Reklama

Niedziela Wrocławska

Wspomnienie o Jerzym Marszałkowiczu, Bracie Albercie naszych czasów

Rok temu, 13 maja w schronisku Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta w Bielicach w opinii świętości zmarł Jerzy Marszałkowicz, Brat Albert naszych czasów.

Agnieszka Bugała

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obrazek

Na schodach przedwojennego dworu w Zgłobicach pod Tarnowem siedzi grupka dzieci i dorosłych. Pozują do zdjęcia, kadr tonie w słońcu. To rodzina Marszałkowiczów, a chłopiec w krótkich spodenkach na pierwszym stopniu to br. Jerzy Adam Marszałkowicz (1931 – 2019). Nikt nawet nie podejrzewa, że z uroczego malca wyrośnie nowy Brat Albert, który przez 38 lat będzie mieszkał z bezdomnymi i umrze w opinii świętości

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ostatni raz przyjechaliśmy do niego w styczniu ubiegłego roku – ks. Aleksander Radecki, Andrzej Ptak, mój mąż i ja. Chcieliśmy wpaść na urodziny. W drodze do Bielic kupiliśmy niewielki tort, Andrzej zabrał w prezencie ciepłe skarpety. Brat Jerzy przyjął nas w niewielkim pokoju schroniska, był poruszony.

Ostatnie urodziny ze świętym

– U nas, w Zgłobicach, obchodziliśmy raczej imieniny, dnia urodzin się nie świętowało – powiedział. Ubrany w sutannę, ciepły polar, z nieodłączną laską w zasięgu ręki. Patrzył na nas pełnymi czułości oczami. W szczupłych dłoniach starca łyżeczka do tortu poruszała się powoli. Niewiele mówił, ale na kolejną anegdotę ks. Radeckiego wybuchał radosnym śmiechem. Szybko się męczył, mimo to nie przerwał spotkania. Sfotografowałam jego biurko – było pełne zaadresowanych już kopert i listów do więźniów, którzy pisali do niego od lat, ze wszystkich zakładów karnych w Polsce. A on odpisywał każdemu. Na środku biurka były krzyż i obrazki Maryi, o której mówił z wielką, choć typową dla szlachetnego arystokraty, czułością. Zmarł w opinii świętości 13 maja br. – w dniu wspomnienia Matki Bożej Fatimskiej. I choć na ziemi bezdomni dalej są bezdomni, to w niebie Braci Albertów jest dwóch. We wpisie do książki, o który go poprosiłam, nakazał mi żyć pięknie. W dobre wypełnienie tego zadania wpisuje się konieczność opowiedzenia o nim.

Rodowód Jerzego Adama Marszałkowicza

Reklama

Dzieciństwo Jerzego upłynęło w cieniu lipy i długiej historii rodów rodziców. Prowadzili dom gościnny, wciąż ktoś ich odwiedzał i zostawał na dłużej. Czytano i rozmawiano, dzieci były chowane mądrze i kształcone wszechstronnie. Dwór, w którym mieszkali, był szczególny. W XIX wieku majątek należał do hrabiny Lanckorońskiej, a po I wojnie światowej kupił go Jerzy Turnau i przebudował. Turnau był człowiekiem nietuzinkowym. Nie tylko zainicjował powstanie we Lwowie Wyższych Kursów Ziemiańskich Jerzego Turnaua (słynny Uniwersytet Rolniczy), ale też założył wzorowe i nowoczesne gospodarstwo hodowlane, gdzie pracował nad tworzeniem nowych odmian zbóż. Był malarzem i pisarzem. Prawnukiem Jerzego Turnaua jest Grzegorz Turnau, słynny krakowski artysta.

W 1922 r. Jerzy przekazał majątek córce Zofii. Gdy dwa lata później poślubiła Adama Marszałkowicza, zamieszkali właśnie tutaj. Mieli siedmioro dzieci, Jerzy Adam był szósty, urodził się 19 stycznia 1931 r. W Zgłobicach mieszkali do 1945 r., gdy na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej skonfiskowano im majątek i musieli uciekać – z siedmiorgiem dzieci! – w nieznane.

