Gdy zgłębiamy tajemnicę charyzmatu Jana Pawła II, za każdym razem odkrywamy coś nowego, nieraz bardzo zaskakującego. Tym razem mam na uwadze przyjaźń młodego Karola Wojtyły z Janem Tyranowskim. Może to wydać się dziwne, że świecki człowiek, z wykształcenia księgowy, z zawodu krawiec, miał wielki, a może decydujący wpływ na młodego Karola, przyszłego papieża. W 1949 r. ks. Karol Wojtyła napisał:
"Było to jakoś w lipcu i dzień powoli wygasał. Słowa Jana stawały się coraz bardziej samotne w opadającym mroku, coraz głębiej zapadały, wyzwalając w nas ukryte głębiny ewangelicznych możliwości, które dotąd omijało się z drżeniem".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jan Tyranowski swoją działalność rozpoczął w okresie okupacji.
Włączył się w duszpasterstwo młodzieży w momencie bardzo pożądanym
- po aresztowaniu salezjanów przez gestapo. 23 maja 1941 r. za działalność
wśród młodzieży zostali aresztowani salezjanie z Seminarium na Tynieckiej,
z Salezjańskiego Inspektoratu i z parafii na Dębnikach. Na miejsce
aresztowanych księży przyszło z parafii kilku nowych duszpasterzy,
ale nie było im wolno prowadzić żadnej działalności na rzecz młodzieży.
Zostały zawieszone wszelkie organizacje. "Trzeba było unikać - pisze
ks. A. Drozd - wszystkiego, co by miało pozór jakiegoś masowego oddziaływania
na młodzież". Właśnie dzięki sugestii ks. A. Drozda, Jan Tyranowski
włączył się w duszpasterstwo, wchodząc w kontakt indywidualny z młodzieżą,
m.in. organizował Żywy Różaniec. W swoim czasie skłonił też Karola
Wojtyłę do uczestnictwa w Kółku Różańcowym. Autorka artykułu Student
i krakowski krawiec - Maria Nowakowska-Majcher (Niedziela 22/99,
str. 19) napisała: "Najważniejsza i najtrudniejsza była pierwsza
Róża. Ta, w której był Karol Wojtyła. To on, jako pierwszy z uczniów
Tyranowskiego, zrozumiał i właściwie ocenił swego nauczyciela. Między
krawcem Tyranowskim a młodym studentem polonistyki, poetą, aktorem
Teatru Rapsodycznego - Karolem Wojtyłą zrodziła się więź tak silna,
że trudno ją nazwać zwykłą przyjaźnią". Owocem tej pierwszej Róży
było 5 powołań do stanu duchownego, a w ogóle z Żywego Różańca Tyranowskiego
wyszło aż 11 kapłanów.
Prawdą jest, że powołanie to dar Boży, który pochodzi
bezpośrednio od Boga, ale prawdą jest i to, że Bóg działa przez inne
osoby, okoliczności i wydarzenia. W tym miejscu warto zacytować słowa
salezjanina - ks. W. Zaleskiego, który obok ks. A. Drozda był drugim
spowiednikiem i kierownikiem duchowym Jana Tyranowskiego:
Reklama
"Wydaje mi się, że Pan Bóg postawił Jana Tyranowskiego na drodze życia Karola Wojtyły, by go przygotować do przyszłej misji. Mam odwagę twierdzić, że nie byłby Karol Wojtyła tym, kim jest, mężem Bożym, gdyby podstaw pracy wewnętrznej nie otrzymał w szkole Tyranowskiego".
Zresztą, sam Jan Paweł II w swojej książce Dar i Tajemnica wyznaje:
"Jest (...) mianowicie środowisko mojej parafii pod wezwaniem
św. Stanisława Kostki na Dębnikach w Krakowie. Parafia ta była prowadzona
przez księży salezjanów, których pewnego dnia hitlerowcy zabrali
do obozu koncentracyjnego. (...) Myślę, że w procesie kształtowania
się mojego powołania środowisko salezjańskie odegrało doniosłą rolę.
W parafii była osoba wyjątkowa: chodzi tu o Jana Tyranowskiego.
Był on z zawodu urzędnikiem, chociaż wybrał pracę w zakładzie krawieckim
swojego ojca. Twierdził, że bardziej mu to ułatwia życie wewnętrzne.
Był człowiekiem niezwykle głębokiej duchowości. Księża salezjanie,
którzy w tym trudnym okresie odważyli się na prowadzenie duszpasterstwa
młodzieży, powierzyli mu zadanie polegające na nawiązywaniu kontaktów
z młodymi ludźmi w ramach tzw. Żywego Różańca. Jan Tyranowski wywiązał
się z tego zadania nie tylko w sensie organizacyjnym, ale także poprzez
prawdziwą duchową formację, którą dawał związanym z nim młodym ludziom.
Od niego nauczyłem się m.in. elementarnych metod pracy nad sobą,
które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium. Tyranowski,
który sam kształtował się na dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy
od Jezusa, wprowadził mnie po raz pierwszy w te niezwykłe, jak na
mój ówczesny wiek, lektury".
Reklama
Wracając do słów ks. W. Zaleskiego, trzeba zauważyć, że wypowiedź
ta kojarzy się z wypowiedzią Ojca Świętego Jana Pawła II, kiedy to
w dniu inauguracji swojego pontyfikatu wobec rodaków i kard. Stefana
Wyszyńskiego powiedział: "Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża-Polaka,
gdyby nie było Twojej wiary...".
Na drodze życiowej Karola Wojtyły Opatrzność Boża postawiła
wiele osób, ale chyba największy wpływ na przyszłego Papieża mieli
Jan Tyranowski oraz - dziś już sługa Boży - Stefan Kardynał Wyszyński;
byli też inni. Jako salezjanin, z dumą mogę podkreślić, opierając
się na wypowiedzi Karola Wojtyły, że salezjanie w jakimś stopniu
dorzucili przysłowiowe "ziarnko piasku", gdy chodzi o formację Papieża-Polaka.
Jan Tyranowski - krakowski krawiec, osoba świecka, a
tak wielką rolę odegrał w formacji duchowej Karola Wojtyły. W swoim
życiu realizował on to, co wiele lat później zalecił Sobór Watykański
II w Dekrecie o apostolstwie świeckich, a Papież Jan Paweł II - w
Adhortacji o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie.
Jeszcze jeden znamienny szczegół:
"Dziwna rzecz - podkreśla cytowany już ks. W. Zaleski - że zabrał go Pan Bóg z tej ziemi, kiedy spełnił zadanie życiowe. Karol został kapłanem".
Jan Tyranowski zmarł 15 marca 1947 r., w niespełna 5 miesięcy po święceniach kapłańskich Karola Wojtyły. Nie dane mu było być obecnym na Mszy św. prymicyjnej swojego wychowanka, ponieważ leżał przykuty do łoża boleści. Być może w ten sposób, przez swoje cierpienie, łączył się z nim duchowo, dopełniał bowiem ofiary Mszy św., która jest powtórzeniem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
***
15 marca metropolita krakowski - kard. Franciszek
Macharski zakończył diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi
Bożego Jana Tyranowskiego. Kandydat na ołtarze znany jest m.in. jako
twórca Róż Różańcowych. Zelatorem jednej z nich był młody Karol Wojtyła.
Uroczyste zamknięcie procesu odbyło się w kościele św. Stanisława
Kostki na krakowskich Dębnikach, w macierzystej parafii Jana Tyranowskiego.
Dokumentacja zebrana w procesie została przekazana do watykańskiej
Kongregacji Spraw Kanonizacjnych.
"Jesteśmy świadkami miłości Boga w naszym pokoleniu
- mówił podczas Mszy św. na zakończenie uroczystości Metropolita
krakowski. - Co zrobić, by nasza pobożność nie szła innym torem niż
nasza zwyczajność?" - pytał. Zdaniem kard. Macharskiego, prawdziwe
nawrócenie polega na tym, by "stać się świadkiem, który sam jest
przekonany i dzięki temu potrafi przekonać innych". Ksiądz Kardynał
podkreślił, iż Jan Tyranowski daje nam przykład tego, kim może być
świadek przekonany. "To jakbyś zobaczył Boga niewidzialnego i spośród
miłości swego życia wybrał miłość Boga jako największą" - powiedział.