Reklama

„Idźcie i głoście”

Wrzesień to czas rozpoczynania nauki szkolnej, ale dla oazowiczów to również czas rozpoczynania kolejnego roku formacyjnego. Powakacyjny Dzień Wspólnoty, na który zjeżdżają się członkowie Ruchu Światło-Życie (wraz z jego rodzinną gałęzią - Domowym Kościołem) ze wszystkich praktycznie wspólnot w diecezji, jest dla nich zarówno okazją do odświeżenia przyjaźni zawiązanych podczas rekolekcji wakacyjnych, podzielenia się z innymi świadectwem tego, co podczas nich przeżyli, ale też odnowienia zapału do pracy nad sobą, która czeka ich podczas kolejnego roku formacji. W tym roku odbył się on 15 września na terenie Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku oraz w kościele parafialnym pw. św. Jana Chrzciciela w Płocku.

Niedziela płocka 41/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jednym z darów, którego doświadczają członkowie Ruchu Światło-Życie, jest charyzmat spotkania, dlatego też dzień wspólnoty rozpoczął się od „zawiązania wspólnoty” w seminaryjnym ogrodzie, by uczestnicy mogli przeżyć radość spotkania, wspólnej modlitwy i śpiewu, potem zaś - jeszcze raz spotkać się w grupach, w których przeżywali wakacyjne rekolekcje. Następnie, już w kościele „świętojańskim”, przedstawiciele poszczególnych wakacyjnych grup: dzieci, młodzież, dorośli dzielili się z wszystkimi świadectwem tego, co przeżyli podczas rekolekcji.
Eucharystii, która była punktem kulminacyjnym Dnia Wspólnoty, przewodniczył biskup płocki Piotr Libera. Dziękując za powitanie byłej już parze diecezjalnej Domowego Kościoła - Elżbiecie i Jackowi Guzom, Biskup Piotr powiedział m.in.: „oaza jest moją wspólnotą dlatego, że byłem z nią związany od samego początku mojej służby kapłańskiej na Śląsku. To była pierwsza wspólnota, pierwszy ruch, który został powierzony młodemu księdzu neoprezbiterowi Piotrowi: właśnie wspólnota oazowa - młodzieżowa i wspólnota Domowego Kościoła. Stale pamiętam to doświadczenie, jest ono mi bliskie i kształtuje moją opinię, moje zdanie, moją ocenę Ruchu Światło-Życie - tak bardzo pozytywną, dlatego, że dane mi było od samego początku mojego kapłańskiego posługiwania widzieć młodych ludzi, małżonków, rodziców, którzy kierują się i żyją charyzmatem sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego”.
W homilii Biskup Płocki przywołał zachętę Jana Pawła II, którą skierował on do oazowiczów na Błoniach w Krakowie w 2002 r., aby umiłowanie Eucharystii i Biblii zawsze rzucało Boże światło na drogi ich życia. „Słowa Jana Pawła II są testamentem pozostawionym przez Papieża Polaka wspólnocie oazowej, dlatego powinny być niczym kompas wskazujący drogę całemu Ruchowi - także Ruchowi w naszej diecezji” - mówił Biskup Piotr.
Nawiązując do tematu roku pracy formacyjnej „Idźcie i głoście”, Ksiądz Biskup zachęcał oazowiczów, aby z nowym zapałem szli i głosili Chrystusa. „Współczesny świat, współczesny człowiek potrzebuje Jezusa w Jego Ewangelii, potrzebuje chrześcijan pełnych duchowego entuzjazmu, pokory wewnętrznej i mocy, by nieść bliźniemu przesłanie o Bogu, który jest Miłością, który pochyla się cierpliwie nad ludzką słabością i grzesznością. Bóg i Kościół potrzebuje Was, drodzy członkowie ruchu oazowego, jako narzędzi w dziele nowej ewangelizacji starych, ale czcigodnych struktur, takich jak: rodzina, szkoła, parafia, diecezja. Macie tchnąć w te stare, czcigodne struktury nowego ducha, nowe życie, aby one ożyły i zajaśniały blaskiem wewnętrznego piękna pochodzącego od Boga” - mówił płocki Pasterz.
Odnosząc się do przypadającego tego dnia liturgicznego wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Bolesnej, Biskup Piotr zaprosił oazowiczów do kontemplacji ikony ukrzyżowania i ukazał związek krzyża z ewangelizacją. „Bez przylgnięcia do krzyża nie można bowiem być prawdziwym apostołem, nie można partycypować w dziele nowej ewangelizacji. Bez krzyża - powiedzmy to sobie wyraźnie - nie sposób iść i głosić, ponieważ krzyż jest kluczem otwierającym Bogu drogę do ludzkiego serca” - mówił.
Nabożeństwo rozesłania poprowadził diecezjalny duszpasterz młodzieży ks. Rafał Grzelczyk. W homilii wziął za punkt wyjścia fragment Ewangelii mówiący o drodze uczniów Jezusa do Emaus i na jego podstawie ukazał słuchaczom wskazówki do skutecznego wypełnienia nakazu misyjnego Jezusa: aby iść i głosić Jezusa, trzeba pochylać się ze zrozumieniem nad Słowem Bożym i przez modlitwę nakłaniać swoje serce do wiary, niejako „przymuszać” Jezusa do pozostania z nami. Apostołowie rozpoznali Jezusa „przy łamaniu chleba” - aby ewangelizować trzeba więc uczestniczyć w Eucharystii.
Punktem kulminacyjnym nabożeństwa rozesłania stał się moment, w którym uczestnicy podchodzili do celebransa trzymającego ewangeliarz. Wyciągnięcie ręki i dotknięcie Ewangelii oznaczało osobistą decyzję podjęcia się głoszenia Jezusa.
Po nabożeństwie moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie ks. Adam Brzeziński wręczył dyplomy animatorom, którzy w ubiegłym roku formacyjnym ukończyli pierwszą część dwuletniej Szkoły Animatora, przygotowującej ich do prowadzenia innych do Chrystusa. Dla nich słowa „idźcie i głoście” stają się szczególnym wyzwaniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oprócz apostołów, Bóg powołuje także innych uczniów – nas wszystkich

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mk 16, 15-20.

Czwartek, 25 kwietnia. Święto św. Marka, ewangelisty

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: na Błoniach zakończył się Marsz Nadziei

2024-04-25 07:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasna Góra

„Każde Życie jest Ważne”, „Pomagamy, Wspieramy, dajemy Nadzieję” - z takimi hasłami i przesłaniem zakończył się na jasnogórskich Błoniach Marsz Nadziei. To w ramach ogólnopolskiej kampanii Pola Nadziei, która zwraca uwagę na działalność hospicjów i wszystkich pacjentów dotkniętych niepełnosprawnościami i chorobą nowotworową. Uczestnicy przy figurze Niepokalanej pomodlili się i złożyli kwiaty.

W Marszu wzięli udział uczniowie częstochowskich przedszkoli i szkół, mieszkańcy miasta, a także pacjenci hospicjum. - Od czterech lat korzystam z pomocy hospicjum. Jestem pacjentem onkologicznym, a moi bliscy już nie żyją. Pracownicy dali mi wsparcie i opiekę, są dla mnie jak rodzina. Czuję się jakby podarowano mi drugie życie - powiedział pan Dariusz, pacjent częstochowskiego hospicjum. Dodał, że Marsz jest dla niego manifestacją i apelem, że „osoby chore też mają prawo do normalnego funkcjonowania”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję