Reklama

Jeden z niezłomnych

Ks. Piotr Oborski - doktor filozofii, wykładowca w Seminarium, proboszcz w Wolbromiu - to jedna z kieleckich ofiar komunistycznego reżimu, skierowanego przeciw ludziom Kościoła. Po dwóch latach ciężkiego, momentami bestialskiego więzienia i śledztwa ks. Oborski zmarł 18 maja 1952 r. w więzieniu w Rawiczu. Ofiara, męczennik - tak mówili o nim bliscy współpracownicy, m.in. ks. prof. A. L. Szafrański, odnosząc się do jego życia, a przede wszystkim do uwikłania go w tzw. sprawę wolbromską

Niedziela kielecka 19/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W procesie z 16-18 i 20 stycznia 1951 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie skazał na dożywocie proboszcza z Wolbromia - ks. dr. Piotra Oborskiego i jego wikariusza ks. Zbigniewa Gadomskiego. Oskarżenie księży z Wolbromia w pewnym sensie przygotowało „klimat” do aresztowania i pokazowego procesu biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Dla ks. Oborskiego sprawa i pobyt w więzieniu zakończyły się śmiercią.
- Jak do tego doszło? Dlaczego zaliczamy go w poczet „kieleckich niezłomnych?” - Na to pytanie najlepiej może odpowiedzieć badacz problemu w diecezji kieleckiej, ks. Daniel Wojciechowski. - Niezłomny, bo opierał się twardo aż do śmierci - uważa ks. Wojciechowski, który zbadał akta zmarłego (m.in. w IPN), przestudiował dokładnie jego życie kapłańskie, przeprowadził setki rozmów ze świadkami wydarzeń - tych niestety z każdym rokiem pozostaje mniej, z rodziną. - Był inwigilowany, nachodzony, nakłaniany do współpracy - uważa. - Gdy jako niewinna ofiara tzw. sprawy wolbromskiej znalazł się w więzieniu, kto wie, gdyby poszukał pomocy u księży patriotów, znanych mu z Warszawy, może uniknąłby śmierci. Ale właśnie z nimi nie chciał wejść w kompromis - twierdzi ks. Wojciechowski.

Wybrał kapłaństwo

Ks. Oborski urodził się 10 lutego 1907 r. w Jastrzębcu k. Stopnicy (parafia Kargów). Dorastał w wielodzietnej rodzinie rolniczej Ignacego i Rozalii z domu Janik. Atmosfera rodzinnego domu musiała być na wskroś religijna, skoro nie tylko Piotr poszedł za głosem powołania. Jego 90-letni brat jeszcze w 2000 r. był misjonarzem w Brazylii, siostra jako nazaretanka zmarła w Wadowicach. W rodzinnej miejscowości w 1920 r. Piotr ukończył szkołę powszechną. Uczęszczał do prywatnego gimnazjum w Stopnicy, a następnie był uczniem szkoły średniej w Równem na Wołyniu. W 1926 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Kielcach. Święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1931 r. z rąk bp. Augustyna Łosińskiego.
Naturalną koleją rzeczy młody kapłan zaczął pracę jako wikariusz kolejno w parafiach: Sułoszowa, Miechów, Kije. W 1935 r. rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim. W 1938 r. z wynikiem bardzo dobrym obronił egzamin magisterski. W tamtym okresie tak pisał o nim rektor konwiktu: „Na wydziale należy do zdolniejszych i pilniejszych studentów (…) w konwikcie zachowuje się bardzo dobrze”. Ks. Oborski ten etap warszawskich studiów zakończył w marcu 1939 r. obroną pracy doktorskiej na wydziale teologicznym. Na czas wakacji 1939 r. planował wyjazd do Rzymu. Tego zamiaru nie zrealizował, zapewne z powodu atmosfery zbliżającej się wojny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W okupacyjnej zawierusze

Na początku okupacji niemieckiej ks. Oborski wykładał filozofię i był prefektem kleryków w Seminarium w Kielcach. Nie był to czas spokojny - doświadczał, podobnie jak inni księża ze środowiska profesorskiego, częstych wizyt gestapo, a seminarzyści wraz z profesorami tułali się z wykładami także po prywatnych mieszkaniach. Gdy gmach Seminarium został zajęty przez Niemców, usunęli oni dotychczasowych mieszkańców.
W 1941 r. ks. Oborski zrzekł się stanowiska prefekta, a w 1942 r. profesora filozofii w Seminarium. Na własną prośbę został mianowany proboszczem w Bolminie. Choć opuścił Kielce, utrzymywał liczne kontakty z dawnymi znajomymi, zaangażowanymi w działalność społeczną, oświatową, konspiracyjną. Pomimo okupacji, plebania ks. P. Oborskiego była miejscem spotkań i dyskusji (m.in. u proboszcza często gościła rodzina Braunów czy prof. K. Tymieniecki z Poznania).
Nie angażował się bezpośrednio w zbrojną działalność konspiracyjną, ale od 1943 r. wykładał w Kielcach na tajnych kursach uniwersyteckich w ramach konspiracyjnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich - logikę matematyczną i historię filozofii, na kierunku chemia z farmacją. Z tajnymi wykładami jeździł także - zużytą „damką” - do Jędrzejowa.
Mniej więcej w tym okresie w Bolminie miał miejsce groźny incydent. Okupanci postanowili rozstrzelać kilku mieszkańców i spalić wioskę w odwecie za zabicie niemieckiego żołnierza. Ks. Oborski, świetnie władający niemieckim, ubrany w komżę i stułę udał się do dowódcy niemieckiego i skutecznie interweniował, tłumacząc, że Niemiec nie został zabity przez miejscowych.
Po wojnie ks. Oborski wrócił do Seminarium, gdzie wykładał logikę i biologię. Latem 1946 r. rozpoczął pracę naukową na Uniwersytecie Warszawskim. Był asystentem ks. Piotra Chojnackiego, profesora filozofii chrześcijańskiej. Z tego okresu pochodzą jego prace „Neoscholastyka w swojej genezie, teorii i praktyce” oraz „Z psychologii szkolnego lenistwa”. Choć zbliżył się do redakcji tygodnika „Dziś i Jutro”, to - jak uważa ks. D. Wojciechowski - „szybko poznał judaszowską rolę czasopisma wobec Kościoła, zerwał z jego środowiskiem, wrócił do Kielc, ale UB nie dawał mu spokoju”. Był śledzony, nachodzony w mieszkaniu. Chciał przejść do diecezji warmińskiej, ale biskup skierował go w lipcu 1948 r. do Wolbromia.

Reklama

Na probostwie w Wolbromiu

Jako proboszcz Wolbromia ks. Oborski w krótkim czasie zdobył zaufanie i szacunek u parafian. Był przeciwnikiem komunistycznej ateizacji (o czym mówił w kazaniach, także do młodzieży akademickiej Kielcach) i kapłanem wiernym doktrynie wiary, cieszył się autorytetem uczonego.
historia procesu i śmierci ks. Oborskiego ma swe źródło w zawiązaniu się w parafii organizacji o nazwie „Armia Podziemna” i wykonaniu przezeń wyroku na 14-letnim chłopcu Waldemarze Grabińskim (niektóre źródła podają, że miał on 17 lat). Sprawa była o tyle dramatyczna, że przeciw synowi, a za wyrokiem - opowiedziała się matka, która była w organizacji. Chłopiec został zastrzelony rewolwerem należącym do wikariusza parafii ks. Zbigniewa Gadomskiego, z polecenia dowództwa organizacji - i za zgodą matki. „Nie miał on najlepszej opinii w Wolbromiu, a matce stwarzał wiele kłopotów. Odgrażał się złożeniem donosu na MO o istnieniu organizacji, do której należała matka” - pisze ks. Wojciechowski (chłopak kradł, opuszczał szkołę, groził denuncjacją). Po śmierci chłopca nastąpiły liczne aresztowania i masowe osadzanie w olkuskim wiezieniu ludzi z Wolbromia i okolicy.

Reklama

Więzień

Ks. Oborskiego aresztowano 19 kwietnia 1950 r. i zatrzymano w Krakowie, gdzie odbył się proces. Był oskarżony o przywództwo w podziemnej organizacji i o to, że nakłonił matkę, by zgodziła się na zamordowanie syna. Ks. Oborski, do którego doszły informacje o planowanym zabójstwie młodzieńca, miał wezwać do siebie matkę. Usilnie i na różne sposoby próbował zmienić jej zdanie co do zabójstwa syna. I był przekonany, że cel osiągnął. Na procesie zeznał: „Gdybym tak nie myślał, to bym tego chłopca jakoś zabrał, ukrył...” i dalej: „Ja tego chłopca broniłem licząc i stawiając na serce i sumienie matki, uważałem, że to jest najkrótsza droga, na której mogę ten cel osiągnąć. Jeśli tego nie osiągnąłem, to może dlatego, że nie znałem takiej matki (...) Gdyby dziś można było to młode życie przywrócić kosztem mojej głowy, chętnie ją jako kapłan ofiaruję”.
Ks. Oborskiemu zarzucono, iż nie powiadomił MO o planowanym mordzie. Ks. Oborski bronił się tajemnicą spowiedzi. W sądzie oświadczył m.in.: „Były to wiadomości otrzymane przy okazji roztrząsania spraw sumienia, co było związane ściśle z moim urzędem duszpasterskim. W takich wypadkach obowiązuje mnie zachowanie tajemnicy”. Żądano od niego informacji potrzebnych do rozpracowania tajnej organizacji. Ks. Oborski - choć jak można sądzić nie popierał tej organizacji - nikogo z konspiratorów nie zdradził.
Od 1 czerwca 1950 r. ks. Oborski był osadzony w więzieniu dla politycznych w Rawiczu.
Siostrzenica, Barbara Błaszczak, której jesienią 1951 r. udało się go tam odwiedzić, tak to zapamiętała: „Wujek wyglądał strasznie. Był tak chudy, że kiedy wyszłam stamtąd z ciocią - rozpłakałam się”. Na temat tego widzenia zachował się list więźnia do rodziny, w którym pisał: „Przed tygodniem miałem widzenie z siostrą i Basią (siostrzenicą). Bardzo się tym ucieszyłem. Zrozumiałem ze słów Basi, że są jakieś starania w mojej sprawie. Róbcie co możecie. Wczoraj otrzymałem list od księży wikarych z Wolbromia. Bardzo im jestem za to wdzięczny, jak i za wszystko o czym mówisz. Cieszę się, że moja więź duchowa z parafią nie słabnie”.
W tym czasie funkcjonariusze UB „skłaniali” matkę zamordowanego Waldemara do zeznań, aby obciążyć współwiną ks. Oborskiego. Z relacji m.in. współwięźnia i lekarza wynika, że jej stopy umieszczano w skrzynce ze szczurami, była bita do krwi w piwnicach olkuskiego UB. Po sześciu dniach takiego „śledztwa” wyznała, jak chciało UB, że ks. Oborski nakłonił ją do zgody na zamordowanie syna.
Siostra zamordowanego w czasie procesu miała 16 lat. Przed tragedią z „Armią Podziemną”, ks. Oborski po kryjomu płacił za jej naukę. W 1951 r. pozwolono jej na widzenie z ks. Oborskim w więzieniu w Rawiczu. O tej rozmowie pisze w swoich pracach ks. Wojciechowski. Pytała np. ks. Oborskiego, czy potrafi wybaczyć (jej, matce, rodzinie?). Odpowiedział: „Ty nie masz nic do tego…”. „Ale moja matka…”. „Pamiętasz czwarte przykazanie?... To się odnosi do wszystkich rodziców”. Ksiądz był chudy jak szkielet, ubrany w więzienny drelich. Przy nagłym przerwaniu widzenia, ręką zrobił nad nią znak krzyża.
Współoskarżony z Wolbromia i więzień w Rawiczu wspomina, że księży trzymano na ostatnim piętrze, gdzie było najzimniej. Rozmawiał z ks. Oborskim dwukrotnie. Ksiądz powiedział, że dostaje po pięć-sześć karcerów po kolei („z karca nie wychodzę, wykończą mnie”); karcer w Rawiczu to cela metr na metr. W takim karcerze stał całymi dniami do kolan w wodzie. Inny z kolei więzień - ze słynnego procesu krakowskich księży - zeznał, że ks. Oborskiego trzymano nagiego w bunkrze, w środku zimy, bez jedzenia. Strażnicy znęcali się nad nim, „Miał na sobie zniszczoną sutannę, to ich podniecało. Jeździli na nim jak na koniu, poganiali kijem…”.
8 czerwca 1952 r. ks. Piotr pisze ostatni, wzruszający list do siostry: „Droga Halu! (…). Serdecznie Ci także dziękuję za troskę o mnie i o staruszka ojca. Chciałbym Ci się kiedyś dobrze za to odwdzięczyć (…). U mnie nic nowego. Ze zdrowiem czuję się zawsze jednakowo, chociaż obecnie jestem bardzo chudy. 24 maja br. byłem na prześwietleniu - płuca i serce w porządku. Mam nadzieję, że jeszcze dłuższy czas pociągnę”.

Tragiczna śmierć, tragiczny pogrzeb

10 dni później, 18 czerwca 1952 r. ks. Oborski zmarł. Zdaniem ks. Daniela Wojciechowskiego, opierającego się m.in. na informacjach zebranych przez Marka Skupina, który dotarł do świadków ostatnich dni życia księdza, przyczyną zgonu było brutalne pobicie, w wyniku którego uszkodzone zostały narządy wewnętrzne. Zmaltretowany kapłan trafił do miejskiego szpitala, gdzie na nieprzytomnym dokonano operacji. Zarząd więzienia w oficjalnym dokumencie jako przyczynę zgonu wymienił zapalenie otrzewnej.
Z relacji ks. Gadomskiego wynika, że więźniów chowano bez trumny, ciało wrzucając do grobu. Jednak na wieść o śmierci księdza więźniowie buntem wymusili pochowanie go w sutannie i w trumnie. Po przybyciu rodziny księdza do Rawicza, z pomocą proboszcza miejscowej parafii, ks. dr. Wiktora Koperskiego, świtem zorganizowano potajemny pogrzeb. Ciało przeniesiono do grobu na terenie cmentarza parafialnego, na starym miejscu usypując kopczyk i zostawiając tabliczkę z numerem. Otworzono trumnę, proboszcz nałożył swoją stułę, odprawił nabożeństwo. Do 1956 r. grób księdza był bezimienny, potem rodzina to zmieniła. Obecny pomnik ufundowali dla swojego profesora w 1970 r. księża wyświęceni w roku 1945, w 25. rocznicę święceń. Mszę św. w Rawiczu odprawił i poświęcił pomnik, w obecności kilku księży przybyłych z różnych stron, ks. Zbigniew Gadomski.

W tekście korzystałam z informacji własnych oraz zawartych w: „Księża niezłomni. Męczennik tajemnicy sumienia” („Niedziela kielecka” 2/2004); Sławomir Sztaba, „Sprawa ks. dr. Piotra Oborskiego”, strona diecezji sosnowieckiej, Ks. Daniel Wojciechowski: „Męczennik tajemnicy sumienia” („Wiara”, 11 X 2007), „Przegląd Olkuski”, 20 V 2010, „50 lat służby kapłańskiej Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie” pod red. ks. E. Chata.

W następnym numerze sylwetka Michała Ćwierza ze wspólnoty W Pieczy Najwyższego

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek podczas Mszy Krzyżma do kapłanów: musimy być wolni od surowości i oskarżeń, od egoizmu i ambicji!

2024-03-28 10:38

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Do postrzegania życia i powołania w perspektywie całej przeszłości i przyszłości oraz odkrycia na nowo potrzeby adoracji i bezinteresownej, spokojnej i przedłużonej modlitwy serca - zachęcił Franciszek w Wielki Czwartek podczas Mszy Krzyżma w watykańskiej Bazylice św. Piotra. Papież wskazał na potrzebę skruchy, która jest nie tyle owocem naszej sprawności, lecz łaską i jako taka musi być wyproszona na modlitwie.

MSZA KRZYŻMA
HOMILIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję