Reklama

Opłatkowe spotkanie samorządowców z bp. Antonim Dydyczem

Niedziela podlaska 4/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na stałe do kalendarza diecezjalnego wpisują się spotkania świąteczne bp. Antoniego Dydycza z parlamentarzystami i samorządowcami z terenu diecezji drohiczyńskiej. Tegoroczne spotkanie miało miejsce 3 stycznia. Mimo trudności z dojazdem do Drohiczyna z wielu zasypanych śniegiem miejscowości przybyła zdecydowana większość zaproszonych gości. Zgromadzonych w dużej auli domu biskupiego powitał ks. kanclerz Stanisław Ulaczyk, który na wstępie powiedział: "Dzięki Odwiecznemu Słowu, które stało się Ciałem, nasza nadzieja sięga poza horyzont wyznaczony wzrokiem. Urzędowanie staje się służbą potrzebującemu, dzielenie budżetu - troską o dobro wspólne. W atmosferze Bożego Narodzenia chcemy dzielić się opłatkiem i słowem, symbolem pracy naszych rąk i tym, co najpiękniejszego nosimy w naszym sercu. Spotkania te nas łączą i ubogacają, łączą ludzi, bo zdołaliśmy się zebrać nieomal w 100%. Spajają też tradycje świętowania: zachodnią i wschodnią. Niech mi wolno będzie przywitać gospodarza spotkania Jego Ekscelencję bp. Antoniego Dydycza. Pozdrawiam wojewodę podlaskiego Jerzego Bujanowicza, pozdrawiam i witam ministra sprawiedliwości w poprzednim rządzie Stanisława Iwanickiego, który podzieli się z nami swoimi doświadczeniami. Witam księży infułatów: ks. Eugeniusza Borowskiego wikariusza generalnego naszej diecezji, ks. Jana Sobechowicza z Sokołowa Podlaskiego. Nade wszystko gorąco i serdecznie pozdrawiam i witam parlamentarzystów, starostów, burmistrzów i wójtów, samorządowców z naszego terenu i dziękuję za przybycie".

Następnie Ksiądz Kanclerz przedstawił porządek spotkania, na które składać miało się: dzielenie się słowem przez Stanisława Iwanickiego i bp. Antoniego Dydycza; złożenie życzeń Księdzu Biskupowi przez Burmistrza Drohiczyna i dzielenie się opłatkiem; agapa w seminaryjnym refektarzu. Ks. Stanisław podziękował w tym miejscu również Katolickiemu Radiu Podlasia za obecność i za transmisję spotkania.

Po odśpiewaniu kolędy Wśród nocnej ciszy głos zabrał min. Stanisław Iwanicki, który wytłumaczył najpierw nieobecność głównego prelegenta posła Konstantego Miodowicza, który miał omówić aktualne problemy związane z bezpieczeństwem życia w naszym kraju. Zanim jednak przeszedł do omówienia zasygnalizowanych problemów powiedział: "Jest to dla mnie o tyle trudne i czynię to z dużym zakłopotaniem i zażenowaniem, ponieważ obok mnie siedzi mój nauczyciel duchowy, który jako ucznia i studenta uczył mnie etyki i służby publicznej, a moja kariera, mój sukces życiowy, jaki osiągnąłem w służbie publicznej jest w znakomitej części zasługą Księdza Biskupa, a ówczesnego Ojca Pacyfika, bo tak jako uczniowie i studenci znaliśmy go i współpracowaliśmy z nim".

Podejmując zapowiedziane wcześniej kwestie Minister powiedział: " Gdybyśmy dzisiaj przeprowadzili po raz kolejny w Polsce badania dotyczące najważniejszych problemów bulwersujących opinię publiczną, to dwa występują nieustannie i przemiennie: bezrobocie i bezpieczeństwo. Stąd też problem poprawy bezpieczeństwa, problem bezpośrednich związków wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania z działalnością Samorządów jest w tej chwili problemem priorytetowym. Oczywiście możemy sobie zadać pytanie: Co stało się w latach 90., że problem bezpieczeństwa traktowany jest przez ludzi tak a nie inaczej, że ludzie boją się wieczorem wyjść na ulicę, niezależnie czy mieszkają w Drohiczynie czy w Warszawie? Czy tych przestępstw jest więcej czy jest mniej, czy one są bardziej brutalne a sprawcy bardziej agresywni, czy też wymiar sprawiedliwości i organy ścigania działają tak nieskutecznie, że faktycznie to zagrożenie przeciętnego człowieka jest tak wielkie, że swego rodzaju psychoza ogarnia i młodych ludzi i starych? Co się w Polsce stało - w kraju katolickim, że jadąc samochodem i zatrzymując się na światłach w dużym mieście można narazić się na tego typu epizod - że młody chłopak czy dziewczyna wybija szybę i zabiera teczkę czy torebkę z samochodu? To jest przedmiotem zainteresowania nie tylko prawników, ale również psychologów, etyków, wszystkich ludzi zajmujących się także wychowywaniem i resocjalizacją przestępców. Gdyby ktokolwiek w Polsce chciał przedstawić obiektywną opinię, że jest tak źle, jak przedstawiają media, to przedstawi opinię bardzo uproszczoną i fałszywą. Z jednej strony jeśli kogokolwiek w Polsce w latach 90. pytano skąd bierze informacje o tak dużym zagrożeniu poczucia bezpieczeństwa, odpowiedź była jednoznaczna: 90% z mediów, czyli same media, środki społecznego przekazu w pogoni za sensacją są w stanie wykreować taki a nie inny obraz rzeczywistości. To po pierwsze. Nie budzi także najmniejszej wątpliwości, że rozwój demokracji, wzrost swobody i wolności obywatelskiej zaowocował także negatywnymi postawami. To z kolei spowodowało, że łatwiej jest przemieszczać się ludziom, przekraczać granicę, że przestępczość nie zna granic, jest ponadnarodowa, ponadpartyjna i ponad granicami. Ludzi, którzy decydują się łamać prawo łączy chęć pozyskania pieniędzy. Dlaczego w związku z tym organy ścigania i wymiar sprawiedliwości w Polsce funkcjonują tak a nie inaczej? Myślę, że - po pierwsze - jest to ten segment państwa, który w latach 90. dotknęły w najmniejszym stopniu reformy, po drugie - w najmniejszym stopniu także dotknęły zmiany kadrowe, po trzecie - jest w ogromnym stopniu niedoinwestowany, w znacznie gorszej sytuacji niż chociażby najbardziej biedne samorządy.

To jest swego rodzaju paradoks, że rozwój działalności gospodarczej, zwłaszcza rozwój inwestycji zagranicznych, firm w Polsce w tej chwili hamuje przede wszystkim słaba praca krajowego rejestru sądowego, że zarejestrowanie jakiegokolwiek podmiotu gospodarczego: spółki, fundacji trwa bardzo długo, że komputeryzacja następuje powoli, systematycznie ale zbyt powoli aby można było mówić o odczuwalnym sukcesie. To wszystko składa się na obraz Polski praworządności i stosowania prawa i tego, że naprawdę potrzeba wielkiego wysiłku całego systemu ludzi sprawujących władzę aby sytuacja trzeciej władzy zdecydowanie się poprawiła. Póki to nie nastąpi, póki tylko i wyłącznie wszystko będzie się rozgrywało w sferze deklaracji wyborczych, w sferze działań populistycznych, w sferze tego, że mówi się o karach, a nie mówi się także o ich wykonywaniu, dotąd będzie taka sytuacja jaka jest w tej chwili. I tutaj głęboka refleksja. W Polsce w tej chwili przebywa w zakładach karnych ponad 80 tys. ludzi. W szczytowym okresie PRL-u tych osób przebywało w zakładach karnych przez krótki okres 150 tys., mniej więcej ok. 100 tys. w okresie stanu wojennego. Czyli w ten sposób zbliżyliśmy się poprzez faktyczny sposób wykonywania kary do tego, co było powszechnie potępiane w poprzednim systemie. I, o zgrozo, jest ponad 20 tys. osób oczekujących w kolejce na odbycie kary pozbawienia wolności. O czym świadczy fakt, że tyle osób czeka na wykonanie wyroków prawomocnie skazujących ich na izolację od społeczeństwa? Czy wszyscy, którzy powinni być w zakładach karnych są tam czy też są na wolności?

Gdybyśmy ocenili to przez pryzmat skuteczności działania organów ścigania, to - nie wnikając w tajniki statystyczne - u nas ocenia się, że wykrywalność jest w tej chwili na poziomie 50%. Czyli połowa sprawców pozostaje nie wykryta. Pomijam tutaj tak zwaną całą ciemną dziurę, a mianowicie tych przestępstw, których się w ogóle nie rejestruje, bo się ich nie zgłasza do organów ścigania, zwłaszcza w dużych miastach, np. kradzieży z włamaniem do samochodów. Przy wykrywalności sięgającej prawie błędu statystycznego, bo mniej więcej 2%, to wiele osób, jeśli ta szkoda nie jest wielka, rezygnuje z całej mitręgi i nie zgłasza tych przestępstw do komisariatów czy do prokuratury. Wobec tego faktyczne zagrożenie tą przestępczością jest zdecydowanie większe. I dlatego też trzeba poważnej dyskusji, aby odpowiedzieć na pytania, bo to pytania zawsze będą stawiane kiedy będziemy chcieli mówić o surowości i o egzekwowaniu prawa: Czy w Polsce należy budować zakłady karne? Tak. Czy należy izolować sprawców przestępstw? Tak. Czy należy dokonywać rozwarstwienie przestępczości przestępców? Najgroźniejsi powinni trafiać do kryminałów, a niekoniecznie tzw. alimenciarze. To też nie może być automat, który zamyka za murami więzienia wszystkich. Jeszcze, jak uczy historia cywilizacji, nikogo więzienie niczego dobrego nie nauczyło.

Pomijam tutaj cały problem probacji, czyli całokształtu problemu związanego z adaptacją ludzi, którzy opuszczają zakłady karne. Co należy robić aby tym osobom, przebywającym w zakładach karnych zapewnić przynajmniej minimum godnych warunków? Jeśli mamy tak głębokie bezrobocie, to trudno mówić o przywilejach fiskalnych dla przedsiębiorstw, które funkcjonują przy zakładach karnych. Ale to też jest wielka sprawa, bo to potem składa się na całokształt spraw związanych z poczuciem bezpieczeństwa. Jest faktem i nie budzi najmniejszej wątpliwości, że wiele przestępstw najgroźniejszych popełniają młodzi ludzie, że granica wieku osób popełniających i morderstwa i rozboje gwałtownie, wręcz można powiedzieć błyskawicznie przesunęła się do dołu. To jest także klęska wszystkich ludzi zajmujących się nie tylko prawem, ale wychowaniem przede wszystkich. Jest to klęska polskich rodzin, jeśli młodzi ludzie, nastolatkowie potrafią bez skrupułów zabijać swojego kolegę czy koleżankę dla kilku groszy. I to również jest wyzwanie dla wszystkich ludzi, pracujących także i w samorządach, na każdym szczeblu, mających do czynienia z człowiekiem, aby pomóc w przezwyciężeniu tych wszystkich problemów, jakie związane są z codziennym życiem. Byłoby nie tylko uproszczeniem, ale wielkim błędem gdyby całość tych problemów, ich przyczyn ktokolwiek próbował scedować: po pierwsze - na demokrację, że jest to wynik tego, że w Polsce jest demokracja, a w PRL-u było lepiej - bo był taki system totalitarny więc łatwiej było kontrolować, po drugie - na to, że są większe wolności, po trzecie - że jak się ludziom żyje ciężej, to i popełniają przestępstwa. To nie ma prostych mechanizmów i prostych relacji. Wręcz byłoby to obraźliwe dla milionów ludzi w Polsce, żyjących w biedzie, ale żyjących uczciwie i godnie mimo ciężkich warunków - uczciwie i godnie - podkreślam, gdybyśmy chcieli powiedzieć, że ciężkie warunki materialne determinują popełnianie przestępstw. Myślę, że ulec zmianie powinna także, chociaż jest to bardzo długotrwały proces, filozofia ścigania przestępców, zwłaszcza przestępstw gospodarczych. Amerykanie za przysłowiowym dolarem, który został skradziony, albo też skarb państwa Stanów Zjednoczonych został oszukany, będą po całej Ameryce jeździć i go poszukiwać, bo już wiedzą, że pozbawienie sprawcy owoców przestępstwa jest najlepszą metodą, najlepszą profilaktyką aby innych zniechęcić do popełniania przestępstw. W Polsce jest trochę inaczej. Niech każdy odpowie sobie w sumieniu czy bardzo często opinia publiczna nie jest ustawiona w ten sposób, wobec tych ludzi, którzy popełniają przestępstwa: karać, karać, zamknąć. A po jakimś czasie jest refleksja - rodzina, może wypuścić, ale nikt nie mówi o tym jakie straty poniósł skarb państwa, jakie straty ponieśliśmy w konsekwencji my wszyscy.

