Nie wiem, gdzie to moje pismo wysłać, dlatego wysyłam je pod
adresem Niedzieli i proszę je według woli Redakcji wykorzystać. Może
przesłać je do Instytutu Polsko-Żydowskiego (chyba taki istnieje),
może wydrukować...
Zaznaczam, że podane fakty są prawdziwe, można je w wymienionych
niżej miejscowościach sprawdzić.
Mam 73 lata, wydarzenia te doskonale pamiętam.
Obecnie toczy się dyskusja wokół wydarzeń w Jedwabnem,
w moim odczuciu zbyt jednostronnie. Podane przeze mnie fakty rzucą
nieco światła na stosunek Niemców w czasie II wojny do Polaków i
Polaków do Żydów.
W 1940 r. Niemcy wyłapywali Żydów, którzy uciekli do
lasu zwanego Jegiel k. Sadownego, żeby ich odstawić do getta w Wegrowie
lub zabić. Akurat wtedy jechał furmanką mój wuj (mąż siostry mojego
ojca) Tomasz Grądzki, wiózł worek zboża. Niemcy zatrzymali go i kazali
złapanych Żydów i żandarma wieźć do Wegrowa. Wuj odpowiedział, że
dobrze, pojedzie, ale najpierw zawiezie tu niedaleko worek i wróci.
Niemiec znał język polski. Po tej odpowiedzi wuja Niemiec strzelił
w głowę wuja i zabił go na miejscu. Wuj miał wtedy 52 lata.
Tak można było w sprawach żydowskich interweniować czy
pomagać. Wuj mieszkał we wsi Kocielnik należącej do Morzyczyna w
pow. wegrowskim.
Kilka rodzin żydowskich w lesie Jegiel k. Sadownego ukryło
się za bagnami, wykopali ziemianki i wczesnym świtem lub nocą przychodzili
do Sadownego po żywność. Pewnego poranka w 1942 r. Żydówka niosła
schowany za chustką bochenek chleba. Akurat przejeżdżali Niemcy,
zatrzymali ją, zmusili, żeby powiedziała, kto jej chleb dał. Weszli
do domu Lubkiewiczów (oni dali jej chleb) i zastrzelili całą czteroosobową
rodzinę. Ocalała tylko córka, która tej nocy spała u babci.
Jeszcze parę refleksji. W czasie okupacji mieszkałam
6 km od Treblinki. Wiedzieliśmy, co tam się dzieje, oddychaliśmy
dymem z krematoriów, ale o możliwości jakiejkolwiek pomocy nie było
mowy. Ludność polska była okropnie sterroryzowana, można było w każdej
chwili zginąć. Oprawcy (a byli to w dużej mierze Ukraińcy) chodzili
pijani i dla żartu strzelali również do Polaków. Kiedy szli środkiem
drogi, furmanka musiała zjechać na pobocze. Nawet jak szedł tylko
jeden. Tego doświadczyli moi rodzice.
Myślę, że Treblinka powinna być dla Żydów miejscem pamięci,
bo tam była przez 3 lata potworna fabryka śmierci. Przyjeżdżały zapełnione
pociągi, wracały puste i tak ustawicznie do 1943 r.
W Oświęcimiu znaleźli się ludzie różnej narodowości,
był to obóz również dla więźniów politycznych. Treblinka była tylko
dla Żydów. Na początku 1944 r. Niemcy obóz zlikwidowali, wszystko
wyburzyli, teren zaorali posadzili na miejscu obozu stare drzewa.
I jeszcze jedna refleksja. Dlaczego nikt wyraźnie nie
powie, nie napisze, że obozy zagłady Żydów zostały pobudowane na
ziemiach polskich celowo, ale nie po to, żeby Polacy pomagali Niemcom
prześladować Żydów, lecz po to, żeby odwrócić uwagę świata od swojego
kraju i narodu, przerzucić odpowiedzialność na Polaków, a Żydzi amerykańscy,
a pewnie i nasi, tego nie rozumieją lub nie chcą rozumieć, bo tak
im wygodniej i korzystniej. A w ten sposób krzywdzą Polaków.
Przecież w następnej kolejności po eksterminacji Żydów
mieli iść na zagładę Polacy. Takie były szaleńcze plany Hitlera i
jego współpracowników. Gdyby tylko Hitler zwyciężył...
(nazwisko i adres do wiadomości Niedzieli)
Pomóż w rozwoju naszego portalu