Reklama

Pieczyska 2008 - wspomnienia z kolonii parafialnych

Niedziela łódzka 37/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Minęły kolejne wakacje, bogate w przeżycia kolonijne dzieci z parafii św. Michała Archanioła w Łodzi. 21-dniowy pobyt w Pieczyskach (południowa część Borów Tucholskich) w ośrodku wypoczynkowym „Polonez” spełnił oczekiwania małych parafian i ich rodziców. Przepiękna okolica i obcowanie z przyrodą sprzyjały wyciszeniu się i uwolnieniu młodych umysłów od komputerów, telewizji i telefonów komórkowych.
Realizowany od kilku wyjazdów program „Stop Przemocy” przyniósł pożądane rezultaty. Dzieci szybko weszły w nurt życia kolonijnego dzięki szeregu zabawom integracyjnym umożliwiającym szybsze poznanie się i kształtującym jednocześnie tak ważne dziś wartości moralne, jak szacunek, współodpowiedzialność, kontrolowanie własnych reakcji i kulturalną komunikację.
Wszystkie dzieciaki ochoczo podejmowały różne zadania, uczestniczyły w niezliczonej masie konkursów (a niemało proponowały same), dzielnie walcząc o tytuł „superkolonisty”. Program kolonii był tak skonstruowany, aby każdy mógł ujawnić swój talent dany od Boga. Bardzo ucieszył nas fakt, iż sporo dzieci dopiero na koloniach odkryło swoje uzdolnienia.
W tym roku wyjątkowo duża grupa uczestników - dziewiętnaścioro - pierwszy raz opuściło dom rodzinny. Trzeba przyznać, że dzieci bardzo dzielnie zniosły długą rozłąkę. Wszyscy najmłodsi przystąpili do kolonijnego chrztu. Chociaż na twarzyczkach malował się mały strach przed czymś nowym, wierzyły, że nic złego ich nie spotka, więc czekały na to wydarzenie z niecierpliwością. Cała kadra: wychowawczynie - panie Krystyna, Jola i Emilka, kleryk Piotr, pielęgniarka Leokadia z wielką radością obserwowała duże zaangażowanie dzieci we wszystkie proponowane zajęcia, gry i zabawy.
Odbyliśmy wycieczki autokarowe do Chełmna, Gniezna i Biskupina pod opieką przewodników. W trakcie zwiedzania grodu Polan, koloniści uczestniczyli w lekcji muzealnej poświęconej pisaniu egipskich hieroglifów. Każdy przywiózł z niej papirus z własnoręcznym pismem. Ukoronowaniem pobytu w Biskupinie był konkurs na budowlę egipską, a także wieczór egipski, w czasie którego dzieci mogły zaprezentować wykonane przez siebie stroje. Niektórzy pewne elementy tych strojów przywieźli już z domów, skrywając je w walizkach przed kolegami. W czasie wielu zabaw mieliśmy sporą widownię! Wczasowicze wypytywali, skąd jesteśmy, dziwiąc się, że potrafimy podjąć wspólne zabawy bez podziału na wiek. Niektórzy próbowali włączać swoje dzieci w nasze wesołe harce na powietrzu.
Wiele emocji dostarczyła spartakiada, a w niej m.in. zawody łucznicze. Dużym powodzeniem cieszył się taniec towarzyski. Kleryk Piotr przeprowadził konkurs wiedzy religijnej, w czasie którego koloniści przedstawiali pantomimą wybrane fragmenty czytanego wcześniej Pisma Świętego. Ku naszemu zaskoczeniu i w tym konkursie udział wzięli wszyscy. Mieliśmy też możliwość obejrzenia ćwiczeń ratownictwa wodnego, wojska i policji przy użyciu helikoptera.
Wieczór baśniowy, bal kostiumowy, rejs statkiem, wystawa zwierząt egzotycznych i ciekawa prelekcja, kabareton, karaoke, omnibus, ogniska, grill, spotkania z piosenką, to tylko część wymienionych atrakcji, jakie przeżyły dzieci. Rozdanych zostało ponad 160 dyplomów i nagród rzeczowych za czołowe miejsca.
Z wielką radością i w tym roku przeżyliśmy odwiedziny naszego ks. proboszcza Marka Izydorczyka, który, jak zawsze, przywiózł dzieciom torbę pełną słodyczy. Gorąco dziękujemy za wspólnie spędzone chwile, za błogosławieństwo i bardzo ważne dla nas refleksje. Czuliśmy nieustanną obecność Pana Boga. Każdego dnia na Apelach Jasnogórskich i w czasie innych modlitw dziękowaliśmy za dobro, jakiego doświadczaliśmy, przepraszaliśmy za nasze niedociągnięcia.
Prawie wszyscy przystąpili do spowiedzi pierwszopiątkowej, trochę smutno było w tym momencie dwójce naszych maluszków z żalem patrzących, jak reszta przyjmuje Pana Jezusa, ale za rok, dwa i oni dołączą do nas. Cały nasz pobyt uwieczniony jest na płytach DVD, które otrzymał każdy kolonista, oraz na parafialnej stronie internetowej.
Składamy gorące podziękowania wszystkim, którzy wspierali nas żarliwą modlitwą i codzienną obecnością na Mszach św., by cały nasz pobyt przebiegał, jak należy. I tak się też stało! Nikt nie zachorował, nie mieliśmy problemów wychowawczych, a i w protokołach powizytacyjnych z Bydgoskiego Kuratorium, Sanepidu, Urzędu Miasta, Oświaty Zdrowotnej i Policji nie było żadnego zalecenia. Dziękujemy również właścicielom ośrodka wypoczynkowego „POLONEZ” państwu A. Ł. Kalinowskim za ciepłe przyjęcie i wszelką pomoc w organizacji kolonii.
Miejmy nadzieję, że udało nam się choć na chwilę odciągnąć dzieci od zagrożeń cywilizacji, która coraz częściej opanowuje młode umysły, wypracować w dzieciach opanowanie gniewu, nienawiści i niechęci do przebaczania, a tym samym ubogacić ich rozwój duchowy. Wszystkich chętnych zapraszamy na kolejne wakacyjne wyjazdy z nami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję