Zamach, strzały przed Bazyliką Watykańską, Ojciec Święty ciężko
ranny, wyścig z czasem, walka o życie. I wielka modlitwa Kościoła
za Piotra naszych czasów...
To stało się dwadzieścia lat temu; młodsze pokolenie
już tego nie pamięta. Ilu z nas potrafi sobie przypomnieć, chwila
po chwili, tamto późne popołudnie majowe, tamten wieczór, w którym
ptaki inaczej śpiewały, a Litania Loretańska brzmiała tak żarliwie
i serdecznie, jak nigdy dotąd.
Był dzień Matki Bożej Fatimskiej, środek tygodnia. Żyliśmy
tak samo, jak w innych powszednich dniach. Myśleliśmy o własnych
sprawach, nasze serca wypełniały zmartwienia i obawy o jutro, nasze
bolączki były przyziemne. W kraju panował głód, coraz wyżej podnosiła
się fala strajków, ludzie bali się ingerencji sowieckiej. Tamtego
dnia mało kto pamiętał, że w 1917 r. w Fatimie Matka Boża przepowiedziała
upadek komunizmu, nawrócenie Rosji, nowy, lepszy świat... Nawet Papież
niewiele jeszcze wiedział o Fatimie; jego maryjna pobożność kierowała
serce ku Matce Bożej Jasnogórskiej w jej nowym tytule: Maryi Matki
Kościoła.
Tamtego dnia, kiedy na Placu św. Piotra padły strzały,
wszystko, co dla nas ważne, straciło nagle na ostrości. Pozostała
modlitwa za Ojca Świętego; tak gorąca, że wielu ofiarowało Bogu swe
życie, by Jan Paweł II nie zginął... Tak uczynił kard. Wyszyński,
ale nie on jeden.
Tamtego dnia okazało się, że Maryja potrafi ocalić. Kolejne
komunikaty lekarskie upewniały nas, że stał się cud, że Papież nie
umrze. Ujawniano coraz to nowe fakty, które budziły w nas święte
zdumienie - Ojciec Święty nie powinien żyć, a oto żyje! Za przyczyną
Matki Bożej życie zostało mu na nowo darowane!
A był to Jej dzień, dzień fatimski. Serce Papieża i serca
wielu z nas przywarły do tego maryjnego tytułu. Zaczęliśmy pytać:
Co Matka Najświętsza zapowiadała w Fatimie? O co prosiła? Dlaczego
to orędzie jest takie ważne? I nagle okazało się, że Matka Najświętsza
wyznacza Kościołowi drogi w przyszłość. Mieliśmy wejść w Trzecie
Tysiąclecie pod płaszczem Jej macierzyńskiej opieki. Mieliśmy wytrwać
przy Maryi z Fatimy i spełnić jej prośby tam wypowiedziane.
Tak odczuł to Jan Paweł II, który po powrocie do świadomości
poprosił o dokumenty dotyczące objawień w Fatimie. Przeczytał je
wszystkie, po czym powiedział: "Zrozumiałem, że jedynym sposobem
ocalenia świata od wojny i komunizmu jest poświęcenie Rosji Niepokalanemu
Sercu Maryi". Od tamtego dnia nie pominął on żadnej sposobności,
by zachęcać ludzi do odmawiania Różańca, by dawać przykład zawierzenia
wszystkiego Maryi, by uczyć codziennego wyrzeczenia i ofiary - zgodnie
z tym, o co prosiła Matka Boża Fatimska.
Droga fatimska, naznaczona cudem ocalenia życia Papieża,
okazała się drogą kolejnych cudów. Dzięki zaangażowaniu się Papieża
w realizację fatimskiego orędzia wchodzimy w nowe tysiąclecie jako
inna ludzkość - bez zimnej wojny, bez podziałów, bez podsycanej nienawiści.
Rozpadł się system komunistyczny, zapanowała wolność i demokracja.
Ale - nie ukrywajmy tego - droga do nowego, lepszego świata zaczyna
się niepokojąco wydłużać. Zniknęły migoczące na horyzoncie światełka
Bożego ładu. Znowu ogarnia nas niepokój, lęk i beznadziejność. Za
wielkimi hasłami wolności i demokracji czają się upiory...
Czy potrzeba nam nowego wstrząsu, abyśmy powrócili na
drogę gorliwości, modlitwy, trwania przy Ojcu Świętym? Może wystarczy
nam spojrzeć w niespokojną przyszłość i obejrzeć się za siebie -
zajrzeć w nasze serca, te sprzed dwudziestu lat. Okaże się, jak bardzo
zboczyliśmy z drogi... Papież, który nią idzie, znów jest samotny.
A świat - znów mu wrogi.
Okrągła rocznica zamachu... Czego nauczyliśmy się dwadzieścia
lat temu? Co w nas pozostało z tamtej gorliwości, z tamtego religijnego
przebudzenia, gorącej modlitwy, solidarności z Ojcem Świętym? Ilu
z nas, klęczących wówczas u boku walczącego o życie Papieża, powstało
razem z ocalonym Janem Pawłem II, ruszyło wraz z nim w drogę w stronę
nowego tysiąclecia - z Maryją?
Różaniec to taka prosta modlitwa. Codzienna ofiara składana
Maryi z uciążliwości życia - czy może być coś piękniejszego? Nabożeństwo
pierwszych sobót - czy nie możemy poświęcić pięciu dni w miesiącu
na oddawanie czci Matce Najświętszej? Potrafiliśmy dać z siebie tak
wiele przed dwudziestu laty, czyńmy to również dziś.
Tamten zamach zmienił życie Papieża... Pamiętajmy, że
powinien on zmienić też życie każdego, kto tamtego dnia choć raz
westchnął do Matki Bożej, błagając Ją o ratunek. Przed dwudziestu
laty otrzymaliśmy znak, droga stanęła przed nami otworem. Wróćmy
na nią, bo tylko w ten sposób nie zostanie zachwiana logika, jaka
w planach Bożych połączyła 13 maja 1981 r. z trzecim milenium chrześcijaństwa.
Niech orędzie fatimskie okaże się nie tylko orędziem wieku XX, ale
i XXI. W poprzednim było ono orędziem zapowiedzi i przestróg, w tym
niechaj będzie orędziem wypełniania się Maryjnych obietnic, przede
wszystkim triumfem Niepokalanego Serca.
Zamach, strzały przed Bazyliką Watykańską. Ojciec Święty
ciężko ranny, wyścig z czasem, walka o życie. I wielka modlitwa Kościoła
za Piotra naszych czasów...
Przypomnijmy sobie tamte chwile.
Pomóż w rozwoju naszego portalu