Reklama

Aby odzyskały kobiecą godność

Do placówki przy Malborskiej pukają kobiety w różnym wieku. Najmłodsze to dwudziestoparolatki, zagubione w dzisiejszym świecie. Wśród nich są takie, które wyjechały z domu rodzinnego na studia, do pracy w dużym mieście, za granicę - w poszukiwaniu swojego miejsca. Miały nadzieję na lepsze życie. Tymczasem poranione w przenośnym, a często i dosłownym tego słowa znaczeniu, rozgoryczone, z zaburzeniami emocjonalnymi trafiają do przytuliska

Niedziela małopolska 27/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przytulisko św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet działa w Krakowie od 1990 r. Prowadzące go siostry ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim najpierw miały do dyspozycji stary dom przy ul. Górników 29, a od 1996 r., dzięki darowi zmarłego trzy tygodnie temu Władysława Godynia, mogą wspierać potrzebujących w dwupiętrowym budynku przy ul. Malborskiej 64B. W tym czasie siostry udzieliły różnorakiej pomocy ponad 4 tys. kobiet. - Nasze zgromadzenie założył św. Albert, który organizował pierwsze przytuliska - wyjaśnia siostra przełożona Emanuela Karnafel. - Z kolei bł. Matce Bernardzie, pierwszej generalnej naszego zgromadzenia, zależało przede wszystkim na kobietach, matkach, dzieciach z marginesu społecznego. W pracy przyświeca nam zawołanie św. Alberta: „Powinno się być dobrym jak chleb” oraz słowa bł. Matki Bernardyny: „Czyńcie dobrze wszystkim”.
W ośrodku może mieszkać maksymalnie 60 osób. Są pokoje przystosowane do potrzeb matek z dziećmi. Przybywają tu kobiety z różnych stron Polski, przyjmowane bez skierowań, jeśli tylko są miejsca. Mieszkanki mają za sobą życie dalekie od normalnego. Czasem zgłaszają się same, czasem przywozi je ktoś z rodziny lub... policja czy straż miejska. Każdy przypadek jest inny. Aktualnie w przytulisku mieszka 50 kobiet, ale te liczby ulegają szybkiej dezaktualizacji. Ośrodek jest utrzymywany z różnych źródeł. Pieniądze uzyskiwane z kontraktu z Urzędem Miasta są przeznaczane na żywność, leki, opłatę mediów. Z kolei prywatne osoby przekazują do przytuliska mniejsze lub większe datki oraz jedzenie i odzież. Dzięki temu siostry mogą pomagać również osobom z zewnątrz. Co drugi dzień rozdają chleb prawie siedemdziesięciu potrzebującym.

Są znakiem naszych czasów

- Naszym zadaniem - tłumaczy s. Emanuela - jest pomóc kobietom, które do nas przybywają, odnaleźć drogę do godnego, odpowiedzialnego życia. Często potrzebne są badania, specjalistyczne leczenie. Staramy się to zorganizować, bo one sobie z tym nie radzą. - Przy okazji badań psychologicznych pacjentek - uzupełnia wypowiedź siostry psycholog Maria Jakóbik - często zauważa się charakterystyczny rys. Te osoby mają trudności ze zrozumieniem pewnych sytuacji społecznych, co sprawia, że w społeczeństwie jest im bardzo trudno się odnaleźć.
Najstarsze kobiety, które tu trafiają, mają po siedemdziesiąt i więcej lat i najczęściej są bezdomne. W przytulisku czekają, aż siostry załatwią miejsce w domu pomocy społecznej, co wcale nie jest łatwe i szybkie. - Zdarza się - opowiada s. Emanuela - że za wszelką cenę chce się do nas przewieźć osoby w podeszłym wieku, których rodzina nie zabiera ze szpitala. To taki znak naszych czasów. Tak naprawdę to mamy przegląd aktualnych problemów społecznych. Przybywające tu kobiety w większości nie mają dokumentów tożsamości. Niektóre nawet nie wiedzą, kim są. Musimy ustalać ich tożsamość.
W ośrodku mieszkają kobiety mające za sobą przemoc, wykorzystanie seksualne, uzależnienie od alkoholu. - Zanim tutaj trafiłam - opowiada Elżbieta - przez wiele lat piłam alkohol. W ten sposób straciłam właściwie wszystko. Czasem próbowałam z tym walczyć, ale na chwilę. Po kuracji wracałam do wcześniejszego życia. W końcu musiałam dojrzeć do tego, żeby sobie powiedzieć, że jestem alkoholiczką. Do Krakowa przyjechałam z drugiego końca Polski. Weszłam tu z nastawieniem, że chcę z tym zerwać. Pomagają mi w tym spotkania terapeutyczne, obowiązki, które mi przydzielono, rozmowy oraz modlitwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wiara wspiera powroty

S. Emanuela przyznaje, że obok leczenia ich mieszkanek bardzo ważną rolę w powrocie do normalności, do życia, do zdrowia odgrywa wiara. - U nas uczą się zasad, modlitwy - wyjaśnia. - Kładziemy duży nacisk na rozwój duchowy. Jesteśmy przekonane, że wyjście z alkoholizmu może się dokonać tylko ze znaczną pomocą łaski Bożej. Tego sam człowiek nie jest w stanie uczynić. - W dzienny harmonogram wpisana jest modlitwa - opowiada Elżbieta. - Już wczesnym rankiem mamy spotkanie modlitewne w kaplicy, potem uczestniczymy we Mszy św., którą odprawiają księża zmartwychwstańcy z tutejszego kościoła parafialnego. O godz. 15 jest Koronka do Miłosierdzia Bożego, o 16.45 - Różaniec. Wszystkie posiłki również rozpoczynamy modlitwą. Niektóre kobiety chodzą też wspólnie z siostrami do Sanktuarium Miłosierdzia w Łagiewnikach. - I to nie jest przypadek - dodaje z przekonaniem s. Emanuela - że przytulisko znajduje się niedaleko sanktuarium. Odczuwamy, że jest objęte promieniami Bożego Miłosierdzia.
Do ośrodka trafiają również kobiety z małymi dziećmi. Tutaj próbują chronić siebie i swoje potomstwo przed alkoholem, przed agresją najbliższych. Tak było z panią Joanną, która znalazła się w przytulisku z dwoma małymi córeczkami. Uciekła przed mężem - alkoholikiem, narkomanem. Sama również miała problemy z piciem, ale chciała to zmienić. Dziś już była mieszkanka wspomina: - U sióstr znalazłam dom, w którym panowały konkretne zasady moralne, obowiązywał regulamin, którego nie można łamać, było wiele nadziei, pomoc, olbrzymie serce, a przede wszystkim wiara. W przytulisku odzyskałam wiarę w Boga, w siebie, ukończyłam terapię odwykową... Pani Joanna mieszka w tej chwili z mężem i córeczkami. Wierzą, że może być tylko lepiej.

Reklama

Nie ma idealnej recepty

Nie jest łatwo wyciągnąć kobietę z alkoholizmu, z uzależnień - również od seksu, od zakłamania. Trudno jest tak z dnia na dzień zaproponować nowy sposób na życie. Często zdarza się, że kobiety przychodzą i podleczone wracają do środowisk, z których próbowały się wyrwać. Niektóre pacjentki kilkakrotnie trafiają do przytuliska, za każdym razem mają dobre intencje, ale ich wola jest często zbyt słaba. - Żeby spróbować zmienić ich życie - mówi s. Emanuela - trzeba minimum pół roku, a żeby to utrwalić, to tak do dwóch lat. Chociaż nie ma na to jednej recepty. Z każdą pacjentką jest podpisywany indywidualny kontrakt. Zdarza się, że kolejny powrót jest uzależniony od wyrażenia przez kobietę zgody na podjęcie leczenia odwykowego, psychiatrycznego. Nasilający się bowiem ostatnio nowy wielki problem to zaburzenia emocjonalne oraz choroby psychiczne. Znów naszym zadaniem jest pomóc zgłaszającym się do nas odnaleźć drogę do lekarza. Czasem się udaje, ale często ponosimy porażki. I to jest najtrudniejsze, że tak wiele starań i wysiłku przynosi niejednokrotnie tak małe efekty. Pozostaje wówczas wiara, że chociaż przez chwilę ta kobieta staje się człowiekiem, odzyskuje godność.
Całkiem innym problemem jest przyzwyczajenie pacjentek do warunków panujących w przytulisku, gdzie nie muszą martwić się o byt i nabywają nawyków wygodnego życia. Jeśli zbyt długo tu przebywają, potem trudno jest im się odnaleźć w rzeczywistym świecie, gdzie muszą same zadbać o siebie, o swoje dzieci. Pojawia się problem niezaradności życiowej zarówno kobiet, jak ich dzieci. - Tak trudno znaleźć tym osobom pracę, mieszkanie, gdy stąd wychodzą - mówi psycholog Maria Jakóbik. - Byłoby dobrze, gdyby kobieta po pobycie w przytulisku trafiła do pracy, gdzie z daleka, przynajmniej w pierwszym okresie, byłaby dyskretnie obserwowana i w razie potrzeby wspierana. - Takie zakłady oraz mieszkania socjalne dla kobiet, które pragną zmienić swoje życie, byłyby pomostem ułatwiającym przejście od przytuliska do samodzielności, do pełnej odpowiedzialności - dodaje s. Emanuela. - Bowiem tym sposobem te osoby uniknęłyby ponownego, niekorzystnego kontaktu z patologicznym środowiskiem, z którego udało im się wyrwać.

Są powody do radości

W Przytulisku przy Malborskiej spotkałam wiele kobiet: uśmiechnięte, czasem zatroskane, zajęte pracą, zabawą z dzieckiem, czytaniem, pochłonięte rozmową...- Takie jest przytulisko - podsumowuje s. Emanuela. - Mamy wiele problemów, ale są też radości. Pierwsze - to szybko zauważalne zmiany w wyglądzie naszych pacjentek. One odzyskują kobiece piękno. Cieszy każdy kolejny dzień przeżyty bez kieliszka alkoholu, cieszą podejmowane przez nie kuracje w szpitalu, czasem śluby, godzenie rodzin. Warto również obserwować dzieci. Początkowo smutne, zastraszone, przerażone, tutaj odnajdują spokój i bezpieczeństwo. Poznają inne, lepsze życie. Cieszy nas, gdy w naszej kaplicy są udzielane chrzty, pierwsze Komunie św. Powodów do radości, do dziękowania Bogu za pomoc i opiekę, za błogosławieństwo jest tak wiele!

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na własne oczy rozdarło mi serce

2024-03-26 21:00

[ TEMATY ]

#NiezbędnikWielkopostny2024

Archidiecezja Krakowska

Film "Unplanned – Nieplanowane" był prawdziwym ciosem dla Planned Parenthood - największej sieci klinik aborcyjnych w USA.

W każdą środę Wielkiego Postu chcemy zachęcać Was do wielkiej modlitwy za dzieci zagrożone aborcją oraz ich matki, a także za nienarodzonych i ofiary aborcji.

CZYTAJ DALEJ

Jezus kochał Judasza do końca

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

pl.wikipedia.org

Rozważania do Ewangelii Mt 26, 14-25.

Środa, 27 marca. Wielki Tydzień

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję