Agnieszka Bugała
Modlitwa Różańcem towarzyszy mi od dziecka, noszę różańce w torebkach i kieszeniach. Lubię, żeby był blisko. Gdy jadę autem, modlę się na palcach. Różaniec wplótł się w moje życie, po prostu jest...Jednak niezwykłym doświadczeniem duchowym jest bycie zanurzanym w modlitwie różańcowej odmawianej za nas przez kogoś innego. Od wielu dni mój mąż odmawia Nowennę Pompejańską w mojej intencji – mam do napisania ważną rzecz i uznał, że potrzebuję takiego wsparcia. Owocami jego modlitwy, już teraz, jest ogromny pokój w moim sercu, nieuzasadniona niczym radość, łagodność i ciągły zapał do pracy, mimo zmęczenia. Jakby wymodlił wszystkie dary Ducha Świętego naraz...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Anna Majowicz
Modlitwy różańcowej nauczyła mnie babcia Helenka, z którą przez pewien czas mieszkałam, gdy rodzice kończyli budowę domu. Pamiętam, jak codziennie babunia nastawiała Radio Maryja i modliłyśmy się wspólnie. Przyznaję, wtedy tego nie doceniałam. Byłam jeszcze dzieckiem, dla którego odmawianie dziesiątek Różańca było raczej nudną koniecznością. Dziś ta szczególnie miła Maryi modlitwa towarzyszy mi nie tylko w październiku.We wrześniu tego roku po raz pierwszy w życiu rozpoczęłam odmawianie Nowenny Pompejańskiej, a 54 dni mijają dokładnie dzisiaj. Cóż za zwieńczenie maryjnego miesiąca! Babcia Helenka modliła się wspomnianą nowenną niejednokrotnie. Jak mówi, każda okazja jest dobra, by wyprosić u Królowej Różańca łaski dla całej rodziny. A jest o co prosić i za co dziękować – babcia doczekała się 8 dzieci, 17 wnuków i 4 prawnuków.
Wanda Mokrzycka
Kiedy życie dziecka podtrzymywane jest przez szpitalne maszyny, trudno się modlić. Akty strzeliste, dziesiątka Różańca odmówiona po drodze na oddział – to niewiele.W takiej sytuacji poruszyła mnie informacja od znajomej o podjęciu Nowenny Pompejańskiej w intencji naszej córeczki. Młoda żona i mama, kobieta pracująca, przez 54 dni, przeszło 150 razy dziennie zawoła dla naszej Marysi: „Zdrowaś”! W zamian prosiła, żebym choć czasem wspomniała Panu, że w ich rodzinie nowe życie byłoby mile przyjęte. Modliłam się zatem i ja. Nieporównanie mniej, a mimo to moje „Błogosławiona” rozczuliło Boga! Dwie Marysie zawdzięczają życie naszej modlitwie różańcowej. Życie i... głęboką przyjaźń!
Reklama
Agata Pieszko
Maryja dała mi ukojenie w momencie, gdy dwa lata temu zostawiła mnie moja wielka miłość. Chwyciłam różaniec nie po to, by ją odzyskać – prosiłam tylko o uzdrowienie tej relacji, która zostawiła w naszych sercach wielkie rany. Każde spotkanie z K. sprawiało ból. Pierwszy raz porozmawialiśmy jednak po 54 dniach, akurat wtedy, gdy zakończyłam Nowennę Pompejańską. Czułam wtedy niesamowity pokój i miękkość płaszcza Maryi, która tak wstawiła się za nami u Boga, że razem z K. będziemy obchodzić w listopadzie pierwszą rocznicę ślubu. Uświadomiłam sobie wtedy, że moja Wielka Miłość nigdy mnie nie zostawiła, tylko pozwoliła zbliżyć się do Maryi i dzięki niej uporządkować swoje życie.