13 listopada, godz. 4.15. Dzwoni budzik i jednocześnie słyszę
stukanie do drzwi. Wstaję, błyskawicznie myję się i golę. Zbiegam
na dół. Są już niemal wszyscy. Wychodzimy z hotelu i słabo oświetlonymi
uliczkami idziemy w stronę Starego Miasta - ale w nieco innym kierunku
niż wczoraj. Idziemy szybko. Chyba za szybko dla niektórych z nas.
Zmierzamy w stronę Bramy Heroda na północnym skraju Starego Miasta.
Od niej jeszcze kilkadziesiąt metrów wąskimi uliczkami prawie w zupełnych
ciemnościach. Słychać tylko stukot i szuranie naszych butów. Kramy
są zamknięte. Cicho i pusto. Owego dnia, w piątek, był tu hałas i
tłok. Był tłum gapiów. Nie wiem, czy były tu stragany. Znajdujemy
się przecież poza murami Jerozolimy tamtych czasów. Dochodzimy do
ulicy Sza´ar Ha-Arjot w pobliżu Bramy Lwów, zwanej także Bramą św.
Szczepana, na pamiątkę pierwszego po Chrystusie (historycznie) męczennika
naszego Kościoła. Tam właśnie go ukamienowano. A Szaweł, późniejszy
św. Paweł, pilnował wierzchnich szat zabójców, zdjętych, by wygodniej
było miotać kamienie.
Usiłuję przypomnieć sobie topografię miejsca, w którym
jesteśmy. Naprzeciw Bramy Lwów znajduje się Góra Oliwna. Nisko, na
jej stoku, tuż nad Doliną Cedronu i grobami w niej pomieszczonymi
znajduje się Ogród Oliwny, grota, w której Apostołowie mieli czuwać
w ową noc po Ostatniej Wieczerzy, oraz skała, na której Jezus Chrystus
przeżywał swą mękę i śmierć i gdy w ręce Ojca swego składał swój
strach śmiertelny, trzymany w ryzach posłuszeństwem wobec Jego woli.
Wieczernik leży na południowym skraju Starego Miasta,
daleko od miejsca, w którym obecnie jesteśmy. Na wprost nas, równolegle
do ulicy Sza´ar Ha-Arjot, niewidoczna w mroku i przesłonięta zabudowaniami,
w odległości kilkudziesięciu metrów ciągnie się granica północnego
stoku Wzgórza Świątyni (Góry Moria). Skręcamy w ulicę, w prawo. Po
kilkudziesięciu krokach znajdujemy się w miejscu, gdzie w tamtym
czasie wznosiła się rzymska twierdza Antonia.
Reklama
Stacja I: Praetorium twierdzy Antonia
Zatrzymujemy się pod wysokim murem szkoły El-Omariyeh. Dziś
na jej terenie znajduje się dziedziniec Praetorium rzymskiej twierdzy
Antonia. W niej właśnie za czasów Chrystusa stacjonowały rzymskie
wojska okupacyjne. Jej mury bezpośrednio sąsiadowały ze Wzgórzem
Moria. Stąd Rzymianie obserwowali dziedziniec Świątyni Salomona.
Tu Piłat sądził Jezusa na żądanie przywódców Izraela i - zgodnie
z ich życzeniem - skazał Go na śmierć. Wydał ten wyrok pomimo przekonania
o niewinności tego niezwykłego Podsądnego. To szczególne miejsce.
Do niego powinni odbywać pielgrzymki nie tylko wyznawcy Chrystusa,
ale także ci wszyscy, którzy idealizują demokrację. Bo tu oto niewinny,
dobry Człowiek został przytłaczającą większością głosów skazany na
okrutną, haniebną śmierć. Demokracja działa dobrze, gdy wola ludu
służy przyrodzonym prawom człowieka, gdy uznaje prymat Prawa Bożego
i praw natury.
"Dziękujemy Ci, Panie Jezu, żeś przez Krzyż i Mękę swoją
świat odkupić raczył" - jakże inaczej brzmią te słowa w tym miejscu. "
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami" -
jakże inaczej brzmią w mrokach tej nocy jerozolimskiej słowa naszego
śpiewu, półgłosem wznoszonego w murach śpiącego miasta, na ulicy
zbudowanej na drodze, którą szedł na śmierć nasz Zbawiciel.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stacja II: Kaplica Biczowania, Kaplica Skazania, Łuk "Ecce Homo", Lithostrotos - kamienny bruk pod kościołem Sióstr Syjonu
Przechodzimy na drugą stronę uliczki. Tu znajdował się dziedziniec, na którym fizycznie zaczęła się Męka. Franciszkanie wznieśli w tym miejscu Kaplicę Biczowania i Kaplicę Skazania. Obok - klasztor Sióstr Syjonu, w którego podziemiach można obejrzeć bruk koszar z czasów rzymskich (Lithostrotos). Zachowały się na nim wyryte przez żołnierzy plansze gier, jakimi zabawiali się z nudów, pełniąc niewdzięczną służbę we wrogim kraju. Jeszcze nieco dalej, w głąb Drogi Krzyżowej, znajduje się fragment Wschodniej Bramy do rzymskiego miasta Aelia Capitolina, zbudowanego tu przez cesarza Hadriana (II w. po Chr.) na miejsce spalonej i zburzonej po upadku powstania żydowskiego Jerozolimy. Łuk "Ecce Homo" został wzniesiony przez Hadriana jako łuk triumfalny. Wcześniej był tu dziedziniec, na którym Piłat pokazał Żydom Chrystusa po poddaniu Go chłoście - prawdopodobnie w nadziei, że wzbudzi ich litość nad skatowanym Człowiekiem i że uznają tę karę za wystarczającą. Pomylił się i w efekcie dodał nadprogramową udrękę do męki Skazańca. Zadziwiająca sprawa: urzędnik rzymski, najwyższy przedstawiciel władzy okupacyjnej na tym terenie, nie lubiący i nie rozumiejący Żydów, ale starający się ich nie prowokować i zachować spokój w powierzonej mu prowincji, trafił do naszego wyznania wiary w bardzo negatywnym kontekście, jako sprawca cierpienia i śmierci Jezusa. A przecież starał się Go uratować od śmierci. I próbował odciąć się od własnego wyroku i od odpowiedzialności moralnej za ten wyrok - bo "nie widział winy w tym Człowieku". I jeszcze na koniec, sfrustrowany tym, co zrobił, starał się okazać swą pogardę oskarżycielom - bo przecież on podał treść napisu na Krzyżu, określenie winy Skazanego: "Król Żydowski" i nie uległ żądaniom jego zmiany. I to on zezwolił na bezzwłoczne wydanie zwłok Jezusa z Galilei Jego Rodzinie i Józefowi z Arymatei. Nie był to człowiek zły. Miał poczucie sprawiedliwości i wrażliwe serce. Ale to on i tylko on wydał ten wyrok. Nikt inny nie miał do tego prawa. Żydom odebrano prawo kary - w szczególności kary śmierci. Zostało ono zastrzeżone jako przywilej okupanta. Winą Piłata była jego słabość wynikająca z tego, że wyżej stawiał motywy polityczne niż sprawiedliwość. Dla polityka to ważna lekcja.
Reklama
Stacja III ("polska"): Miejsce pierwszego upadku
Za chwilę opuścimy teren dawnej twierdzy rzymskiej. Minęliśmy
domniemane miejsce więzienia, w którym przetrzymywano Chrystusa przed
sądem i skazaniem. Skręcamy w lewo, w uliczkę Al-Wad. W naszą modlitwę
i w nasz śpiew wdziera się głos muezina z pobliskiego meczetu (Al-Aksa?,
Meczetu Skały Moria?, któregoś z meczetów dzielnicy muzułmańskiej,
przez którą wiedzie Via Dolorosa, Droga Krzyżowa?). Głośniki nastawione
na pełny regulator i głos brzmi tak silnie, że nie słyszymy już własnych.
Ten muzułmański śpiew, wzmocniony elektronicznie, będzie nam towarzyszył
aż do bramy Bazyliki Grobu.
Tuż za rogiem uliczki Al-Wad znajduje się stacja upamiętniająca
pierwszy upadek pod krzyżem. Skazaniec popędzany biczem, z plecami
krwawiącymi i obolałymi po niedawnej chłoście, z czołem krwawiącym
z ran po cierniu rozrywającym skórę, uginający się pod ciężarem dwóch
belek drewnianych (jak je nieść na obolałych, krwawiących ramionach?),
wyszydzany przez tłuszczę towarzyszącą Mu w ostatniej drodze, potyka
się i pada na kamienistą drogę. Ewangelie nie wspominają o tym zdarzeniu,
ale tradycja zachowała takie wspomnienie.
Stacja III umieszczona jest przy tzw. "polskiej kaplicy". Autorem płaskorzeźby nad jej wejściem jest Tadeusz Zieliński. Miejsce
wskazywała ongiś rozbita kolumna oparta o budynek mieszkalny wykupiony
przez franciszkanów i zamieniony na kaplicę. W 1947 r., dzięki staraniom
ks. Stefana Pietruszki-Jabłonowskiego (zm. w 1973 r.) oraz ofiarom
żołnierzy i uchodźców polskich, zbudowano oratorium. O tej porze
jest zamknięte. Nie zobaczymy więc ani krzyża niesionego tą drogą
przez Polaków w Wielki Piątek 1941 r., ani malowidła przedstawiającego
Drogę Krzyżową Polaków, ani innych poloników.
Reklama
Stacja IV ("polska"): Spotkanie Matki
Mała kapliczka, również zbudowana ze składek Polaków z inicjatywy tegoż ks. Pietruszki. Budowę zakończono w 1957 r. Wewnątrz - ołtarzyk z białego marmuru podpierany przez dwa orły. Rzeźba przedstawiająca spotkanie Jezusa Chrystusa z Matką jest dłuta Tadeusza Zielińskiego. Nie zobaczymy tego. O tej porze kapliczka jest zamknięta. Wystarczyć nam musi płaskorzeźba wykonana przez tegoż artystę, przedstawiająca tę samą scenę, umieszczona nad wejściem do kaplicy. Straszne i pełne niewypowiedzianej rozpaczy musiało być owo poczucie bezradności Matki widzącej mękę i śmierć Syna.
Reklama
Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż
Skręcamy w uliczkę Al-Qanda. Na budynku narożnym, nad drzwiami kapliczki franciszkańskiej kamienna tabliczka w języku łacińskim informuje: "V ST Simoni Cyrenaeo Crux Imponitur". Jednemu z gapiów kazano dźwigać krzyż, by ulżyć idącemu na śmierć. Litość wobec Jezusa czy złośliwość wobec "kmiota" przyglądającego się cudzej męce? A może zwykłe wyrachowanie, że skazaniec zbyt wyczerpany, i przypadkowy wybór nosiciela. A może coś jeszcze - jakiś odruch litości, który sprowokował taką reakcję rzymskiego strażnika? Jedno wiadomo - Szymon i jego rodzina stali się w niedługi czas po tym wydarzeniu wyznawcami Chrystusa.
Stacja VI: Weronika ociera twarz Chrystusowi
Przechodzimy jakieś 80 metrów ulicą Al-Qanda. Droga wznosi się w sposób coraz bardziej wyczuwalny. Ciągle towarzyszy nam śpiew muezina. Mahomet - w imieniu Allacha - nakazał muzułmanom, by modlili się pięć razy w ciągu dnia, za każdym razem odmawiając po dziesięć modlitw. Trwa to dość długo. Tuż przed łukiem czy też krótkim tunelem wznoszącym się nad ulicą odnaleźć można na ścianie budynku metalową tabliczkę informującą (po łacinie), że to Stacja VI. Kościół św. Weroniki znajduje się w miejscu, gdzie znajdował się dom owej kobiety, której miłosierdzie okazało się większe od strachu przed nienawistną tłuszczą odprowadzającą Skazańca na śmierć. Chustą otarła twarz Chrystusa z brudu, potu i krwi. Czyn jej został wynagrodzony. Wizerunek Jego oblicza pozostał na tkaninie.
Reklama
Stacja VII: Jezus upada po raz drugi
Droga robi się coraz bardziej stroma. Pniemy się przecież na wzgórze uwieńczone skałą Golgoty. Nadal idziemy ulicą Al-Qanda. Przekraczamy zabudowaną straganami ulicę o bardzo długiej nazwie: Suq Chan Az-Zait (Bet Habad). Słowo "suq" (suk) w języku arabskim znaczy "targowisko". Tuż za skrzyżowaniem - kolejna stacja. Jak większość poprzednich, znajduje się ona pod opieką franciszkanów, którzy wybudowali tu niewielką kapliczkę. Znajduje się w niej kolumna siedmiometrowej wysokości, pochodząca z czasów rzymskich. Podobno na niej wypisano znaki skazania Chrystusa na śmierć. Jej również dziś nie zobaczymy. Ta stacja upamiętnia drugie z kolei potknięcie i upadek Jezusa Chrystusa. Pomimo pomocy Cyrenejczyka trudno było iść pod górę skatowanemu Człowiekowi, wśród wrogich okrzyków tłuszczy, poganianemu razami rzymskich batogów. Czy tu była Brama Sądu, przez którą Jezus Chrystus po raz ostatni w swym doczesnym życiu wyszedł z miasta? Rozstrzygną to za czas jakiś wykopaliska podejmowane w Jerozolimie w coraz to nowym miejscu.
Stacja VIII: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną..."
Po następnych 40 krokach w górę uliczki, która kiedyś była
drogą publiczną, poza murami miasta dochodzimy do greckiego klasztoru
św. Karalambosa. Nie słyszałem dotąd o świętym o tym imieniu. W ścianie
klasztoru umieszczono kamień z wykutym na jego powierzchni krzyżem
i greckim napisem "Jezus Chrystus zwycięża". Droga zapewne dotrwała
do naszych czasów pod nawierzchnią, po której idziemy. Tak solidnie
wtedy budowano: wykop na głębokość ok. 2 m wypełniano żwirem i kamieniami,
a nawierzchni nadawano profil powodujący spływanie wody do rowów
po obu stronach drogi. Takie drogi służą do dziś nie tylko w Rzymie (jak via Appia Antica), ale i w wielu innych miejscach na terenie
dawnego Imperium Rzymskiego.
Epizod, którego utrwaleniu w naszej pamięci o tamtym
Dniu poświęcona jest Stacja VIII, sprawia mi "od zawsze" wielką trudność.
Oto kobiety towarzyszące Chrystusowi - być może jedyne wrażliwe,
współczujące Mu osoby w tym wrogim tłumie - zostają przez Jezusa
potraktowane bardzo ostro. Wypowiedziane w tym momencie proroctwo
zagłady Jerozolimy oraz okrutnej śmierci ich i ich bliskich rozlega
się jak głośno wymierzony policzek. Proroctwo niebawem się spełniło
- ale dlaczego wypowiedział czy też raczej powtórzył je właśnie w
tym momencie? Może właśnie chciał nimi wstrząsnąć, nakazać refleksję
nad losem ich własnych rodzin, ich miasta i narodu? Może...
Reklama
Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci
Stacja IX leży w bliskiej odległości od Stacji VIII - kilkanaście metrów w linii prostej. Trzeba jednak nadłożyć drogi. Na trasie dawnego przejścia znajduje się dziedziniec klasztoru św. Karalambosa i siedziba Patriarchatu Koptyjskiego. Trzeba więc cofnąć się ulicą Al-Chanda do skrzyżowania i skręcić w prawo w ulicę Suq Chan Az-Zait. Po kilkudziesięciu metrach mijamy skrzyżowanie z ulicą At-Taqija i skręcamy w prawo w zaułek. Znajdujemy się już bardzo blisko Bazyliki Grobu. Stacja IX oznaczona jest kolumną wmurowaną przy wejściu do klasztoru koptyjskiego. Tu Jezus potknął się i upadł po raz trzeci. Stąd mógł już widzieć miejsce swego ukrzyżowania. Nad murem ogrodzenia widać już kopułę Bazyliki Grobu.
Stacja X: Odarcie z szat
Wycofujemy się z zaułka do ulicy Suq Chan Az-Zait. Skręcamy w prawo. Kilkanaście metrów dzieli nas od skrzyżowania z ulicą As-Saraja. Skręcamy ponownie w prawo. Między cerkwią Aleksandra a luterańskim kościołem Odkupiciela zaczyna się targowa uliczka Suq Ad-Dabbagha. Po kilkunastu krokach jesteśmy przed wejściem na dziedziniec Bazyliki Grobu. Przekraczamy niską, wąską bramę. Przez rozległy podwórzec kierujemy się ku schodom prowadzącym do Kaplicy Rozdzielenia Szat. W niej znajduje się Stacja X. Nie wejdziemy do Kaplicy. Nie będziemy wspinać się na Golgotę tymi schodami. Nie zapytałem, dlaczego, bo zamyśliłem się nad tym upokarzającym rytuałem i tak przecież haniebnej śmierci. A więc odarto Skazańca z szat i wepchnięto do jakiejś płytkiej groty, jakich tu było pełno, by w niej czekał na swoją kolejkę. Było przecież jeszcze dwóch skazańców. Żołnierze zagrali w kości o szatę. Jaką dla nich wartość miał wełniany ubiór, zabrudzony błotem i krwią - a przy tym zapewne podniszczony uderzeniami bicza, zadziorami drewna krzyża oraz kamieniami drogi? Czy byli aż tak biedni, że nie mogli go oddać Rodzinie Skazańca? Legenda głosi, iż ten, który szatę Jezusa Chrystusa wygrał, stał się później Jego wyznawcą.
Reklama
Stacja XI: Przybicie do krzyża
Wejście do Bazyliki jest już otwarte. Z tym samym od wiek wieków
rytuałem ceremonia otwierania i zamykania wrót Bazyliki powtarza
się każdego dnia rano i wieczorem. Klucze są we władaniu muzułmańskiej
rodziny arabskiej, obdarzonej tym przywilejem przez sułtana Saladyna.
W ceremonii zawsze uczestniczą kapłani czterech wyznań chrześcijańskich:
katolików łacińskich, greckich, koptyjskich i ormiańskich. Wchodzimy
do środka. Skręcamy w prawo i po przejściu kilkunastu metrów wzdłuż
ściany powstałej wskutek zabudowania drugich, bliźniaczych wrót napotykamy
kilka półokrągłych kamiennych stopni, u szczytu których znajduje
się wąska (z trudem mieszczą się w niej obok siebie dwie osoby) i
dość niska (muszę pochylić głowę, gdy ją przekraczam) bramka. Na
półokrągłym łuku wieńczącym bramę wyryto łaciński napis, z którego
wynika, iż znajdujemy się u stóp Kalwarii, czyli Golgoty. Wspinamy
się po kilkudziesięciu następnych stopniach na wysokość ok. 5 m.
Na taką wysokość wznosi się Skała Czaszki.
Sanktuarium Golgoty zostało podzielone dwoma masywnymi
filarami na dwie kaplice. Wchodzimy do Kaplicy Przybicia do Krzyża.
Nad ołtarzem z posrebrzanego brązu znajduje się wielka mozaika. Obraz
przedstawia Chrystusa rozciągniętego na krzyżu leżącym na ziemi.
U Jego wezgłowia na kamieniu siedzi mężczyzna w szarej, dość swobodnej,
krótkiej szacie. Sądząc ze stroju, postawy i przedmiotów trzymanych
w rękach - jest to rzemieślnik, a raczej kat, który właśnie zakończył
przybijanie Skazańca do krzyża i odpoczywa z dość bezmyślną miną.
Nad krzyżem stoi kobieta w czarnej, długiej szacie. To Jego Matka.
U stóp, klęcząca, pochylona nad Jego nogami, czołem u Jego kolan
- druga kobieta, w jasnoniebieskiej szacie. To zapewne Maria z Magdali,
zwana Magdaleną. W bocznej lunecie, wznoszącej się nad lewą stroną
ołtarza, umieszczono dalszych świadków tego Tragicznego Wydarzenia:
mężczyznę i dwie kobiety. Młody mężczyzna patrzy z tak wyraźnym bólem,
że nie mam wątpliwości - to św. Jan, jedyny uczeń, który nie bał
się towarzyszyć Mu w Ostatniej Drodze, ten, któremu Jezus powierzył
opiekę nad swą Matką, i jedyny z Apostołów, który zmarł spokojnie,
śmiercią naturalną i pogodną. Bo się nie bał? Nie. Bo jego miłość
i wierność były silniejsze od jego strachu - i już nie musiał udowadniać
swej gotowości dania ostatecznego świadectwa Wiary. Tak sądzę.
Przed przybiciem do krzyża żołnierze rzymscy zaproponowali
Jezusowi wino zaprawione mirrą. To gest miłosierdzia. Środek oszałamiający
miał ułatwić znoszenie bólu okrutnej śmierci. Odmówił. Ofiara musiała
być świadoma. W pełni świadoma.
Reklama
Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu
Kaplica grecka z drugiej strony filarów. Zupełnie inny styl
i wystrój. Z sufitu zwisają dziesiątki srebrnych lampionów. Zwisają
tak nisko, że przesłaniają górną część olbrzymiej, błyszczącej srebrem
ikony wypełniającej ścianę za ołtarzem i ledwo na jej tle widoczny
krzyż.
Uwagę moją przyciaga przede wszystkim ołtarz, a dokładniej
mówiąc - to, co znajduje się pod ołtarzem. Jest tam wnęka wyłożona
płytami biało-szarego marmuru. Na jaśniejszej o ton płycie zwieńczającej
tylną ścianę wnęki, na wysokości ok. 50 cm nad posadzką, widać srebrną,
bogato zdobioną, okrągłą płytę z otworem pośrodku. Otwór sięga w
głąb skały. Tu wstawiono dolny koniec tamtego krzyża. Tu spełniła
się owa niesłychana Ofiara...
Śmierć nastąpiła o godzinie dziewiątej według miary rzymskiej,
czyli o trzeciej po południu. Sześć godzin męki umierania.
Dokonało się. Wśród skwaru dnia. W męce tortury krzyża.
Wśród szyderstw gapiów i wrogów. I tylko tych pięcioro najwierniejszych...
Ludzkość nie zauważyła momentu swego odkupienia. A przecież
był to najważniejszy moment w całych naszych dziejach.
Przypatruję się miejscu osadzenia krzyża. O tej porze
jest tu mało ludzi. Nikt mnie nie pogania. Srebrna płyta pokrywająca
skałę i otaczająca otwór osadzenia krzyża ma kształt koła. Okrąg
wewnętrzny i zewnętrzny płyty połączone pięcioma listwami bogato
zdobionymi emalią i kamieniami jubilerskimi. Dzielą one wnętrze koła
na pięć równych części. Każda z nich zawiera obraz - płaskorzeźbę
jednego z etapów Męki Pańskiej: Biczowanie, Upadek, Przybicie do
krzyża, Śmierć na krzyżu. Piątej sceny nie widzę, bo przesłania ją
ustawiona na tej płycie ikona przedstawiająca Chrystusa modlącego
się w Ogrójcu.
Można dotknąć tej Skały. Można ją zobaczyć za szkłem
po obu stronach ołtarza. Od szczytu Skały aż do Groty Adama u jej
podnóża ciągnie się rysa pęknięcia. Byłobyż to pęknięcie, o którym
mówi Pismo? Legenda głosi, iż to tą szczeliną spłynęła Krew i Woda
z boku Chrystusowego. I obmyła czaszkę Adama z grzechu. Krew i woda
- ta mieszanina spływała z ołtarza jerozolimskiego, gdy kapłani zmywali
go po dokonaniu ofiary Bogu. Czaszka przedstawiana na obrazach u
stóp krzyża odnosi się do tej symboliki.
Reklama
Stacja XIII: Zdjęcie z krzyża
Stacja XIII znajduje się pomiędzy dwiema poprzednimi. Stanowi
ją mały ołtarz przytulony do filaru między kaplicami. Nad nim znajduje
się obraz Matki Bożej Bolesnej. Pod nim przez ozdobną kratę widać
Skałę. Ten ołtarz też należy do franciszkanów. Znacznie niżej, u
podnóża skały, w niewielkiej odległości od schodów wiodących na Golgotę,
znajduje się Kamień Namaszczenia. Gdy tajemni uczniowie Chrystusa,
Józef z Arymatei i Nikodem uzyskali zgodę Piłata na pochowanie Zmarłego
i gdy Józef ofiarował swój grobowiec, na tym kamieniu miano poczynić
przygotowania do godnego (choć pospiesznego ze względu na bliskość
szabatu) pochówku. Tu zapewne natarli oni Jego ciało olejami. Płyta
kamienna ma kolor brązowo-czerwony. Nad nią wisi osiem lampionów (po dwa od każdego "uprawnionego" wyznania). Na ścianie za płytą -
wielkie malowidło przedstawiające sceny: zdjęcia z krzyża, namaszczenia
i przeniesienia Ciała do grobu.
Nie potrafię opisać stanu mego ducha. Tam na Skale Golgoty...
Nie wiem. Nie potrafię tego ująć w słowa. Jestem zmęczony. Bardzo
zmęczony. I tylko to dręczące pytanie: czy Józef i Nikodem wierzyli
w Jego zmartwychwstanie? Kto w nie wtedy wierzył? Gdzie wtedy było
owych Dwunastu Wybranych? Wiemy, gdzie były kobiety towarzyszące
Mu w ostatnich chwilach życia. W odległości ok. 12 m od Płyty Namaszczenia
jest kapliczka ormiańska, a w niej kamień, na którym siedząc, asystowały
ceremonii namaszczenia i złożenia do Grobu.
Stacja XIV: Złożenie do grobu
Grób był niedaleko - w ogrodzie u stóp Golgoty. Był tam, gdzie
wznosi się Rotunda Anastasis (Zmartwychwstania), w kaplicy usytuowanej
w jej centrum. Kaplica jest rodzajem kościoła w kościele. Solidna
budowla na planie prostokąta, zwieńczona kopułą w stylu rosyjskim.
Sam Grób jest znacznie niższy. Stanowi grotę wykutą w skale. Podzielony
jest na dwie komory. Pierwszą część Grobu Chrystusa stanowi Przedsionek
Anioła. Stąd wąskie wejście prowadzi do Komory Grobu. Tu Nikodem
i Józef złożyli Ciało w niszy na kamiennej półce, obecnie przykrytej
marmurową płytą. Wejście zamknęli kamieniem. W centrum Przedsionka
Anioła znajduje się ozdobna kolumna-piedestał, w którą wmurowany
jest fragment kamienia. Miał on kształt koła o średnicy co najmniej
1,33 m, bo taka jest wysokość wejścia do Komory Grobu. Kiedyś tym
kamieniem Józef z Nikodemem zamknęli wejście - a kapłani żydowscy
je opieczętowali, zaś Piłat na ich prośbę postawił przed nim strażników.
Koniec Drogi Krzyżowej - drogi Męki i Śmierci. I początek
tajemnicy Zmartwychwstania.