Przed takim pytaniem stanęli uczestnicy wykładu z cyklu „Spotkania z Biblią” wygłoszonego w grudniu ub.r. w kościele Miłosierdzia Bożego i św. Siostry Faustyny w Toruniu przez ks. dr. hab. Michała Janochę, prof. Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, specjalistę z zakresu historii sztuki kościelnej i ikonografii, ojca duchownego Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie.
Ks. prof. Janocha rozpoczął swoje wystąpienie od przytoczenia pełnej treści pierwszego z 10 Przykazań. Skrócenie go do pierwszego zdania dokonało się w czasach św. Augustyna, czyli na przełomie III i IV wieku. Czy było uprawnione? Dlaczego w Kościele na taką skalę dopuszcza się wykonywanie obrazów i rzeźb przedstawiających Trójcę Świętą, Maryję oraz świętych? Dlaczego wiele z nich jest otaczanych czcią? Czy nie jest to zdrada pierwszego przykazania?
Prof. Janocha, odpowiadając na te pytania, zilustrował wykład licznymi reprodukcjami dzieł sztuki sakralnej. Podkreślił, że pierwsze chrześcijańskie przedstawienia ikonograficzne Osób Boskich powstały w okresie prześladowań Kościoła, na przełomie II i III wieku. Sztandarowym przykładem są tu wyobrażenia Chrystusa jako Dobrego Pasterza, nawiązujące do znanych ze sztuki klasycznej dzieł ukazujących Hermesa. Widać tu wyraźnie, że chrześcijaństwo zapożyczyło formę wypowiedzi z zastanej kultury (w tym wypadku greckiej), nadając jej jednak zupełnie nową treść i stawiając sztuce zadanie przedstawienia podstawowych prawd teologii. O ile bowiem Hermes niesie owcę, aby ją zabić w ofierze, o tyle Chrystus dźwiga na swych barkach owcę, którą odszukał, ratując jej życie.
Z VI wieku pochodzą pierwsze zachowane ikony, tak charakterystyczne dla Kościoła wschodniego. To właśnie w tym Kościele zostało sformułowane teologiczne uzasadnienie i usprawiedliwienie ikonograficznego przedstawiania Osób Boskich. Cena, za którą się to dokonało, była jednak wysoka, a było nią obrazoburstwo (ikonoklazm) - ruch szerzący się w Cesarstwie Bizantyjskim w VIII-IX wieku, sprzeciwiający się kultowi ikon, świętych obrazów i fresków. Panujący wówczas cesarze wprowadzili surowe prawo skierowane przeciwko temu kultowi, przewidujące dla sprzeciwiających się cesarskiej woli kary okaleczenia lub śmierci. W obronie ikon stanęli mnisi i prosty lud, których oskarżano o bałwochwalstwo, zaś teologiczne podstawy dał ich sprzeciwowi św. Jan Damasceński. Argumentował on, że w Starym Testamencie Bóg był niewidzialny; każde Jego przedstawienie byłoby Jego pomniejszeniem i stąd płynął stanowczy zakaz obowiązujący w judaizmie. Inaczej jednak ma się sytuacja w Nowym Testamencie, w którym dokonało się Wcielenie: Chrystus stał się obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1, 15), a zatem od tej pory przedstawianie Go w sztuce sakralnej jest w pełni uprawnione.
- My nie czcimy obrazów, ale Tego, którego przedstawiają - podkreślił ks. prof. Janocha. - Warto tu zastosować analogię ze współczesną fotografią. Stawiając na półce zdjęcie bliskiej osoby, nie traktujemy go jako ucieleśnienie tej osoby, lecz jako pomoc w zachowaniu pamięci o niej czy w ulżeniu tęsknocie.
Jedna z reprodukcji pokazanych podczas wykładu przedstawiała mozaikę z bazyliki św. Marka w Wenecji, wyobrażającą scenę z biblijnego potopu: Noe wypuszcza gołębicę, aby się przekonać, czy wody opadły już na tyle, by odsłonić ziemię. Księga Rodzaju mówi, że za trzecim razem gołębica nie wróciła i był to znak, że epopeja ocalonych w arce została szczęśliwie zakończona. Gołębica spełniła swoje zadanie - była już niepotrzebna. - My dzisiaj też przeżywamy potop i jesteśmy wezwani do budowania arki - podkreślił prelegent. Sztukę sakralną można porównać do tej gołębicy. Jej zadaniem jest przybliżanie nas do rzeczywistości Boskiej, wprowadzanie w Boskie tajemnice, skłanianie do przemiany życia. Z chwilą, kiedy staniemy przed Bogiem twarzą w twarz jako ludzie zbawieni, sztuka sakralna będzie już niepotrzebna. Zanim to się jednak stanie, może ona odegrać ważną rolę w budzeniu w naszych sercach żywej wiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu