Reklama

5 pytań do … Artura Sobonia

5 pytań do … Artura Sobonia sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju, Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Ministerstwie Aktywów Państwowych.

[ TEMATY ]

polityka

Artur Sobonia

materiały prasowe

Artur Sobonia

Artur Sobonia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Panie Ministrze, podpisał Pan porozumienie w sprawie transformacji przemysłu węglowego, która oznacza jego wygaszenie do roku 2049. Sukces czy porażka?

Artur Soboń: Moim zdaniem jest to sukces, dlatego że udało się doprowadzić do zgody społecznej, zgody na sprawiedliwą transformacje i polską drogę do tej transformacji. Proces ten będzie trwał odpowiednio długo, zapewniając jednocześnie tym, którzy dzisiaj pracują w górnictwie, że będą mogli dopracować albo do swojego wieku emerytalnego, albo będą mogli skorzystać z osłon w postaci urlopów przedemerytalnych, czy jednorazowej odprawy - zarówno dla pracowników dołowych, jak i dla pracowników przeróbki mechanicznej węgla. Jednocześnie okres ten pozwoli uporządkować problemy, które są dzisiaj problemami górniczymi, a w momencie, w którym ich podstawowa funkcja gospodarcza będzie się kończyć, będzie można np. przekształcić tereny, zapewniając im możliwości rozwoju w innych sektorach gospodarki. Bardzo ważne jest zapewnienie miejsc pracy dla mieszkańców szczególnie tych miast, które są bardziej niż inne zagrożone tym, że po wyjściu z górnictwa powstanie luka nie tylko w samych kopalniach, ale wokół całego sektora. Ten czas jest więc dzisiaj sukcesem i tym bardziej się cieszę, że strona społeczna przyjęła ustaloną datę końcową w tak realistyczny sposób.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

PG: Przemysł górniczy to ludzie: twardzi, pracowici, dobrze wykwalifikowani, ale także uczelnie, szkoły… Jaki jest pomysł na zbudowanie dla nich alternatywnych ofert pracy?

Reklama

AS: Trzeba powiedzieć, że podpisane porozumienie nie kończy procesu. Ono oznacza przystąpienie do prac nad tak zwaną umową społeczną, czyli dużym uzgodnieniem z udziałem np. marszałka województwa, wszystkich zainteresowanych rozwojem terenów pogórniczych i innych. Będzie także perspektywą dla sektora, którą przedstawimy do notyfikacji w KE, więc w tej chwili w poszczególnych grupach górniczych będą pracowały zespoły analizujące to, co powiedział Pan Redaktor, czyli możliwości eksploatacji złóż na osi czasu, patrząc jednocześnie, jak te złoża można potem skomercjalizować, w jaki sposób można je sprzedać na rynku dla energetyki zawodowej. To pokaże nam precyzyjnie oś likwidacji, czy wygaszania, zmniejszania produkcji górniczej. W tym samym czasie będziemy - z wykorzystaniem środków europejskich, czy to w ramach funduszu sprawiedliwej transformacji, czy środków odbudowy, czy z polityki spójności - opracowywać i zagospodarowywać możliwości, jakie daje specjalna strefa. Chcielibyśmy (to z resztą jest pomysłem Pana Premiera Mateusza Morawieckiego), żeby ten program był realizowany przez specjalnego pełnomocnika ds. transformacji terenów pogórniczych i to też zapisaliśmy w porozumieniu. Pan Premier zadeklarował, że pełnomocnik zostanie szybko powołany, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest dobra transformacja terenów Śląska, czy generalnie wszystkich terenów pogórniczych w Polsce. Mamy pewne propozycje, także ogłoszone przez Ministra Klimatu, czyli np. nowe fabryki samochodów elektrycznych. To są duże projekty, ale ja bym przestrzegał przed tym, żeby z jednej „monokultury” gospodarczej wejść w drugą. Dobrze byłoby zbudować system bardziej zdywersyfikowany, gdzie przemysł, usługi, produkcja przeplatają się w różnych obszarach. Śląsk ma to do siebie, że potencjał ze strony tych, którzy tam pracują jest duży, tzn. jeżeli mamy firmy produkujące np. maszyny górnicze, to jest jasne, że ich intelektualny potencjał jest taki, aby adaptować te technologie na inne rynki. Trzeba tylko wykorzystać możliwości, jakie będzie dawało wsparcie ze strony państwa, odpowiednio skoncentrować wsparcie, wykorzystać zasób rąk do pracy, który na Śląsku jest. Ja mam takie przekonanie, że mając odpowiednią perspektywę czasową, Śląsk może być przykładem dobrej transformacji terenów górniczych i przełamać obraz tego, co znamy także z Europy, że tereny pogórnicze zawsze po wyjściu z górnictwa od reszty państwa odstają.

PG: Czy złoża węgla, niezależnie od podpisanego porozumienia, zostaną prawnie zabezpieczone jako tzw. rezerwa strategiczna, być może oczekująca na nowe technologie?

Reklama

AS: Rzeczywiście stawiamy tę sprawę w jednoznaczny sposób, biorąc także pod uwagę postęp technologiczny i bezpieczeństwo Polski. Jest oczywiście technologicznie i geologicznie możliwość, aby złoża zabezpieczyć do sytuacji, w której będzie możliwe ich ponowne eksploatowanie. W ogóle jesteśmy przekonani co do tego, żeby przyjąć troszkę inny model likwidacji poszczególnej infrastruktury związanej z kopalniami, tzn. aby spółki – i do tego też będę przekonywał KE - aby spółki dzisiaj wydobywcze były jednocześnie spółkami czerpiącymi przychody z produkcji, ale i z likwidacji terenów pogórniczych, żeby je wykorzystywać np. do budowy źródeł opartych o źródła odnawialne, np. o fotowoltaikę, ale jednocześnie aby część pieniędzy z likwidacji obowiązkowo reinwestować w nowe projekty. W porozumieniu zawarte również zostało to, że czyste - czyli zeroemisyjne technologie węglowe, warto próbować rozwijać, stąd też literalnie wpisane projekt CCU w Łaziskach i projekt wykorzystania węgla koksującego. Jednocześnie powołamy spółkę specjalnego przeznaczenia, która będzie testowała możliwość wykorzystania projektów z zakresu CCS czy IGCC, natomiast chcielibyśmy spróbować na większą skalę przetwarzać węgiel na tzw. węgiel błękitny, czyli taki, który pali się niebieskim płomieniem, jest bezdymny i bezemisyjny.

Wracając wprost do pytania, Minister Klimatu, który był obecny podczas rozmów powiedział, że jest to geologicznie możliwe. Pewnie trzeba to również zabezpieczyć prawnie, tak żeby wybrane złoża, bo pewnie nie wszystkie, można było potencjalnie eksploatować w późniejszym czasie. Natomiast dzisiaj chcemy jednocześnie próbować wykorzystywać węgiel do nowych technologii, tak jak powiedziałem, czystego węgla. Ekonomicznie to pewnie trudne, ale i Łaziska, i węgiel koksujący, i spółka specjalnego przeznaczenia, i węgiel błękitny, czy IGCC być może do wykorzystania do produkcji metanolu, czy wodoru węgla, to są rzeczy które warto sprawdzać. Jeśli byśmy rozmawiali 10 lat wcześniej, pewnie nie mielibyśmy takiego przekonania o odnawialnych źródłach energii, o ich efektywności. Te technologie poszły bardzo do przodu. Pytanie, co będzie za 10 lat. Ja z całą pewnością nie przekreślam tego, iż nowe technologie węglowe mogą być efektywne również ekonomicznie, a dzisiaj są z całą pewnością możliwe do wykorzystania.

PG: Czego dotyczyć będzie druga część Pańskich działań- pełnomocnika rządu ds. transformacji spółek energetycznych

Reklama

AS: Nasze spółki energetyczne muszą przejść transformację. To jest ważne nie tylko dla samych spółek, ale dla całej gospodarki. Jeśli nie mamy konkurencyjnej energetyki, to trudno budować konkurencyjną gospodarkę. Efektem tego, iż energetyka jest niekonkurencyjna ze względu na dzisiejszy rynek i regulacje UE, jest to, że w polskim miksie energetycznym pojawiło się 9% energii z importu. Import energii długoterminowo jest oczywiście zjawiskiem niekorzystnym, choć może się wydawać korzystnym ze względu, że w krótkim okresie ta energia jest tańsza. Długoterminowo musimy zbudować własne moce wytwórcze. W związku z tym spółki energetyczne muszą uzyskać zdolność do inwestowania w inne źródła energii, niż energetyka węglowa, a że polityka Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju i banków komercyjnych jest dzisiaj taka, iż inwestycje oparte na węglu nie są finansowane i węgiel jest elementem, który osłabia zdolność do inwestowania przez spółki energetyczne, to wybraliśmy doradcę, który do końca roku wskaże nam sposób zorganizowania naszych spółek energetycznych, aby z jednej strony kontynuować z ograniczeniami zgodnymi z zapotrzebowaniem rynkowym na zasoby wytwórcze oparte na węglu, a z drugiej strony dać możliwość spółkom energetycznym na realizacje inwestycji np. offshorowych i ich finansowanie. Taki model chcemy stworzyć i będzie model odseparowania aktywów twórczych opartych na węglu od innych aktywów, które spółki energetyczne posiadają po to, aby dać zdolność do inwestowania.

PG: Rok 2049 to już bezwzględny termin do zmiany całego miksu energetycznego. Co zastąpi węgiel w naszej bazie energetycznej? Czy podpisując koniec węgla wiemy, co w zamian?

AS: Zgoda, nie tylko biegnie czas, ale też radykalnie, skokowo zwiększa się udział projektów opartych o odnawialne źródła energii w naszym systemie rządowego wsparcia z takich programów jak „mój prąd”, czy innych rozwiązań. Nie tylko rozpoczynamy przygotowywanie się, ale to już się dzieje. Widać to szczególnie na drobnych projektach, których skala jest coraz większa, ale i na programach takich jak „mój prąd”, gdzie Polacy staja się konsumentami, a jednocześnie wytwórcami energii i ten proces następuje naprawdę skokowo. Nasza część dystrybucyjna elektroenergetyki włącza tych konsumentów do systemu. Rozwijamy źródła energii odnawialnej, chcemy inwestować w offshore, czyli wiatraki na polskim Bałtyku. Te przygotowania Orlenu i PGE idą pełną parą. Liczymy, że to będzie od 8- 11 GW. Jednocześnie kończymy proces przygotowania naszego systemu do energetyki jądrowej, czyli przygotowujemy proces lokalizacji i uzgodnień środowiskowych dla pierwszych projektów w zakresie energetyki jądrowej, ale chcemy przygotowywać kolejne tak, żeby ten element stabilizujący Polską energetykę, również był obecny. Zatem mamy podstawowe filary, które wpisaliśmy w projekt polityki energetycznej państwa. Jak Pan Redaktor powiedział - po tym gwizdku, niezależnie czy on będzie w 2049, czy też będziemy gotowi wcześniej, polska energetyka będzie energetyką konkurencyjną, a Polacy będą mieli konkurencyjne ceny prądu.

2020-10-03 07:17

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Procedura czy proceder?

Niedziela Ogólnopolska 4/2016, str. 45

[ TEMATY ]

polityka

społeczeństwo

Unia Europejska

Iwona Sztajner

Z prof. Mirosławem Piotrowskim – posłem do Parlamentu Europejskiego – rozmawia Dawid Nahajowski

– Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce procedurę dotyczącą praworządności. Skąd takie wyczulenie?
CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Chryzostom

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Odpust ku czci Matki Bożej Rzeszowskiej

2024-09-12 20:20

[ TEMATY ]

odpust

sanktuarium

Diecezja rzeszowska

wikipedia/Kroton na licencji Creative Commons

Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rzeszowie

Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rzeszowie

„Maryjo my Twe dzieci”, pod tym hasłem, w dniach 11-12 września 2024 r., odbywały się uroczystości odpustowe w Sanktuarium Matki Bożej Rzeszowskiej, Patronki Miasta Rzeszowa. Centralnej Mszy św. w Ogrodach Bernardyńskich przewodniczył abp Kryspin Dubiel, nuncjusz apostolski w Angoli, na Wyspach św. Tomasza i Wyspie Książęcej.

W czwartek, 12 września 2024 r., w Sanktuarium Matki Bożej Rzeszowskiej odbyły cię centralne uroczystości ku czci Matki Bożej, Patronki Miasta Rzeszowa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję