i regionu. Nie sposób przecenić rangi i znaczenia, jakie miało owo spotkanie dla rzesz wiernych i każdego z osobna - wszystkich, którzy przybyli do Zamościa w ten upalny dzień. Kto wie, czy nie gorętsze były serca zebranych wtedy wiernych, bijące z wdzięcznością, miłością i oddaniem dla Papieża, za Jego obecność i pouczającą, mądrą katechezę.
Teraz, kiedy nie ma już wśród nas drogiego Ojca Świętego Jana Pawła II, gdy brakuje nam Jego uśmiechu i nie słyszymy Jego charakterystycznego głosu, zostały po Nim mocno odciśnięte ślady w postaci: encyklik, listów apostolskich, adhortacji, homilii, filmów, płyt, fotosów, itd. Można by je wymieniać niemalże w nieskończoność, co nie będzie przesadą, tak trwale oddziałała siła Jego 27-letniego pontyfikatu.
Nasz gród również ma zaszczyt należeć do tych miejsc, które naznaczył obecnością wielki Polak Papież Jan Paweł II. Jednakże nieporozumieniem byłoby sprowadzanie Jego apostolskiego oddziaływania tylko i wyłącznie do jednorazowego faktu medialnego, niemającego wpływu na codzienną, szarą przestrzeń życia mieszkańców Zamościa i okolic. W naszym mieście jest bowiem wiele znaków świadczących o życiu i działalności Jana Pawła II: przykatedralny monument, noszące jego imię ulica, szpital i szkoła. Jednak najważniejszymi miejscami pamięci o Papieżu Polaku powinny stać się ludzkie serca, przemienione Jego wspaniałym życiem i nauką. W świecie opanowanym przez pośpiech, niepokój, waśnie, gwałtowne społeczne, ekonomiczne i kulturowe przemiany, Jan Paweł II powinien być wzorem do naśladowania. Mimo trudności, choroby, problemów żył pełnią życia, był niebywale twórczy, pamiętał o innych i miał dla wszystkich czas, dobre słowo i przyjazny gest. Niewątpliwie na zawsze pozostanie postacią trwale zakorzenioną w historię i kulturę swojego narodu...
Teraz przyszedł czas, aby wypełnić duchowy testament pozostawiony przez tego świętego Człowieka. Czyńmy to dla dobra naszego i kolejnych pokoleń Polaków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Współpracownik Apostołów

Niedziela Ogólnopolska 17/2022, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Marek

GK

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Marek w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan. Dzieje Apostolskie (12, 12) wspominają go jako „Jana zwanego Markiem”. Według Tradycji, był on pierwszym biskupem w Aleksandrii.

Pochodził z Palestyny, jego matka, Maria, pochodziła z Cypru. Jest bardzo prawdopodobne, że była właścicielką Wieczernika, gdzie Chrystus spożył z Apostołami Ostatnią Wieczerzę. Możliwe, że była również właścicielką ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Marek był uczniem św. Piotra. To właśnie on udzielił Markowi chrztu, prawdopodobnie zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, i nazywa go swoim synem (por. 1 P 5, 13). Krewnym Marka był Barnaba. Towarzyszył on Barnabie i Pawłowi w podróży do Antiochii, a potem w pierwszej podróży na Cypr. Prawdopodobnie w 61 r. Marek był również z Pawłem w Rzymie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Spotkanie biskupów z Polski i Niemiec

2024-04-25 10:21

Tomasz Koryszko/ KUL

Arcybiskup Stanisław Budzik jest gospodarzem spotkania grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję