Miniserial Śladami św. Pawła w cyklu "Credo 2000" emitujemy
już od kilku tygodni. Miałem przyjemność pisać o tym w poprzednich
numerach Niedzieli. W dalszym ciągu zapraszamy Czytelników w każdy
czwartek o godz. 16.00 do oglądania programu I Telewizji Polskiej.
Realizując wszystkie programy z tego cyklu, przebyliśmy
ok. 6 tys. kilometrów przez Turcję, Grecję i Włochy. W ostatnią podróż
udaliśmy się na początku listopada. Lecąc do Rzymu, mieliśmy zaszczyt
towarzyszyć przedstawicielom naszego parlamentu udającym się na jedną
z kolejnych uroczystości Roku Wielkiego Jubileuszu - tym razem było
to spotkanie Ojca Świętego Jana Pawła II z przedstawicielami świata
polityki. Było to dość niezwykłe przeżycie, ponieważ w sposób namacalny
przypominało o obchodach, które stały się bezpośrednią przyczyną
powstania naszego miniserialu Śladami św. Pawła.
Ekipa na Rzym była ta sama: autor programu - red. Witold
Kołodziejski, operator - Jarosław Mytych, kierownik produkcji - Waldemar
Flis i piszący ten tekst, który program współprowadzi. Wyjazd nie
tylko z powodu wyjątkowego celu był wyjątkowy. Po raz pierwszy przebywaliśmy (pobyt dla nas bardzo miły) cały czas w jednym miejscu. Już zdążyliśmy
się przyzwyczaić do pracy od rana do zmierzchu, a potem - niestety,
nie do odpoczynku, ale do wyjazdu na kolejne miejsce nagrywania programu.
Zdarzało się i tak, że obiad jedliśmy około północy, a rano, oczywiście,
następne zdjęcia.
Sytuacja teraz wydawała się więc komfortowa. Od razu
jednak chcę powiedzieć, że pracy nam nie zabrakło i czas wolny (choć
nie tak całkiem) mieliśmy po zachodzie słońca, poza przypadkami,
gdy kręciliśmy w jakichś wnętrzach. Uważam, że dobra była decyzja
o odwiedzeniu Bazyliki św. Piotra na początku naszej wizyty. Wstaliśmy
ok. 6 rano i metrem pojechaliśmy do Watykanu. Przez Święte Drzwi
weszliśmy praktycznie sami i mogliśmy przeżyć ten moment spokojnie,
powoli i w ciszy. Bazylika była w zasadzie pusta. Zdążyliśmy wrócić
do hotelu na czas wyjazdu na zdjęcia.
Pod koniec pobytu okazało się, że zrobiliśmy bardzo dobrze,
ponieważ wejście przez Santa Porta w godzinach popołudniowych jest
utrudnione z powodu wielkiej rzeszy pielgrzymów. Jak zawsze kolejność
nagrywania nie pokrywała się z kolejnością oglądanych w gotowym programie
sekwencji. Wynika to często z tak prozaicznych powodów, jak na przykład
warunki pogodowe czy choćby zmiana miejsca niezależna od naszych
wcześniejszych planów. Codziennie jednak wyjeżdżaliśmy z naszego
hotelu - i tu dość istotna informacja: mieszkaliśmy w hotelu, który
sąsiadował (przez ścianę) z kościołem Santa Prisca (św. Pryski) -
osoby wymienianej w Dziejach Apostolskich i związanej z osobą św.
Pawła. Ciekawe skądinąd, że kościół jest tylko pod jej wezwaniem,
a o jej mężu Akwili nic mi nie wiadomo (może biblista mógłby to nam
wszystkim na łamach Niedzieli fachowo objaśnić?). Nagranie w tym
hotelu - z widokiem na kościelne wieże - było ostatnim naszym nagraniem (tuż przed wyjazdem). Pierwszego dnia jednak wyjechaliśmy pod Rzym,
do portu w Ostii, gdzie - jak twierdzą niektórzy - przypłynął św.
Paweł. Ja (także programowo) z prezentującym takie właśnie stanowisko
red. Witoldem się nie zgadzam. Przecież w Dziejach wyraźnie wymienione
są: Puteoli, Forum Appiusza i Trzy Gospody. Nagrywaliśmy jednak właśnie
w Ostii i to przez cały dzień. Ciekawie wygląda różnica w budownictwie
Rzymian i Greków. Być może uważni widzowie zauważą tę różnicę przy
okazji scen z Efezu. Warto dostrzec proporcje pracy, ilości zdjęć
i czasu antenowego. Cały dzień nagrywania w Ostii to zaledwie kilka
minut programu.
Najbardziej interesowały mnie (oczywiście prywatnie)
katakumby, których nigdy nie widziałem, a o których uczyłem się na
studiach (czyli bardzo, bardzo dawno temu na wykładach ks. prof.
Pasierba). Już w pierwszych dniach pobytu pojechaliśmy do katakumb
św. Sebastiana. Ważne dla naszego programu przez osobę św. Pawła,
którego relikwie w późniejszym czasie przebywały właśnie tu, zresztą
razem z relikwiami św. Piotra. Oczywiście nic w naszych podróżach
nie przebiegało tak całkiem bezproblemowo. Także i te zdjęcia przeciągnęły
się ponad plan, ponieważ godziny otwarcia, nawet świętych miejsc,
są jak na nasze polskie przyzwyczajenia dość dziwne. W każdym razie
kilka sesji zdjęciowych tam spędziliśmy. Kilka ujęć wykorzystamy
także z katakumb św. Pankracego. Niezwykłe wspomnienie zachowamy
z pewnością na długo. Widok krętych korytarzy, niezliczonych półek
na ciała i świadomość wieków, które na to wszystko patrzyły, są niezapomniane.
W jednych z katakumb widzieliśmy także wiele ludzkich szczątków leżących
na półkach. W katakumbach podczas kręcenia zgasło nam światło. Zanim
sytuacja się wyjaśniła, przebywaliśmy w kompletnej ciemności dość
długo. Możecie mi wierzyć, drodzy Czytelnicy, że jest to przeżycie
niezwykłe.
Nie mogliśmy pominąć również stojącego niedaleko kościoła "
Quo vadis", znanego każdemu Polakowi. Mały kościółek, ale niezwykle
ciepły. No i popiersie Sienkiewicza. Także w tej okolicy przebiega
stara Via Appia, którą prawdopodobnie przemierzał św. Paweł. Także
i takie, wydawałoby się prozaiczne, zdjęcia trwają dość długo. Ponieważ
byliśmy w Rzymie ok. tygodnia, nie mogliśmy opuścić spotkania z Ojcem
Świętym na środowej audiencji generalnej na Placu św. Piotra. Poszliśmy,
oczywiście, z kamerą. Dla niezorientowanych wyjaśnienie: aby nagrywać
na Placu profesjonalną kamerą, trzeba mieć pozwolenie. My takiego
pozwolenia nie mieliśmy z prostego powodu - do programów o św. Pawle
nie były nam takie zdjęcia potrzebne. Jednak będąc już w Rzymie i
nie mając żadnych zaległości w planie zdjęciowym, mogliśmy spróbować.
Powiem krótko - nie tylko się udało, ale udało się znakomicie. Nasi
widzowie będą mogli to zobaczyć, może już wkrótce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu