Czy to mogło się udać? Pesymista powiedziałby - daj spokój, a człowiek wiary? Czy mógłby w takim momencie spasować?
Jak miała wyglądać tegoroczna Piesza Pielgrzymka do grobu św. Jadwigi? Pierwotnie klarowała się wizja 18 grup i licznie zgromadzonych wiernych na placu obok sanktuarium. Pięknie prawda? Już nawet zorganizowaliśmy grupę 14 idącą z Wrocławia. Zgłaszali się pielgrzymi w Góry, Głębowic i Sobótki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Później wprowadzono żółtą strefę w całym kraju. Nowe ograniczenia, zmiana strategii pielgrzymowania. 100 osób, niewielka grupa, coś w stylu sierpniowego pątniczego szlaku. Pewne było, że “czternastka” z Wrocławia nie wyjdzie, ale nurt milicki szykował się do wyjścia. Pomyślałem, warto spróbować. Podzieliliśmy pracę, jeden delegat redakcji pójdzie z Wrocławia, ja z Milicza i będzie ładny materiał, który będziemy mogli przedstawić naszym odbiorcom
Kolejny tydzień i znowu zmiany. Nowe obostrzenia dla stref żółtych, a od soboty… Milicz w strefie czerwonej. W czwartek wieczorem otrzymuję maila o odwołaniu grupy z Milicza.
Smutek. A może jeszcze nastąpi zmiana decyzji, może nawet te dozwolone 10 osób wyjdzie, aby podtrzymać piękną tradycję?
Duch Święty ma to do siebie, że pomaga biednym, słabym ludziom i podsuwa dobre pomysły. Skoro Milicz jest w strefie czerwonej, a Trzebnica w strefie żółtej (do 25 osób), a jest dwóch księży, to dlaczego nie zrobić dwóch grup po 10 osób i na granicach powiatu milickiego i trzebnickiego się połączyć?
Gdy już chciałem podzielić się tym pomysłem, zadzwonił telefon. Ks. Michał z Milicza, który przekazuje mi… podobny pomysł.
Wielka radość w moim sercu.
Pielgrzymka miała się rozpocząć o godz. 6:00 w kościele pw. św. Andrzeja Boboli. Razem z nami księżmi było 18 osób.
Wszyscy podpisali regulamin i oświadczenie zdrowia i po modlitwie wyruszyliśmy. Każda grupa swoją trasą.
Reklama
Kierowaliśmy pierwsze kroki na cmentarz parafialny. Jest taka piękna tradycja milickiego pielgrzymowania, aby modlić się przy grobie śp. ks. Eugeniusza Waresiaka.
Odmówiliśmy “Anioł Pański” o życie wieczne dla niego, zaśpiewaliśmy “Pałac” - ulubiona piosenka pielgrzymkowa ks. Eugeniusza i poszliśmy dalej.
Idąc główną drogą (w zasadzie to chodnikiem) mijaliśmy ludzi jadących samochodami. Byli zdziwieni widokiem pielgrzymów. Ale widać było z ich strony życzliwość. A to dla nas ważny sygnał.
Podczas pierwszego etapu - idziemy w 9 osób, bez nagłośnienia, podejmujemy pacierz poranny. Godzinki, Jutrznia i już na naszym horyzoncie widoczny kościół w Postolinie.
To teren parafii św. Anny w Miliczu. Jej proboszcz, ks. Bogdan zmaga się z chorobą. Dlatego też, chwaląc Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, w postolińskim kościele, pamiętamy o ks. Bogdanie w naszych modlitwach i także w jego intencji podążamy dalej.
Pierwszy postój na granicy powiatów. Spotykamy grupę idącą z ks. Michałem.
Tradycją już jest, że drugi etap to strefa ciszy. Muszę przyznać, że pielgrzymi w tej kwestii spisali się perfekcyjnie. W grupie wytworzyła się fantastyczna przestrzeń, aby ten czas poświęcić na spotkanie z Panem Bogiem. Kolejny krok to konferencja ks. Michała dotycząca Eucharystii, nawiązujący do hasła tegorocznej pielgrzymki: “O święta Uczto”.
Trzeci etap mógłby mieć miano różańcowego. Modlitewnie przeszliśmy cały etap. Kończący różaniec pieśń zakończyliśmy niemalże przy drzwiach kościoła w Koczurkach.
Czas ten, doprecyzowuje też za kogo i o co się modlimy. A to jest ważne, bo dzięki takiej wiedzy, możemy wspierać się duchowo.
A o co proszą pielgrzymi?
Przede wszystkim pamiętają o swoich najbliższych i tych, którzy prosili o modlitwę. O księżach posługujących w ich parafiach czy też tych, którzy ją zakończyli. W intencji Ojczyzny, papieża, ks. Arcybiskupa, diecezji, o powołania kapłańskie. O ustanie pandemii
Reklama
Były także dziękczynienia za uzdrowienie. Podziękowanie Panu Bogu za możliwość uczestniczenia w pielgrzymce. Dziękowano za spotkanych ludzi.
Skoro idziemy do św. Jadwigi, to nie mogło zabraknąć nabożeństwa ku jej czci. Taki też cykl modlitewny był zaplanowany na etap czwarty. Wcześniej przygotowywaliśmy się do niego (przed ciszą na 2 etapie). Dzięki temu, zamiast tylko wsłuchiwać się w wezwania, można było spokojnie przeżywać i modlić się . Ale ten etap był także momentem dołączenia trzech sióstr (nie zakonnych) z Sułowa, które indywidualnie szły do św. Jadwigi. Było nas łącznie 22 osoby.
Ostatni postój w Szczytkowicach. Pada deszcz. Schroniliśmy się w kaplicy MB Fatimskiej. Bardzo gościnna miejscowość, czego doświadczyliśmy podczas każdej wcześniejszej pielgrzymki. Ku naszej radości, mogliśmy się ogrzać gorącą herbatą przygotowaną specjalnie dla nas. Dzięki temu, ostatni etap był łagodniejszy, zwłaszcza, że temperatura na “polu” spadała.
Wspólna modlitwa Koronką do Bożego Miłosierdzia i naszym oczom ukazuje się Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Mogę śmiało stwierdzić, że był do dobry czas rekolekcji w drodze. Atmosferę w grupie zawsze tworzą pielgrzymi. Mając ramię w ramię idących Bożych ludzi, dystans do pokonania nie wydaje się długi, a czas płynie szybciej.
Każdy z nas marzy, aby ten przykry czas pandemii już minął. Dla nas pielgrzymów ważne było, aby podjąć ten trud pątniczego szlaku do grobu św. Jadwigi Śląskiej, która jest idealnym patronem na czas zarazy. Człowiek niewierzący nigdy nie zrozumie celu takiego trudu. Może to być dla niego bezsensowne, ale po to ma nas, ludzi wiary, abyśmy w beznadziejnej sytuacji potrafili wyprosić dobro. Choć i tak bez wiary będzie ono dla wielu niewidoczne.