Reklama

Wakacyjna przygoda z KSM

Od kilku lat Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Diecezji Rzeszowskiej zaprasza wszystkich młodych do uczestnictwa w obozach formacyjno-szkoleniowych odbywających się między innymi w Desznicy - małej miejscowości położonej w Beskidzie Niskim. W latach 50. kilkakrotnie Karol Wojtyła - nasz Papież - odprawiał Mszę św. w tutejszym kościele.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Turnusy dostosowane są do grup wiekowych oraz stopni szkoleniowych KSM. Właśnie dobiegł końca turnus stopnia „O”, w którym uczestniczyło ponad 50 młodych z różnych parafii diecezji rzeszowskiej. Opiekę duchową sprawują nad uczestnikami ks. Ryszard Dołek oraz ks. Jacek Tomaszewski.

Nasz dzień

Plan dnia może nie należał do wakacyjnych, bo nie pozwalał nam się wyspać do woli, ale już o 7.30 musieliśmy szybko wstać, aby o 7.45 uczestniczyć w modlitwach porannych oraz apelu. O 8 nasz niezastąpiony kucharz zapraszał wszystkich na bardzo dobre śniadanie. Potem czas na poranne porządki. O 9.30 księża głosili konferencje, w których zawsze starali się nam podpowiedzieć, na co zwrócić uwagę, pracując w grupach. Od godz. 10 do 12 mieliśmy czas na pracę w grupach, która niejednokrotnie zamieniała się w długą i żywą dyskusję. O godz. 13 był obiad. Po nim wolny czas. O 15.30 klerycy prowadzili szkołę modlitwy. Po niej liderzy KSM przybliżali nam historię, symbole, sztandar stowarzyszenia. Dawali także odpowiedź na pytanie: co można robić na co dzień w KSM oraz jaka jest rola księdza asystenta. O godz. 18 był najważniejszy punkt każdego dnia - Eucharystia. I tu wielu z moich kolegów doceniło to, że mogą we Mszy św. uczestniczyć każdego dnia. Po Liturgii szliśmy na kolację, a potem był czas na wieczorek pogodny, podczas którego bawiliśmy się przy ognisku. O godz. 21 modlitwy wieczorne oraz apel, a o 22 już powoli staraliśmy się zasypiać...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Praca w grupach

Podczas prac w grupach zastanawialiśmy się, jak zniwelować zagrożenia XXI wieku, a także poruszaliśmy temat przyjaźni oraz miłości. Jednak dla mnie osobiście najważniejszy był piątek. Dzień, w którym podczas pracy w grupach dyskutowaliśmy nad sakramentem pokuty. Na trudne pytania wiązane z tym tematem odpowiedzieli księża w czasie podsumowania. Po południu była Droga Krzyżowa, a potem czas na spowiedź. Dla mnie nie była to zwykła spowiedź. Wielu z nas zrozumiało, iż Pan Bóg jest zawsze, On czeka na każdego. Tylko w ciągłym zabieganiu mamy dla Niego coraz mniej czasu. Postanowiliśmy, że po powrocie z wakacji będziemy częściej klękać przy kratkach konfesjonału.

Reklama

I w góry...

Tego typu turnusy to nie tylko nieustanna modlitwa - w planie zawsze znajduje się miejsce na piesze wędrówki. My byliśmy w Skalniku. Jest on oddalony od Desznicy o kilka kilometrów. Znajduje się tam Sanktuarium Matki Bożej Królowej Gór. Nazywany też Sanktuarium Matki Bożej Skalnickiej. W tym miejscu uczestniczyliśmy we Mszy św. Ksiądz Proboszcz opowiedział nam między innymi historię obrazu oraz kościoła. Pozostawiliśmy tam swoje prośby i podziękowania. I zapewniliśmy Panią Gór, że wrócimy do Niej 9 września, kiedy to Ksiądz Biskup dokona koronacji obrazu. W tym dniu wszyscy, którzy wybrali wakacje z Bogiem, spotkają się w stóp Królowej Gór.
W czasie naszego turnusu został zorganizowany wyjazd do Dukli. Tam spotkaliśmy się z młodymi, którzy przebywają na obozie w Świątkowej, był to taki nasz Dzień Wspólnoty. W drodze powrotnej byliśmy w Nowym Żmigrodzie, w kościele w którym pracował bł. ks. Władysław Findysz. Choć księża na katechezach mówili nam o tym wielkim człowieku, ale teraz dopiero, kiedy mam możliwość „dotknąć tej historii”, wiem, jak wiele uczynił, aby bronić wiary.

Wakacje z Bogiem - atrakcyjne

Turnus jest tygodniowym okresem oderwania się od szarej monotonii. To czas zarówno rekolekcji, jak i rozrywki. Wielokrotnie można zobaczyć tu ludzi, którzy zmieniali swoje życie pod wpływem odczucia bliskości Boga. To idealne miejsce, by odkryć w sobie tę dobrze znaną, ale czasem zapominaną prawdę - Bóg Cię kocha! - niezależnie od tego, jaki jesteś, mniej czy bardziej uzdolniony, atrakcyjny fizycznie, bogaty czy biedniejszy. Tutaj nauczysz się, że tak naprawdę ważny jest ten drugi człowiek siedzący obok Ciebie podczas kolacji, marudzący, że góra, na którą się wspinacie, jest zbyt stroma, narzekający, że słońce za bardzo grzeje, czy okropnie fałszujący w czasie nauki śpiewu.

Reklama

* * *

Te wakacje przemieniają nas

Agnieszka z Trzebowniska:
Każdy, kto przybywa na jakikolwiek turnus formacyjny organizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, wyjeżdża stamtąd zmieniony. Zaczyna doceniać każdy moment swojego życia, który dał mu Pan, ludzi, którzy go otaczają i przez których przemawia sam Chrystus. Uczy się dostrzegać Pana w każdym Jego stworzeniu. Czasami trudno jest wierzyć, problemy zaczynają człowieka przytłaczać tak, że nie widzi on już żadnej szansy. Natomiast na takim obozie, jak ten w Desznicy, księża uczą, że nawet najcięższy krzyż dodaje otuchy i pomaga nam powstać. Dla mnie taki turnus jest wyjątkowym przeżyciem, człowiek ładuje tam swoje baterie, by potem owocnie przeżyć te jeszcze nieodkryte 365 dni i wrócić do Desznicy na kolejne wakacje z Bogiem.

Tomek z Rzeszowa:
Pojechałem na turnus KSM, ponieważ rodzicie mnie zapisali. Ten pomysł nie podobał mi się, i to bardzo. Przerażało mnie określenie „katolicki”. Już na samą myśl o tym, że będę cały czas spędzać w kościele i na modlitwach, odchodziła mi ochota na ten wyjazd. Postanowiłem się spakować na wyjazd w ostatniej chwili, licząc, że „coś się wydarzy” i nie pojadę! Kiedy już dojechałem do Desznicy i zobaczyłem ten ośrodek - przeraziły mnie namioty i perspektywa zamieszkania w nich. Pierwsze dni były dla mnie straszne. Chciałem wracać. Ale wyjście do Skalnika było momentem zmiany zdania. Kiedy szedłem z grupą moich rówieśników, doszedłem do wniosku, że to fajni ludzie. A i jak się okazało, modlitwy też nie było za dużo. Złamał mnie dzień piątku - kiedy mogłem podejść do kratek konfesjonału, po bardzo długiej przerwie, bez strachu, że ktoś na mnie nakrzyczy! Wyjechałem z Desznicy inny. I niech tak zostanie.

Ola z Jasła:
Przyjechałam tutaj za namową moich przyjaciół i rodziny. Poznałam wielu ciekawych ludzi, którzy pokazali mi, jak można żyć zgodnie z Bogiem i jak znaleźć czas w każdym dniu mojego życia. Ponadto można się tu naprawdę dobrze bawić, łącząc zabawę z nauką. Nie zapomina się tu o wartościach ważnych dla każdego Polaka, takich jak godło, hymn.

Maciek z Kolbuszowej:
Jestem tu po raz kolejny. To miejsce jest tak tlen - bez niego nie mogę już żyć. Wspólne posiłki, modlitwa, śpiewanie - bardzo mi się to podoba, a najbardziej chyba obecni tutaj ludzie, którzy są pełni tolerancji dla siebie i nastawieni na poznawanie nowych osób.
Na pewno przyjadę tu jeszcze raz. Poznałem fantastycznych ludzi, z którymi świetnie się dogaduję i już teraz wiem, że po powrocie nie zerwiemy kontaktu.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia. Zaproszenie na sympozjum

2024-04-25 15:19

materiały prasowe

Fundacja Dwanaście Kroków zaprasza na ogólnopolskie sympozjum poświęcone programowi duchowego i psychologicznego wsparcia „Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję