Reklama

Opóźnić niemiecki marsz na Warszawę

We wrześniu 1939 r. wiara Polaków w zwycięstwo nad Niemcami została poddana ciężkiej próbie. Na polach pod Mokrą - na ziemi częstochowskiej - udało się tylko na chwilę zatrzymać pochód armii Hitlera w kierunku Warszawy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W dwudziestoleciu międzywojennym nasze miasto, wówczas ponad 137-tysięczne (8. co do wielkości w kraju), dzieliło ok. 30 km od granicy polsko-niemieckiej. Tu szczególnie mocno brzmiały słowa wodza III Rzeszy nadawane przez radio, wobec których nawet najwięksi optymiści liczyli się z tym, że Niemcy nas zaatakują. Ta przerażająca potęga stała tuż u naszych bram. Nie dziwi zatem niezwykła ofiarność - wręcz hojność - częstochowian podczas akcji zbierania funduszy na cele obronne. Na przykład częstochowski cech rzeźniczo-wędliniarski, 30 lipca 1939 r., przekazał wojsku karabin maszynowy, na zakup którego zaciągnięto 6 tys. zł pożyczki w banku. Nie można odmówić im patriotyzmu, ale strach też robił swoje.
Sytuacja II Rzeczypospolitej w przededniu wojny była naprawdę tragiczna. I militarnie, i politycznie. Nasza armia, nie dość że w stosunku do niemieckiej bardzo słaba, została wbrew elementarnym zasadom sztuki wojennej rozproszona wzdłuż całej granicy z Niemcami. Szans na długą obronę to nie dawało, można było tylko nieco opóźnić marsz wojsk wroga na stolicę, póki nie ruszą na pomoc sojusznicy. Rozproszenie naszych sił wzdłuż granicy to była decyzja polityczna, według logiki, iż Hitler nie może zająć nawet skrawka polskiej ziemi bez walki. Tymczasem kanclerz III Rzeszy zaplanował dotrzeć do Warszawy w ciągu 3-4 dni, by pokazać Francji i Wielkiej Brytanii, jak słaby jest ich sojusznik, i że nie ma sensu udzielać mu pomocy.

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz

Główne uderzenie wojsk niemieckich ruszyło ze Śląska Opolskiego w kierunku Warszawy. Na tej drodze leżała Częstochowa. Ziemi częstochowskiej broniła dowodzona przez gen. bryg. Janusza Gąsiorowskiego 7. Dywizja Piechoty, wchodząca w skład Armii „Kraków”. Na jej skrzydłach zajmowały pozycje brygady kawalerii: na prawym skrzydle Wołyńska - płk. Juliana Filipowicza (Armia „Łódź”) i na lewym Krakowska - gen. Zygmunta Piaseckiego (Armia „Kraków”). Razem siły te liczyły ok. 30 tys. ludzi, 66 dział, 42 samochody pancerne i czołgi rozpoznawcze oraz 2 pociągi pancerne. Dla wsparcia były też samoloty, ale np. cała Armia „Kraków” miała ich do dyspozycji zaledwie 50. Przeciwko nim stanęło przeszło 100 tys. Niemców, wspieranych przez 284 działa, 820 czołgów i 470 wozów pancernych oraz ok. 500 samolotów. Była to 10. Armia gen. Waltera von Reichenau.
Pod Częstochową najpoważniejsze walki zawrzały 1 września pod Mokrą na odcinku bronionym przez Wołyńską Brygadę Kawalerii. Tu Niemcy natarli siłami 4. Dywizji Pancernej. Wydawało się, że najbardziej nowoczesna wielka jednostka niemiecka, posiadająca 425 czołgów i wozów pancernych oraz 80 dział i moździerzy przy wsparciu setek samolotów szturmowych, rozbije w ciągu 2 godzin polską brygadę kawalerii, nieporównanie od niej słabszą, lecz świetne dowodzenie płk. Filipowicza i męstwo ułanów sprawiły, że po całodniowej walce, niemieckiej dywizji nie udało się przełamać polskiej obrony pod Mokrą. Brygada poniosła jednak duże straty: ok. 500 żołnierzy padło zabitych i rannych. Straty ludzkie ze strony niemieckiej nie są znane; na polu bitwy pozostawili oni od 60 do 100 czołgów.
Nasi ułani pośrednio dostali pomoc. Słaby batalion Obrony Narodowej walczył ofiarnie przez cały dzień z Niemcami w Kłobucku, nie dopuszczając do oskrzydlenia Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Również 1 września, na południe od Mokrej, toczyły walki wydzielone bataliony z 7. Dywizji Piechoty. Lublińca bronił I batalion 74. Pułku Piechoty przeciwko całej niemieckiej 4. Dywizji Piechoty. Poniósł on duże straty i wycofał się pod Lisów. 1 września Niemcy nie zdołali zadać klęski obrońcom ziemi częstochowskiej. Front nigdzie nie został przerwany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dłużej nie wytrzymamy!

W nocy z 1 na 2 września Wołyńska Brygada Kawalerii przeszła w rejon wsi Ostrowy, odległej o ok. 10 km na wschód od Mokrej, zachowując zdolność do boju. Przez cały 2 września jej pułki walczyły z 4. Dywizją Pancerną. Tymczasem niemieckiej 1. Dywizji Pancernej udało się wejść w lukę między polskimi jednostkami i uchwycić przeprawę przez Wartę. Stąd dzieliło ją od Warszawy tylko 170 km pustej szosy.
To nie był jednak koniec niepomyślnych wydarzeń 2 września. O świcie tego dnia na Krakowską Brygadę Kawalerii natarły pod Woźnikami siły główne niemieckiego XV Korpusu Pancernego. Przewaga nieprzyjaciół była tu przygniatająca. Po 5-godzinnym boju sytuacja stała się krytyczna i brygada musiała cofnąć się w stronę Myszkowa i Zawiercia.

Umęczone miasto

Pod wieczór 2 września nadciągnęły pod Częstochowę trzy niemieckie dywizje piechoty IV Korpusu Saskiego. Uderzyły one na miasto z kierunku północnego od strony Kiedrzyna, a od południa na Wrzosową. Te ataki zostały odparte przez 7. Dywizję Piechoty. Jednak w nocy z 2 na 3 września nasza dywizja musiała opuścić Częstochowę, bo groziło jej otoczenie przez niemieckie wielkie jednostki pancerne. 3 września ok. godz. 10 Niemcy uderzyli na tyły i stanowiska artylerii 7. Dywizji Piechoty. Zaskoczona dywizja stawiła zacięty opór. W trakcie walk leśnych rozpadła się ona na trzy odrębne ogniska obronne i wielokrotnie podejmowała próby przebicia się przez pierścień wrogów. Niemcy stracili ok. 100 czołgów. Walki trwały 3 i 4 września. Część oddziałów polskich zdołała się przebić, ale 7. Dywizja Piechoty, jako spójna jednostka, przestała istnieć. Dowódca oraz sztab dywizji zostali wzięci do niewoli.
O wiele gorszy los spotkał tych, którzy się przebili. Po 17 września 1939 r. wielu oficerów częstochowskiej dywizji zostało pojmanych przez Sowietów. Zamordowano ich w 1940 r. w Katyniu, Charkowie i Miednoje bądź wywieziono w głąb Związku Sowieckiego.
W niedzielę, 3 września, do Częstochowy wkroczyli Niemcy. 4 września, mimo spokojnego zachowania się mieszkańców, Niemcy urządzili łapanki i masowe egzekucje. Częstochowian rozstrzelano na wewnętrznym dziedzińcu ratusza, na placu przed katedrą i w koszarach Zawady. W 1940 r. ekshumowano 227 zwłok - 194 mężczyzn, 25 kobiet i 8 dzieci, wśród których znajdowało się 205 osób narodowości polskiej i 22 żydowskiej. To nie były wszystkie ofiary „krwawego poniedziałku”. Tylko według danych Polskiego Czerwonego Krzyża, 4 września 1939 r. patrole ochotnicze pogrzebały na terenie Częstochowy ok. 500 zabitych. We wsiach powiatu częstochowskiego działo się podobnie. Szacuje się, że w Częstochowie i w powiecie we wrześniu 1939 r. Niemcy rozstrzelali w ramach represji wojennych ok. tysiąca cywilów. W czasie okupacji, kiedy Częstochowa znalazła się w granicach Generalnego Gubernatorstwa, egzekucje były na porządku dziennym. Niemcy zabijali m.in. za ukrywanie Żydów.
Szczególną nienawiść okupant żywił do Kościoła i duchowieństwa. Sanktuarium na Jasnej Górze i Kościół częstochowski kierowany przez bp. Teodora Kubinę były wielkim oparciem dla ludzi, dlatego Niemcy, rozpoczynając akcję niszczenia elit w naszym regionie, uderzyli m.in. w księży diecezjalnych i zakonników. W odpowiedzi na niemiecki terror powstał na ziemi częstochowskiej zbrojny ruch oporu. Trzeba dodać, że w kwietniu 1941 r. Niemcy utworzyli na terenie miasta tzw. duże getto dla ludności żydowskiej, które do października 1942 r. zostało zlikwidowane, a Żydów wywieziono do obozów zagłady. 6 tys. Żydów pozostawiono do pracy w zakładach przemysłowych. Zgromadzono ich m.in. w tzw. małym getcie. Ale i oni, w lipcu 1943 r., zostali przez Niemców zgładzeni.
Niniejszy tekst przedstawia tylko skromny zarys tego, co działo się na ziemi częstochowskiej w czasie II wojny światowej. Archiwalne fotografie wykorzystane w tekście pochodzą z: pracy zbiorowej „Częstochowa. Dzieje miasta i Klasztoru Jasnogórskiego”, t. III oraz B. Krukowski, „Z krwawych dni Częstochowy”, w opracowaniu Ośrodka Dokumentacji Dziejów Częstochowy Muzeum Częstochowskiego.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Zatęsknij za Eucharystią

2024-03-28 23:37

Marzena Cyfert

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Mszy Wieczerzy Pańskiej przewodniczył bp Maciej Małyga

Tęsknimy za różnymi rzeczami (…) Czy kiedyś jednak tęskniłem za przyjęciem Komunii świętej? To jest chleb pielgrzymów przez świat do królestwa nie z tego świata – mówił bp Maciej Małyga w katedrze wrocławskiej.

Ksiądz biskup przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej. Eucharystię koncelebrowali abp Józef Kupny, bp Jacek Kiciński oraz kapłani z diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

iv>

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję