Joanna Doroszuk: - Śpiewasz w New Life M. już od dłuższego czasu. Jak się czujesz w zespole?
Basia Włodarska: - Ten zespół bardzo mi odpowiada nie tylko pod względem muzycznym, ale też - że tak powiem - towarzyskim. Jego muzyki słuchałam od dawna, nawet wtedy, kiedy nie wiedziałam, że w przyszłości będę śpiewać. W pewnym czasie New Life M. był moim ulubionym zespołem. Fakt, że teraz tu śpiewam, jest dowodem na to, że Pan Bóg naprawdę spełnia nasze marzenia.
- Czyli marzyłaś wcześniej o tym, aby śpiewać w New Life M.?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Zaczęło się od pragnienia, żeby śpiewać dla Boga i o Bogu. Nie wiedziałam jeszcze gdzie i z kim. Oczywiście, marzyła mi się współpraca z naprawdę dobrymi muzykami i fajnymi ludźmi. Muzycy z NLM na pewno spełniają te kryteria. I udało się. Któregoś razu Marcin Pospieszalski po prostu zadzwonił do mnie z propozycją zaśpiewania koncertu. Bardzo się ucieszyłam.
- Czy pragnienie wykonywania muzyki niosącej za sobą konkretne treści zawsze Ci towarzyszyło? Nie myślałaś, aby pójść inną drogą?
- W muzyce bardzo cenię prawdę. Muzyka ma przekazywać prawdziwe emocje wynikające z prawdziwych przeżyć. Słowa są wzmocnieniem tego. Nie przekonuje mnie w śpiewie takie „wcielanie się” w rolę. Zdecydowanie wolę słyszeć szczerą duszę śpiewającego. Chcę śpiewać o tym, co dla mnie ważne. Dlatego śpiewam o Bogu. Istnieje mnóstwo ważnych spraw, o których można śpiewać: o miłości, o przeżyciach, o wartościach, o tęsknocie, ponieważ Bóg jest początkiem i końcem, Stwórcą tego wszystkiego. Nie dzielę muzyki na chrześcijańską i świecką. Skoro jestem chrześcijanką, to chcę, żeby zawsze to było widać i słychać przez to jak żyję, jak spędzam czas, wreszcie przez to jak i o czym śpiewam.
Reklama
- Oprócz New Life M. śpiewasz jeszcze w TGD i własnym zespole Sool, czy w związku z tymi projektami masz jakieś plany?
- Cały czas śpiewam w TGD. Zespół ten jest dużym przedsięwzięciem, dlatego z niecierpliwością czekam na realizację nowych planów. Mamy już piosenki na nową płytę i niedługo je nagramy. Zespół Sool na razie zawiesił działalność.
- W New Life M. śpiewasz piosenki, które pochodzą z płyt nagranych z Mietkiem Szcześniakiem, następnie z Natalią Niemen. Czy teraz kolej na Ciebie?
- Myślę, że coś nagramy. Mamy trochę nowych utworów, np. piosenka „Mój dom”, napisana przez Joachima Mencla, w której bardzo dobrze się czuję. Są też moje kompozycje. Powoli zbiera się nowy repertuar, chociaż lubię wracać do starych piosenek, których słuchałam jako nastolatka, kiedy nie miałam jeszcze pojęcia, że w ogóle będę zajmować się zawodowo muzyką.
- Którą z piosenek zespołu lubisz najbardziej, która jest najbliższa twojemu sercu?
- Mam dwie ulubione piosenki, obie są z pierwszej płyty New Life M. Jedna to „Modlitwa do Ducha Świętego”, a druga „Tańczmy dla Króla chwał”. Od lat mi się nie nudzą.
- Kilkakrotnie wspomniałaś o tym, że sama nie miałaś sprecyzowanych planów dotyczących śpiewania. Co możesz przekazać ludziom, którzy podobnie jak Ty pragną nieść przesłanie Ewangelii drugiemu człowiekowi?
- Wydaje mi się, że każdy, kogo dotknęło i zmieniło przesłanie Ewangelii, będzie chciał się dzielić tym z innymi ludźmi. Jedni zrobią to przez rozmowę, inni przez taniec, fotografię, jeszcze inni przez muzykę. Albo może przez coś, co niekoniecznie ma związek ze sztuką. Chodzi o to, że jeśli naprawdę zależy mi, żeby o czymś opowiedzieć, prędzej czy później znajdę swój własny, najskuteczniejszy język. Wystarczy być sobą i odkrywać swoje predyspozycje i pasje. Tego życzę wszystkim, ale szczególnie młodym ludziom, którzy dopiero szukają swoich sposobów na wyrażenie się.