Przez trzy lata jeździła do szkoły pociągiem. Kiedy zaglądając do przedziału widziała zakonnicę, szybko zatrzaskiwała drzwi i myślała: „O, nie! Tu jedzie egoistka pierwszej klasy! Myśli tylko o swoim zbawieniu! Tu nie wsiadam!”. Po kilkunastu latach sama jednak przywdziała habit, a całe swoje życie dedykowała pracy z dziewczętami, głównie w Lublinie.
Ucieczka z domu
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Siostra Maria Bożena Szerwentke do zakonu uciekła wbrew woli rodziców, mając 21 lat. Po niespełna trzech miesiącach od tej decyzji jej brat Maksymilian oświadczył, że wstępuje do seminarium, co ojciec skomentował: „Drugie dziecko mi Boże zabierasz!”. Wszystko to dzieje się w Siemianicach pod Kępnem, w poznańskim, w latach 20. XX wieku. Rodzice nie przypuszczali zapewne, że ich syn zginie w obozie koncentracyjnym w Dachau (1942).
Emilia - Bożena to imię zakonne - od początku dojrzałego życia chciała poświęcić się nauczaniu i wychowywaniu młodzieży. Jeszcze przed zakonem uczyła się w katolickim Królewskim Seminarium Nauczycielskim we Wrocławiu, a potem w Lesznie. Już jako urszulanka Unii Rzymskiej (OSU) studiowała filozofię i teologię, zyskała także magisterium z botaniki. Zanim trafiła do Lublina, uczyła młodzież kolejno w Pleszewie, Poznaniu i Włocławku. Wszędzie tam prężnie funkcjonują gimnazja urszulanek, dając wychowankom nie tylko wiedzę, ale i ducha patriotyzmu.
Służba w Lublinie
Z 60 lat przeżytych w zakonie przez s. Bożenę aż 20 lat przypada na Lublin. W 1934 r. objęła funkcję dyrektorki gimnazjum, do którego uczęszczało blisko 400 uczennic. Sprawna organizacja edukacji wymagała wielkiego talentu i poświęcenia. Siostra skompletowała znakomite grono pedagogów, co wywindowało szkołę na najwyższy poziom w mieście. Gimnazjum u urszulanek było szczytem ambicji rodziców.
Po wejściu Niemców władze okupacyjne pozwoliły na otwarcie szkoły gospodarczej oraz hotelarskiej, te działania ułatwiała siostrze biegła znajomość niemieckiego. Obok formalnej edukacji, urszulanki pod wodzą swojej dyrektorki prowadziły bardzo ryzykowne komplety tajnego nauczania. W ciągu wojny przeszło przez nie ponad 600 dziewcząt, a blisko sto z nich zaliczyło maturę. Siostra Szerwentke szybko nawiązała kontakty z podziemiem AK i pełniła funkcję łączniczki w okręgu lubelskim. Jednocześnie udostępniła klasztor dla sierot i chorych, wraz z innymi siostrami przygotowywała posiłki dla biednych oraz więźniów na Majdanku i zamku lubelskim.
Reklama
Z wielką radością przystąpiła po wojnie do reaktywacji szkoły, która funkcjonowała do 1955 r. Fala likwidacji szkół katolickich objęła też placówkę urszulanek w Lublinie. Paradoksem jest to, że gimnazjum przetrwało niemiecką okupację, a padło pod ciosami rodzimych komunistów.
Zapisana w sercach
Jeszcze długo po zamknięciu szkoły matura u urszulanek cieszyła się w Lublinie wysokim prestiżem. Oznaczała zdobycie solidnej wiedzy i wzorowe wychowanie. Absolwentki gimnazjum wspominają siostrę Bożenę z ogromną wdzięcznością. Posiadała rzadki dar zapamiętywania imion swoich uczennic. Do końca życia, już z klasztoru w Krakowie, prowadziła żywą korespondencję z dawnymi wychowankami. Do jednej pisze: „Serce me czujne jest na Twe potrzeby umysłu i serca. Sursum corda!”.
Lublin upamiętnił urszulankę dwojako. Od niedawna jej imię nosi mała uliczka w pobliżu byłego gimnazjum, a w kościele pobrygidkowskim wmurowano pamiątkową tablicę poświęconą siostrze. Ważniejsze jednak są pięknie ukształtowane charaktery, umysły i dusze tysięcy dziewcząt, którym poświęciła się s. Bożena. Raduje też fakt, że jej dzieło od kilkunastu lat kontynuuje nowa urszulańska szkoła w Lublinie.