Reklama

Pan Bóg spełnia marzenia

Niedziela legnicka 53/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Joanna Doroszuk: - Śpiewasz w New Life M. już od dłuższego czasu. Jak się czujesz w zespole?

Basia Włodarska: - Ten zespół bardzo mi odpowiada nie tylko pod względem muzycznym, ale też - że tak powiem - towarzyskim. Jego muzyki słuchałam od dawna, nawet wtedy, kiedy nie wiedziałam, że w przyszłości będę śpiewać. W pewnym czasie New Life M. był moim ulubionym zespołem. Fakt, że teraz tu śpiewam, jest dowodem na to, że Pan Bóg naprawdę spełnia nasze marzenia.

- Czyli marzyłaś wcześniej o tym, aby śpiewać w New Life M.?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Zaczęło się od pragnienia, żeby śpiewać dla Boga i o Bogu. Nie wiedziałam jeszcze gdzie i z kim. Oczywiście, marzyła mi się współpraca z naprawdę dobrymi muzykami i fajnymi ludźmi. Muzycy z NLM na pewno spełniają te kryteria. I udało się. Któregoś razu Marcin Pospieszalski po prostu zadzwonił do mnie z propozycją zaśpiewania koncertu. Bardzo się ucieszyłam.

- Czy pragnienie wykonywania muzyki niosącej za sobą konkretne treści zawsze Ci towarzyszyło? Nie myślałaś, aby pójść inną drogą?

- W muzyce bardzo cenię prawdę. Muzyka ma przekazywać prawdziwe emocje wynikające z prawdziwych przeżyć. Słowa są wzmocnieniem tego. Nie przekonuje mnie w śpiewie takie „wcielanie się” w rolę. Zdecydowanie wolę słyszeć szczerą duszę śpiewającego. Chcę śpiewać o tym, co dla mnie ważne. Dlatego śpiewam o Bogu. Istnieje mnóstwo ważnych spraw, o których można śpiewać: o miłości, o przeżyciach, o wartościach, o tęsknocie, ponieważ Bóg jest początkiem i końcem, Stwórcą tego wszystkiego. Nie dzielę muzyki na chrześcijańską i świecką. Skoro jestem chrześcijanką, to chcę, żeby zawsze to było widać i słychać przez to jak żyję, jak spędzam czas, wreszcie przez to jak i o czym śpiewam.

Reklama

- Oprócz New Life M. śpiewasz jeszcze w TGD i własnym zespole Sool, czy w związku z tymi projektami masz jakieś plany?

- Cały czas śpiewam w TGD. Zespół ten jest dużym przedsięwzięciem, dlatego z niecierpliwością czekam na realizację nowych planów. Mamy już piosenki na nową płytę i niedługo je nagramy. Zespół Sool na razie zawiesił działalność.

- W New Life M. śpiewasz piosenki, które pochodzą z płyt nagranych z Mietkiem Szcześniakiem, następnie z Natalią Niemen. Czy teraz kolej na Ciebie?

- Myślę, że coś nagramy. Mamy trochę nowych utworów, np. piosenka „Mój dom”, napisana przez Joachima Mencla, w której bardzo dobrze się czuję. Są też moje kompozycje. Powoli zbiera się nowy repertuar, chociaż lubię wracać do starych piosenek, których słuchałam jako nastolatka, kiedy nie miałam jeszcze pojęcia, że w ogóle będę zajmować się zawodowo muzyką.

- Którą z piosenek zespołu lubisz najbardziej, która jest najbliższa twojemu sercu?

- Mam dwie ulubione piosenki, obie są z pierwszej płyty New Life M. Jedna to „Modlitwa do Ducha Świętego”, a druga „Tańczmy dla Króla chwał”. Od lat mi się nie nudzą.

- Kilkakrotnie wspomniałaś o tym, że sama nie miałaś sprecyzowanych planów dotyczących śpiewania. Co możesz przekazać ludziom, którzy podobnie jak Ty pragną nieść przesłanie Ewangelii drugiemu człowiekowi?

- Wydaje mi się, że każdy, kogo dotknęło i zmieniło przesłanie Ewangelii, będzie chciał się dzielić tym z innymi ludźmi. Jedni zrobią to przez rozmowę, inni przez taniec, fotografię, jeszcze inni przez muzykę. Albo może przez coś, co niekoniecznie ma związek ze sztuką. Chodzi o to, że jeśli naprawdę zależy mi, żeby o czymś opowiedzieć, prędzej czy później znajdę swój własny, najskuteczniejszy język. Wystarczy być sobą i odkrywać swoje predyspozycje i pasje. Tego życzę wszystkim, ale szczególnie młodym ludziom, którzy dopiero szukają swoich sposobów na wyrażenie się.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Droga nawrócenia św. Augustyna

Benedykt XVI w jednym ze swoich rozważań przytoczył wiernym niezwykłą historię nawrócenia św. Augustyna, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 28 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

„Prawo i Kościół”

2024-04-25 08:39

[ TEMATY ]

Akademia Katolicka w Warszawie

Archiwum AKW

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

Zadowolenia z obecności na konferencji wielu znakomitych naukowców i uczestników nie krył ks. prof. dr hab. Krzysztof Pawlina, rektor uczelni, który powitał zgromadzonych oraz zaprezentował Akademię Katolicką w Warszawie, organizującą to ambitne przedsięwzięcie naukowe. Ks. dr hab. Tomasz Jakubiak, prof. AKW – wykładowca prawa kanonicznego oraz przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Konferencji – stwierdził na początku spotkania, że obecność tak znamienitych gości, w tym ministra nauki i szkolnictwa wyższego, jest dowodem na to, że Akademia Katolicka, choć ma w nazwie przymiotnik „katolicka”, może wnosić wkład w rozwój różnych dyscyplin naukowych. Podkreślił również, że wydarzenie to pozwala uzmysłowić sobie różnice i podobieństwa w aparacie naukowym prawa kościelnego i państwowego. Zauważył, że jest to istotne, gdyż badacze, wypowiadając się o Kościele, posługują się tymi samymi terminami, czasami mającymi inne znaczenie. To ukazanie odmiennego spojrzenia jest według ks. Jakubiaka bogactwem tego spotkania, pozwoli bowiem na poznawanie i konfrontowanie swoich stanowisk.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję