"Czas ucieka - wieczność czeka" - mawiali nasi praojcowie. Tę
maksymę przypomniał nam Ojciec Święty w czasie pobytu w Wadowicach
w czerwcu 1999 r. Potrzeba mierzenia uciekającego czasu jest niemal
taka stara, jak nasza cywilizacja. Już 5 tys. lat temu starożytni
Babilończycy i Egipcjanie kierowali swój wzrok ku Słońcu, zauważając,
że cień drzewa jest najkrótszy wtedy, gdy Słońce znajduje się w zenicie.
Wbijali więc w ziemię obeliski czy drewniane pręty i obserwowali
cień, który one rzucały.
W XIII stuleciu przed narodzeniem Chrystusa w Egipcie znano
już zegar słoneczny z pionową tarczą, który mierzył czas według cienia.
Potem wynaleziono zegar wodny, działający w ten sposób,
że woda z jednego naczynia wypływała przez wąski otwór do drugiego
i jej poziom wskazywał właściwą godzinę na podziałce. Babilończycy
pierwsi oznaczyli naczynie 24 jednostkami, przy czym całkowity wypływ
wody z górnego naczynia trwał całą dobę. Odkąd do użycia weszło szkło,
zaczęto stosować zegary piaskowe, w których piasek przesypywał się
w ciągu 24 godzin z banieczki górnej do dolnej. Takie zegary, zwane
klepsydrami, wynaleźli Grecy.
Początki zegara mechanicznego owiane są mrokiem tajemnicy.
Jedni twierdzą, że wynalazł go w IX w. Pacyfikus z Werony, inni -
że mnich benedyktyński Gerbert z Aurillac (935-1003), późniejszy
papież Sylwester II, który w 966 r. skonstruował zegar wieżowy dla
Magdeburga. Był to właściwie zegar wodny, wyposażony w mechanizmy
powodujące głośne wybijanie kolejnych godzin. Takie zegary umieszczano
na wieżach miejskich, gdzie każdy mógł zobaczyć z daleka godziny.
Mechanizmy tego typu ulepszano w ciągu kolejnych lat, tak że zegar
zainstalowany w Mediolanie w kościele św. Gotharda w 1335 r. był
już cudem ówczesnej techniki.
O jednym z piękniejszych średniowiecznych zegarów mówią
wzmianki w księgach miejskich Krakowa z 1390 r.: "jest w Krakowie
przy kościele farnym Panny Maryi na wieży zegar, piękną akkomodowany
inwencją. Naprzód każdego dnia globus miesięczny obraca się, wszystkie
każdego miesiąca wyrażający kwadry, przy nim są dwie niemałe statuy,
więc z każdą godziną jedna z nich dzwoni i zębami jakoby licząc,
uderza, pokąd bić nie przestanie". Zegar ten został usunięty prawdopodobnie
w 1688 r., gdy zrobiono zegar słoneczny.
W Oławie na Dolnym Śląsku do dziś czynny jest XVIII-wieczny
zegar figuralny, zwany popularnie "Oławską Śmiercią". Niegdyś, gdy
wybijała pełna godzina, zaczynało się na wieży przedstawienie: król
Dawid poruszał ustami i machał berłem, na drugiej ścianie goniły
się cztery koguty, obracał się powoli księżyc, a w narożniku wieży
śmierć wywijała kosą. Do dziś pozostało niewiele elementów tego zegara.
Figuralnym zegarem są też koziołki z poznańskiego ratusza, wykonane
w 1550 r. przez mistrza Bartłomieja Wolfa z Gubina. Podobnych zegarów
było w Polsce wiele. Każde prawie miasto poczytywało sobie za honor
mieć na ratuszu zegar, i to często jak najbardziej oryginalny.
Wspaniałe były też zegary kurantowe, umieszczane na dużych
budynkach, wygrywające różne melodie. Zegar taki ma do dziś wieża
klasztoru na Jasnej Górze w Częstochowie, mają takie zegary i inne
miasta. Drugą młodość przeżyły zegary kurantowe w XVIII i XIX w.,
kiedy to zminiaturyzowane trafiły do pańskich salonów. Były to kuranty
dzwonkowe, fletowe, strunowe albo grzebykowe, spotykane w pozytywkach.
Arię z Kurantem do dziś słyszymy w pięknej operze Straszny dwór Stanisława
Moniuszki.
W XVI w. zaczęto nosić zegarki na szyi - tzw. pektoraliki,
które były produkowane w Niemczech. Obficie zdobione, inkrustowane
drogimi kamieniami, pełniły raczej funkcje ozdobne, niż wskazywały
czas, gdyż często się psuły. Jednym z najstarszych takich pektoralików
jest zegarek po benedyktynach lwowskich, przechowywany w Zbiorach
Czartoryskich w Krakowie.
W XVII w. powstały tzw. pasyjki. Były to zegary mające często
kształt krzyża. Nad głową Chrystusa umieszczano mechanizm mierzący
czas, u stóp postaci Maryi były różne symbole Męki Pańskiej. Z czasów
Ludwika XV pochodzą zegary ścienne, wsparte na konsoli, otoczone
bogatymi motywami owoców, tworzącymi nieraz misterną koronkę. Epoka
Ludwika XVI stworzyła zegary reprezentujące empirowe, klasyczne piękno.
To na nich spotykają się odległe czasowo motywy egipskie, antyczne,
z różnymi postaciami, jak Apollo czy Wenus.
Wiek XVIII to czas zegarów szafkowych, kominkowych - do
stawiania na meblach w pokojach. Zegary takie stanowiły ozdobę domu.
Zegar kieszonkowy w kształcie jaja został wykonany przez Piotra Henleina.
Był to mechanizm doskonały jak na tamte czasy, zegarek chodził przez
czterdzieści godzin bez nakręcania. W Polsce zwyczaj noszenia kieszonkowych
zegarków datuje się dopiero od czasów saskich. Najpierw noszono je
w małych kieszonkach w żupanie na prawym boku, potem w zanadrzu kontusza.
Król Stanisław August nosił zegarek osadzony w guziku na klapce u
rękawa.
W czasach późniejszych wielką sławę w historii zegarmistrzostwa
zdobyli Antoni Patek i Franciszek Czapek, którzy założyli w 1839
r. w Genewie warsztat zegarmistrzowski. Ich zegarki odznaczały się
solidnością wykonania, estetyką i przystępną ceną, co wkrótce zjednało
im wielu klientów. W XIX w. zegarek zrobił zawrotną karierę, choć
i wówczas jego kupno wiązało się z dużym wydatkiem, a dobry szwajcarski
zegarek nobilitował swego posiadacza.
Dziś niewiele już pozostało z dawnego zegarka. Stał się
bardziej małym komputerem z ekranem. Niektórzy noszą jeszcze tradycyjny
zegarek z cyframi i wskazówkami. Obecnie na rynku mamy olbrzymią
ilość zegarków, dla wszystkich, według zamożności i upodobania. W
dniach, w których zostawiamy za sobą rok 1999 i rozpoczynamy 2000,
który kończy wiek XX, warto zadumać się przez chwilę nad historią
zegara.
Pomóż w rozwoju naszego portalu