Moim zdaniem, być może się różnie od innych polityków, tych sprawców przestępstw gospodarczych na tym etapie śledztw, gdzie można mówić już o końcowym stadium, należy rozliczać także finansowo i stosować bardzo wysokie, tzw. kaucje, poręczenie majątkowe i wypuszczać ich na wolność, ale pod warunkiem, że olbrzymie pieniądze wpłyną do skarbu państwa, bo one później, w trakcie postępowania sądowego mogą być wykorzystane jako rekompensata za tę działalność przestępczą, która naraziła skarb państwa na olbrzymie straty. Bez takiej filozofii, czyli pozbawienia sprawców owoców przestępstwa, trudno mówić o skutecznej walce z przestępczością. To jest warunek sine qua non abyśmy osiągnęli to, co jest w Polsce stawiane jako wzór i jest niedościgniętym ideałem, a mianowicie skuteczność działania wymiaru sprawiedliwości. W tym kontekście pomijam cały problem legislacyjny zmiany prawa, uproszczenia procedur. Jeśli ktokolwiek z państwa miał, a nie życzę tego, do czynienia z jakąkolwiek, z najmniejszą nawet sprawą karną i zgłaszał doniesienie do policji, to wie ile to wymaga wysiłku i czasu, ile protokołów i pytań, aby można było najprostsze przestępstwo zarejestrować na policji czy też w prokuraturze. To powinno ulec zmianie. Odnoszę bardzo często takie wrażenie, że Polska i Polacy, ludzie, którzy tworzą w Polsce i stosują prawo, niestety, uczą się i korzystają z doświadczeń zachodnioeuropejskich bardzo powoli. My idziemy taką samą drogą, taką samą ścieżką jak kraje Zachodniej Europy o ugruntowanej demokracji, tylko że nie wyciągamy żadnych doświadczeń. Popełniamy te same błędy, te same mamy kłopoty, a powinniśmy być mądrzejsi o własne refleksje i o te właśnie wszystkie oceny i wnioski, jakie wynikają z działalności niedoskonałego prawa Europy Zachodniej. Mechaniczne stosowanie wzorów z tamtych krajów nie zawsze w Polsce przynosi sukcesy i myślę, że jeszcze długo przynosić sukcesów nie może.

Co, jak mi się wydaje, z tych własnych doświadczeń, jest istotne dla samorządów? Dotąd, dopóki samorząd nie będzie miał bezpośredniego wpływu na działalność przynajmniej kadr kierowniczych trzeciej władzy, organów ścigania, dotąd będzie miał pozorną czy pozorowaną władzę na swoim terenie. Nic by się nie stało gdyby szef policji czy szef prokuratury lokalnej był wybierany na okres kadencji w wyborach powszechnych i musiał mieć akceptację społeczną i tu właśnie, na miejscu zabiegać o ludzi. Nic by się nie stało jeśli wpływ samorządu na działalność policji byłby większy niż do tej pory. (...) Takie rozwiązania dotyczące kadry kierowniczej i bezpośredniego wpływu ludzi na wybór osób kierujących tymi instytucjami powinno się przynajmniej w Polsce poddać poważnej dyskusji. Szkoda, że doświadczeniem ostatnich kilkunastu lat jest to, iż bardzo często, bardzo ciekawe pomysły zgłaszane są w trakcie przygotowań do wyborów, samej kampanii wyborczej. W momencie kiedy osoby czy ugrupowania osiągają władzę rezygnują z tych dobrych pomysłów. Próbują petryfikować ten stan, który zastali, który bardzo często jest także spadkiem po poprzednim systemie i próbują koniunkturalnie manipulować przy prawie, wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania. To także jest smutna refleksja dotycząca wszystkich układów władzy lat 90. (...) Co jest dzisiaj największym problemem, aby można było przezwyciężyć ten marazm i to, że tego poczucia bezpieczeństwa nie ma? Po pierwsze - musi być publiczny, olbrzymi nacisk na lepszą pracę sądu. Z tym się wiąże nie tylko bardziej efektywna praca sędziów, bardziej praworządna, ale także i zwiększenie środków finansowych na ten segment władzy. Nie może być w normalnym kraju sytuacji, że budżet planowany na cały rok, na 12 miesięcy, w połowie lipca jest już całkowicie wykorzystany. I to, co się działo w sądach ubiegłego roku jest po prostu wstydliwe. Takiej sytuacji być nie powinno i nie może być w żadnym normalnym kraju. W żadnym kraju, który chce być silny, gdzie aparat władzy ma być efektywny i praworządny, takiej sytuacji być nie może. Ideałem byłoby to, aby w Polsce ten, kto łamie prawo, zawsze bał się policjanta, prokuratora, który go po raz pierwszy przesłuchuje i sędziego, który wyda sprawiedliwy i prawomocny wyrok. Dotąd, dopóki przestępca nie będzie drżał przed tymi ludźmi, dotąd będzie bardzo ciężko przełamać te bariery świadomościowe, o których mówiłem. Aby można było doprowadzić do takiej sytuacji, potrzeba także zmiany prawa - od prawa karnego, poprzez procedury, prawo gospodarcze i cały system organu wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ktoś uważa, że w Polsce jest za mało sędziów i prokuratorów jest w błędzie. Jesteśmy na poziomie mniej więcej Francji, która przecież jest i większa i ma więcej ludności.

My po prostu bardzo często możliwość komputeryzacji, wprowadzenia środków technicznych, wprowadzenia osób, które zastępowałyby sędziów i byłyby pracownikami sekretariatu - zastępujemy pracą sędziów i to powoduje, że wymiar sprawiedliwości jest i nie wydolny i bardzo liczny, ale i spotyka się z tak olbrzymią krytyką. Dlatego też jeśli Państwo uważacie, że chcecie zmienić w tym zakresie dużo, to jako samorządowcy, przy okazji także kampanii wyborczej, powinniście bardzo eksponować te wszystkie problemy i żądać i od parlamentarzystów i od władzy wykonawczej, by te Wasze inicjatywy, Wasze pomysły mogły zostać zmaterializowane. Po drugie - jeśli Państwo uważacie, że jest jakakolwiek potrzeba własnej samoorganizacji, działania, lobbowania - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - na rzecz rozwiązywania swoich problemów lokalnych, począwszy od samorządowych, a skończywszy na gospodarczych, to warto zakładać różne fundacje, stowarzyszenia, korzystać z już istniejących. Dlatego że tylko silni jednością w poglądach i działaniu jesteście Państwo zdolni osiągnąć wiele. Jeśli będziecie Państwo zatomizowani, każdemu samorządowcowi czy władzom samorządowym pozostawionym samym sobie bardzo trudno będzie tu, na Podlasiu wygrać konkurencję choćby o środki finansowe z bogatszymi regionami w kraju. Zawsze silny wygra ze słabszym. Również w zakresie sprawowania władzy".

Po wystąpieniu ministra St. Iwanickiego głos zabrał bp Antoni Dydycz, który wyraził radość z przybycia zaproszonych Gości. Ksiądz Biskup podkreślił, że poruszona przez Ministra problematyka jest związana z tym, co wszyscy przeżyliśmy w minionym roku. "Zamach w dniu 11 września pokazał - mówił Ordynariusz - że zło ma swoje koncepcje i inicjatywy i potrafi czasami nawet wyprzedzać dobro. Dlatego wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zajmują się dobrem wspólnym, chciałbym podziękować. Jesteśmy powołani do tego, żeby tym dobrem wspólnym się zajmować, żeby to dobro mogło się rozwijać i aby w tym dobru wspólnym mogli uczestniczyć wszyscy ludzie, z którymi jesteśmy w jakikolwiek sposób związani".

Ksiądz Biskup przedstawił wszystkim obecnym następnego mówcę - nowego diecezjalnego duszpasterza rolników - ks. Antoniego Sieczkiewicza, który objął tę funkcję po ks. prał. Romanie Wodyńskim. Ks. A. Sieczkiewicz podzielił się osobistymi refleksjami na temat wsi i rolnictwa. Słowa jego miały charakter świadectwa. "Kochałem tę dziedzinę produkcji zanim poszedłem do seminarium i zajmowałem się tym. Teraz rozmawiam z wieloma rolnikami, którzy mają bardzo dużo do powiedzenia. To jest już to pokolenie, które odchodzi. Ich doświadczenia powoli zanikają. A dobrze by było to ocalić, gdyż widzę w tym warunek odnowienia życia gospodarczego na wsi, a szczególnie na Podlasiu, które jest krainą wybitnie rolniczą. (...) Nikt na tej ziemi nie powinien chodzić głodny. Jeśli chodzi głodny, to znaczy, że coś w organizacji życia jest nie tak, jak być powinno" - mówił do zebranych samorządowców Duszpasterz rolników.

Po odczytaniu przez ks. Pawła Anusiewicza fragmentu Ewangelii o Narodzeniu Pana Jezusa życzenia Księdzu Biskupowi w imieniu wszystkich samorządowców i obecnych parlamentarzystów złożył burmistrz Drohiczyna Wojciech Borzym. Powiedział m.in.: "Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku są czasem szczególnym, czasem radości i pokoju. Można by określić je w trzech słowach: jest to czas wiary, nadziei i miłości. Czas który łączy ludzi ponad wszelkimi podziałami; czas - szczególnie w myśl piosenki ´Czerwonych Gitar´ - gdy ziemia niebu, niebo ziemi, wszyscy wszystkim ślą życzenia, radosne życzenia. Myślę, iż jedno z życzeń spełnia się właśnie dzisiaj przez to spotkanie, które zgromadziło ludzi z różnych środowisk społecznych, politycznych i religijnych. Ludzi, których zapewne łączy wiara, nadzieja i miłość. Wiara, iż to co robią, czym się zajmują przyniesie dużo korzyści środowiskom, które reprezentują, mimo trudności jakie należy pokonywać. Nadzieja, iż praca nielicznych przyniesie korzyści wielu, zaspokajając przynajmniej podstawowe potrzeby bytowe. Miłość, która góry przenosi, która przezwycięża wszystko. Miłość do własnego kraju, do własnego środowiska. W czasie tak szczególnym, w imieniu społeczności samorządowej życzę Waszej Ekscelencji, by Narodzony Pan wspierał i obdarzał wszelkimi łaskami w pracy pasterskiej i życiu osobistym, aby wszelkie działania podejmowane na niwie pasterzowania przynosiły plony stokrotne. A nade wszystko wiele zdrowia i pogody ducha na codzienne trudy życia. Składam zarazem serdeczne podziękowanie za zorganizowanie i przygotowanie tego spotkania, które łączy tak różne środowiska. W tym okresie ma to swój szczególny wymiar i znaczenie. Wiem, jak duże znaczenie Ksiądz Biskup przywiązuje do kontaktów z instytucjami i organizacjami pracującymi na rzecz i w imieniu szerokiej społeczności ludzkiej. Ponad wszelkimi podziałami. Za to składam serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę. ( ...) Wszystkim tutaj zgromadzonym, Katolickiemu Radiu Podlasia, a za jego pośrednictwem szerokiej rzeszy społeczności, życzę aby przyszłość była piękniejsza od przeszłości".

W odpowiedzi Ksiądz Biskup podziękował Panu Burmistrzowi za słowa, które wypowiedział i za życzenia, które wszystkim złożył. " Chciałbym na ręce Państwa - mówił bp A. Dydycz - podziękować tym parlamentarzystom, którzy po wyborach nie znaleźli się w sejmie czy w senacie. Jakkolwiek oceny polityczne mogą być różne, to wiemy, że w demokracji zawsze ten, który wygrywa ma rację, ale przecież to co cztery lata te wygrane mogą mieć miejsce. (...) Chciałbym wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim, którzy odeszli z różnych stanowisk, ponieważ wiem, że są i będą w naszym środowisku. Niech ta wdzięczność zachęca ich do tego, żeby nadal starali się uczestniczyć w tworzeniu dobra i żeby to dobro mogli pomnażać. Chciałbym bardzo serdecznie gratulacje złożyć nowym parlamentarzystom (...), Panu Wojewodzie i wszystkim, którzy przy tych zmianach objęli nowe stanowiska, a które są bardzo ważne w naszym życiu społecznym i narodowym". Ksiądz Biskup podziękował szczególnie serdecznie ministrowi St. Iwanickiemu za to, że pokonał najdłuższy odcinek drogi, aby podzielić się swoim doświadczeniem. Składając zebranym życzenia błogosławieństwa Bożego na cały Nowy Rok Ordynariusz zaprosił wszystkich do Drohiczyna na 10 czerwca br., na uroczystości związane z powstaniem diecezji i pobytem Ojca Świętego na Podlasiu.

Druga część spotkania - dzielenie się opłatkiem, miała mniej oficjalny, a bardziej spontaniczny charakter. Zaczęły się osobiste życzenia i rozmowy. Każdy z każdym mógł wymienić serdeczności, doświadczenia, omówić najważniejsze sprawy. Dopełnieniem tego był wspólny posiłek w seminaryjnym refektarzu, pachnący choinką i gościnnym chlebem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech - patron ewangelizacji zjednoczonej Europy

Pochodzenie, młodość i studia św. Wojciecha

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję