Reklama

Święcenia kapłańskie - Gorzów Wlkp., 28 maja

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 22/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. TOMASZ BACZYŃSKI

z parafii pw. Narodzenia NMP i św. Jana Apostoła w Siedlnicy, syn Renaty i Ryszarda, ur. 28 maja 1986 r.

O swoim powołaniu:
W dzieciństwie czytałem „Dzienniczek” św. s. Faustyny, a Bóg uczył mnie o swoim miłosierdziu. Pewnego dnia, chyba bez jakichś specjalnych okoliczności, na lekcji religii pojawiła się we mnie myśl, aby służyć całym życiem większej rzeszy ludzi niż tylko własnej rodzinie. Do skonkretyzowania tego było jeszcze kilka lat, ale ta myśl jakoś mnie drążyła.
Moje zainteresowania w szkole średniej dotyczyły przedmiotów ścisłych. Podejmowane tam zagadnienia są bardzo interesujące, jednak nie odpowiadały na moje pytania o sens życia, którego wtedy ciągle poszukiwałem. Niezmiernie ważna w odkrywaniu mojego powołania była możliwość chodzenia do kościoła przed lekcjami, aby pomodlić się Różańcem. Z czasem zorientowałem się, że mogę tam też przystąpić do Komunii św. i to stało się dla mnie bardzo ważne. Kiedy już trzeba było podjąć decyzję o kierunku dalszej nauki, bardzo mocno przemawiały do mnie teksty o powołaniu Apostołów. Po szkole średniej złożyłem podanie o przyjęcie do seminarium, częściowo wtedy przekonany o powołaniu do kapłaństwa.
Seminarium, rzecz jasna, zweryfikowało bardzo wiele moich wyobrażeń na różne tematy, jak np. obraz Boga czy moje motywacje - stawało się wtedy swoistym oczyszczeniem moich pomysłów według tego, czego wymaga życie we wspólnocie Kościoła. Był to czas intensywnego odkrywania Pana Boga. Właściwie to odkrywanie dopiero się rozpoczęło. Połączone ono jest cały czas z doświadczeniem własnej słabości, co z kolei zmusza mnie do intensywnej nauki zaufania do Niego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na obrazku prymicyjnym:
Rzekł więc do nich Jezus: „I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”
(Por. J 8,31n)

* * *

KS. PIOTR GNIEWASZEWSKI

z parafii pw. NMP z Góry Karmel w Brzegu Dolnym, syn Marii i Stefana, ur. 25 września 1984 r.

Reklama

O swoim powołaniu:
Moja bliższa przygoda z Jezusem rozpoczęła się 15 października 1991 r. Po wieczornej Mszy św. poszedłem z moim bratem do zakrystii, aby zapisać się do ministrantów. Od następnego dnia stałem już przy ołtarzu. Byłem dumny, że mogę służyć Panu Bogu tak jak moi trzej bracia. Od tego momentu w moim sercu zrodziło się pragnienie bycia księdzem. Ministrantem byłem 9 lat. Na mojej drodze Bóg postawił świętych kapłanów, którzy imponowali mi swoim życiem. Dzięki nim w późniejszym okresie mogłem odpowiedzieć na głos, jaki usłyszałem jako młody chłopiec.
Moje powołanie i pobożność kształtowały się w rodzinie. Bardzo ważną rolę odegrała w moim życiu śp. ciocia, u której spędzałem każdy weekend. Brała mnie ona na różne spotkania modlitewne, które sprawiły, że głos powołania się nasilał. Ona także nauczyła mnie modlitwy różańcowej i Koronki do Bożego Miłosierdzia.
W szkole średniej miałem wrażenie, że ten głos ucichł. Zafascynowałem się aktorstwem i swoją przyszłość wiązałem z tym zawodem. Przełomowym momentem był 2003 r., kiedy Pan Bóg postawił na mojej drodze kapłana, który pomógł mi na nowo odczytać powołanie. Głos Boga nie dawał mi spokoju. Po skończeniu szkoły średniej postanowiłem dłużej z Panem Bogiem się nie siłować i odpowiedziałem „Tak”. Rodzice i rodzeństwo nic nie wiedzieli o moim zamiarze wstąpienia do seminarium. Powiedziałem im dopiero po rozmowie z księdzem proboszczem. Bałem się reakcji kolegów, ale nie było tak źle, wiadomość tę przyjęli ze smutkiem, mówiąc: „Piotrek ty masz być aktorem, a nie księdzem”. Uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Bóg tak chce”. Dzisiaj mogę powiedzieć z wielką radością, że Bóg mnie wybrał i da mi siły do pracy w swojej Winnicy.

Na obrazku prymicyjnym:
Dzięki składam Temu, który mnie umocnił, Chrystusowi Jezusowi,
naszemu Panu. On przeznaczył mnie za godnego zaufania
i przeznaczył do swojej służby
(1 Tm 1, 12)

Reklama

* * *

KS. SZYMON KLUJ

z parafii pw. św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Kosieczynie, syn Teresy i Tadeusza, ur. 15 listopada 1980 r.

O swoim powołaniu:
Dzień moich narodzin był najszczęśliwszym dniem w życiu moich rodziców. Na chrzcie świętym otrzymałem imię Szymon i bardzo je lubię, ponieważ tym imieniem zostałem powołany do życia, do miłości, do szczęścia, do świętości, do zbawienia. Często więc pytam na modlitwie mojego Stwórcę: „Jakiego Szymona pragniesz? Kim jest ten Szymon?”.
Jako niemowlę byłem bardzo cichy. Tata często pytał mamę, kiedy zapłaczę. Siedział przy mnie i obserwował, jak śpię.
Pewnego wrześniowego wieczoru 2004 r. siedziałem z tatą w kuchni przy stole i długo rozmawialiśmy. Wszyscy poszli już spać, nastała głęboka noc. Nagle tata zadał mi pytanie, którego bym się nie spodziewał: „Szymon, czy ty chcesz iść do seminarium?”. Było to trudne pytanie. Nigdy głośno nie wypowiadałem się o swoich głęboko skrytych marzeniach. To było coś, o czym bałem się powiedzieć. Wtedy jednak zebrałem się na odwagę i powiedziałem, co jest moją prawdziwą tęsknotą - być księdzem. Tata odrzekł mi na to ze łzami wzruszenia: „No to zrób tak. Załatw swoje sprawy ze studiami i pracą i idź do seminarium”. To była ta chwila, która zdecydowała o realizacji mojego powołania.
Później była rozmowa z proboszczem, który zapewnił mnie o swojej pomocy i rzeczywiście otaczał mnie troską. Od września 2005 r. seminarium stało się dla mnie nowym domem.
Przyjmując święcenia prezbiteratu, jestem bardzo szczęśliwy, że moje życie tak bardzo się zmieniło. Dziękuję Bogu za tę niezwykłą przygodę, którą mi napisał. Dziękuję wspólnocie seminaryjnej, w której mogłem wzrastać i którą będę mile wspominać. Dziękuję wszystkim tym, którzy byli dla mnie inspiracją i drogą do Pana Boga.

Reklama

Na obrazku prymicyjnym:
Dla wyższych rzeczy zostałem stworzony i dla nich winienem żyć
(św. S. Kostka)

* * *

KS. MARIUSZ MAZURKIEWICZ

z parafii pw. Nawiedzenia NMP w Lubsku, syn Bożeny i Ryszarda, ur. 11 września 1985 r.

O swoim powołaniu:
Jak to jest, kiedy Pan powołuje do swojej służby? W szkole podstawowej o powołaniu do kapłaństwa absolutnie nie myślałem. Był to czas zabawy i psot. Pamiętam, jak w drugiej klasie na lekcji religii zachęcano chłopców do służby przy ołtarzu. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby być ministrantem, wykonywać specyficzne funkcje w Kościele zarezerwowane tylko dla wybranych. Długo się nie zastanawiając, zgłosiłem się także i ja. Ciekawym zbiegiem okoliczności były odbywające się tego samego dnia lekcje wychowania fizycznego, w trakcie których chłopcy byli zachęcani do wstąpienia w szeregi drużyny piłkarskiej. Dla mnie obie propozycje były bardzo kuszące. Wróciłem do domu, porozmawiałem o tej sprawie z rodzicami, którzy doradzili mi, abym opowiedział się za jedną z opcji. Ostatecznie nie wybrałem żadnej z nich. Dopiero w ósmej klasie zostałem lektorem. Uważam to za bardzo ważny, nowy etap w życiu. Od tego momentu mogłem szczególnie uczestniczyć w życiu parafialnym. Poznałem dzięki temu wspaniałych ludzi. Przyglądałem się kapłanom, którzy poprzez trud swojej posługi ukazali mi piękno życia duchownego. Dopiero w piątej klasie szkoły średniej postanowiłem także i ja oddać swoje życie w ręce Boże i wstąpić po maturze do seminarium duchownego.
Każdego dnia Bóg powołuje nas na różne sposoby. Powołuje do różnych stanów. Oferuje najlepszą drogę życia. Ale ostatecznie od nas zależy, czy na tę drogę wstąpimy.

Na obrazku prymicyjnym:
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia
(Flp 4, 13)

Reklama

* * *

KS. ŁUKASZ NIEDZIELSKI

z parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie, syn Grażyny i Waldemara, ur. 15 czerwca 1986 r.

O swoim powołaniu:
W dzisiejszym świecie młody człowiek otrzymuje od świata tyle różnych propozycji szczęśliwego życia, że czasami trudno spotkać w nich Pana Boga. Ale nasz Bóg jest Bogiem, który nigdy nie przestaje walczyć o człowieka. Nieustannie daje mu możliwość poznania i doświadczenia, jak bardzo go kocha. W moim życiu wiary Pan Bóg postawił mi na drodze wspaniałych kapłanów, którzy poprzez przykład swojego życia pomogli mi doświadczyć Jego obecności. Ich pasterska gorliwość i radość w posługiwaniu pomogły mi odkryć Boga w Kościele, w modlitwie, w pięknie liturgii, w sakramentach: szczególnie spowiedzi i Eucharystii. To odkrycie wniosło także w moje życie radość i pokój serca, jakich nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Kościół pomógł mi tę radość z obecności Boga w moim życiu odczytać jako głos powołania do kapłaństwa. Stąd pragnienie, aby kapłaństwo było dla mnie zawsze Eucharystią.

Na obrazku prymicyjnym:
Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana (
Ps 116, 12-13)

* * *

KS. PRZEMYSŁAW KOT

z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze, syn Weroniki i Zbigniewa, ur. 2 czerwca 1985 r.

O swoim powołaniu:
Powołanie jest dla mnie spotkaniem z Jezusem, doświadczeniem Boga jako obecności, jako Kogoś, kto ogarnia całe życie. Spotkanie Boga stanowi wciąż głębokie doświadczenie - najpierw spotkanie Go w historii swojego życia, a później na drodze życia we wspólnocie. To pozwoliło mi zobaczyć historię mojego życia, w niektórych momentach trudną, w zupełnie nowej perspektywie. Doświadczenie Bożej obecności jest dla mnie fundamentalne i... bardzo potrzebne - to głębokie przekonanie, wielokrotnie wyrażone w psalmach: że Bóg mnie ocalił. Pan Bóg zaskoczył mnie powołaniem do kapłaństwa. W okresie wielkanocnym powracają sceny, w których uczniowie nie mogą uwierzyć w Jezusa Zmartwychwstałego. Ten odpowiada: „Dlaczego jesteście zmieszani? Popatrzcie na moje rany?” (por. Łk 24, 36-43). Można by dopowiedzieć: „Popatrzcie na moje rany, bo krew wylana na krzyżu za was i dla was jest waszym uzdrowieniem”. Mnie też trudno było uwierzyć, że Bóg może wszystko darować. „Bóg, który przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna pojednał świat ze sobą i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów…”. Cieszę się, że będę mógł sprawować Eucharystię i wypowiadać formułę rozgrzeszenia - bo takiego Boga spotkałem i w takiego wierzę: obecnego w Eucharystii, gotowego przebaczyć, szukającego tego, który się zgubił.

Reklama

Na obrazku prymicyjnym:
- Miłość zawiera w sobie wszystkie powołania
(św. Teresa od Dzieciątka Jezus)
- Szymonie, czy kochasz mnie?
- Panie, Ty wszystko wiesz, wiesz, że Cię kocham.
- Paś owce moje
(J 21, 17)

* * *

KS. TOMASZ SZULC

z parafii pw. św. Mikołaja w Głogowie, syn Ewy i Mieczysława, ur. 3 grudnia 1983 r.

O swoim powołaniu:
Będąc w liceum, nie zastanawiałem się nad powołaniem. Widziałem, że dostanę się na Politechnikę Wrocławską i będę studiował mój ulubiony przedmiot - informatykę. Wraz z dwoma kolegami jeździłem w tamtym czasie do Jackówki (domu rekolekcyjnego w seminarium), byłem przekonany, że jadę dotrzymać im tylko towarzystwa i miło spędzić czas. Ale wtedy Bóg musiał zasiać ziarno, które potrzebowało czasu, aby zakiełkować. Po zdanej maturze dostałem się na wymarzoną informatykę. Nauka szła mi bardzo dobrze, dostałem się na indywidualny tok nauczania i wszystko było na jak najlepszej drodze do uzyskania tytułu inżyniera. Lecz w połowie trzeciego roku poczułem jakby wołanie, zachętę do tego, by zmienić studia, by spróbować pójść do seminarium - by zostać księdzem. Bałem się takiej decyzji, miałem już ustalony obraz przyszłości i nie chciałem go burzyć przez pochopne zmiany. Zastanawiałem się przez pół roku, czy to jest jednak Boże wołanie. Wreszcie pod koniec semestru letniego zdecydowałem się zabrać dokumenty z politechniki i złożyć podanie do seminarium. Teraz widzę, że ryzyko wtedy podjęte było warte zachodu, że Bóg wzywa na różne sposoby, nie zawsze głośno, nie zawsze widowiskowo czy momentalnie. Czasami, tak jak to było u mnie, jest to cicha, ale natarczywa myśl. Dziś dziękuję Bogu, że mi ją zesłał i pozwolił mi wejść na drogę Jego kapłańskiej służby.

Reklama

Na obrazku prymicyjnym:
Dziś kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie
(por. Pwt 30, 19)

* * *

KS. DAMIAN KOŁODZIEJ

z parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Gorzowie Wlkp., syn Elżbiety i Ryszarda, ur. 14 lutego 1985 r.

O swoim powołaniu:
Boga spotkałem w domu rodzinnym. Był obecny w modlitwie i życiu codziennym rodziny. Mama od zawsze, jak tylko pamiętam, uczyła nas katechizmu, życia chrześcijańskiego i czytała Biblię. W domu była obecna Maryja, często jako dziecko słyszałem z ust rodziców, że to moja prawdziwa Matka. Księdzem zapragnąłem zostać w drugiej klasie szkoły podstawowej i od tamtej chwili możliwie najlepiej realizuję zamysł Boga względem mojej osoby. Do dziś nie wiem, dlaczego właśnie ja, dlaczego mi Pan Bóg „wyciął taki numer”. Wiem, że to dar, za który dziękuję, ale wiem, że powołanie to tajemnica, której nie mogę zgłębić i opisać. Podejrzewam o interwencję jednego z moich pradawnych przodków, który prawdopodobnie prosił Boga o kapłana w rodzinie i został wysłuchany. Nie wiem, jak to wyrazić, ale modlitwę się odczuwa.

Na obrazku prymicyjnym:
Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham
(J 21, 17)

Reklama

* * *

KS. SZYMON TOŁKACZ

z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Gorzowie Wlkp., syn Alicji i Bohdana, ur. 20 marca 1986 r.

O swoim powołaniu:
Wydaje mi się, że istotne dla mojej decyzji o wstąpieniu na drogę do kapłaństwa było doświadczenie służby liturgicznej, której wartość odkryłem w okresie liceum. Był to też czas, kiedy na poważnie stawiałem sobie pytania o sens życia i moje miejsce we wszechświecie. Zrodziło się wówczas we mnie przekonanie, że największą pewność spełnionego życia i bycia szczęśliwym daje bliskość Boga, czego w dużej mierze doświadczałem, służąc Mu przy ołtarzu. Jednocześnie w mojej głowie tkwiło przekonanie, że to właśnie ksiądz ma możliwość bycia bliżej Boga niż ktokolwiek inny: przeznaczony do bycia z Nim w wyjątkowej relacji miłości, z niepodzielonym sercem - co wydawało mi się najlepszą gwarancją sensownego życia.
Wstępując do seminarium, nie byłem całkowicie przeświadczony, że jestem powołany. Uznałem jednak, że będzie ono najprawdopodobniej najlepszym miejscem, żeby to rozeznać. Wśród licznych zadań i prób, poznając coraz bardziej Boga przez modlitwę i studia - z każdym rokiem i każdą kolejną posługą - utwierdzałem się coraz bardziej w pewności, że Bóg, który prowadził mnie cały ten czas, sam chce, żebym został księdzem.

Na obrazku prymicyjnym:
O Tobie mówi moje serce: „Szukaj Jego oblicza!”
(Ps 27, 8)

2011-12-31 00:00

Ocena: +2 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję