Reklama

Osobowość Prymasa Tysiąclecia

Niedziela Ogólnopolska 1/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla patrzących z zewnątrz Stefan Kardynał Wyszyński był postacią wyniosłą i surową. W rzeczywistości dostojeństwo i królewski niemal sposób bycia łączył z wielką ewangeliczną dobrocią, okazywaną każdemu na co dzień. Ujmujący, bezpośredni i pełen prostoty, dla wszystkich życzliwy, potrafił żartować i szczerze się śmiać. Umiał być przyjacielem, dobrym bratem, członkiem rodziny i synem. Serdecznie kochał sędziwego ojca, dbał o jego zdrowie i warunki bytowe. Z odosobnienia często pisał do niego listy pełne miłości i zatroskania. Po dwóch latach rozłąki witał go w Komańczy na kolanach i ucałowaniem rąk.
Kardynał Wyszyński pozostał w pamięci osób bliskich jako ojciec. W ten sposób o nim mówimy, takim go kochamy - ojcowski, serdeczny, nasz.
Wymagający - najbardziej od siebie, tego samego oczekiwał też od innych: od swego otoczenia oraz od wszystkich, z którymi współpracował. Żądał uczciwego, perfekcyjnego działania, zarówno w sprawach małych, jak i wielkich. "Non possumus" - stwierdzał zdecydowanie, gdy rzecz dotyczyła pryncypiów. Dokładność, rzetelność, rozwaga - to jego znamienne cechy. Obowiązkowy i systematyczny. Zaraz po aresztowaniu Ksiądz Kardynał myślał z niepokojem, kto go zastąpi w czasie dawno wyznaczonej wizytacji parafii Świętego Krzyża w Warszawie. Czy robotnicy pracujący przy budowie arcybiskupiego domu otrzymają wypłatę, gdyż tylko on może podpisać bankowy przelew? Kochając serdecznie ojczystą przyrodę - góry, jeziora, lasy i zwierzęta - w cichych, lecz pięknych zakątkach Polski spędzał krótkie dni odpoczynku. Odbywał wtedy piesze wędrówki, z ciekawością obserwując drzewa, kwiaty i różne gatunki ptaków, odróżniał ich głosy, podziwiał codzienne zabiegi.
Kiedy zabrano mu wolność, narzucając karygodną izolację, ułożył regulamin dnia dla siebie oraz osób mu towarzyszących - kapłana i siostry zakonnej. Czas Księdza Prymasa wypełniały wtedy: modlitwa, Msza św., lektura, rozmyślanie, prace osobiste (powstało wiele cennych książek i tekstów), pogłębianie znajomości języków. Konwersacje z ks. Skorodeckim odbywały się podczas spacerów i posiłków.
W każdej życiowej sytuacji za przewodnią uważał cnotę miłości, nie żywiąc do nikogo uczuć nieprzyjaznych. W podobnym duchu odchodził do wieczności: przepraszał za "nieudolność służby" i dziękował za wyświadczone dobro. Nikogo nie posądzał o inwigilację, dwulicowość czy zdradę. "Miejmy zaufanie do siebie. Jesteśmy dziećmi Bożymi" - tak łagodził niepokoje współzatrzymanych. Zachęcał, by okazywać odwagę, bowiem "największym brakiem apostoła jest lęk".
W przeciwnikach widział mimowolnych współpracowników Bożych, mających udział w jego dążeniu do świętości. Modlił się za Bolesława Bieruta - głównego sprawcę swego uwięzienia - według prawa kanonicznego obciążonego ekskomuniką za podniesienie ręki na dostojnika Kościoła.
Serdecznie troszczył się o innych, także o niechętnych sobie i wrogich. Gdy podczas nocnego najścia służb specjalnych na dom prymasowski przy ul. Miodowej w Warszawie pies Baca ugryzł w rękę jednego z nieproszonych gości, Ksiądz Prymas osobiście opatrzył skaleczenie, zapewniając, że zwierzę jest zdrowe. Miłosierny czyn zaowocował. Człowiek ten zapamiętał ujmujące zachowanie Księdza Prymasa, czemu dał później wyraz. Zdecydowany ateista i wróg religii, po latach pojednał się z Bogiem, przed śmiercią z własnej woli przyjął z pokorą sakramenty święte.
Mimo uwięzienia Kardynał Wyszyński potrafił być aktywny i twórczy, cierpliwie znosił różne dolegliwości. W miejscu odosobnienia, w zimie - by umożliwić sobie wychodzenie na powietrze i mając świadomość konieczności wysiłku fizycznego - wspólnie z ks. Skorodeckim odgarniał śnieg sprzed domu i na alejkach parku, do czego nie kwapiła się liczna grupa funkcjonariuszy, tkwiąca bezczynnie godzinami na wyznaczonych miejscach. Sam sprzątał i porządkował swe więzienne pomieszczenie, odciążając w ten sposób siostrę zakonną, wykonującą różne uciążliwe prace.
Nie narzekając, z dystansem i poczuciem humoru przyjmował pozorowane często leczenie, bezosobowy, urzędowy i lodowaty sposób bycia wyznaczonych przedstawicieli służby zdrowia.
Swoje życie pojmował jako służbę Kościołowi i Ojczyźnie. " Polskę kocham więcej niż własne serce" - powtarzał. W kazaniach i homiliach często nawiązywał do literatury i historii ojczystej. Pamiętał o ważnych postaciach i rocznicach także w miejscu swego odosobnienia, np. odprawiał Msze św. dziękczynne za zwycięstwo chocimskie, widząc w nim łaskę Bożą dla Narodu. Modlił się za powstańców warszawskich, ofiary wojen, obozów śmierci i ateistycznych reżimów.
Ze spokojem, a nawet z radością, przyjął swoje aresztowanie. " Byłoby coś niedojrzałego w tym, gdybym ja nie zaznał więzienia" - czytamy w Zapiskach więziennych. Uważał, że powinien dzielić los wszystkich prześladowanych za wiarę w Ojczyźnie - tak duchownych, jak i świeckich. Wcześniej żmudnymi rozmowami z kłamliwą, udającą życzliwość władzą usiłował chronić przed nowym męczeństwem tak bardzo już doświadczony polski Kościół, którego celem - jak mówił - nie jest przelewanie krwi, lecz praca apostolska i prowadzenie dusz ludzkich do zbawienia.
Żyjąc "in vinculis Christi pro Ecclesia" ("w okowach Chrystusa za Kościół"), w duchu wielkiej miłości napisał: "Idę przez swoje życie kapłańskie pełen słabości i ran, otrzymanych po drodze. Trzeba zawsze pokornie oglądać się na Boga (...). Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku. Jestem za nią bardzo Bogu wdzięczny".
Jak wyjątkową łaskę powitał obecność wizerunku Miłosiernego Pana z podpisem: "Jezu, ufam Tobie!" - w zakonnej celi w Rywałdzie, która stała się pierwszym miejscem jego przymusowego pobytu.
Czcił głęboko Miłość Miłosierną - kontemplacją, gorącą modlitwą i czynem. "Miarą dla Miłosierdzia Bożego - pisał - jest nie tyle świętość i chwała Jego przyjaciół, ile zbawienie największych łotrów. Dopiero widok zbawionych zbrodniarzy, których cały świat znienawidził, a których Bóg jeszcze uratował, otworzy nam oczy na potęgę Miłosierdzia Bożego" - oczywiście, kiedyś w wieczności.
Żarliwy sługa Trójcy Przenajświętszej - Ogniska Miłości - "wszystko postawił na Maryję", Matkę i Królową. Hasło: "Per Mariam omnia Soli Deo" było - jak to oceniał - "radosną konsekracją jego całej życiowej wędrówki".
"Nazwano mnie ´Prymasem maryjnym´ - zanotował. - Gorąco pragnę życiem swoim usprawiedliwić tę nazwę". Określał siebie niewolnikiem Służebnicy Pańskiej, do której chciał być podobny. Szanował każdą kobietę - niezależnie od jej społecznej przynależności - zawsze powstając na widok wchodzącej do pokoju niewiasty, widząc w niej podobieństwo do Maryi, "na imię Której Kościół wstaje". Nade wszystko umiłował Sanktuarium Duchowe Narodu - Jasną Górę - i Częstochowską Królową Polski. Z Jej obrazem się nie rozstawał.
Wszystkie ingresy, konferencje i duszpasterskie spotkania zaczynał w święta Matki Bożej. Podobnie datowane były ważniejsze listy, odezwy i zarządzenia.
8 grudnia 1953 r., w okresie swego uwięzienia - przygotowując się przez trzy tygodnie do tego święta - dokonał aktu duchowego oddania się i zawierzenia Matce Bożej. A przez Jej Ręce wszystkie swoje działania złożył na chwałę Boga Ojca, Zbawiciela i Ducha Świętego.
"Ludzkości potrzeba matki - upomniał. - Dlatego Ojciec wszelakiego życia pomyślał o Matce, którą dał Słowu Przedwiecznemu na Jego wyprawę przez Nazaret w świat".
Jak każdy człowiek, przeżywał niekiedy trudne chwile lub dostrzegał załamanie u innych. W jaki sposób zalecał zwalczać smutek? - "Wspominać mądrość, dobroć, miłość i doskonałość Boga, którego wszystkie dzieła są doskonałe". Dlatego słabemu człowiekowi przystoi tylko ufność, hołd i dziękczynienie Najlepszemu Ojcu. Pomaga zachować równowagę i pogodę serca.
Stefan Kardynał Wyszyński stawiał szczególnie wysokie wymagania inteligencji. Ewangeliczne słowa: "Niechaj świeci światłość wasza" (Mt 5, 16) pojmował jako powinność i i rozkaz. W pracy nad sobą widział obowiązek patriotyczny i społeczny, bo "im wyżej stoi człowiek, tym większe ma obowiązki moralne".
Jego zdaniem, bogate życie wewnętrzne i cnoty osobiste jednostki: miłość bliźniego, bezinteresowność, cierpliwość i wytrwałość - objawiają się na zewnątrz w działaniu na rzecz dobra.
Siły trzeba szukać w modlitwie. Za Piusem XI doradzał, by wszelkie apostolstwo zaczynać na kolanach. Podkreślał zdecydowanie: " Polska musi zrewidować swój styl życiowy, swoją moralność w życiu osobistym, społecznym, zwłaszcza rodzinnym. Zadanie to jest jakby zdwojone, bo jest ono moralnym obowiązkiem katolików".
Wierzył, że w Polsce wyrośnie "nowych ludzi plemię" - ludzi doskonałych, twórczych dzieci Bożych. Z pewnością teraz prosi o to w niebie Przenajświętszą Trójcę, za przyczyną Jasnogórskiej Matki Kościoła.
Prymas Tysiąclecia - Niekoronowany Król Polski, Duchowy Przywódca Narodu, Charyzmatyczny Duszpasterz i Kapłan - odszedł do wieczności 28 maja 1981 r. - w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego. Znamienne to zrządzenie Opatrzności!
Wierzymy, że cieszy się zasłużonym szczęściem w Królestwie Niebieskim. Jesteśmy również przekonani, iż dzięki swej świątobliwości dostąpi niebawem chwały ołtarzy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł Jan Artur Tarnowski

2024-04-18 11:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Wczoraj w godzinach popołudniowych odszedł do Pana Jan Artur Tarnowski.

Syn ostatnich właścicieli Dzikowa zmarł w Warszawie. Za niecałe dwa miesiące obchodziłby swoje 91 urodziny. Odszedł Człowiek wielkiego serca otwartego zwłaszcza dla najbardziej potrzebujących, wspierał bowiem wiele instytucji, a zwłaszcza te, które zakładały lub zakładali jego przodkowie, kontynuując tym samym ich niepisany testament, jak Dom Pomocy Społecznej dla Osób Dorosłych Niepełnosprawnych Intelektualnie oraz dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie, który przed przeszło wiekiem powołali do życia jego dziadkowie Zofia z Potockich i Zdzisław Tarnowski. Wspierał również ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, w tym obywatelki i obywateli Ukrainy, dotkniętych skutkami wojny.

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Duda: infrastruktura Trójmorza pozwoliła zrezygnować z rosyjskich źródeł energii

2024-04-18 17:47

[ TEMATY ]

ONZ

Trójmorze

Prezydent Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Prezydent RP Andrzej Duda przemawia podczas sesji otwarcia Rady Bezpieczeństwa ONZ

Prezydent RP Andrzej Duda przemawia podczas sesji otwarcia Rady Bezpieczeństwa ONZ

Rosyjska agresja na Ukrainę szczególnie mocno dotknęła Europy Środkowo-Wschodniej; infrastruktura Trójmorza umożliwiła nam rezygnację z rosyjskich źródeł energii i pomogła uniknąć najgorszych konsekwencji tej wojny - powiedział w czwartek w ONZ prezydent Andrzej Duda.

W siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych polski przywódca wziął udział w sesji otwarcia wydarzenia na temat budowania globalnej odporności i promowania zrównoważonego rozwoju przez powiązania infrastrukturalne.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję