Na święta zwykle życzymy sobie zdrowia, radości i spokoju. Od ponad roku życzenia te nabierają realnego znaczenia, odnoszą się do uchronienia przed skutkami wirusa i uspokojenia serc w czasach niepewności. Po zmartwychwstaniu Chrystus zwraca się do uczniów słowami: „Pokój wam!”. Tego pokoju potrzebuje każdy z nas i całe nasze wspólnoty.
Uzdrowione serce
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Towarzyszyłem duchowo przed laty pani Leokadii w trudnej drodze odzyskania pokoju w sercu. Ponad 40 lat mocno kochała męża, dbała i troszczyła się o niego, darzyła szacunkiem. Jej uczucia doszły do szczytu w czasie choroby, przesiadywała przy mężu dniami i nocami, do samego końca. W dowód miłości wystawiła nieboszczykowi piękny pomnik, prawie sarkofag. W rok po śmierci męża porządkowała jego ostatnie ziemskie manatki. Pech chciał, że wpadły jej w ręce listy, jakie mąż otrzymywał od kochanki. To był najbardziej tragiczny dzień dla pani Leokadii. Życie straciło sens, a wielka miłość przerodziła się w jeszcze większą nienawiść. Pewnej nocy w furii poszła na cmentarz i młotkiem zniszczyła sarkofag. „Tłukłam trzy godziny, wszystko, anioły, krzyż, tablicę”. Poczucie zranienia, krzywdy i oszukania zżerało kobietę także fizycznie. Zgarbiła się, na twarzy wyblakła, jadała mało i rzadko.
Namawiałem panią Leokadię prawie dwa lata, aby przebaczyła mężowi. To jedyna metoda, aby wyleczyć wrzód, jaki nosiła w sobie. Kilka razy wspólnie modliliśmy się o moc do przebaczenia, bo po ludzku nie mamy tyle siły. Któregoś dnia poprosiła, abyśmy wspólnie poszli na cmentarz. Byłem świadkiem, jak wypowiadała słowa przebaczenia przy zniszczonym grobie męża. Przebaczenie krztusiło się we łzach, szlochu i jęku. Potem odwiedzała cmentarz spokojnie; grobowiec został odnowiony i zadbany. Przez resztę życia kobieta cieszyła się wspaniałymi dziećmi i wnukami.
Do końca życia będziemy ranieni przez ludzi. Przebaczenie bardzo upodabnia nas do Pana Boga, przynosi pokój w sercu i przywraca radość życia.
Reklama
Bratnia zgoda
Trzydzieści lat temu w byłym obozie na Majdanku zamontowany został Dzwon Pokoju. Kilka razy w roku jego dźwięk przypomina o męczeństwie więźniów pochodzących z różnych narodów i religii: chrześcijan, muzułmanów, żydów i buddystów. W tym miejscu św. Jan Paweł II wzywał także w 1987 r.: - „Człowiek nie może stać się dla człowieka katem, musi pozostać dla człowieka bratem”. Sto kilometrów dalej zaczyna się Wołyń, naznaczony niewinną śmiercią Polaków pod koniec ostatniej wojny. Lubelszczyzna jest ziemią dramatów wielu narodów, na szczęście od prawie 80 lat cieszymy się tutaj pokojem i zgodą. Na Majdanku kilkukrotnie odbywały się międzyreligijne spotkania z modlitwą o pokój, nad Bugiem świętowane są polsko-ukraińskie Dni Dobrosąsiedztwa.
Dzisiaj nie sposób wyobrazić sobie naszego regionu bez dziesiątków tysięcy Ukraińców, studiujących i pracujących tutaj; bez coraz większej liczby Białorusinów uciekających przed reżimem w swoim kraju; bez pielgrzymek żydowskich chasydów odwiedzających grób „Widzącego z Lublina”.
Przebaczenie i pokój, które płyną z krzyża i zmartwychwstania Chrystusa, przyoblekają się w zgodną obecność przedstawicieli wielu narodów.
Owoce pustego grobu
W Wielkanoc świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad złem i śmiercią. Owocem tych świąt niech będzie przebaczenie tym, z którymi idziemy przez życie, i odnowione poczucie braterstwa ze wszystkimi ludźmi. Kościół, zrodzony pod krzyżem i przy pustym grobie Chrystusa, jest wspólnotą ludzi przebaczających i niosących pojednanie oraz pokój między narodami. Świadkami tych prawd jesteśmy w życiu osobistym i w codziennie budowanych wspólnotach.