Kiedyś mówiliśmy o majowym Święcie Pracy, o wielkim świętowaniu "
robotniczo-chłopskiej" klasy rządzącej. Z zasady nie było wówczas
w Polsce bezrobotnych. Młody człowiek, kończący wyższą uczelnię czy
szkołę zawodową, otrzymywał nakaz pracy. Czy to była praca, czy tylko
chodzenie do pracy - to już inna sprawa, ale nie wiedzieliśmy, co
to jest bezrobocie. To wszystko się skończyło. Ten system nie mógł
wytrzymać próby czasu. Na dłuższą metę nie da się żyć w totalitaryzmie,
zakłamaniu, prześladowaniu, z zaciągniętymi pożyczkami z epoki Edwarda
Gierka, które zresztą odbijają się istotnie na naszym obecnym życiu.
Do tej pory trzeba je spłacać. Panował system nakazowo-rozdzielczy.
Była jedna centrala, centralne planowanie i rozdział pieniędzy. Były
piękne przemówienia, że Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się
coraz bardziej dostatnio i wszystko wyglądało bardzo pięknie. Pozory
zniknęły.
Dzisiaj żyjemy w innej cywilizacji, nasze - wydawało się
- osiągnięcia techniczne, technologiczne nie wytrzymały konkurencji
z bogatym Zachodem, który dzięki ostrej pracy, konkurencji dochodził
do wielkich sukcesów ekonomicznych. Porównajmy przemysł samochodowy.
Zrujnował nas np. przymusowy i duży eksport "nysek" do Związku Radzieckiego,
gdzie nie płacono nam jak za towar. I teraz zbieramy materialne,
moralne i psychologiczne owoce tych czasów, przeżywając jednocześnie
próbę dostosowania się do nowego systemu - w teorii bardziej zdrowego,
w praktyce - jak dotychczas - bezwzględnego, skorumpowanego, kultywującego
pieniądze. Stąd mamy problemy z pracą, dużym bezrobociem i biedą.
Mimo obietnic rządzącej koalicji, nie bardzo wiadomo, jak
pomóc narodowi. Martwimy się dramatycznym losem ludzi bezrobotnych
i ich rodzin. Kościół nie jest władny załatwić sprawy bezrobocia.
Możemy natomiast ulżyć ludziom. Możemy przekonywać tych, którym więcej
dano, żeby dzielili się z innymi; możemy apelować do pełniących władzę
o rozsądek.
Metropolita częstochowski abp Stanisław Nowak powołał specjalny
Komitet Pomocy Bezrobotnym - komitet solidarnościowy - który już
rozpoczyna działalność, niosąc doraźną pomoc potrzebującym. Są wyznaczeni
księża odpowiedzialni, formuje się struktura działania, sposób rozeznania
potrzeb i form pomocy. Komitet będzie miał charakter pomocowy, nie
da zasadniczych rozwiązań, gdyż do tego powołane są władze cywilne,
lokalne, państwowe, które powinny zadbać o tworzenie rynku pracy.
Są systemy podatkowe, ale i systemy pomocnicze, żeby pomóc ludziom
wyjść z ekonomicznego "dołka"; żeby szczególnie warstwa średnia,
która jest podstawą życia społecznego, jakoś ożyła; żeby im pomóc;
żeby nie zniszczyć nieprzemyślanymi przepisami i podatkami tzw. drobnych
przedsiębiorstw, które dają zatrudnienie mieszkańcom najbliższej
okolicy i stanowią o uczciwej rodzimej produkcji, która wiedzie do
prawdziwego rozwoju.
Dlatego oczekujemy od władz rządzących, żeby stworzyli ludziom
warunki do wyjścia z kryzysu, żeby ludzie otrzymali trochę więcej
nadziei. Bo są zdolni, wiele potrafią, mają dużo dobrej woli. Trzeba
im tylko pomóc, chociażby przez kredyty bez wysokich odsetek. Może
to jest sposób na wyjście z biedy. Klucz jednak nie leży w rękach
kościelnych, tylko w państwowych. Kościół może tylko wspierać duchowo
w ludzkiej biedzie, być z ludźmi skrzywdzonymi, starszymi, chorymi
i niedołężnymi, nie radzącymi sobie w życiu. Jest to bardzo duże
pole działania.
Sprawa pomocy bezrobotnym ruszyła w wielu diecezjach. Obyśmy
razem - bezrobotni i ci, którzy mają pracę - przeszli ten kryzys,
może chwilowy, jak najszybciej. A razem - mniej boli. I zawierzmy
się w tej sprawie Pocieszycielce Strapionych, naszej Matce Najświętszej.
Bądźmy ufni, że wszystko złe minie i znajdziemy się w bardziej normalnej
sytuacji i warunkach, gdzie będzie nam się lepiej żyło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu