Reklama

Ewangelizacja na scenie

Każdy, kto widział w akcji diecezjalną diakonię ewangelizacji Ruchu Światło-Życie, pamięta pewnie wystawiane przez nią scenki. Tym razem członkowie diakonii postanowili nie tylko podszkolić swój teatralny warsztat, ale również zaprosili do wspólnej nauki innych oazowiczów. Pierwsze warsztaty odbyły się 20 listopada w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym w Zielonej Górze, a poprowadził je Krzysztof Irysik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grupa powstała na potrzeby ludzi, którzy chcą się pobawić w teatr, ale mają bardzo konkretny cel. Chcą powiedzieć coś o Panu Bogu. I chcą to wykorzystać do swojej posługi na parafii, w miejscach, gdzie rzeczywiście służą. Ale jednocześnie chcą to robić w sposób profesjonalny, dlatego że coraz częściej wykorzystujemy dzisiaj taką formę przekazu, jaką są scenki teatralne, natomiast mało mamy profesjonalnego warsztatu - tłumaczy Basia Szuszkiewicz, moderatorka diakonii ewangelizacji. - Często wiele rzeczy robimy intuicyjnie, spontanicznie, nieprzemyślanie. Często jest też tak, że robimy jakieś scenki, a później jesteśmy po nich załamani, bo okazały się nieskuteczne. A nie o to nam przecież chodzi.
Czy każdy może przyjść na taki warsztat? Może trzeba mieć jakieś wcześniejsze przygotowanie? - Nasz pomysł był taki, żeby stworzyć grupę, do której jest zaproszony tak naprawdę każdy, kto chce podszkolić u siebie warsztat teatralny. Tutaj absolutnie nie spotkali się zawodowi aktorzy. To ludzie, którzy są totalnymi amatorami, ale czują w sobie potrzebę tego, żeby się wyrażać w sposób taki, a nie inny, czyli po prostu w sposób teatralny - używając swojego głosu, swojego ciała itd. - uspokaja Basia.
Dużym atutem jest fakt, że zajęcia prowadzi profesjonalista. - Krzysztof został nam polecony jako specjalista od teatru. Miałam też okazję oglądać go w akcji, kiedy Teatr Małe Co Nieco wystawiał „Ekspresową Ewangelię” na tegorocznych Diecezjalnych Dniach Młodzieży i to mnie sprowokowało, żeby coś takiego też zrobić z nami.

Otwórz się na dotyk

Pierwsze warsztaty zawierały właściwie wszystko - były ćwiczenia dykcyjne, oddechowe, rozgrzewka całego ciała, krótki kurs „jak w prosty sposób zbudować scenkę ewangelizacyjną”. W przyszłości spotkania będą już bardziej ukierunkowane, w zależności od potrzeb, np. zajęcia o roli głosu albo skupienie się na ruchu czy gestach.
- Pokazywałem im m.in. rzeczywistość dotyku. Dzisiaj człowiek boi się dotykać, często jest to spowodowane trudnymi przeżyciami. Uczyliśmy się akceptować drugiego człowieka pod względem fizycznym i nie chodzi mi tu o seksualność - opowiada Krzysztof Irysik. - Od zwyczajnego „żółwika”, czyli popularnego wśród młodzieży powitania, krótkiego zetknięcia dwóch pięści - tu kontakt jest zamknięty i prawie nie istnieje. Potem było podanie ręki, przyłożenie się do czyjegoś boku lub pleców, patrzenie w oczy, przytulenie policzka do policzka, następnie takie porządne przytulenie, tzw. miś, i wreszcie „kanapka”, czyli objęcie trzech osób. To wszystko trzeba stopniować, bo gdyby kazać człowiekowi, który ma kompleks dotyku, od razu iść się przytulać, to on by więcej na warsztaty nie przyszedł, a może nawet uciekłby po kilku minutach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bez gotowych rozwiązań

Scenka: Trzy osoby - każda samodzielnie - sadzą coś, a potem to pielęgnują. Coś lub ktoś (nie wiadomo) stale im przeszkadza, tak że ostatecznie tylko jednej z nich udaje się cokolwiek wyhodować. Nie decyduje się jednak podzielić tym z innymi - choć widz do końca na to czeka. Szczerze mówiąc, mało optymistyczne jak na scenkę ewangelizacyjną, bo te zwykle pokazują ostateczne zwycięstwo dobra.
- Gdybym był księdzem, który prowadzi rekolekcje, chciałbym mieć taką grupę dziewczyn, które potrafią pokazać pewne treści w sposób otwarty. Takie sceny mogą być przepięknym wyjściem do tego, żeby rozpocząć konferencję - komentuje Krzysztof. - One pokazały, jak to się zwykle dzieje w świecie. Ale jest wyjście z tej sytuacji, bo jest Jezus Chrystus, bo jest zbawienie. Słowo wzmocnione obrazem ma zupełnie inną siłę.
Jak to zatem powinno wyglądać? Czy naprawdę wolno zostawić człowieka bez odpowiedzi? Przecież ewangelizatorzy znają rozwiązania i mogą je podać na tacy.
- Nie chodzi mi o to, żeby scenki ewangelizacyjne miały konkretne zakończenie, gotową odpowiedź, bo to jest pewien standard, który już się zaczyna dłużyć. My mamy świadomość tego, że Jezus nas zbawił, ale dla człowieka niewierzącego czy poszukującego zakończenie, w którym Chrystus przychodzi w albie i przytula, jest miałkie, przesłodzone - wyjaśnia Krzysztof. - Do pewnych grup to oczywiście może trafiać, ale dla współczesnego młodego człowieka, który ma mnóstwo mediów wokół siebie, takie gotowe rozwiązanie będzie tylko pretekstem do tego, żeby przestać myśleć. On nie chce rozwiązań z góry - „przyjdzie jakiś klecha i będzie się wymądrzał” - on chce sam znaleźć odpowiedź i otwarte scenki mu to umożliwiają. Zawsze musimy szanować inteligencję widza.

Reklama

Mojżesz czy facet z kijem?

Ewangelizator na scenie operuje przede wszystkim symbolem. Dlatego powinien pamiętać, że paradoksalnie błędem może być tworzenie scenek ewangelizacyjnych nasączonych kulturą chrześcijańską. Dlaczego? Bo dzisiaj coraz więcej ludzi jej nie rozumie, nie potrafią odczytać symboli, a bierze się to stąd, że nie czytają już Biblii i znają tylko to, co niesie im popkultura.
- Dla nas facet na scenie trzymający w ręku laskę to Mojżesz albo Pan Jezus. Ale coraz więcej ludzi nie odczytuje tego w ten sposób, dla nich to może być starzec, który podpiera się kijem - mówi Krzysztof. - Dzisiaj trzeba umieć tak to wszystko pokazać, że nawet jeśli widz nie odczyta w aktorach postaci biblijnych, to jednak sam biblijny przekaz do niego dotrze. Najpierw musimy pokazać coś w sposób uniwersalny, a dopiero potem powiedzieć: „Właśnie o tym mówi Biblia, tego uczy Jezus”.

Połamane schematy

Całodniowy kurs nie pokaże wszystkiego, ale pomoże np. w zmianie spojrzenia na różne sprawy. - Pierwsze warsztaty połamały nam wiele schematów, jeśli chodzi o pokazywanie pewnych rzeczy, nie tylko w sensie stricte religijnym, ale w ogóle w pokazywaniu siebie i mówieniu o czymkolwiek - mówi Basia. - To nas bardzo otworzyło, ale też zostawiło nas, szczerze mówiąc, w wielkim niedosycie, bo już teraz odczuwamy wielką potrzebę spotkania się po raz kolejny, po to, żeby ćwiczyć bycie szczerym, autentycznym i dobrze zrozumianym - bo to wcale nie jest takie proste. Często nam się wydaje, że jeśli my coś pokażemy w taki sposób i my to rozumiemy, to znaczy, że każdy to zrozumie. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Ale jesteśmy bardzo zmotywowane i zapalone do dalszych działań.
Następne spotkanie z Krzysztofem Irysikiem będzie dopiero w styczniu, ale grupa już się umawia na coś pomiędzy. - Dostałyśmy na koniec zadanie domowe, więc spotkamy się same i będziemy nad tym pracować.
Swoimi umiejętnościami i zdobytą wiedzą dziewczyny podzielą się w swoich wspólnotach. Jeszcze nie mają konkretnych planów, ale… - Bardzo często tak się dzieje, że różne warsztaty Pan Bóg wykorzystuje do tego, żeby nas zmotywować do działania. I osobiście mam przeczucie, że teraz będziemy mieć dużo okazji, żeby dzisiejszą wiedzę i umiejętności wykorzystać w naszej posłudze - uważa Basia. - Na pierwszym spotkaniu odkrywałyśmy nasze potencjały i to, na co każdą z nas stać. Myślę, że w przyszłości jest duża szansa, że jako ta konkretna grupa zrobimy coś na terenie Zielonej Góry, np. podczas jakichś rekolekcji.
Grupa zaprasza nowych uczestników, dziewczyny i prowadzący mają nadzieję, że pojawią się też jacyś panowie. Lista wciąż jest otwarta i chętni mogą się zgłaszać do Basi Szuszkiewicz szuszkiewicz.basia@gmail.com lub do ks. Łukasza Malca lukemal@poczta.fm.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historia według Kossaka

2024-03-28 10:54

[ TEMATY ]

Materiał sponsorowany

fot. Armando Alvarado

Mało która postać historyczna odcisnęła tak mocno swój ślad w dziejach świata, i tak bardzo wpływa na wyobraźnię współczesnych ludzi, jak Napoleon. Pisano o nim książki, wiersze, kręcono filmy, ale bodaj żadne z tych dzieł nie jest tak wymowne jak obraz Wojciecha Kossaka poświęcone temu geniuszowi wojny.

Mowa, oczywiście, o powstałym w 1900 r. dziele „Bitwa pod piramidami”. Obraz mimo upływu lat nadal wywiera ogromne wrażenie na widzach, pobudzając nie tylko ich „estetyczne synapsy”, ale i zmuszając do głębszej refleksji nad dziejami okresu, który został przedstawiony na płótnie i tego, jak wpłynął Napoleon na ukształtowanie się świata. Malowidło Kossaka intryguje nie tylko widzów, ale i ekspertów, od dawna jest obiektem wnikliwych analiz wielu badaczy. Bank Pekao S.A. zaprasza do obejrzenia krótkiego filmu pt. „Okiem liryka”, który przybliża fascynującą historię tego monumentalnego płótna.

CZYTAJ DALEJ

„Napełnił naczynie wodą i zaczął umywać uczniom nogi” (J 13, 5)

Niedziela warszawska 15/2004

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

pl.wikipedia.org

Mistrz Księgi Domowej, "Chrystus myjący nogi apostołom", 1475

Mistrz Księgi Domowej,

1. Wszelkie „umywanie”, „obmywanie się” lub kogoś albo czegoś kojarzy się ściśle z faktem istnienia jakiegoś brudu. Umywanie to akcja mająca na celu właśnie uwolnienie się od tego brudu. I jak o brudzie można mówić w znaczeniu dosłownym i przenośnym, taki też sens posiada czynność obmywania; jest to oczyszczanie się z fizycznego brudu albo akcja symboliczna powodująca uwolnienie się od moralnego zbrukania. To ten ostatni rodzaj obmycia ma na myśli Psalmista, kiedy woła: „Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu” (Ps 51, 4-9). Wszelkie „bycie brudnym” sprowadza na nas złe, nieprzyjemne samopoczucie, uwolnienie się zaś od owego brudu przez obmycie przynosi wyraźną ulgę.
Biblia mówi wiele razy o obydwu rodzajach zarówno brudu jak i obmycia, czyli oczyszczenia. W rozważaniach niniejszych zajmiemy się obmyciami z brudu w znaczeniu moralnym.

CZYTAJ DALEJ

Pożegnanie poety

2024-03-28 17:13

Biuro Prasowe AK

    – Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja – mówił abp Marek Jędraszewski.

    W środę 27 marca w kościele Świętego Krzyża w Krakowie miały miejsce uroczystości pogrzebowe śp. Leszka Długosza. Doczesne szczątki artysty spoczęły na Cmentarzu Rakowickim. Zwrócił uwagę na zbiór wierszy „Ta chwila, ten blask lata cały”. – Ten zbiór mówi wiele o miłości pana Leszka Długosza do życia; do tego, by tym życiem umieć się także upajać – dodawał metropolita

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję