Małżeństwo zajmuje szczególne miejsce wśród różnych wspólnot ludzkich. Wyjątkowość tej wspólnoty osób (communio personarum) dostrzegamy zarówno w sposób naturalny, rozumowy, jak i w perspektywie nadprzyrodzonej, gdy odwołujemy się do Objawienia. - W dzisiejszych czasach ten drugi akcent - na wiarę jako źródło refleksji nad małżeństwem, wydaje się być szczególnie aktualny, gdyż jest ona niedoceniana, lekceważona, pomijana, a nawet zwalczana - podkreślił ks. dr Zbigniew Wanat. - Przecież chodzi o to, aby człowiek korzystał ze wszystkich dostępnych mu źródeł poznania, aby - zanim świadomie odrzuci jakiś pomysł na własne życie - najpierw go poznał. Co więcej, w imię jego duchowego dobra trzeba dać mu szansę spotkania z tą prawdą, aby nie spełniły się słowa św. Pawła: „Jak mieli uwierzyć, skoro im nikt nie głosił” (por. Rz 10, 14).
Jako punkt wyjścia do refleksji nad boskimi źródłami wspólnoty małżeńskiej, ks. dr Wanat zaproponował rozmowę Jezusa z faryzeuszami na temat nierozerwalności małżeństwa, zapisaną w Ewangelii wg św. Mateusza. Czytamy w niej: „Przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?». On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?». Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo»” (Mt 19, 3-9).
Jezus nie wchodzi w tok myślenia faryzeuszów: odpowiada im, wskazując na biblijny początek - na Księgę Rodzaju. W niej należy szukać Bożego zamysłu wobec mężczyzny i kobiety, owego boskiego źródła małżeńskiej communio personarum. Jezus przytacza dwa teksty z Księgi Rodzaju: „stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27) oraz „dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Od siebie dodaje: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 6). W świetle tych słów stwierdzenie z Księgi Rodzaju, że mężczyzna i kobieta „stają się jednym ciałem” wyraźnie wskazuje na zasadę jedności i nierozerwalności małżeństwa.
- Także rozum podpowiada - powiedział Prelegent - że prawdziwe dobro małżonków, a potem ich dzieci, można łatwiej osiągnąć zachowując tę zasadę. Jeśli dostrzegamy wiele przykładów jej łamania, to świadczą one nie o tym, że owa zasada jest zła, ale raczej o tym, że to człowiek nie odnajduje w sobie siły, aby tę jedność i nierozerwalność zrealizować. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie warto szukać, podejmując lekturę Biblii, która opisuje zamysł Boży w odniesieniu do człowieka oraz przedstawia, jak człowiek na ten zamysł odpowiedział. Lektura Pisma Świętego wprowadza nas w podstawową dla teologii perspektywę, wyrażoną przez trzy rzeczywistości: stworzenie - upadek - odkupienie. W tej perspektywie należy też odczytywać prawdę o związku mężczyzny i kobiety.
Konsekwencje grzechu pierworodnego są dla tego związku straszliwe: mężczyzna i kobieta, polegając jedynie na własnych siłach, nie są w stanie uczynić go trwałym, szczęśliwym, dającym poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. „Poradzimy sobie sami. Jest nas przecież dwoje i kochamy się!” - słyszymy nieraz butne zapowiedzi ludzi stojących u początku wzajemnej miłości. Potem mijają miesiące i lata, które - niekiedy boleśnie - potwierdzają, że najszlachetniejsze ludzkie wysiłki, o ile nie są wsparte mocą z góry, skazane są na jałowość i rozczarowanie. Ludzka wspólnota jest bowiem za słaba, by przetrwać bez zanurzenia we wspólnocie Osób Bożych, bez zjednoczenia z Trójcą Świętą. Ona bowiem jest nie tylko prawzorem wszelkich ludzkich wspólnot, lecz także źródłem ich trwania i rozwoju w miłości. - Słowa Jezusa „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5) to nie próba upokorzenia, bezradności człowieka, ale zaproszenie do współpracy i przyjmowania Bożej pomocy - powiedział ks. dr Wanat.
Powrót do Bożej wizji wspólnoty małżeńskiej oznacza uznanie jej sakramentalnego charakteru. Dzięki sakramentowi, który jest znakiem Bożej łaski, małżonkowie mają udział w bezwarunkowej, nieodwołalnej miłości oblubieńczej Chrystusa do swego Kościoła, miłości największej, bo oddającej życie za swoją Oblubienicę. Czerpanie z tego boskiego źródła jest nieustannym zadaniem małżonków. Mają oni upodabniać swą wzajemną miłość do miłości, jaką Chrystus obdarza Kościół! Najpewniejszym zaś sposobem, aby tak się działo jest zapraszanie Jezusa w ich życie, jednoczenie się z Nim, by budować, umacniać oraz upiększać komunię małżeńską i rodzinną. Prelegent przypomniał znak uczyniony przez Jezusa w Kanie Galilejskiej. Podkreślił, że Pan Jezus nie znalazł się na tym weselu przypadkiem, lecz został zaproszony przez małżonków.
Na koniec warto zwrócić uwagę, że multimedialna forma wystąpienia pozwoliła nawet najmłodszej słuchaczce, 8-letniej Marcie, nie tylko przetrwać godzinę w uniwersyteckiej auli, lecz także zainteresować się treścią wykładu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu