Reklama

Wychowanie młodzieży w świetle nauki Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Niedziela podlaska 51/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obecne czasy, patrząc przez pryzmat edukacji, można by niewątpliwie określić jako okres ciągłej transformacji polskiej szkoły. Zmiany struktur wewnętrznych placówek oświatowych: sieci szkół, sposobu administrowania oraz przyznawania i podziału pieniędzy, są regulowane przez zarządzenia władz państwowych. W konsekwencji przekładają się one na działania władz samorządowych różnych szczebli: gmin i powiatów. Nie zawsze jednak zmiany te dają pozytywne efekty. Nade wszystko następuje gwałtowne poszukiwanie nowych wzorów wychowania, których nie znajdziemy w zarządzeniach, dekretach czy też innych dokumentach. Wzory te narzuca dzisiaj młodzieży m.in. telewizja, poprzez różnego rodzaju audycje. Nieszczęściem są programy dalekie od chrześcijańskiego charakteru wychowania. Rekordy oglądalności bije telewizja komercyjna, a antywychowawczy program "Big Brother", należący do programów z cyklu reality show, jest tego najlepszym przykładem.

Wychowanie młodego pokolenia, w świetle obowiązującego prawa, nie jest wprawdzie zadaniem władz państwowych. Odpowiedzialnymi za wychowanie są rodzice. Mają oni obowiązek sugestii w sprawy wychowania ich dzieci w szkole, która pełni rolę wspierającą. Nie mniej jednak państwo nie może i nie powinno izolować się od wychowania. Powinno przedkładać młodemu pokoleniu pozytywne wartości, wspierając wychowanie w rodzinie i w szkole.

W tym miejscu wydaje się stosowne przypomnienie ideałów reprezentowanych przez nauczyciela o niepodważalnym autorytecie moralnym - kard. Stefana Wyszyńskiego. Tym bardziej, że sprawy wychowania młodzieży były mu szczególnie bliskie. Dowodem na to może być chociażby tytuł rozprawy doktorskiej, którą bronił na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim - Prawa Kościoła, rodziny i państwa do szkoły. Sprawy wychowania młodzieży były tematem wielu listów pasterskich Prymasa oraz Episkopatu Polski, jak również kazań i nauk głoszonych przez ks. Wyszyńskiego w różnych miejscach i z różnych okazji.

W nauce Prymasa dostrzegalny jest szczególnie wątek wspomnianej wyżej funkcji rodziny w wychowaniu. W jednym z listów pasterskich do rodziców katolickich z 5 maja 1950 r., w sposób jednoznaczny wskazuje na zagrożenia, które płyną z procesu rozwoju cywilizacji. Oto jego fragment: "Głębokie przemiany, jakie zachodzą w świecie, wiążą się z gorączkowym poszukiwaniem nowych wzorów wychowania młodego pokolenia. Idą one tak daleko, że chcą gwałtownie zerwać z całą przeszłością, a zwłaszcza z wychowaniem rodzinnym i religijnym. (...) W powszechnym zamęcie nieokreślonych pragnień i dążeń wzrasta nasza dziatwa i młodzież ciężko dotknięta wszystkimi niedolami zmiennych czasów". Słowa te pobudzają do refleksji. Można zadać sobie pytanie: Na ile słowa Prymasa Tysiąclecia są dziś aktualne? Otóż chciałoby się powiedzieć, że słowa te zostały wypowiedziane właśnie dzisiaj.

Pewnego rodzaju "zamęt" tworzą sami politycy. Często deklarują szybką naprawę edukacji narodowej, w tym wychowania, pod warunkiem, że zostaną wybrani i dopuszczeni do najwyższych urzędów państwowych. Po raz kolejny okazuje się, że polska oświata jest kartą przetargową kampanii wyborczych. Każdy niemal nowy rząd robi młodym ludziom oraz ich rodzicom przysłowiową "wodę z mózgu" przedstawiając swój pakiet działań. Jeszcze kilkanaście lat temu wpajano młodzieży, że każda osoba jest tylko cząstką społeczności, która stanowi siłę socjalistycznego ustroju państwa. Następne trendy i opcje zachęcały do samolubnego inwestowania w siebie. Obecnie, co zręczniejsi politycy i włodarze, próbują stosować taki model wychowania, który kusząco zachęca młodzież do zerwania z patriotyzmem w imię posłuszeństwa Unii Europejskiej. Organizacja ta, według zapewnień jej sympatyków, poprawi kondycję finansową jednostek. Zrozumiałe jest, że dla młodzieży to nie lada atrakcja.

Kard. Stefan Wyszyński w cytowanym liście do rodziców pouczał, że ubóstwo materialne rodzin nie sprzyja wychowaniu. Dowodem są następujące słowa: "Wskutek zmiennych warunków bytowania, możliwości wychowawcze rodziców kurczą się coraz bardziej. Jest to zjawisko wysoce szkodliwe. Trzeba raczej dążyć do podnoszenia możliwości wychowawczych rodziny. Takie urządzenie życia społecznego i gospodarczego, by rodzina musiała wyrzec się wychowania, jest przeciwne prawu przyrodzonemu i Bożemu, jest groźnym niebezpieczeństwem dla narodu". Dlatego stosowne jest przede wszystkim takie działanie, które w faktyczny i rzetelny sposób wspierałoby funkcjonowanie rodzin. Faktyczny i rzetelny, a w konsekwencji skuteczny.

Prymas Polski uważał, że w życiu każdego człowieka najważniejsze są "uporządkowane stosunki z Bogiem". Kto bowiem sprawy Boże ma w należytym porządku, to wszystkie inne sprawy też będą w porządku. Dlatego walka o obecność Boga w sercach dzieci to cały rozdział w życiu Księdza Prymasa. W porozumieniu z 1956 r. był zapis: "Nauczanie religii będzie prowadzone w szkole, jako przedmiot nadobowiązkowy. Władze szkolne obowiązane są umożliwić pobieranie nauki religii przez odpowiedni rozkład zajęć szkolnych". Okazało się, że wystarczyło czterech lat, aby władze państwowe, poprzez usuwanie ze szkół osób zakonnych i niektórych księży, całkowicie zabroniły nauczania religii w szkołach. Dzisiaj nauczanie religii w szkołach jest powszechne. Niestety, nie uregulowana jest do końca kwestia wliczania oceny z religii do średniej ocen śródrocznych i końcoworocznych. Szkoły, które doceniają znaczenie religii radzą sobie z tym, uważając, że co nie jest zabronione - jest dozwolone. Niepokojące są jednak głosy niektórych polityków z obecnej większości parlamentarnej mówiące, że deficyt budżetu państwa jest znacznie obciążony wynagrodzeniami za pracę w szkołach księży i katechetów. Czy oby chodzi tutaj jedynie o pieniądze?

Z naukowego punktu widzenia pedagogika Prymasa jest pedagogiką walki o dobro w sobie i wokół siebie. Przejawia się w pokonywaniu egoizmu, służbie Bogu, bliźniemu i społeczności. Kard. Wyszyński pokazując złożoność i wagę diagnozy w wychowaniu uwrażliwia na ważność widzenia człowieka we wszystkich jego płaszczyznach i wymiarach. Co ważniejsze, nauka ta jest ponadczasowa i nieprzemijająca, aktualna wczoraj i dziś. Pytania o przyszłość Polski i moralną kondycję młodego pokolenia ponownie nabierają swojego znaczenia. Przedstawione wątki prymasowskiej koncepcji, szczególnie obecnie, wobec błędnego pojmowania celów i zadań wychowania, a także wobec ciągle groźnego pragmatyzmu, socjologizmu i intelektualizmu na gruncie wychowania, mogą stanowić źródło inspiracji do nowych poszukiwań i przemyśleń, jak również pomoc w weryfikacji istniejących i tworzonych teorii wartości wychowania młodego pokolenia.

Koncepcja wychowania zawarta w nauce kard. Wyszyńskiego jest najlepszym drogowskazem dla rodziców i rad pedagogicznych szkół w tworzeniu programów wychowawczych.

Do korzystania z tego źródła serdecznie zachęcam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję