Z udziałem arcybiskupa metropolity wrocławskiego - kard. Henryka
Gulbinowicza 12 września br. odbędą się na Kahlenbergu obchody 316.
rocznicy zwycięstwa króla polskiego Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.
Wezmą w nich udział wierni także z Polski, którzy przybywają tam
- najczęściej w drodze do Rzymu - by zadumać się nad chwałą polskiego
oręża. Kahlenberg jest bowiem dla nich szczególnym symbolem zwycięstwa,
wiary, nadziei i umiłowania wolności. Tym polskim sanktuarium narodowym
na ziemi austriackiej od 1906 r. opiekują się Księża Zmartwychwstańcy.
Podczas uroczystej Eucharystii zostanie wyśpiewany dziękczynny hymn "
Te Deum".
To właśnie u podnóża Kahlenbergu w 1683 r. rozegrała się
słynna bitwa zakończona przygniatającym zwycięstwem zjednoczonych
armii pod naczelnym dowództwem polskiego monarchy, która w dużej
mierze zadecydowała o losach Europy. Tu dopełniła się wiara i nadzieja
Ojca Świętego Innocentego XI, króla Jana III Sobieskiego i modlącej
się chrześcijańskiej Europy, przekazana światu wyznaniem naszego
króla: "Venimus, vidimus et Deus vicit!" (Przybyliśmy, zobaczyliśmy,
a Bóg zwyciężył).
Jaka była wtedy rola króla Jana III Sobieskiego i papieża
Innocentego XI? Pisze o tym obecny rektor polskiego kościoła na Kahlenbergu,
ks. Jerzy Smoliński: "W obliczu tak wielkiego zagrożenia (tureckiego)
cesarz Leopold I czynił usilne starania celem uzyskania pomocy militarnej.
Oprócz istniejącego już porozumienia z niektórymi książętami niemieckimi
zawarł przymierze z polskim królem Janem III Sobieskim, który w mniemaniu
ówczesnych uchodził za największego pogromcę Turków. Duchowym przywódcą
ligi antytureckiej był ówczesny papież Innocenty XI, człowiek wielkiego
serca i umysłu. To dzięki jego naleganiom Polska znalazła się w tej
lidze. Innocenty XI apelował do polskiego monarchy: "Synu, ratuj
chrześcijaństwo, ratuj Europę!". Papież wspierał materialnie wyprawę
wiedeńską i wezwał całą Europę do publicznych modlitw o jej ocalenie,
a sam modlił się: "Panie, raczej mnie zabierz, niż miałbym widzieć
klęskę!". Oblężenie Wiednia trwało 61 dni. Kara Mustafa liczył już
godziny naszej klęski, a swego zwycięstwa. Nad Wiedniem i Europą
zawisło widmo nieuniknionej przegranej. Chrześcijaństwo wyczekiwało
ratunku. Kwestia austriacko-turecka stała się problemem europejskim.
Pomoc dla Wiednia dyktował realizm polityczny i polska racja stanu.
Tymczasem cesarz Leopold I ze swoim dworem opuścił stolicę. Odważny
dowódca Wiednia, Ernst Rudiger Stahremberg, dzielnie przeciwstawiał
się przemocy. Niestety, siły obrońców malały. Jak zbawienia oczekiwano
pomocy z Polski. Na szczęście pomoc nadeszła" (Kahlenberg. Kościół
św. Józefa, Wiedeń 1998).
Naczelne dowództwo zjednoczonych armii: austriackiej, niemieckiej
i polskiej powierzono znanemu już w Europie monarsze polskiemu Janowi
III Sobieskiemu. 12 września, zgodnie z decyzją polskiego króla,
miał być dniem rozstrzygającej bitwy. Monarcha zdawał sobie sprawę
z niezwykle skomplikowanej sytuacji. Całą więc ufność złożył w Bogu.
Głęboko wierzył, że tylko Pan Wszechświata może przyjść z pomocą
i tego dnia o godz. 4.00 rano uczestniczył we Mszy św. Była to Niedziela
Opatrzności Bożej. Eucharystię celebrował legat papieski Marco d´Aviano,
człowiek wielkiej świątobliwości, mądrości i roztropności. Po Mszy
św. i ostatniej naradzie wojennej Jan III Sobieski wydał rozkaz rozpoczęcia
decydującej bitwy w imię Boga i Maryi. Wszystko rzucił na jedną kartę
- śmierć albo zwycięstwo. Po ludzku sądząc, sytuacja była dramatyczna,
a nawet beznadziejna. Jednak dowódcy poszczególnych armii dobrze
spełniali powierzone im zadania, a taktyczne i strategiczne posunięcia
Sobieskiego - szybkość podejmowania decyzji, mądre rozpracowanie
planu bitwy, dysponowanie najlepszą w ówczesnej Europie jazdą, zaprawioną
od szeregu lat w walkach z Turkami - przygotowały pole do końcowego
rozegrania bitwy z udziałem prawie 20-tysięcznej husarii.
Mimo zaciekłego oporu, front turecki w decydującym momencie
załamał się. Kara Mustafa, który w stu procentach był pewny zwycięstwa,
poniósł najbardziej tragiczną klęskę w dziejach państwa osmańskiego,
a armie sprzymierzone, będące blisko tragicznej przegranej, odniosły
wielkie zwycięstwo, które uratowało Wiedeń, chrześcijańską Europę
i jej kulturę.
12 września 1863 r. wszedł na stałe do historii Europy nie
tylko jako dzień największego zwycięstwa, ale jako data decydującego
odwrotu imperium tureckiego od granic środkowej Europy. Wysiłkowi
militarnemu zjednoczonych armii pobłogosławił miłosierny Bóg. Król
Jan III Sobieski widział w tym zwycięstwie szczególną Bożą interwencję.
Po bitwie wypowiedział znamienne słowa: "Bóg i Pan nasz na wieki
błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki
przeszłe nie słyszały", a list powiadamiający Namiestnika Chrystusowego
Innocentego XI o wiktorii wiedeńskiej rozpoczął od dobrze nam znanych
słów: "Venimus, vidimus et Deus vicit" i jako znak triumfu przekazał
Ojcu Świętemu chorągiew sułtańską, by w Stolicy Apostolskiej świadczyła
o chwale polskich żołnierzy.
Nazajutrz w centrum miasta, w kościele Ojców Augustianów,
dziękowano Panu Bogu za odniesione zwycięstwo. Zasługi Sobieskiego
jako naczelnego wodza zjednoczonych armii docenił również cesarz
Leopold I. Naoczny świadek historycznego spotkania, które miało miejsce
15 września w Schwechat, Johann Peter von Vaeckeren, zanotował, że
cesarz przemówił pierwszy, "obszerną królowi w słowach wymownych
czyniąc podziękę za to, że z takim swoim utrudnieniem tak wielki
pochód wykonawszy, tak własną pomoc przeciw spolnemu chrześcijaństwa
wrogowi raczył dać Jego Miłościwość, którego zasłudze, po Bogu jedynym,
zawdzięcza się szczęśliwe Wiednia jego oswobodzenie, za które nie
tylko sam cesarz, lecz i chrześcijaństwo całe najmocniej Jego Miłościwości
obowiązanym jest; a zaś Jego Miłościwość u tego, co przyjdzie, świata
i późnego jego potomstwa, i wszystkich potomnych, nieśmiertelną sobie
cześć zgotował".
13 września 1983 r., w 300. rocznicę bitwy, na Kahlenberg
przybył Ojciec Święty Jan Paweł II, by oddać hołd temu miejscu, skąd,
dla broniącej się wówczas przed zalewem islamu chrześciajńskiej Europy,
przyszła moc Boża, objawiająca się w głośnym, nigdy niezapomnianym
zwycięstwie, zwanym odsieczą lub wiktorią wiedeńską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu