Łatwo zauważyć, że są niedziele, których liturgia Słowa zawiera bardzo jasny, konkretny temat. Dziś tym tematem jest cnota pokory. Mówi o niej wyraźnie tekst czytania pierwszego i tekst Ewangelii.
Cnotą tą pogardzają ludzie propagujący światową, laicką filozofię życia. Dla nich liczy się przede wszystkim przebiegłość, wyniosłość, spryt, pewność siebie, patrzenie na innych z góry. Pokorę uważają za przejaw słabości i naiwności. Wszędzie chcą błyszczeć. Często potrafią się narzucać, przedkładać swoje interesy, lansować swoje poglądy, narzucać swoje zdanie, swoje rozwiązania. Mają w pogardzie innych. Nie liczą się z ich zdaniem. Bardzo trudno się z nimi rozmawia, bo są przekonani, że na wszystkim się najlepiej znają, wszystko najlepiej wiedzą i najlepiej potrafią. Nie podejmą się zadania, które nie będzie nagłośnione, z którego nie zbiorą jakiejś korzyści.
Takich ludzi nie brakowało nigdy. Gdy Jezus pewnego razu na uczcie u faryzeusza zauważył, jak ludzie tego pokroju wybierali sobie pierwsze miejsca, skierował do obecnych pouczenie: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca»; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej» i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników”. W pouczeniu tym Jezusowi nie chodziło o podanie zasad dobrego zachowania przy stole ani tym bardziej o przebiegłość dla zdobycia najlepszego miejsca. Chrystus chce podkreślić, że królestwo Boże należy do biednych, małych, pozbawionych wszelkich praw. Po prostu królestwo Boże należy do pokornych. Jezus potwierdził te wskazania przykładem swego życia. Od początku do końca prezentował się jako „cichy i pokornego serca”.
Co oznacza postawa prawdziwej pokory, w czym się ona wyraża? Gdyby to pytanie postawie chrześcijanom, uzyskalibyśmy wiele różnych odpowiedzi. Mąż mógłby powiedzieć: „Pokora to tyle, co nienarzucanie swojej woli w domu”. Żona może powiedziałaby: „Być pokorną, to nie kłócić się z mężem, ustępować, przyjmować uwagi w milczeniu, z cierpliwością”. Ksiądz może powiedziałby, że bycie pokornym oznacza odrzucanie wygórowanego mniemania o sobie, uznanie się za grzesznika. Czy są to odpowiedzi prawdziwe? Z pewnością tak, ale może nie wskazują dokładnie na istotę pokory.
Aby odkryć właściwy wymiar pokory, trzeba popatrzeć na słowa i postawę Chrystusa. No dobrze, ale jak tu szukać pokory u Jezusa, skoro nie miał grzechu. Nigdy nie przyznał się do żadnej pomyłki, bo jej nie popełnił. Nikogo nie prosił o przebaczenie, gdyż miał sumienie jak kryształ. Dlaczego więc mówi: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem”? Co więc Jezus zrobił, żeby być pokornym? Jest to zapisane w pismach Nowego Testamentu - Jezus uniżył samego siebie. Św. Paweł tak to wyraził w Liście do Filipian: „On bowiem, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi, uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci”.
W słowach tych oddana jest prawda o Chrystusie. Cale Jego bycie było służbą. Wszędzie zachowywał się jak służący. Najjaskrawiej to pokazał w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy klęknął przed uczniami, by używać im nogi. W drodze na Golgotę przyjął wszystkie obelgi i znieważania. Poddał się człowiekowi, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci. Dlatego też po śmierci został wywyższony i ustanowiony Panem wszechświata. Na Nim najczytelniej wypełniły się Jego własne słowa, które znalazły się w dzisiejszej Ewangelii: „Kto się poniża, będzie wywyższony”.
Możemy zatem powiedzieć, że bycie pokornym, według Jezusa, oznacza poświęcanie się bliźnim. Niepoddawanie, podporządkowanie innych sobie, ale niesienie siebie innym.
Oprac. A. Bugała
Pomóż w rozwoju naszego portalu