Ojciec brata Jerzego, Adam Marszałkowicz, pochodził ze szlacheckiej rodziny herbu Zadora, słynął z głębokiego patriotyzmu. W sierpniu 1914 r. jako ochotnik wstąpił do Legionu Wschodniego, później do 2. pułku ułanów II Brygady Legionów Polskich. Uczestniczył w walkach w Karpatach, na Węgrzech i Wołyniu. W 1930 r., w związku z narastającym zadłużeniem Tarnowa, został jego komisarzem, a później prezydentem. W czasie II wojny światowej był żołnierzem AK i prowadził w swoim majątku tajną fabrykę granatów na potrzeby konspiracji. W 1945 r. został awansowany do stopnia rotmistrza. Po zakończeniu wojny, obawiając się represji władzy ludowej, wyjechał do Krakowa, a później do Wrocławia, dokąd sprowadził rodzinę. Był pierwszym po wojnie dyrektorem wrocławskiego zoo.

Reklama

Sutanna na zawsze

Jerzy chciał się uczyć. Gdy przyjechał do Wrocławia, miał 14 lat, rodzina zamieszkała wtedy w domku dyrektora zoo. W 1949 r. zaczął studiować anglistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Dołączył też do szeregów Sodalicji Mariańskiej, a dyplom sodalicyjny do końca życia wisiał na jego łóżkiem. Zrezygnował ze studiów, gdy wstąpił do seminarium duchownego. Jednym z prefektów seminaryjnych był w tym czasie ks. Aleksander Zienkiewicz, który w 1953 r. objął urząd rektora, lata seminaryjne Jerzy spędził więc pod opieką sługi Bożego. Do święceń prezbiteratu jednak nie przystąpił. Przez lata różnie mówiono o powodach tej decyzji – że był słabego zdrowia, że sumienie miał pełne skrupułów i nie czuł się godny sprawować kapłańskiej posługi. Niezależnie od prawdziwych powodów tej decyzji do końca życia nosił sutannę.

Wspieramy ludzi w potrzebie

– Spytałem ks. Zienkiewicza, bo on wtedy był rektorem seminarium, czy mimo że nie przystępuję do święceń, mogę nosić sutannę. Rozmawialiśmy w zakrystii, tuż przed Mszą św. I on się zgodził – opowiadał brat Jerzy.

To były inne czasy. Mimo że jego formacja dobiegła końca, mieszkał w seminarium aż do 1981 r. Najpierw pracował w bibliotece, od 1962 r. – na furcie. – Ks. Paweł Latusek zdecydował, aby mnie wziąć do biblioteki. Przewidywał już wtedy powstanie Fakultetu Teologicznego. Od czasów wojny biblioteka seminaryjna była w rozsypce, więc zacząłem ją urządzać – nie tylko z książek współczesnych, uporządkowałem też starodruki. Często proboszczowie dziedziczyli po starszych kapłanach zabytkowe dzieła, więc chodziłem do Biblioteki Uniwersyteckiej i uczyłem się katalogować starodruki. Dzięki temu udało mi się skatalogować zasoby seminarium – wspominał po latach.

W seminarium rozdawał wszystko. Zwykle spał przykryty płaszczem, bez poduszki, bo nowa pościel zawsze była komuś bardziej potrzebna. Odkrywał osobę br. Alberta Chmielowskiego, którego proces beatyfikacyjny kard. Karol Wojtyła rozpoczął w 1967 r.

Reklama

Wszystko zaczęło się od furty

Furtian w seminarium jest po to, aby wchodzący do budynku byli kierowani we właściwe miejsce. Brat Jerzy zamieszkał w pokoiku przy furcie i dyżurował od godz. 6 do 22. I wtedy wszystko się zaczęło. Do drzwi seminarium pukali potrzebujący – głodni, pijani, chorzy, bez dachu nad głową. Zaczął pomagać, choć możliwości miał skromne. Życzliwość młodego furtiana przyciągała jak magnes i coraz częściej na schodach dostojnego gmachu siedzieli brudni, obszarpani, cuchnący ludzie. Brat Jerzy nie ustawał. Nawiązał kontakt z opieką społeczną, poradnią odwykową i szpitalem psychiatrycznym. Obok tego, że zapewniał wsparcie żywnościowe i odzieżowe, które dostarczali mu klerycy, woził bezdomnych do szpitali, pomagał załatwiać sprawy w urzędach. „To wszystko, co dla nich robiłem, to są ochłapy rzucone tym biednym. Przyniesienie koszuli czy kromki chleba, czy załatwienie dowodu osobistego nie zmieniają jego sytuacji – on ciągle pozostaje bezdomny” – napisał w „Pamiętniku” o tamtym okresie. Potrzebujących przybywało, a on miał tylko schody i furtę. I niezadowolenie części przełożonych, którzy nie życzyli sobie brudasów na froncie ważnej instytucji Kościoła. – Jeśli mam im nie pomagać, to trzeba zdjąć krzyż, który wisi nad wejściem do seminarium – powiedział kiedyś stanowczo brat Jerzy.

Cud w stanie wojennym

W 1971 r. po raz pierwszy wystąpił do władz Wrocławia z prośbą o udostępnienie budynku na dom noclegowy. Odmówiono mu. W systemie komunistycznym wszyscy byli szczęśliwi, mieli dom i pracę, bezdomni dla systemu nie istnieli. Dopiero dziesięć lat później, po wielu nieprawdopodobnych perypetiach, Jerzy dopiął swego i otrzymał do użytku barak przy ul. Lotniczej 103, pusty i zimny. Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta zostało zarejestrowane 2 listopada 1981 r. W grudniu, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, brat Jerzy opuścił seminarium i zamieszkał z bezdomnymi. I ta decyzja jest formalnym początkiem istnienia towarzystwa.

Reklama

Co ważne – gdy 25 grudnia wypadała 65. rocznica śmierci br. Alberta Chmielowskiego, brat Jerzy mieszkał już z wykluczonymi, tak samo jak przed laty Chmielowski w ogrzewalni przy ul. Skawińskiej w Krakowie.

– Jerzy opuścił seminarium i zamieszkał z dziesięcioma bezdomnymi w pierwszym schronisku towarzystwa. Byłem wtedy wikarym na wrocławskim Brochowie – mówi ks. Aleksander Radecki. – Jerzy poprosił o Eucharystię i ja do nich przyjechałem. Pierwszą Mszę św. odprawiłem tam w wigilię stanu wojennego. Barak nie był jeszcze przystosowany w całości, korzystano jedynie z połowy powierzchni. W jednej sali stało 11 szpitalnych, metalowych łóżek, a na nich świeża, śnieżnobiała pościel. Skąd on wziął tę pościel, to ja nie wiem. Między łóżkami ustawiliśmy stół i na nim sprawowałem Mszę św. Pierwsi mieszkańcy schroniska stali między tymi łóżkami, wokół ołtarza, i byli ubrani we wszystko, co posiadali – w kubraki, kurtki, palta. Kontrast ze świeżą pościelą był niezwykły... A śpiew kolęd? Tylko w niebie mógł się podobać! Do jedzenia nic prawie nie mieliśmy – siostry dały nam kawałki ryby, były ciasto i herbata, którą ugotowaliśmy w wiadrze – opowiada ks. Radecki. – Na początku warunki były bardzo surowe – wspominał brat Jerzy – ale w drugi dzień świąt, po apelu księdza z Kozanowa, parafianie zaczęli natychmiast przynosić meble, naczynia, ubrania.

Schronisko przy ul. Lotniczej 103 stało na skraju parku do 1987 r. W nocy brat Jerzy wychodził, aby sprawdzić, czy bezdomni nie nocują na ławkach, i okrywał śpiących kocami, a oni nazywali go księdzem Jerzym, bratem, Jerzykiem, księdzem Jureczkiem, tatą...

Reklama

***

Zmarł 13 maja, nad ranem, w szpitalu w Nysie. Miał 88 lat. Od 1981 r. mieszkał z bezdomnymi. Wg opinii wielu, którzy go znali, gdy tylko minie wymagany Prawem Kanonicznym okres pięciu lat od śmierci, jest szansa, by rozpoczął się proces beatyfikacyjny Jerzego Marszałkowicza. Są osoby, które od 13 maja 2019 r. modlą się za wstawiennictwem Jerzego, Brata Alberta naszych czasów.

2020-05-13 11:28

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki do kapłanów: bądźmy otwarci na wszystkich

2024-03-28 20:06

[ TEMATY ]

Poznań

abp Stanisław Gądecki

Msza Krzyżma

Episkopat News

Abp Stanisław Gądecki

Abp Stanisław Gądecki

Mamy za zadanie uosabiać otwartość na wszystkich, coś, czego współczesne społeczeństwo nie jest w stanie pojąć. Otwartość ta wzywa nas wszystkich do zapomnienia o dzieleniu ludzi na tych, których aprobujemy, i na tych, których stawiamy poza nawiasem. Świętość Kościoła przejawia się poprzez przygarnięcie grzeszników, a nie poprzez ich odrzucenie. Daje to także nam, wyświęconym sługom Kościoła, wizję kapłaństwa pozbawioną elitarności klerykalizmu, wizję, która pozwala utożsamić się z innymi w ich bardziej i mniej udanych przedsięwzięciach - mówił podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek abp Stanisław Gądecki.

W katedrze poznańskiej koncelebrowało Mszę św. ponad trzystu kapłanów, odnawiając przyrzeczenia złożone podczas święceń. Metropolita poznański pobłogosławił oleje święte służące do udzielania sakramentów.

CZYTAJ DALEJ

„Polacy bardzo kochają nabożeństwo drogi krzyżowej” – śladami Męki Pańskiej na Jasnej Górze

2024-03-29 16:34

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Droga Krzyżowa

Karol Porwich/Niedziela

„Polacy bardzo kochają nabożeństwo drogi krzyżowej” można powiedzieć i dziś za paulinem o. Euzebiuszem Rejman, inicjatorem powstania monumentalnej Golgoty okalającej fortyfikację Jasnej Góry. Jasnogórskie Via Crucis, jak ta na wałach czy autorstwa Jerzego Dudy Gracza, oprócz wymiaru duchowego, są też wyjątkowymi dziełami polskiej sztuki religijnej.


Podziel się cytatem

Jednym z rysów charakterystycznych maryjnego sanktuarium na Jasnej Górze jest rozważanie Męki Pańskiej, zwłaszcza wokół klasztoru bez względu na porę roku. Tą drogą już od ponad 100 lat nieustannie podążają pielgrzymi. Wielokrotnie widywano tu kard. Karola Wojtyłę, który jako arcybiskup krakowski przyjeżdżał na Jasną Górę i samotnie odprawiał drogę krzyżową. Nabożeństwo drogi krzyżowej jest stałym elementem programu np. pielgrzymek maturzystów. Ta licząca ponad sto lat droga krzyżowa znajduje się w dawnej fosie okalającej fortyfikacje, a dziś w ogrodach paulińskich objętych klauzurą. Tworzy ją 14 monumentalnych stacji Męki Pańskiej. Powstały na początku XX wieku z inicjatywy ówczesnego przeora Jasnej Góry Euzebiusza Rejmana. Zostały zaprojektowane i wzniesione w latach 1900-1913 w powiązaniu z obchodami roku jubileuszowego 1900 i odbudową Jasnej Góry. Stacje zostały poświęcone w 1913 r. W uroczystości wzięło wówczas udział ok. 300 tys. pielgrzymów. Starania w celu rozpoczęcia budowy Drogi Krzyżowej na wałach paulini zainicjowali jeszcze w 1864 r., ale spotkały się one z decyzją odmowną ówczesnych carskich władz. Szansa na realizację wizji pojawiła się dopiero w 1898 r, kiedy to Jasną Górę opuściły kwaterujące na niej wojska rosyjskie, przenosząc się na teren miasta.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję