Chciałbym przypomnieć dziś postaci księży biskupów i niektórych kapłanów, którzy zapisali się w mojej pamięci. Warto, byśmy zobaczyli nasze korzenie - korzenie Kościoła diecezjalnego. Trzeba wracać do przeszłości, do ludzi, którzy zapisali się w Kościele częstochowskim złotymi zgłoskami.
Nade wszystko chciałbym przypomnieć pierwszego biskupa częstochowskiego Teodora Kubinę, który odegrał w życiu naszej diecezji rolę kluczową. Był człowiekiem niezwykłej powagi. Przybył do Częstochowy jako kapłan diecezji katowickiej. Gdy znalazł się w naszym mieście miał jeszcze mocny akcent śląski. Znał doskonale język niemiecki, niemniej był gorącym patriotą, walczył o polskość Śląska. Zapisał się w pamięci kapłanów częstochowskich jak najpiękniej. Znałem księży, którzy wspominali swojego Pasterza i wszyscy mówili o nim w superlatywach. Bp Kubina był człowiekiem niezwykłym - zwyczajnym i prostym, kochającym kapłanów i swoją diecezję.
W 1948 r. otrzymałem z rąk bp. Kubiny sakrament bierzmowania, stąd zapamiętałem go nie tylko w Kościele, lecz także w naszej szkole w Chruszczobrodzie, gdzie został pięknie przyjęty przez dzieci.
Znałem również współpracownika bp. Teodora - ks. inf. Alojzego Jatowtta, o którym mówiono, że miał być biskupem pomocniczym. Wypowiadał się o swoim Biskupie ciepło i serdecznie, z ogromną atencją. Był człowiekiem niezwykłej miłości Kościoła. Służył jako wikariusz generalny bp. S. Barele.
Drugim biskupem częstochowskim był ks. Zdzisław Goliński. Przybył tutaj z Lublina i również zapisał się w pamięci Częstochowy jako człowiek niezwykłej kultury, prostoty i zwyczajności. Ci, którzy go znali, opowiadali mi, że cechowały go skromność, pracowitość, pilność. Nie angażował dla siebie osób postronnych, sam wykonując najdrobniejsze prace, nawet krawieckie - tak był uformowany. Był docentem na KUL-u. Prowadził seminaria naukowe w Częstochowskim Seminarium Duchownym, z dokładnością zajmował się studiami kleryckimi, zależało mu na Seminarium i kształcił wielu księży częstochowskich.
Niezwykłą postacią był bp Stanisław Czajka, proboszcz parafii św. Zygmunta. Wielce zaangażowany w głoszenie kultu Matki Bożej Fatimskiej. Ludzie nieraz zastanawiali się, jak obronić tego Biskupa, który w sposób podniosły mówił o Matce Bożej i o nawróceniu się Rosji. Był czas, że władze komunistyczne zabroniły mu wygłaszać kazania.
Przypomnę również księży biskupów: Tadeusza Szwagrzyka i Franciszka Musiela. Każda z tych osobowości była zdecydowanie różna. Bp Szwagrzyk to człowiek ogromnej kultury, cichości i ostrożności. Działał w diecezji i bardzo przestrzegał porządku w Kurii, by wszystkie dokumenty i akta były w odpowiedniej formie i czasie wydawane. To był prawdziwie oddany kurialista, który służył zarówno bp. Barele, jak i obecnemu abp. Stanisławowi Nowakowi.
Bp Franciszek Musiel to człowiek wielkiej prawości, odwagi, zdecydowania, walki z komuną. Od początku swojego posługiwania biskupiego brał udział w obronie prawdy i wierności. Należał do grona kilku biskupów, którzy w sposób zdecydowany i klarowny bronili wolności Kościoła. W jego sprawach był wzywany bp Bareła, by „uspokoić tego biskupa”, niewygodnego władzom komunistycznym. Bp Franciszek przemawiał nie tylko na Jasnej Górze, lecz także w wielu innych miejscach w diecezji i przypominał o wierności Bogu i Kościołowi, wytykał błędne dyspozycje komunistów prześladujących Kościół katolicki i jego kapłanów. Diecezja zawdzięcza mu bardzo dużo, przede wszystkim to, że mówił głośno i wyraźnie, jak Kościół jest prześladowany i jak potrzebna jest wierność prawdzie.
Poza tymi wspaniałymi osobami przypomnę bp. Miłosława Kołodziejczyka, człowieka wielkiej roztropności, rozsądku, który w sposób jasny i otwarty stawał w obronie Kościoła i tego wszystkiego, co służy ewangelizacji. Był przedstawicielem odważnego gremium kapłanów, którzy stanęli do walki z komuną i w obronie ludzi związanych z Kościołem i teologią Krzyża.
Należy wspomnieć postaci kapłanów, którzy bardzo dużo zrobili dla diecezji częstochowskiej. Jest wśród nich ks. inf. Władysław Gołąb z parafii św. Zygmunta w Częstochowie, który współpracował z biskupami Golińskim, Barełą, obecnym abp. Nowakiem i służył gorliwie w pracach i poczynaniach pasterskich tychże. Wspomnę także ks. prał. Józefa Chwisteckiego proboszcza katedry, słynącego z niezwykłej wierności Kościołowi, który troszczył się o funkcjonowanie tej świątyni. To kapłan, który upominał się także o „Niedzielę”. W czasie obiadów kapłańskich w Wielki Czwartek przypominał obecnym o istnieniu tygodnika. Wyrażam mu wdzięczność za życzliwość i przypominanie o „Niedzieli”, którego, niestety, w ostatnich latach brakuje. Ze wspomnianym już śp. ks. Alojzym Jatowttem pracowałem w Kurii. Był to człowiek niezwykłej klasy, mądry, życzliwy dla ludzi, kochający kapłaństwo. Przypomnę jeszcze nazwiska innych księży, którzy są w mojej wdzięcznej pamięci: ks. prał. Walentego Patykiewicza, ks. prał. Zdzisława Wajznera, ks. prał. Stefana Babczyńskiego z Sosnowca, ks. prał. Tadeusza Ojrzyńskiego, ks. prał. Henryka Bąbińskiego i innych. Do dzisiaj pamiętam ks. Janusza Struskiego, wikarego parafii św. Wojciecha, zaangażowanego w duszpasterstwo nowo powstałej parafii św. Wojciecha, człowieka, który mógłby być kandydatem na ołtarze. Do takich zaliczę też ks. Wiesława Janika, który zasługuje, by diecezja o nim pamiętała.
Jest tak wielu kapłanów, którzy wyprzedzili nas w drodze do Pana, zasługujących na wspomnienie i modlitwę. Myślę, że przynajmniej te nazwiska powinny zaistnieć w katalogu naszych świętych, najlepszych kapłanów. Nie jesteśmy w stanie wymienić wszystkich. Być może znajdą się osoby, kapłani czy świeccy, które napiszą o innych księżach służących naszej diecezji. Musimy o nich wszystkich pamiętać, modlić się za nich, ale także znaleźć miejsce na łamach „Niedzieli”, by mogli być godnie wspominani.
Pomóż w rozwoju naszego portalu